Gruby paluch wbił się w menisk wieczoru.
Zanikały ściany. Na ledwo trzymający się dach spadały krople Mlecznej Drogi.
Człowieka nie było.
Cudem ocalałe świerszcze, przyzwyczajone do przestrzeni komina, skakały po zmiętej, niedbale zapisanej kartce,
którą autor słów odchodząc, rzucił na zimne palenisko.
Pamięć, ta z natury - archiwistka, spełniając obowiązek, podniosła ją z popiołów.
Znała ten język, czytała wolno:
Po rozsupłaniu sznurów, nad przepaścią rozeszła się miara z kształtem,
dźwięk z falą, ziemia z księżycem, a bóg z ochotą.
Ciała nie walczyły z nieważkością, sens z bezsensem, fala z klifem.
W leniwych myślach szła entropia, już nic nie było skomplikowane.
Ostatnie poddały się emocje.
Kiedy rozłożyliśmy się do ujemnej, nawet nicość nie chciała zaistnieć.
W rozlazłym punkcie jeszcze tkwiła pamięć, której tak bardzo nie chciało się siebie pamiętać.
A cóż dopiero światłu biec?
A wierzyć poecie?
Odetchnęła, a potem miękko weszła w czarny lej. Ostatni.
Wolność
2Ciekawe.
Coś pomiędzy literacką prozą a białym wierszem. Bo gdyby zastosować nieco inny zapis - można by to odczytać jak poezję
Bo przecież jeszcze mamy i to :
To utwór o pamięci i świadomości, a nie o wolności.
Pozdrawiam z uśmiechem.
Coś pomiędzy literacką prozą a białym wierszem. Bo gdyby zastosować nieco inny zapis - można by to odczytać jak poezję

Pamięć - dużo tu o niej.
Bo przecież jeszcze mamy i to :
Tytuł jest mylący

Pozdrawiam z uśmiechem.

Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018