Cwaniaki i cwaniary ponowią nieudolne czary
A te przez wybawicielkę zainterweniowane
Pierwsze ubrudzą ci ścianę
Kiepskie osobowości niby dopasowane do preferencji
Jednak nie dostaną tej atencji
I lubości
Samotność nieudolnie i fałszywie zszyta na twą miarę
Jakoś nie powala
Ku ich rozpaczy nie padniesz na kolana
A wręcz szybko fałsz uchwycisz
Bo obetniesz wici, ale z tego co?
Powiedz co
Przecież dobrze wiesz
Dobrze wiesz
Nie posłuchałaś
No więc cierp
Teraz cierp
W końcu i tak przychodzisz
I zaczynasz płakać w czyichś ramionach
Za współczuciem wodzisz
A każda z twoich łez
Tak bardzo słona
Słona jest…
Jak mód.
