Zdarzenia i przeżycia w poezji

1
Pisatielu, wybacz, że tak offtopicznie w Twoim wątku, ale muszę zapytać, bo mnie blady strach ogarnął.
Natasza pisze:w poezji postawą jest PRZEŻYCIE WEWNĘTRZNE (CZŁOWIEK-PRZEŻYCIE)
w epice ZDARZENIE (CZŁOWIEK- DZIAŁANIE)
To dla mnie bardzo niepokojące. Bardzo. Do tej pory myślałam, że nie umiem poezji. A z powyższego wynika, że prozy też nie umiem. Bohaterowie mi w kółko czują i przeżywają, a robią w sumie niewiele. To co ja właściwie pisuję? Złą prozę? Fałszywą poezję?

A poematy? Homer? "Pan Tadeusz"? Przecież tam się, z kolei, dzieje, i to jak! Nie poezja to?
Ostatnio zmieniony śr 08 sty 2014, 20:01 przez Thana, łącznie zmieniany 1 raz.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

2
Thana, myślisz w sumie dość potocznie (czucie i dzianie), a nie w kategoriach genologicznych (zresztą moje typologie też są w archaicznym, Arystotelesowskim uproszczeniu).

Powiem, jak ja rozumiem:
w poezji postawą jest PRZEŻYCIE WEWNĘTRZNE (CZŁOWIEK-PRZEŻYCIE)
w epice ZDARZENIE (CZŁOWIEK- DZIAŁANIE)
istotą struktury poezji jest ładunek emocjonalny, jakby poezja była tkaniem na osnowie przeżywania. Podobno to jej związki źródłowe z obrzędem religijnym, z mistyką i osobistym przeżyciem.
epika - jest mitologiczną opowieścią z przyczynami i skutkami o zdarzaniu się i tego konsekwencjach dla człowieka - jest "rekonstrukcją celową" świata.

[ Dodano: Sro 08 Sty, 2014 ]
Pisatiel pisze:Twój problem sprowadza się właściwie do tego, że nie ma stałej granicy między poezją a prozą.
liryka i epiką
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
Kontynuując offtop Może jakiś miły mod wydzieli? :)
Natasza pisze:Thana, myślisz w sumie dość potocznie (czucie i dzianie), a nie w kategoriach genologicznych
Ja, Nataszo droga, w ogóle nie myślę, jeno pytam (w panice)! Bo, kurczę, co ja piszę? Może to mi nie do końca wychodzi właśnie dlatego, że to jakaś fałszywa poezja jest? Poetyczna proza? Może ja źle formę wybieram i powinnam zmienić?

Ten drabel, na przykład: http://szortal.com/node/1106 to co to jest? Genologicznie czy Arystotelesowsko, czy w ogóle jakkolwiek?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

4
Ten drabel, na przykład: http://szortal.com/node/1106 to co to jest? Genologicznie czy Arystotelesowsko, czy w ogóle jakkolwiek?
__________
Drabelek lekki, ale zarazem makabryczny, zagadkowy. Twój cień mieni się zwodniczo. Mężczyzna? Sumienie? Może inne, psychologiczne licho? Stephen King zrobiłby z niego horror na kilkaset stron. :)

5
Thana pisze:Ten drabel, na przykład: http://szortal.com/node/1106 to co to jest? Genologicznie czy Arystotelesowsko, czy w ogóle jakkolwiek?
to epika. Okruszek epicki. Ty tak zadecydowałaś przez wybór formy mówienia. O bo działa w tę stronę - artysta decyduje.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

6
No to weź mi, proszę, jeszcze raz tę różnicę, o której mówiłaś wyżej, wytłumacz. Bo ja w tym wyczuwam coś ważnego dla mnie, jakąś istotną wskazówkę, ale jej sobie nie potrafię porządnie uświadomić i w głowie ułożyć. Coś z tego do mnie nie dociera, ale nie mogę załapać, co.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

7
To tak:
Po czterdziestu latach wspólnego życia rzucam cień. Czuję wielki ból w sercu, nie jestem przecież z kamienia, ale pragnienie wolności jest silniejsze. Cień pada na podłogę i płacze. Tyle lat razem… a teraz koniec. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy – to był toksyczny związek z patologicznym zazdrośnikiem, który śledził każdy mój krok.

On czołga się po dywanie, próbuje chwycić mnie za stopy, poniża się, błaga. Jestem niewzruszona, ponieważ wiem, że pora odejść. Choć serce wciąż boli, odwracam się w stronę światła. Słyszę coraz głośniejszy sygnał karetki. Serce galopuje.

Cień rzuca się na mnie i zaciska mi na gardle zimne ręce.
w tej miniaturce jest wyraźny porządek "dziania się" - poprzez OPOWIEŚĆ - rekonstruujesz wycinek rzeczywistości w oparciu o następstwa zdań w ciągu przyczyna-skutek. Zdania odzwierciedlają ten porządek zdarzeniowy i sekwencje linearne. W liryce nadorganizacja (wersyfikacja i kondensacja treści w metaforyce) powadzi do tego, że zdanie jako gwarancja informacji (przekazu) przestaje być konstrukcją znaczącą.
Ostatnio zmieniony śr 08 sty 2014, 20:56 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

9
to tak:

Po czterdziestu latach wspólnego życia rzucam cień. Czuję wielki ból w sercu, nie jestem przecież z kamienia, ale pragnienie wolności jest silniejsze. Cień pada na podłogę i płacze. Tyle lat razem… a teraz koniec. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy – to był toksyczny związek z patologicznym zazdrośnikiem, który śledził każdy mój krok.

On czołga się po dywanie, próbuje chwycić mnie za stopy, poniża się, błaga. Jestem niewzruszona, ponieważ wiem, że pora odejść. Choć serce wciąż boli, odwracam się w stronę światła. Słyszę coraz głośniejszy sygnał karetki. Serce galopuje.

Cień rzuca się na mnie i zaciska mi na gardle zimne ręce.

w tej miniaturce jest wyraźny porządek "dziania się" - poprzez OPOWIEŚĆ - rekonstruujesz wycinek rzeczywistości w oparciu o następstwa zdań w ciągu przyczyna-skutek. Zdania odzwierciedlają ten porządek zdarzeniowy i sekwencje linearne. W liryce nadorganizacja (wersyfikacja i kondensacja treści w metaforyce) powadzi do tego, że zdanie jako gwarancja informacji (przekazu) przestaje być konstrukcją znaczącą.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

10
Si. Napisałaś dobrze, bo w pierwszym odruchu rozumiem. Po czym natychmiast mi ucieka. :) Muszę nad tym pomedytować. Dzięki!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

12
Natasza pisze:zdanie jako gwarancja informacji (przekazu) przestaje być konstrukcją znaczącą.
To dla mnie rozwiń tę część.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

13
Kończę (zaczynanie kończę :)):
Dorapie:
1. Kiedy popatrzymy choćby na weryfki, zasadniczo dotyczą one dwóch aspektów: tak zwanej "logiki" - czyli układu zdarzeń (przyczyn i skutków tychże), lub zagadnień stylistycznych (przede wszystkim poprawności). Taka recepcja jest "naturalna" przy epice - to OPOWIEŚĆ i jako taka jest przyswajana i "znajoma" - jak się dzieje w życiu, takie są prawa czasu, miejsca, zdarzania się. Nawet najbardziej nieprawdopodobny świat przestawiony jest uprawomocniony przez narratora w porządku zdań. Zrozumiemy, że to się "dzieje" poprzez tę analogię. Cień z miniatury Thany - jest rozpoznany i nazwany, bo o nim opowiada bezpośrednio narrator w czasie, miejscu i działaniu. Thana go stworzyła i nad nim kontrolę poprzez zdanie - nakazuje mu opowiedzieć historię, poprzez którą wyraża (Thana) swoje emocje względem świata, ale wybiera (wciąż Thana) ANALOGIĘ do struktur świata rzeczywistego. Nie zostało NIC dodane w tej strukturze przez zachowanie FUNKCJI LOGICZNYCH ZDANIA JAKO NOŚNIKA ZNACZEŃ. Podstawowego. Możemy obowiązywać pięknie lub mętnie, filozoficznie lub banalnie, z uczuciem lub beznamiętnie, tylko o swoich wewnętrznym świecie albo o wszechświecie - ale zawsze to jest PARAFRAZA z naturalnych porządkiem działania w czasoprzestrzeni. Mit stworzył epikę i to on tłumaczył w narracji nieznane przez znane: zdarzenie kontra zdarzenie, ale wspomnianą analogię czy parafrazę w opowieści.

2. Poezja nie lubi parafraz interpretacyjnych - nie mieści się w zwykłym porządku zdań, bo nie mieści w czasoprzestrzeni - bo sama tworzy końce i początki, przyczyny i skutki. ...

cdn... *

*jeśli rano nie założę wiadra na głowę ze wstydu, co ponawypisywałam ... (bo pewnie znaczę weryfikować tezy z kilkoma półkami Strasznie Mądrych Książek. Spokojnie oszczekam bzdury, choć tak czuję (czytam), jak napisałam powyżej

[ Dodano: Czw 09 Sty, 2014 ]
errata - obowiązywać = ma być: opowiadać
oszczekam = ma być: odszczekam
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

14
Nataszo, to ja, po przemyśleniu, zrozumiałam tyle, że są dwa porządki, przy czym poezja może (nie musi) być uporządkowana wyłącznie na jeden ze sposobów (ale czy uzyskamy wtedy dobrą poezję?), a proza może (nie musi) być uporządkowana wyłącznie na sposób drugi (wtedy dostajemy chyba to coś, co Sep nazywa "literaturą niepoważną"?). Czy nie jest jednak tak, że dobry utwór (obojętnie, czy proza, czy poezja) powinien uwzględnić równocześnie oba te porządki? Tylko po czym, tak naprawdę, poznajemy, co jest prozą, a co poezją? Czy nie jest aby tak, że sygnalizuje to autor (mówi nam: czytaj to jako prozę, albo: czytaj to jako wiersz) jedynie poprzez sposób zapisu? Ale właściwie po co daje nam ten sygnał? Co zyskujemy, prosząc czytelnika, żeby czytał coś jako prozę albo jako wiersz?

Na przykładzie Bargielskiej (wiersz i proza):
Jak modlitwa

Jest, owszem, kilku, którzy planują umrzeć w moich ramionach,
ale ja nadal nie znam ramion, w których chciałabym umrzeć.
I może już nie poznam, i umrę w swoich własnych,
i bardzo mi tak najlepiej. Moja matka zrzekła się na rzecz miasta
połowy ogrodu, byleby tylko nie musieć własnoręcznie
wycinać tamtego drzewa. Wszyscy chodzili pod tamtym drzewem,
gromady dzieci ze szkoły, parady i procesje, wszyscyśmy tamtędy
chodzili, mimo że po drugiej stronie ulicy stała Nasza Pani z Gwadelupe.
Nadal stoi. Skąd Nasza Pani na Targówku? Z Gwadelupe.
Moja matka i Nasza Pani nie mogły tego znieść,
więc miasto wycięło drzewo. Jest ich, owszem, kilku.
Chciałabym umrzeć w ramionach tego wyciętego drzewa.


Z tomu: "Bach for my baby" Justyny Bargielskiej
Pajda, którego spotkałam śpiewającego w lesie i przed którym uciekłam do Sylwii do sklepu, był również Pajdą, którego spotkałam w lesie kilka dni później i przed którym już nie uciekałam. Pamiętacie, dziewczynki, ten kamienny stół i pieńki wokół w sercu naszego lasu? Oraz puszki o ostrych krawędziach? On tam jadł. Mój westie wyczuł paprykarz, więc musiałam podejść i przeprosić za psa, i moja prośba o wybaczenie była naszym drugim początkiem. Jak powiem, że Pajda miał w sobie coś takiego, że po prostu musiałam pójść z nim do jego szałasu, który pod zmarniałą okrywą z gałęzi krył najprawdziwsze, praktycznie niewidoczne z zewnątrz igloo, to którakolwiek z was, dziewczynki, poświęci choć chwilę na rozstrzygnięcie, kto tak naprawdę za kim i dlaczego chodził. Ale, tak, seks w igloo jest super.

Z powieści: "Małe lisy" Justyny Bargielskiej
Czym się różnią te dwa utwory, poza sposobem zapisu i faktem, że ten drugi jest fragmentem większej całości? Czy gdybym ja zapisała "Cień" inaczej, stałby się poezją?

[ Dodano: Czw 09 Sty, 2014 ]
A, i jeszcze jedno pytanie (inspirowane tytułem wątku): czy przeżycie nie jest rodzajem zdarzenia?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

15
Thana pisze:poezja może (nie musi) być uporządkowana wyłącznie na jeden ze sposobów (ale czy uzyskamy wtedy dobrą poezję?), a proza może (nie musi) być uporządkowana wyłącznie na sposób drugi (wtedy dostajemy chyba to coś, co Sep nazywa "literaturą niepoważną"?).
Nie! Omamulu! Pewnie nie umiem wytłumaczyć, bo w Twoim uproszczeniu mojego to już kompletna kicha... ;)

Pomyslę jak tu ugryźć :D
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hyde park poetycki”

cron