Uprzejmość [obyczajowo-psychologiczna?]

1
Opowiadanie zawiera wulgaryzmy


Uprzejmość, czyli miły ze mnie gość


- Minęła godzina szesnasta – powiedziałem do mikrofonu. Potem zaprezentowałem prognozę pogody. Nic nadzwyczajnego. Na dworze dalej mróz, choć nie tak siarczysty, jak ostatnio. Ciśnienie w normie, dość pochmurno. Dzień krótki, jak cholera. Czerwona lampka On Air zgasła. Zdjąłem słuchawki, odetchnąłem i wygodnie rozsiadłem się w fotelu. Usłyszałem stuknięcie w szklane drzwi. Za szybą stał on, szczerząc się, jak idiota. Machnąłem mu z lekkim uśmiechem. Wszedł do środka.
- Stary… - zaczął rozplątując szalik.
- Siemanko – przywitałem się i podałem mu rękę. Miał wielkie, zimne łapsko. – Co jest?
- Ale jestem rozjebany…
- Co się stało? – zapytałem, pomyślałem: ja pierdolę…
- Spałem dziś tylko cztery godziny – i zaniósł się kaszlem, jak jakiś gruźlik.
- Dlaczego?
- A jakoś tak… - znów zaczął kaszleć.
- Co ty? Chory jesteś?
- Od tygodnia - wziął stojące pod ścianą krzesło i przysunął je do konsolety. Usiadł i zaczął podsuwać się jeszcze bliżej. Musiałem ustąpić mu trochę miejsca.
- To co ty tu robisz? Idź do domu i się połóż.
- Leżałem. Spałem teraz ze dwie godziny. Poza tym do roboty na dziewiętnastą. Nocka. Nie wiem, jak ja wyrobie – na twarzy pojawił się jego głupawy uśmiech.
- No, to tym bardziej powinieneś się wygrzać w łóżku.
- E tam… - skwitował. Zerknąłem na zegar. Pozostało kilkadziesiąt sekund. Czas przedstawić płytę tygodnia. Janek znów zaczął kaszleć. W prawdzie zasłaniał twarz ręką, ale i tak czułem, jak miliony bakterii wbijają się w moją szyję. Bliżej, kurwa, usiąść nie mogłeś?! Zerknąłem na niego i powiedziałem:
- Tylko mi tu nie kaszlaj teraz. Muszę wejść na antenę – uśmiechnął się, jak debil i rozłożył na krześle. Niczego innego się po nim nie spodziewałem. Zrobiłem, co zrobić musiałem, poczym zdjąłem słuchawki.
- Kasia była dla mnie wczoraj bardzo niemiła – powiedział.
- No co ty?! Czemu mnie to, kurwa, nie dziwi? – pomyślałem. Powiedziałem: dlaczego?
- Nie wiem, tak jakoś.
- Jak to? Co takiego zrobiła?
- No zapytałem czy możemy zrobić wejście zapowiadające moją rozmowę z majorem. Akurat ktoś tam miał program, a ona powiedziała, że jest tylko realizatorem i że nie będzie im rozwalać programu.
- Logiczne. Poza tym, co ją obchodzi rozmowa z majorem?
- No w sumie… Dziś w ogóle byłem u profesora (jakiegoś tam), żeby zaliczyć kolokwium. No i wiesz, wchodzę tam do niego, myślę sobie, że przypał będzie. A ten mówi: Janek, usiądź sobie tutaj, i pokazał na fotel. Ja mówię, że chcę to zaliczyć, a on na to: Janek, spokojnie. Ty teraz zajęty człowiek jesteś. Musisz przygotować sekcję strzelecką na uniwersytecie. Poza tym działasz teraz w radiu. Wiem, bo słucham. Masz ważniejsze sprawy na głowie. Kolokwium może poczekać. Posiedzieliśmy potem, pogadaliśmy, wypiliśmy kawę. Nieźle, co? Piłem se kawkę z profesorem.
- Zajebiście…
- Ty… A w ogóle w jakim to systemie działa? – pokazał palcem na jeden z monitorów, na którym wyświetlona była ramówka.
- Nie wiem. Nie znam się na tym. Po prostu działa.
- Ja się znam... – i zaczął mi opowiadać jakieś pierdoły. Nie omieszkał również wspomnieć, że skończył technikum informatyczne. – Ten system jest bardzo prosty. Podstawowy taki. Wiem, bo jestem specjalistą w tej dziedzinie - powiedział.
- Mhm… - zerknąłem na zegar. Minęło dobre dziesięć minut od mojej ostatniej „wizyty” na antenie. Tyle, że ten kretyn nie pozwalał mi się skupić i wymyślić czegoś. Sięgnąłem do komputera, do którego i tak dostęp był wystarczająco ograniczony, ze względu na jego idiotyczną, kaszlącą osobę i zacząłem szukać czegoś, o czym można by powiedzieć. Właśnie, zapomniałem wspomnieć, że regularnie, podczas całego swojego monologu, ów jegomość wysyłał na mnie kolejnych bakteryjnych kolonizatorów. Kurwa, dopiero co byłem chory, pomyślałem. Rozsiadłem się na krześle i odetchnąłem. Wkurwienie narastało. Wtedy on wyciągnął nóż.
- Niezły, nie? – obracał go w dłoni. Rozpoczął kolejną historię. Tym razem o tym, jak to poprzedni mu się rozwalił, oddał go do reklamacji i przysłali mu ten. Ciągle się nim podniecał. „Zajebisty, nie? Aż szkoda go brać do pracy. Nie, no. Ale wezmę. Te, co tam mają, ciągle się wyginają i szczerbią przy otwieraniu pudeł.” Potem znów: „Nie, no. Ale zajebisty jest, co?” Kurwa mać, pomyślałem. Już wolałbym, żeby mnie zadźgał tym nożem, niż wysłuchiwać tego pierdolenia. Na szczęście pierdolenie w końcu ustało. Cisza jednak nie trwała długo, bo w studio rozległ się donośny kaszel. Poczułem powiew zimnego wiatru na szyi. To źle oddziałało na moją psychikę, bo już po kilku minutach pojawił się dziwny ucisk w gardle, jakieś uczucie duszności. No kurwa, pomyślałem. Zajebie skurwiela! Znowu będę chory. Wtedy Janek wznowił swoją gadkę. Na większość jego pieprzenia starałem się odpowiadać poprzez mruknięcie albo emanujące ignorancją i znudzeniem zwykłe, proste „no, zajebiście”. Niestety on nie zrozumiał tych subtelnych znaków. Zapytał się mnie o jakieś dziwne angielskie słowo na ekranie. Odpowiedziałem, ale dodałem, że nie jestem pewien.
- Przecież studiujesz filologię angielską.
- Nie angielską.
- A jaką?
- Polską.
- Co?! Co ty pierdolisz? – spojrzał na mnie, jakbym miał kutasa na czole. – I co? Czytasz książki?
- Czytam. Co w tym dziwnego? – odpowiedziałem, ale pomyślałem coś bardziej obraźliwego.
- Nie, no. Nic. Ja popieram czytanie. Dobrze, że czytasz. Ja tam nie lubię.
- Mhm…
- Pewnie wszystkie lektury masz w małym palcu. Wszystko czytałeś, nie?
- Człowieku, przestań. Tylko kilka tych fajniejszych. Resztę znam z opracowań.
- No co ty?
- Czytam książki, ale te ciekawsze.
Tematy do rozmowy wciąż mu się nie kończyły, a ja dalej kwitowałem większość ignorującymi pomrukami. Zegar był bezlitosny. Siedziałem z tym debilem już grubo ponad dwadzieścia minut. Na antenę wejść nie zdołałem. W końcu chyba źródełko powoli się wyczerpywało, bo zaczął mi jęczeć, że nie ma dziewczyny. A może cały czas do tego zmierzał? Po chwili zapytał:
- Znasz jakieś miejsce, gdzie mogę znaleźć fajne laski? – ja pierdolę, pomyślałem.
- Burdel.
- Mówię poważnie. Szukam dziewczyny.
- Wyjdź na ulicę i zapytaj pierwszą z brzegu czy nie zechciałaby zostać twoją dziewczyną.
- Żartujesz? – nie byłem przekonany, czy rzeczywiście wziął to za żart. Coś tam dalej popierdolił i w końcu dobrnął do pytania, na które czekałem.
- A ty masz dziewczynę?
- To zależy, co masz na myśli.
- No, czy masz dziewczynę?
- To zależy co masz na myśli, pytając, czy mam dziewczynę.
- No, czy masz jakąś? – i on ma dwadzieścia lat, pomyślałem.
- To zależy, o co ci chodzi? Pytasz czy chodzę z kimś za rękę po mieście, czy rucham, czy lepię bałwana?
- No, czy chodzisz z kimś za rękę. Nie chodzi mi o ruchanie – ha! Jednak teoria, że wszystkim facetom chodzi tylko o jedno, to kłamstwo! Dobrze, że ja jestem normalny. Albo nienormalny. Zależy od punktu widzenia…
- Za rękę z nikim nie chodzę, ale sypiam czasem z kimś.
- No co ty? Z kim?
- Na weekendy jedna u mnie nocuje. Ma chłopaka. Ostatnio też na treningu wyrwałem zajebistą. Też ma chłopaka.
- No co ty? Nieźle…
- Ta… - wtedy rozległ się dźwięk komunikatora internetowego. Ktoś się do mnie odezwał. – O! A właśnie trzecia do mnie pisze. Ta już nie ma chłopaka.
- Dobra, ja muszę lecieć – nareszcie!, pomyślałem. Później oczywiście podziękowałem dziewczynie, która napisała do mnie. Miałem wrażenie, że miała znaczny wpływ na jego nagłe zakończenie rozmowy.
- No, na razie – szybko odpowiedziałem, byle tylko nie przedłużać. On oczywiście zakaszlał jeszcze na mnie, tak na pożegnanie, i wyszedł. Pomachał przez szybę, uśmiechnąłem się do niego. Gdy zniknął, zniknął też uśmiech z mej twarzy i powiedziałem:
- Kurwa, ja pierdolę.
Jeszcze moment i bym go zapierdolił na miejscu. Nie wiem, jak ja to wytrzymałem. Rozłożyłem się na krześle i odetchnąłem. Po chwili uśmiechnąłem się pod nosem. Zapytałem, kiedyś pewnego imigranta, co mu się najbardziej nie podoba w Polakach. Jedną z rzeczy, którą wymienił, był fałsz. Mówił: Tutaj ludzie nie potrafią powiedzieć innym, co naprawdę o nich myślą. Uśmiechają się, a w duchu przeklinają swojego rozmówcę i życzą mu śmierci. Święta racja! Z tym, że miałem dobre intencje, chciałem być miły. Tylko, że on wyszedł szczerząc mordę, we mnie niemal eksplodowało wkurwienie, a, co najgorsze, on zapewne jeszcze wróci, bo okazałem się przyjemnych kompanem, który słuchał jego pierdolenia i mężnie przyjmował na klatę jego kaszel.
Chuj w uprzejmości. Następnym razem powiem, żeby wypierdalał.
Ostatnio zmieniony pn 09 lip 2012, 18:53 przez Hank Moody, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Uprzejmość [obyczajowo-psychologiczna?]

2
Hank Moody pisze:
- Minęła godzina szesnasta – powiedziałem do mikrofonu. Potem zaprezentowałem prognozę pogody. Nic nadzwyczajnego. Na dworze dalej mróz, choć nie tak siarczysty, jak ostatnio. Ciśnienie w normie, dość pochmurno. Dzień krótki, jak cholera. Czerwona lampka On Air zgasła. Zdjąłem słuchawki, odetchnąłem i wygodnie rozsiadłem się w fotelu. Usłyszałem stuknięcie w szklane drzwi. Za szybą stał on, szczerząc się, jak idiota. Machnąłem mu z lekkim uśmiechem. Wszedł do środka.
- Stary… - zaczął rozplątując szalik.
- Siemanko – przywitałem się i podałem mu rękę. Miał wielkie, zimne łapsko. – Co jest?
Ten fragment wcale nie zwiastował, że dalej się posypie.
Pomysł całkiem ciekawy, ale podany jak na dłoni.
Spróbowałbym ubrać to w inną formę.
Wulgaryzmy sprawiły, że tekst jest ohydny, czyli nie spełniły swojej funkcji.
"Smakuj brzmienie języka, zbieraj rodzące się neologizmy i notuj kolejne interpretacje idiomów. Smakuj brzmienie języka: on, odbiciem istniejącej umowy społecznej, opowie ci, w którą stronę zmierza gra znaczeń."
J. Dukaj

3
Może się nazbyt nie znam, ale uważam, że tekst ten ogólnie byłby dobry, gdyby nie te nadużywane wulgaryzmy i parę innych drobnych spraw...
Hank Moody pisze:- Kasia była dla mnie wczoraj bardzo niemiła – powiedział.
- No co ty?! Czemu mnie to, kurwa, nie dziwi? – pomyślałem. Powiedziałem: dlaczego?
- podczas czytania tego fragmentu każdy, spodziewa się, że ta druga osoba wypowiada te słowa, a dopiero podczas dalszego czytania nagle okazuje się że jednak jest to tylko i wyłącznie myśl. Ten fragment jakoś inaczej być powinien, bo wprowadza niepotrzebny zamęt.
Hank Moody pisze:Święta racja! Z tym, że miałem dobre intencje, chciałem być miły. Tylko, że on wyszedł szczerząc mordę, we mnie niemal eksplodowało wkurwienie, a, co najgorsze, on zapewne jeszcze wróci, bo okazałem się przyjemnych kompanem, który słuchał jego pierdolenia i mężnie przyjmował na klatę jego kaszel.
Nie widzę tutaj potrzeby używania na początku dwóch następujących po sobie zdań zwrotów typu "z tym, że" i "Tylko, że". Jakoś źle się to czyta. Poza tym chyba literówka się wdarła bo mam wrażenie, że zamiast "przyjemnych" powinno być "przyjemnym". Po "szczerząc mordę" nie ma sensu dawać, przynajmniej w tym przepadku, przecinka. Lepiej byłoby od razu zastosować kropkę i rozpocząć normalnie następne zdanie.

Podsumowując. Byłoby zdecydowanie lepiej bez używania tak dużej liczby wulgaryzmów. : ) życzę powodzenia tak ogólnie : )
"Ludzie wyższych talentów pracują, mimo że pozornie nic nie robią" - Leonardo da Vinci o mnie ;)

4
Krytyka laika

Zerkam na nick, czytam pierwsze dwa krótkie zdania i już jestem pewien, że opowiadanie będzie przypominało formą "Bóg nas nienawidzi" ;) Jak się później okazało, nie myliłem się ani trochę, autor próbuje naśladować styl pisarski "prawdziwego Hanka Moodyego, a raczej osób, odpowiedzialnych za wydanie tej książki w ramach reklamy serialu Californication".

Ale dosyć pitolenia, pora na błędy, które wyłapałem :P
Zrobiłem, co zrobić musiałem, poczym zdjąłem słuchawki.
"Po czym". Wstyd, nawet Mozilla mi ten błąd podkreśla :P
- Znasz jakieś miejsce, gdzie mogę znaleźć fajne laski? – ja pierdolę, pomyślałem.
(...) fajne laski? – Ja pierdolę, pomyślałem.
W innych miejscach nie mam pewności jak to jest z tą dużą literą, niby są czasowniki, więc uznaję, że jest ok (jeśli się mylę, proszę o oświecenie!) ale tutaj uważam, że powinno być z dużej. Wiem, to zwykłe czepialstwo, ale są święta, muszę sobie trochę ulżyć :P
- No, czy masz jakąś? – i on ma dwadzieścia lat, pomyślałem.
Tu to samo, co wyżej, "duże i" :P
- No, czy chodzisz z kimś za rękę. Nie chodzi mi o ruchanie – ha! Jednak teoria, że wszystkim facetom chodzi tylko o jedno, to kłamstwo! Dobrze, że ja jestem normalny. Albo nienormalny. Zależy od punktu widzenia…
Pomijając już "ha z dużej litery", to ostatnie zdania są nieco niejasne. Czytając je nie mam pewności, czy narratorowi w końcu chodzi "tylko o jedno", czy też nie. Najpierw okazuje się, że faceci nie myślą tylko o seksie, a potem mówi "Dobrze, że ja jestem normalny", z czego wnioskuję, że on jednak jest potwierdzeniem teorii, w przeciwieństwie do Janka. No ale jako iż o stosunkach do kobiet (lub "z kobietami") panowie niewiele rozmawiają, nie można wywnioskować, jaki ten bohater jest.
- Dobra, ja muszę lecieć – nareszcie!, pomyślałem.
Tutaj oczywiście duża litera po drugim myślniczku, ale i te dwa znaki interpunkcyjne występujące bezpośrednio po sobie nie wyglądają zbyt fajnie. Właściwie to można sobie darować ten wykrzyknik, w końcu opowiadasz w czasie przeszłym, nie musisz wyrażać emocji tak żywiołowo, żeby stawiać wykrzykniki w narracji. Równie dobrze możesz zrezygnować z czasownika, można się przecież domyślić, że po myślniku dajesz komentarz do wypowiedzianych słów, więc ten czasownik nie jest konieczny (tu jak i w kilku wcześniejszych zdaniach).
Zapytałem, kiedyś pewnego imigranta, co mu się najbardziej nie podoba w Polakach.
Pierwszy przecinek zdecydowanie zbędny.
Jedną z rzeczy, którą wymienił, był fałsz.
"Jedną z rzeczy, które wymienił, był fałsz." Rozumiem, o czym myślałeś pisząc powyższe zdanie, jednak jestem prawie pewien, że jest ono błędne.
Święta racja! Z tym, że miałem dobre intencje, chciałem być miły. Tylko, że on wyszedł szczerząc mordę, we mnie niemal eksplodowało wkurwienie, a, co najgorsze, on zapewne jeszcze wróci, bo okazałem się przyjemnych kompanem, który słuchał jego pierdolenia i mężnie przyjmował na klatę jego kaszel.
Pomijając, że ja nie postawiłbym przecinka po "tylko", w ogóle nie widzę sensu w pisaniu tego wyrazu. W pierwszym zdaniu przyznajesz rację cudzoziemcowi, w drugim usprawiedliwiasz się, czemu postępowałeś tak, a nie inaczej. A w trzecim? No właśnie, z "tylko" brzmi mi to jak ciąg dalszy usprawiedliwień, czyli "chciałem być miły, ale... " i tu powinny być argumenty za tym, co robił, że musiałeś w duchu sobie coś złego o nim pomyśleć. Natomiast Ty dajesz tutaj podsumowanie spotkania, wypisujesz efekt, nie przyczyny. Nie wiem, czy wyrażam się dość jasno, mam nadzieję, że tak...
Chuj w uprzejmości.
Pewnie ma to jakiś głębszy przekaż, jednak mam 2,5 dpt, na oboje oczu, więc nie widzę. Zrozumiałbym jednak wyrażenie "Chuj z uprzejmością" lub ewentualnie "Chuj z uprzejmościami".


Teraz o tym, co wytknęli moi poprzednicy.
Hank Moody napisał/a:
- Kasia była dla mnie wczoraj bardzo niemiła – powiedział.
- No co ty?! Czemu mnie to, kurwa, nie dziwi? – pomyślałem. Powiedziałem: dlaczego?
- podczas czytania tego fragmentu każdy, spodziewa się, że ta druga osoba wypowiada te słowa, a dopiero podczas dalszego czytania nagle okazuje się że jednak jest to tylko i wyłącznie myśl. Ten fragment jakoś inaczej być powinien, bo wprowadza niepotrzebny zamęt.
Całkowicie się nie zgadzam z Shadow000 (...). Biorąc pod uwagę, że tekst tyczy się kontrastu między naszymi myślami a słowami, taki zabieg (podpatrzony zresztą w "Bóg nas nienawidzi" ;) ) sprawdza się świetnie, szczególnie, że nie jest on nadużywany. (Dla mnie) Nie wprowadza on zamętu, tylko jeszcze dobitniej zaznacza ten kontrast, pokazując też swoją formą (rozpoczęcie tej myśli od myślnika, niczym dialogu) jak wyglądałaby szczera odpowiedź. Ode mnie duży plus za "takie coś" (chociaż ta myśl powinna być jeszcze dłuższa, dobitniejsza i wyjaśniająca dlaczego Cię to nie dziwi).
Poza tym chyba literówka się wdarła bo mam wrażenie, że zamiast "przyjemnych" powinno być "przyjemnym".
Święta racja, literówka jest.

Co do wulgaryzmów, bo ich "czepili się" obaj panowie nade mną. O ile w dialogach mnie one nie tykają, w końcu Janek to "miejski wsiur", nie ma się więc co krzywić na jego ubogie słownictwo, o tyle w narracji było ich chwilami za gęsto. Rozumiem, jesteś wkurzony na niego, jest głupi, przeszkadza Ci w pracy, kaszle na Ciebie, narzuca się (a Ty nie masz mu odwagi powiedzieć, że przeszkadza Ci w prowadzeniu audycji... Gdzie masz jaja?! :P ), ale to nie znaczy, że opowiadając to musisz aż tak bluzgać. Jakieś 30% przekleństw można by spokojnie wyciąć, Twoja frustracja byłaby ciągle wyczuwalna, a osobom nieprzepadającym za ordynarnym językiem opowiadanie czytałoby się przyjemniej. Poza tym, można wyrażać zdenerwowanie nie tylko samymi "kurwami i pierdolcami", można opisać choćby zaciskanie pięści czy branie głębokiego wdechu w celu uspokojenia się i osiągnięcia mentalnej równowagi, bla,bla,bla.

Czy pomysł jest ciekawy? Średnio, nic arcynowatorskiego czy wielce odkrywczego, ale coś konkretnego, nieoczywistego i prawdziwego. W skali binarnej, oczywiście jeden (lub "plusik", jak kto woli.
Czy został dobrze przelany na... ekran? Zdecydowanie tak, chociaż do "prawdziwego Hanka Moodyego, a raczej osób, odpowiedzialnych za wydanie tej książki w ramach reklamy serialu Californication" (wiem, powtarzam się) sporo brakuje. No ale czytało się przyjemnie, mimo nadmiernej momentami ilości brzydkich wyrazów ;) Było kilka fajnych tekstów, choć, jak dla mnie, za mało opisów. No i mogłoby być dłuższe, większość to dialogi, a mimo to nie ma imponujących rozmiarów.

Podsumowując, opowiadanko na plus, jednak bez rewelacji.


Tak dla zasady dodam, że większość z tego, co napisałem to moje subiektywne odczucia itp, a co do części wytkniętych błędów nie mam stuprocentowej pewności. Dobrze by było,gdyby jakiś koordynator się tu zjawił i ocenił opowiadanko fachowym okiem ;)

Weryfikacja zatwierdzona przez zaqra
Ostatnio zmieniony sob 07 lip 2012, 19:31 przez Baczy, łącznie zmieniany 1 raz.
"... z tylu różnych dróg przez życie każdy ma prawo wybrać źle..."

"Krytyka może nas wykończyć; my nie możemy wykończyć krytyki - i dlatego lepiej o niej zapomnieć"

5
@Baczy

Na początek chciałem Ci podziękować za tak obszerną krytykę. Napracowałeś się, aby przekazać mi cenne wskazówki, choć wcale nie musiałeś tego robić. Dzięki Ci za to.
Baczy pisze:Krytyka laika

Zerkam na nick, czytam pierwsze dwa krótkie zdania i już jestem pewien, że opowiadanie będzie przypominało formą "Bóg nas nienawidzi" ;) Jak się później okazało, nie myliłem się ani trochę, autor próbuje naśladować styl pisarski "prawdziwego Hanka Moodyego, a raczej osób, odpowiedzialnych za wydanie tej książki w ramach reklamy serialu Californication".
Teraz coś, co zdziwiło/zaciekawiło/zaintrygowało mnie w Twojej wypowiedzi. Muszę Cię rozczarować, a może wręcz przeciwnie? Otóż nigdy nie trzymałem nawet w rękach książki "Bóg nas nienawidzi". Nie mam nawet pojęcia o czym ona jest. O jakimś handlarzu narkotykami chyba, czy coś? Kiedyś z ciekawości czytałem opis w internecie. W każdym razie, to nie była próba naśladowania stylu twórcy tej książki. ;)
Baczy pisze:
Zrobiłem, co zrobić musiałem, poczym zdjąłem słuchawki.
"Po czym". Wstyd, nawet Mozilla mi ten błąd podkreśla :P
Nie mam pojęcia, kto z nas ma rację. Widziałem, że Firefox podkreśla to słowo, ale Microsoft Word już nie. Zaufałem bogatszej firmie. ;) Jak w takim razie jest poprawnie?
Baczy pisze:
- Znasz jakieś miejsce, gdzie mogę znaleźć fajne laski? – ja pierdolę, pomyślałem.
(...) fajne laski? – Ja pierdolę, pomyślałem.
W innych miejscach nie mam pewności jak to jest z tą dużą literą, niby są czasowniki, więc uznaję, że jest ok (jeśli się mylę, proszę o oświecenie!) ale tutaj uważam, że powinno być z dużej. Wiem, to zwykłe czepialstwo, ale są święta, muszę sobie trochę ulżyć :P
- No, czy masz jakąś? – i on ma dwadzieścia lat, pomyślałem.
Tu to samo, co wyżej, "duże i" :P
Tu się z Tobą nie zgodzę. Jestem prawie całkowicie pewien, że po myślniku będzie mała litera. Przy dialogach, jeśli dorzucasz jakąś myśl, nie stawiasz kropki przy wypowiedzi, tylko właśnie po tej wtrąconej myśli. Dla przykładu, będzie to wyglądało w ten sposób:

- Nie zgadzam się z Tobą w tej kwestii - powiedział jeden do drugiego.

Przynajmniej w każdej książce, którą czytałem, tak to wygląda.
Baczy pisze:
- No, czy chodzisz z kimś za rękę. Nie chodzi mi o ruchanie – ha! Jednak teoria, że wszystkim facetom chodzi tylko o jedno, to kłamstwo! Dobrze, że ja jestem normalny. Albo nienormalny. Zależy od punktu widzenia…
Pomijając już "ha z dużej litery", to ostatnie zdania są nieco niejasne. Czytając je nie mam pewności, czy narratorowi w końcu chodzi "tylko o jedno", czy też nie. Najpierw okazuje się, że faceci nie myślą tylko o seksie, a potem mówi "Dobrze, że ja jestem normalny", z czego wnioskuję, że on jednak jest potwierdzeniem teorii, w przeciwieństwie do Janka. No ale jako iż o stosunkach do kobiet (lub "z kobietami") panowie niewiele rozmawiają, nie można wywnioskować, jaki ten bohater jest.
Cholera... Obawiałem się tego. Zastanawiałem się, czy nie wyjaśnić tego dokładniej. Ostatecznie jednak zostawiłem tak, jak jest. Dla ścisłości, narratorowi chodzi o jedno. ;)

Dalej się zgadzam ze wszystkim, co napisałeś.
Baczy pisze:
Hank Moody napisał/a:
- Kasia była dla mnie wczoraj bardzo niemiła – powiedział.
- No co ty?! Czemu mnie to, kurwa, nie dziwi? – pomyślałem. Powiedziałem: dlaczego?
- podczas czytania tego fragmentu każdy, spodziewa się, że ta druga osoba wypowiada te słowa, a dopiero podczas dalszego czytania nagle okazuje się że jednak jest to tylko i wyłącznie myśl. Ten fragment jakoś inaczej być powinien, bo wprowadza niepotrzebny zamęt.
Całkowicie się nie zgadzam z Shadow000 (...). Biorąc pod uwagę, że tekst tyczy się kontrastu między naszymi myślami a słowami, taki zabieg (podpatrzony zresztą w "Bóg nas nienawidzi" ;) ) sprawdza się świetnie, szczególnie, że nie jest on nadużywany. (Dla mnie) Nie wprowadza on zamętu, tylko jeszcze dobitniej zaznacza ten kontrast, pokazując też swoją formą (rozpoczęcie tej myśli od myślnika, niczym dialogu) jak wyglądałaby szczera odpowiedź. Ode mnie duży plus za "takie coś" (chociaż ta myśl powinna być jeszcze dłuższa, dobitniejsza i wyjaśniająca dlaczego Cię to nie dziwi).
Dzięki. ;) Ów zabieg nie był jednak podpatrzony w w/w książce. Jakoś tak sam na niego wpadłem.

Kwestia wulgaryzmów. Faktycznie chyba trochę przesadziłem. Powinno być tego mniej. Dla usprawiedliwienia powiem, że chciałem mocno zabarwić emocjonalnie ten tekst i, jak zresztą zauważyłeś, uwydatnić frustrację głównego bohatera.

Raz jeszcze dzięki.

6
Widziałem, że Firefox
podkreśla to słowo, ale
Microsoft Word już nie.
to by znaczyło, że firefox działa już w oparciu o system semantyczny a nie słów kluczy. Wątpię." Po czym" nie podkreśli żadna autokorekta bo nie wie czy chciałeś napisać razem czy osobno. "Nie wiem" nie podkreśli bo słowo "nie" jest poprawnie napisane i "wiem" też. Pytanie o to czy ogarnia relacje między poszczególnymi słowami.
Ostatnio zmieniony sob 25 gru 2010, 20:39 przez polish, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

7
Drogi Hanku ;)

Co do tego, że książki nie czytałeś, jestem w szoku :P Może masz tak podobny charakter do serialowego bohatera, że Wasze "domyślne style piśmiennictwa" są niemalże identyczne? ;) Nie wiem, ale nie czytałem innej książki pisanej w taki sposób, więc Twoje dzieło skojarzyło mi się właśnie z nią, no i jeszcze ten Twój nick... Wybacz za błędny osąd, chyba Cię to nie uraziło, co? ;)

Dalej, ja od zawsze piszę "po czym" i "łączną wersję" od zawsze uważam za błędną. W internecie znalazłem tę stronę oraz tę stronę, jednak nadal irytuje mnie ten Word, który faktycznie uznaje wersję łączną za prawidłową. Tutaj trudno stwierdzić, kto ma rację, jednak ja tam będę pisał po swojemu ;P

kolejna sprawa to wielkość liter przy wtręcie dialogowym. I ponownie, sprawa niełatwa :P
Pierwsza stronka oraz druga stronka. W książkach zazwyczaj tak jest, bo zazwyczaj po myślniku są czasowniki wiązane bezpośrednio z mówieniem. Ale teraz przejrzałem jeszcze dwie i były zarówno zdania w stylu:
- Kumpel? - staruszek nie był zbytnio zainteresowany.
- Och, to było takie magiczne - tryska radością, niczym nastolatka.
Chyba więc nie muszą być to nawet czasowniki, jak poprzednio myślałem. Chociaż nadal nie mogę się przekonać do Twoich "i" oraz "ha" :P

No cóż, koniec pogaduch, co mogłem wyjaśnić, wyjaśniłem, czego nie mogłem, to coś tam, coś tam. Pozdrawiam i czekam na kolejne opowiadanko, może tym razem nieco dłuższe (tak, wiem, powtarzam się :P ).
"... z tylu różnych dróg przez życie każdy ma prawo wybrać źle..."

"Krytyka może nas wykończyć; my nie możemy wykończyć krytyki - i dlatego lepiej o niej zapomnieć"

8
Na dworze dalej mróz
Raczej byłbym za formą: na zewnątrz.
Dzień krótki, jak cholera
Bez przecinka, bo to porównanie.
Czerwona lampka On Air zgasła
Wyróżniłbym jakoś "On Air" - chyba najlepiej by było kursywą.
szczerząc się, jak idiota
Bez przecinka.
zapytałem, pomyślałem: ja pierdolę...
W miejscu przecinka lepsze byłoby "i", wtedy zdanie czytałoby sie płynniej. W miejsce wielokropka umieściłbym coś, co mogłoby naprowadzić nas dlaczego bohater tak zareagował np. "znów będzie mi ględził o XYZ"
Poza tym(mam) do roboty na dziewiętnastą
jak ja wyrobie(ę)
byłem u profesora (jakiegoś tam)
Bez nawiasu. W dialogu ich unikaj jak ognia(w narracji zresztą też) - ludzie nie potrafią wypowiadać nawiasów.
nie pozwalał mi się skupić i wymyślić czegoś.
Zdanie wygląda na urwane: brakuje dopowiedzenia typu "sensownego". Innym sposobem byłaby zmiana szyku na "czegoś wymyślić"
i zacząłem szukać czegoś
Powtórzenie "czegoś"
To źle oddziałało na moją psychikę
Literówka.
spojrzał na mnie, jakbym miał kutasa na czole
Spojrzał dużą literą, bo nie jest to czynność mówiona. Dodatkowo: na taką osobę raczej typ taki jak on patrzyłby z rozbawieniem, a nie ze zdziwieniem(o którym chciałeś powiedzieć).
dziewczynie, która napisała do mnie
Która do mnie napisała.
Zapytałem, kiedyś pewnego imigranta
Bez przecinka.

Pierwsze co nasuwa mi się po przeczytaniu: zdecydowanie za wiele wulgaryzmów. Rozumiem, że ponosiły go emocje, ale prawie co chwilę okraszał myśl jakąś wypowiedzią niecenzuralną - trochę przesadzone. Zrozumiałbym jedną czy dwie, które wyrwały się z natłoku emocji.
Szału nie ma, bo tekst nie jest jakiś zabójczo ciekawy - jest to gadanie o niczym, o czym wie narrator i nic z tego(nie wiadomo dlaczego) nie robi.
Nie podobało mi się, jestem na nie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”