samobójca [psychologiczne]

1
Życie traci sens. Zatracam się. Wsłuchuję się w ciszę, jakby była najpiękniejszą melodią, jaką kiedykolwiek usłyszałem. Powoli się uspokajam. Opanowanie, spokój i ta jednocześnie upragniona, i znienawidzona cisza. W moim umyśle rodzi się pytanie: "Czym jest życie?". Istne szaleństwo. Jeszcze nie tak dawno byłem szczęśliwy. Niczego mi nie brakowało. A teraz? Jest coraz gorzej. Nie mam po co istnieć. Jestem skazany na nicość.

Jak powrócić do tego, co było? Jak sprawić, by rzeka czasu zawróciła? Prośby rodem z baśni. Nierealne i dlatego tak bardzo pragnę by się spełniły.

Podobno przed śmiercią przed oczami przewija się całe życie. Kolejna bujda, wpojona ludziom przez telewizję. Nikt nie jest w stanie wyrwać się spod wpływu manipulacji. Wszystkie programy, reklamy uczą nas "bycia ludźmi". Pokazują, czego powinniśmy pragnąć, czego potrzebujemy, jak powinno wyglądać nasze życie. Mam dość. Chcę się wydostać z tej pułapki. Jedynym sposobem jest śmierć.

Stoję teraz nad przepaścią. Przed sobą mam morze, a za mną jest wzgórze. Dlaczego boję się skoczyć? Dlaczego coś mnie powstrzymuje? Przecież chcę umrzeć. Pragnę tego. Moje życie nic już nie znaczy. Zresztą, nie dałbym rady. Nie bez mojej Miłości. Mojej kochanej Moniki.

Ona była moim Szczęściem. Tylko dzięki niej mogłem zmierzyć się z tym okrutnym światem. Ale jej już nie ma. I nigdy nie będzie. Najgorsze jest to, że ona zginęła przeze mnie. Byłem pijany. Nic mnie nie usprawiedliwia. Nawet nie pamiętam jak to się stało, że znaleźliśmy się na balkonie. Ja i ona. Pozornie sami. Chciałem jej się oświadczyć. To miał być piękny wieczór. Tyle że w pokoju był Tomek, mój najlepszy kolega. Zaślepiony przez chorą zazdrość i kierowany najgorszymi, najbardziej pierwotnymi instynktami wycelował w Monię.

-Jeden fałszywy ruch, a strzelę- powiedział, powoli i dobitnie wypowiadając każde słowo.

-Stary, nie wydurniaj się, co ci...- drżącym głosem próbowałem udobruchać przyszłego zabójcę.

Nie pamiętam jak to się stało, ale ona zginęła. Mnie udało się uciec. Jestem ostatnim tchórzem. Nie umiem żyć ze świadomością, że moim przeznaczeniem jest śmierć. To ja powinienem był zginąć. Nie ona, tylko ja.

Jeszcze ostatnia chwila wyciszenia. Boże, bądź przy mnie w tej chwili. Nie zostawiaj mnie samego. Potrzebuję Cię. Tylko jeden krok i parę sekund dzieli mnie od przejścia na ten drugi świat. Bezlitosny świecie żegnaj. Moniko, przybywam!

Co się dzieje? Dlaczego zamarłem w półkroku? Moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Właśnie uświadomiłem sobie, co chciałem zrobić. Nie! Ja chce żyć! Co mi strzeliło do głowy, że chciałem popełnić samobójstwo?
Ostatnio zmieniony ndz 10 maja 2009, 00:22 przez pisareczka, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: samobójca [psychologiczne]

2
Życie traci sens. Zatracam się
No, zaczynasz niekiepsko.


Byłem pijany. Nic mnie nie usprawiedliwia
Pierwsze zdanie burzy sens drugiego. Jeżeli był pijany, to choć trochę go to usprawiedliwia



Historia, jakich wiele. Nie spodziewaj się ode mnie długiego komentarza, bo po prostu nie mam nic do powiedzenia. Koleś chciał popełnić samobójstwo, ale mu się odechciało, całość napisana nie najgorzej. I tyle

3
Witam.



Kilka przecinków pogubiłaś i pojawiają się powtórzenia (za dużo jak na tak krótki tekst).



Początek jest dobry jeśli chodzi o klimat. Czytając, sam się uspokoiłem, ale cały czas obracasz się tylko wokół ciszy, spokoju i braku sensu. Podziałało to raczej, jak ciągłe powtarzane słów „cisza, spokój, cisza, spokój, cisza, spokój…” – czytając takie coś, w końcu człowiek się uspokoi.

W tekście nie pokazałaś ani zaskakujących przemyśleń ani alternatywnych myśli. Dosyć pospolite pomysły na samobójstwo; śmierć wielkiej miłości, brak sensu w życiu. Śmierdzi mi strasznie Werterem, a Wertera nie lubię.
Nie umiem żyć ze świadomością, że moim przeznaczeniem jest śmierć.
Do tej pory żył, jak każdy. Przecież jest to przeznaczenie nas wszystkich.



Przeczytałem kilka razy opowiadanie, by w końcu dojść do wniosku, że raczej mi się nie podobało. Styl, zapis i język mogą być, ale temat i podejście słabe.

Pozdrawiam.

[ Dodano: Nie 10 Maj, 2009 ]
Jeszcze mi się przypomniało; straszne zakończenie. Mógłby skoczyć - byłoby lepiej. Czytając końcówkę stwierdziłem, że bohater jest strasznie niekonsekwentny i nierealistyczny. Trudno powiedzieć ponieważ nigdy w takiej sytuacji nie byłem, ale wydaje mi się, że jak JUŻ są takie problemy i się posunie do takiego stopnia, to nie ma odwrotu. Chyba, że czynnik zewnętrzny, a on doznał jakiejś surrealistycznej przemiany duchowej.
Piotr Sender

http://www.piotrsender.pl

4
Przede wszystkim:



a.) strasznie nienaturalne zakończenie - już nawet nie chodzi o to, że się nie zabił, ale o to, jak to zostało napisane: bez polotu, bez żadnej atmosfery, zbyt szybko, zbyt nienaturalnie;



b.) banalna historia - nie przedstawiłaś jej z jakiejś ciekawej perspektywy, nie zawarłaś interesujących myśli;



c.) sposób przedstawienia historii - o ile język masz całkiem niezły (chociaż trudno to oceniać po tak krótkim tekście), o tyle nazbyt szybko wszystko prowadzisz; przykładem jest to zakończenie i cały tekst, który brzmi jak streszczenie. Czytelnik w ogóle nie może przywiązać się do bohatera, do Moniki, nie współodczuwa, a więc nie ma łączności na linii praca-czytelnik, a przecież to jest najważniejsze.



Z tych powodów opowiadanie jest kiepskie. Styl raczej w porządku, ale cała reszta nie. I rzeczywiście to zdanie o tym, że odkrył, że jego przeznaczeniem jest śmierć - dziwne.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

6
to jest fragment, kłania się czytanie ze zrozumieniem ;]

już nawet nie chodzi o to, że się nie zabił, ale o to, jak to zostało napisane: bez polotu, bez żadnej atmosfery, zbyt szybko, zbyt nienaturalnie


Nieważne, czy to fragment, ważne, że jego zakończenie po prostu jest strasznie sztuczne, źle napisane. Poza tym nie wiemy, co jest dalej, więc oceniamy to, co dostajemy, a nie myślimy "och, możliwe, że dalej dzieje się to i to, to nie będę pisał, że to jest złe". Dałaś fragment - masz oceniony fragment.



Myślę, że z czytaniem u nas nie najgorzej.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”