Cela

1
Zainwestowałam w tę miłość wszystko, co najdroższe sercu. Miliony marzeń, pocałunków, swe szczęście. Rozdałam całą fortunę — siebie.
A on sprzedał wszystko, uczucia, wiedzę.
Chodził dumnie po swej scenie. Zabezpieczył się przed nieszczęśliwym wypadkiem, wrzucają na szczęście każdy grosz mej duszy pomiędzy kraty pomostowe.
A teraz... czarny, wilgotny świat, wokół czyhają przerażające postacie, obudzone upiory pogrążone w myślach, kleją się do krat. Badawczo tańczą wężowe języki, spragnione świeżej domieszki kropli krwi z potem. Cela, zamknięte życie, fuzja niefortunnych chwil uwięzionych w klepsydrze czasu.
Nie idę, nie biegnę, spadam, dłonie założone na plecach, pikuje niczym sokół — nie w górę, nie do nieba, lecz w dół i w dół. W otchłań.
Uciekam do mojego zamku. W końcu spadam, odbijając się od zamkniętych drzwi. Zamykam oczy przed mrokiem.
Odrapane betonowe mury, guzy od walenia głową, bezsilny osobisty autyzm, nie dodaje otuchy próżny wandalizm poprzedniego lokatora. Czasem po prostu nie ma wyjścia. Epitafium — bezsilność, paruje nad zaoranym żywcem ogrodem umarłych.
Uśpione pod ziemią błędne meteory z metafor, różane ogniska, otworzą ostatni raz usta, gasnąc w ciemnościach. Brak energii, przestrzeni, powietrza. Przed samym sobą nie ma ucieczki. Ciężar spazmowych łez upada, przelewa się, nie mam nad nimi kontroli.

Przeglądają się we mnie, jak pomnażam siłę słabości. Niepokój kołysze w swych ramionach. Ból targa bijące serce, gdy puls rozbija się o kości w klatce.
W armii myśli, choć nie chcę, oglądam przeszłość, mimo że przyszłość przygniata, nie walczę.
Jeszcze czuję twoje pocałunki, kłamstwa zamknięte na ustach. Otulają szepty mgły czarnego anioła przybitego do krzyża. Permanentne zniewolenie pożera z każdą sekundą.
A ty, czasie? Dokąd i po co tak biegniesz? Sztyletem o tarczę bijesz, mijają kolejne chwile złudzeń. Zabijasz co dobre, co złe.

Ostatni zachód słońca, komasacja cieni, życie mija bez śladu. Magia nagiego jutra z doskonale nieruchomymi manekinami, co czekają, jak ktoś je przebudzi. W akcie wiary przemierza ziemska procesja na śmierć. Piorun z popiołów już nie zaświeci. Ja też czekam na śmierć.
Trzęsie murami nadjeżdżający pociąg do dobra i zła. Bezceremonialnie wjeżdża na peron życia. Szum rozsypywanych wspomnień i monotonny stukot kół kołysze duszę.
— Pamiętasz, jak pierwszy raz w nim się spotkaliśmy?
Ukłucie jądra ciemności. Powierzchowne i ulotne piękno trupa romantyka, a szkaradna zjawa w rzeczywistości.
Wciąż liczyłam na ostatni grosz, lecz życie rozdało wszystko, co dobre Sprzedał moją wszystkie tajemnice. Zostałam więziennym bankrutem.
Pieprzony pseudonim miłości, pieniądze i seks, zrobiły ze mnie wariatkę. Przeliczyłeś co do grosza wszystkie dobre uczucia. Twój orzeł, orzekł, dźwięcznie gra, mi nawet reszki brak. Tak kupiłeś mój grzech.
A teraz podejdź. Już dobrze się znamy. Bliżej. Jeszcze bliżej. Bez zbędnej gry wstępnej. Podejdź i zadaj ból. Rozszarp pazurami me serce.
Numizmatyk uczuć, w odwiedzinach wrzucił ostatnią monetę bez nominału na szczęście, druzgocąc ostatnie iluzje.
„Nikt nie przychodzi na świat jako gotowy mistrz".

Cela

2
Uch. Nadmiar inspiracji literaturą romantyczną! :) Chciałabym przeczytać to samo, ale napisane w stylu... bo ja wiem... socrealizmu, na przykład? Spróbujesz? Dokładnie ta sama treść, zupełnie inny styl. Ciekawe, jak by wyszło?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Cela

3
Nie zrozumiałam.
Czytałam kilkakrotnie, próbując odnaleźć treść i klimat w tym natłoku wizji i obrazów, i niestety- nie udaje mi się.
Być może mój umysł nie dorósł do takiego przekazu, ale dla mnie poetycka proza to nie jest.
Jest za to wielki przerost dziwacznych metafor i porównań. I zamiast czytelnego, emocjonalnego przesłania - widzę chaos.
Czasem mniej znaczy więcej. Szczególnie w poezji.
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Cela

4
Thana pisze: Spróbujesz? Dokładnie ta sama treść, zupełnie inny styl. Ciekawe, jak by wyszło?

Mam to napisane w normalnym stylu, stąd tylko parę zdań zabrałam. Forma eksperymentalna.

Sarah — chodziło o oddanie uczucia przytłoczenia, gęstego duszącego kilmatu, więziennego, cela, chaosu myśli, ktoś przez kogoś ląduje za kratkami, a tam pełno żywych trupów.
Mi osobiście podobają się dwa zagęszczenia zapętlenia.

Może wrzucę później jeszcze jakiś inny kawałek.

Okej dziewczyny dziękuję poszukam.
„Nikt nie przychodzi na świat jako gotowy mistrz".

Cela

5
entalpia pisze: Mi osobiście podobają się dwa zagęszczenia zapętlenia.
To oczywiste, skoro napisałaś to w tej właśnie formie.
Pytanie brzmi, czy chcesz pisać dla siebie czy dla czytelników? I czy znajdziesz osoby, które zrozumieją, poczują i docenią taki przekaz.
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Cela

6
Sarah pisze: Pytanie brzmi, czy chcesz pisać dla siebie czy dla czytelników
Garstka. Sama lubię ale muszę mieć nastrój, wtedy zazwyczaj z łatwością rozkodowuje metafory u innych, kwestia nadawania na podobnych falach.

Tak mam parę kawałków, które są typowo dla mnie, mają wzbudzić odpowiednie emocje, nie musi ktoś rozkodowywać. Piszę, a raczej pisałam tak wtedy, gdy chcialam wyrzucić z siebie konkretne uczucia emocje, a nie koniecznie chciałam , by ktoś wiedział dosłownie o czym piszę. Akurat do tego typu kawałków, muszę mieć nastrój, tak samo by czytać podobne. Dla większości metafory to potwory, to korzenie o które się potyka czytelnik jeżeli jest zbyt gęsto tu jest zbyt gęsto, ale to przez moją "zabawę". Najciekawsze jest to kiedy trafia się czytelnik który potrafi całość rozkodować.
„Nikt nie przychodzi na świat jako gotowy mistrz".

Cela

7
Ja tu widzę garnek z daniem, w którym są same przyprawy, a bazy brakuje :D takich banalnych ziemniaków czy ryżu, odrobiny mięsa albo warzyw, co kto lubi.
To jest bardzo hermetyczna historia - i jasne, czasem się pisze dla siebie. Ale jeśli dla innych, to trzeba uwzględnić fakt, że czytelnik nie jest Tobą :D nuby banał, ale to właśnie jest zwykle najtrudniejsze - znalezienie ścieżki pomiędzy tytanicznym umysłem autora a słabującym umysłem czytelnika :D :D :D
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Cela

8
Romecki tu akurat jest sam pieprz z solą :) ostatnie Twoje zdanie jest uszczypliwe ;) Nie, nie podchodzę w ten sposób.
„Nikt nie przychodzi na świat jako gotowy mistrz".

Cela

9
entalpia pisze: mam parę kawałków, które są typowo dla mnie, mają wzbudzić odpowiednie emocje, nie musi ktoś rozkodowywać. Piszę, a raczej pisałam tak wtedy, gdy chcialam wyrzucić z siebie konkretne uczucia emocje, a nie koniecznie chciałam , by ktoś wiedział dosłownie o czym piszę. Akurat do tego typu kawałków, muszę mieć nastrój, tak samo by czytać podobne. Dla większości metafory to potwory, to korzenie o które się potyka czytelnik jeżeli jest zbyt gęsto tu jest zbyt gęsto, ale to przez moją "zabawę"
Nie, nie uszczypliwe, tylko podsumowujące Twoje wyjaśnienie powyżej :D
Luz, ja komentuję z pozycji czytelnika, który chciałby zrozumieć, Ty - przynajmniej w paru tekstach - szukasz takiego, który nadaje na Twoich falach i to rozkmini bez problemu. Ja to rozumiem. Nie popieram, bo Ci to - moim zdaniem - odbiera jednak więcej czytelników niż daje - ale luz, każdy ma prawo do własnej wizji literatury.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Cela

10
Romecki pisze: Ja to rozumiem. Nie popieram, bo Ci to - moim zdaniem - odbiera jednak więcej czytelników niż daje - ale luz, każdy ma prawo do własnej wizji literatury.


Z tego punktu patrzenia masz rację, ogranicza, zmienię kierunek konstruowania pewnych rzeczy. Ps na pewno nie uważam czytelnika za ułomnego, z tą uszczypliwością o to chodziło. A co do wiersza z działu obok, myślałam o tym wczoraj. Wiem co Ci chodzi. Powinnam np w pierwszej części albo odnieść się do innego koloru serca, które zmienia się w drugim, a pszczoły miały kojarzyć się z wakacjami, z tętniącym życiem, dlatego plastry jako plastry z ula, jako też plastry po ranach pojawiają się w drugim, jako owoc lata, zbiory, czegoś co minęło, więc tu widzę ciągłość zachowaną, i dla mnie to logiczne, ale niech będzie ja jestem tępa i co mają pszczoły do wyrywanych plastry z kalendarzy;)
„Nikt nie przychodzi na świat jako gotowy mistrz".
ODPOWIEDZ

Wróć do „Proza poetycka”