Rozmowy o poezji i poetach

1
Cóż tak jak w tytule można by w tym temacie podyskutować na tematy poezji i poetów ..



Ja zacznę może skromnie ale zawsze początki są trudne ... :D



Tak naprawdę uwielbiam tylko dwóch poetów K.I. Gałczyńskiego i imć Broniewskiego :D , a w poezji przede wszystkim szukam niepowtarzalnych klimatów ( taki klimaciarz ze mnie ) .
żyć wedle chęci lub wcale nie żyć .

2
A ja poezją zaczęłam się interesować od Melanie Claire Stone. Jej wiersz "Conclusions" już od dziestu lat tkwi w mojej pamięci, powracając co jakiś czas. A tak naprawdę, to zanim zaczęłam czytać i podziwiać poezję angielską, to - dużo wcześniej, bo już od dziecka, rozkoszowałam się np. Błokiem, czyli poetami rosyjskimi. Sporo później przyszła fala polska. To wysoka fala, więc tylko szczatkowo: najpierw był Stachura, bo z muzyką. Potem "Ogród Luizy" Bursy. Na studiach przede wszystkim Baudelaire. Uwielbiam Herberta w całości. Ostatnio moim faworytem jest Majeran. Po drodze wieeeelu innych, różnych od siebie przepaściście.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

3
Hoho, pewnie nikt się nie spodziewa po takim małym antychryście jak ja, że lubi Annę Kamieńską ale ten mały antychryst lubi! Ha! To moim zdaniem tylko dowodzi, że jak się dobrze pisze(albo trafi w gusta) to nawet motywy biblijne można przemycić (takim heretykom jak ja) i się mogą podobywać.

Lubiłam też Staffa - pamiętam, że miał fajowski wiersz "Tajemnica"(z tego co pamiętam to chyba nawet kosa Weba się w niej przewija). Teraz pewnie już by mnie to nie jarało - co nie zmienia faktu, że kiedyś byłam za.

Broniewski - też jak najbardziej. Herbert za to średnio - tak szkolnie :/ (chociaż pamiętam Technologię łez - fajowska była)
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

4
Hehe Herbert też mi się nieraz przydarzy ale jakoś specjalnie za nim nie przepadam ...hmm on po prostu sobie jest i już :D . Tak przy okazji .. ostatnio jeszcze spodobała mi się twórczość Jakuba Przybyłowskiego :D . Jak najbardziej współczesna i świeża .
żyć wedle chęci lub wcale nie żyć .

6
A ja lubię Pawlikowską-Jasnorzewską :D I bardzo nie lubię Poświatowskiej :D Moje znajome uwielbiają mnie nią katować. Wierszydła stricte miłościowe do mnie nie trafiają.

A, i Różewicz do mnie przemawia.



Tak swoją drogą, to czytałam Różewicza kiedyś wiersz o znajdowaniu sensu w życiu i pamiętam, że było tam o pani, która za tym sensem aż do azji pojechała... Wiersz był świetny, ale nie mogę go od tamtego czasu znaleźć. Ktoś go może kojarzy?
"To, co poczwarka nazywa końcem świata, reszta świata nazywa motylem." Lao-Cy, Księga Drogi i Cnoty

"Litterae non erubescunt." Cyceron

8
Ja poezją zacząłem się interesować stosunkowo późno - przy okazji omawiania w szkole epoki Młoda Polska. I do dzisiaj najbardziej lubię poezję właśnie tamtego okresu. Absolutny numer 1 to Tetmajer (Kazimierz rzecz jasna ;)) zwłaszcza liryki miłosne, dekadenckie tematy i obrazy tatrzańskie ale bardzo cenię też Kasprowicza czy Staffa.



Na moje patrzenie na poezję też wpływ wywarła ta epoka więc szukam w niej przede wszystkim piękna (także piękna samej formy - sztuka dla sztuki do mnie przemawia), prawdziwych uczuć i dreszczyka emocji. Nie lubię wdawać się w jakieś intelektualne rozważania niewspółmierne do inteligencji poety jak to często jest w przypadku współczesnych wierszy gdzie ludzie doszukują się sensu tam gdzie go po prostu nie ma. Oczywiście jak wiersz jest głęboki to sensu trzeba szukać głęboko ale utwór źle napisany jeśli chodzi o formę skreślam prawie od razu.



Co jeszcze czytam? Na drugim miejscu plejada naszych wieszczy ;) A więc Mickiewicz i Słowacki (swoją drogą prędzej do wieszczy zaliczyłbym Norwida (choć aż tak bardzo go nie lubię ale część wierszy do mnie trafia) niż Krasińskiego - w wierszach wydawał mi się poprawny ale bez błysku w Nie-Boskiej znacznie lepiej ;))



Lubię Asnyka choć czasem trąci grafomańskimi rymami ale ma w sobie to coś a niektóre wiersze ocierają się o majstersztyki ;) Nawet Karpiński ze swoją sielankowością do mnie trafia choć na dłuższą metę byłby nieco mdły. Kocham Tuwima niemalże na równi z Tetmajerem bo jak nikt inny potrafi przechodzić od ironii i żartu do powagi i piękna a przy tym jako jeden z ostatnich naprawdę potrafił pisać pięknie rymowane wiersze. Pawlikowską też nawet lubię choć może przez wzgląd na różnicę perspektyw (kobieta-mężczyzna) nie zachwycam się.



Herberta czy Miłosza czytam bez wielkiego entuzjazmu. To nie moja bajka po prostu choć nie kwestionuję ich umiejętności.



Ciekawą sprawę poruszyła GRA. Poezja obcojęzyczna... Dopóki nie będę umiał czytać ich w oryginale (Póki co mogę próbować angielskie ale o ile Poe jeszcze dawał rady to z Szekspirem już gorzej mi szło. Z niemieckich wersji Goethego co nieco rozumiałem ale większość zapomniałem :P) Jakiegoś Rimabauda czy innego Baudelaire poczytałbym z ochotą ale mój francuski to raptem kilka słów :P A z przekładami to bardzo śliska sprawa. Czytałem kilka tłumaczeń jednego wiersza i są tak różne od siebie, że to prawie jakbym czytał dwa różne wiersze. I choć co nieco czytałem właśnie francuskich modernistów to sceptycznie podchodzę do tej sprawy...
Te nie pachnące żadnym nozdrzom -
cudowne, purpurowe kwiaty;
ta woda, której nikt nie pije,
ten wiatr nad pustką mgieł skrzydlaty...

...och! tam jedynie dusza żyje!

9
z przekładami to bardzo śliska sprawa
tak, tak. Ja mówię tylko o czytaniu w oryginale. Jakiekolwiek przekłady wierszy, to dla mnie bezsens. Nie wyobrażam sobie, żebym nawet sama tłumaczyła swoje rzeczy na inny język, choć jestem tłumaczem. Akurat wiersz jest czymś tak ulotnym, że zmienia się z każdym zinterpretowanym słowem.

Rozmawiałam o tym na Festiwalu Opowiadania we Wrocławiu. Spytałam autorów, czy się nie boją, że przełożone dzieło będzie inne od ich zamierzeń. Dałam niemiertelny przykład Hemingwaya przekładanego przez Zielińskiego i Michałowską. Dla mnie to kolosalna różnica.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

10
Mnie najbardziej fascynują polscy poeci wyklęci. Edward Stachura, który mnie uspokaja i niepokoi równocześnie, jest dla mnie jakąś taką opoką, głazem, którym zawsze mogę się zasłonić. Na manowce mnie prowadzi cały czas... A za "List do pozostałych" dałabym się pokroić...

Rafał Wojaczek, który zbyt często idealnie opisuje mój stan, doskonale rozgryza moje myśli. No i jego podejście do ludzkiego ciała- niesamowite.

Oprócz tego Herbert, Białoszewski, Baczyński, Anna Kamieńska, Kofta. Uwielbiam Ewę Sonnenberg, jej sposób wyrażania myśli, chaos słów, chaos obrazów. Bawi się słowami, eksperymentuje i zawsze wychodzą jej wspaniałe rzeczy. No i ostatnio bardzo zainteresowałam się Marcinem Świetlickim, według mnie warto odkrywać powoli drugie dna jego tworów.

No i pan Rogucki. Z utęsknieniem czekam, kiedy wyśpiewane słowa przeleją się na kartki, kiedy będę mogła siąść wieczorem z jego tomikiem w ręku. On na to zasługuje.

11
Lubię czytac wszelką poezję, choć mam kilku faworytów do których chętnie wracam: Poświatowska, Pawilkowska-Jasnorzewska, Blake, Tuwim, Eliot... To Ci ważni, ale jest też wielu innych.

12
Oglądałam ostatnio film "Total Eclipse" (u nas chyba to stoi pod tytułem "Całkowite Zaćmienie") Agnieszki Holland o dwójce francuskich poetów wyklętych - Arturze Rimbaud i Paulu Verlaine (z ich związkiem homoseksualnym w tle... no, może nie do końca w tle).



Jeśli ktuś jest zainteresowany ich postaciami, to polecam film. Jest niezły, z dialogami przesyconymi aforyzmami obu panów. Rimbaudowe "Jedyną myślą nie do zniesienia jest to, że znieść można wszystko." - to mój faworyt :D
"To, co poczwarka nazywa końcem świata, reszta świata nazywa motylem." Lao-Cy, Księga Drogi i Cnoty

"Litterae non erubescunt." Cyceron

13
Szymborska to raz. Parafrazując jakąś książczynę lubię ją czytać za "intymny kontakt z czytelnikiem", ogólnie mądra z niej baba (kolokwialnie nieco jak na taką osobistość mówiąc).

Staff za wiersze przesycone nietzcheanizmem i za "Jesienny deszcz".

Tuwim - muszę się podpisać pod zdaniem któregoś z przedmówców dodając do tego, że się chłop nie bał (niestety do czasu) wulgaryzmów w wierszach używać.

Wieszczy toleruję, choć Krasińskiego to "średnio".

No i jakbym mógł zapomnieć o Witkacym! Forma, blaga i niepowtarzalność... A że podobny świr do mnie to co ja poradzę?
"Życie nas mija i patrzy ze śmiechem,

Jak nad zagadką stoimy bezradnie,

Jak złotą piłką bawimy się grzechem,

Czas przeklinając, co sny nasze kradnie."

14
A ja mam pytanie! Moze nie jest to dla mię kwestia życia, lub jego nie, ale czy można napisać wiersz science fiction? Wiersze przecież też, choć w o wiele mniejszym stopniu, się gatunkuje. albo wiersz horror? Czy "Kruk" Poego można nazwać wierszem z gatunku grozy?
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

15
Szperam, szperam w głowie, ale wierszydła science fiction nie mogę odnaleźć (co nie znaczy, że takowego nie ma!). A co do wiersza horroru. To nie ta sama miara. Trudno mówić o wierszu horrorze, ale jest naprawdę mnóstwo wierszy mrocznych, czy przesyconych grozą. A choćby początek Dziadów, Lucifer Micińskiego, niektóre opisy z Makbeta przecież miały być w zamierzeniu tajemnicze i nacechowane grozą. (Jak widzisz romantyzm i Młoda Polska to nie tylko egzaltacja i kryzysy egzystencjalne). :P

Także w aspekcie klimatu sądzę, że wyszukałby sporo adekwatnych utworów.
"Życie nas mija i patrzy ze śmiechem,

Jak nad zagadką stoimy bezradnie,

Jak złotą piłką bawimy się grzechem,

Czas przeklinając, co sny nasze kradnie."
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hyde park poetycki”