Miłosierdzie [miniatura obyczajowa]

1
Cienie ożywione płomieniem świecy tańczą na ścianach piwnicy. Albin pulchnymi dłońmi na dwóch rurach wiąże nylonowy sznurek. Lekki nie jest. Bulwiasty, to najlepsze określenie tego kiepskiego fizyka, fatalnego pedagoga i tragicznego kochanka. By nie wyliczać powiedzmy wprost – całe jego ciało zostało skomponowane z różnego rodzaju bulw; wszystko podobne do ziemniaka. Pod stryczkiem stawia stołek. Trochę za wysoki – myśli nakładając pętlę na szyję – nieważne, jak go wykopie i tak do podłogi będzie trochę zapasu. Wszystko zostało na czwartym piętrze, tu jest by poznać największą zagadkę życia, śmierć. Bez emocji wytrąca podporę spod stóp, zawisa i... spada w dół.



Dłoń głucho uderza w taflę wody, popłuczyny wylewają się ze zlewu na posadzkę.

- Marek wody nie ma! Naczyń nie mogę spłukać!- kobieta w ciąży siada na krześle. Gładzi się po brzuchu, jeszcze dwa miesiące i będą mieli dwóch uroczych synków. Księżniczka i trójka rycerzy, przy tej myśli uśmiecha się do siebie. Rozmyślenia przerywa wysoki mężczyzna, staje przed wejściem do kuchni.

- Spokojnie fiołeczku, mistrz wkracza do akcji – puszcza oczko i idzie w stronę zlewozmywaka. Stopa prześlizguje się po powierzchni kałuży i wraz z wyprostowaną nogą unosi się na wysokości pasa. Ręce nie znajdują oparcia, wyrzucone do tyłu zataczają pełen krąg. Głowa uderza w terakotę, suchy trzask oznajmia jej pęknięcie. Kuchnię wypełnia krzyk, zwiastun przerażenia i nadchodzącego porodu.



Jeszcze kilka sekund, a Rafał wpadłby w szał. Dwudziesty pierwszy wiek, a on nie ma czym spłukać szamponu z włosów i mydła z twarzy. Choleryczna natura przekonała go by coś rozwalić; mała demolka dobra na wszystko. Jednak odgłos uderzenia, który rozległ się nad nim i ten wrzask, przywołały go do porządku. Przeciera oczy palcami, widzi tylko zarysy; nieważne, musi pomóc. Rusza w kierunku drzwi, klamka poddaje się pod naciskiem ręki. Jak byłaby okazja spytać kiedy zgubił ręcznik przysłaniający męskość, pewnie sam by nie wiedział - wybiega za drzwi. Widzi zarys trzech postaci, za późno - wpada na nie. Zakonnica i dwie nastolatki krzyczą i piszczą. Jazgot roznosi się po całej klatce schodowej, przez chwilę zagłusza cierpienia Marty.

- Siostro Klementyno!

- Ratunku!

- Pedofil!

- Gwałci! Gwałci!

- Zejdźcie! Mam paralizator!

- Kurwa, nie! – wie, że to zły tekst, ale nic lepszego nie przychodzi mu do głowy. Jest tydzień przed operacją, serce tego nie wytrzyma. Wszystko trwa sekundę. Na splocie słonecznym czuje przez chwilę chłód, potem... już tylko ogień.

Dość. W dziuplę Maryny dość! Zniósł jak majster przeszkodził w rozpiciu drugiej flaszki, wytrzymał zabranie ćwierć premii, ale tego to już za wiele. Te wszystkie babskie krzyki, to przepełnia czarę goryczy. Gdzie człowiek ma wypocząć jak nie we własnym domu? Cholerny babski rynek! I jeszcze ta przesolona zupa. Dość!

- Ewka! Chodź tu! – dłonie zaciskają się w pięści. – Znowu zupę spieprzyłaś!



Grubas zrywa się na nogi. Nie wie co bardziej dokucza, zimna woda czy ukrop. Jednak nie przejmuje się stanem odzieży, ani obitym łokciem i krwawiącą głową. Olśniło go! Jest wstrząśnięty swoim czynem, jak mógł chcieć odebrać sobie życie? Tyle jeszcze przed nim! Nie wróci do domu. Zostawi wszystko tak jak jest, niech inni się martwią co zrobić z jego przeszłością. On pójdzie przed siebie, na azymut, do nowego szczęścia! Dopóki nogi nie odmówią posłuszeństwa, każdej napotkanej istocie opowie jaki Bóg jest dobry i miłosierny.

- Chwalmy Pana! Dziękujmy za bożą dobroć! – sanitariusze i policjanci mijają go w pośpiechu. Ignorują tylko dlatego, że kilka pięter wyżej czeka na nich grom roboty. Ociekając wodą ostatni raz patrzy na betonową kwadraturę podwórza. Nucąc „Kiedy ranne wstają zorze”, rusza w nieznane.

2
Głowa uderza w terakotę, suchy trzask oznajmia jej pęknięcie.
Ale co pękło? To zdanie jest niejasne i trzeba je przebudować.



Tekst ku pokrzepienu. Scenki rodzajowe ciekawe, nawet dobrze napisane (pomijając toporny początek). Krókie, treściwe ale nie porywa. Coś w stylu "nie dla eutanazji". Wybacz, ale nie przemawia do mnie coś takiego. Nie moje klimatu (zbyt... cukierkowo? Pseudo-życiowo?).
These dreams in which I'm dying are the best I ever have.

I'd like to learn how to play irish melody on flute.

"Dreaming dreams no mortal ever dare to dream"
E.A. Poe "The Crow"

3
Całkiem, całkiem. Fajna miniaturka. Czekam na następne. Możesz posłużyć się moim mottem: Fantastyka wcale nie znaczy fantastyczny

4
i... spada w dół.
byłoby bardzo dziwne, gdyby spadał w górę
Rozmyślenia
"a"
unosi się na wysokości pasa.
raczej unosi się na wysokość, a nie unosi się, będąc już na wysokości
Jak byłaby okazja spytać kiedy zgubił ręcznik przysłaniający męskość, pewnie sam by nie wiedział - wybiega za drzwi.
nie bardzo jasne to zdanie. Chyba słówko "jak" psuje właściwy odbiór. Lepsze byłoby "jeśli"
przez chwilę zagłusza cierpienia Marty.
kto to jest Marta? Zwrot "zagłusza cierpienia" wydaje mi się niefortunny.
wytrzymał zabranie ćwierć premii
ćwierci - dopełniacz



Pomysł połączenia różnych scen rodzajowych klamrą jednego bloku, nasunął mi skojarzenia z filmem "Cztery pokoje". Film dobry, opowiadanie niezłe, ale czegoś mu brak. Nie sprawiło, że chciałabym czytać dalej, niczego też specjalnego nie odkryło w moich emocjach. Ot czytadełko. W zamiarze lekko krwawe i humorystyczne, w rezultacie nijakie i bez ikry. Ale to moje zdanie, może nie trafiło w odpowiedniego czytelnika.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

5
Cienie, ożywione płomieniem świecy, tańczą na ścianach piwnicy.
Przecinki. Nie lubię na nie zwracać uwagi, to grząski grunt :) ale na początek, dla zrobienia weryfikacyjnego klimatu, niech będzie.


Albin pulchnymi dłońmi na dwóch rurach wiąże nylonowy sznurek.
Albin ma zamiast rąk dwie rury i na nich pulchne dłonie? Precyzja myśli i przecinki - nieocenione narzędzia do zbudowania poprawnego komunikatu. Może lepiej tak:

Albin pulchnymi dłońmi wiąże na dwóch rurach nylonowy sznurek.


Lekki nie jest. Bulwiasty,
Precyzja to coś więcej niż poprawność. Tu myśli biegną od sznurka a nie od Albina. Skojarzenie: bulwiasty, nielekki sznurek. Bach! Coś się nie zgadza.

Czytelnik nie pomyśli (niestety), że jest za głupi do tekstu. To tak nie działa. Czytelnik zrzuci winę na Autora, czyli Ciebie, że nie rozumie.

Dlatego tyle razy młodzi autorzy słyszą: pisz prosto. Pisz jasno. Pisz tak, żeby każdy cię zrozumiał. Nawet jak piszesz o zjawiskach kwantowych podaj to jak najprościej.

By nie wyliczać powiedzmy wprost – całe jego ciało zostało skomponowane z różnego rodzaju bulw; wszystko podobne do ziemniaka.
Raczej powinno to wyglądać tak:

By nie wyliczać - powiedzmy wprost [bo to wtrącenie, więc co zamykasz musisz otworzyć i vice versa] – całe jego ciało zostało skomponowane z różnego rodzaju bulw; wszystko podobne do ziemniaka.

I zamieniłabym wszystko na wszystkie, bo piszesz chwilę wcześniej o bulwach a nie jednej bulwie.

Gdybyś chciał napisać, że Albin jest podobny do ziemniaka - jednego - to napisałbyś:

cały podobny a nie wszystko podobne.



Bym postawiła więcej akapitów. Nie szczędź ich sobie, na przykład tak:



     Cienie ożywione płomieniem świecy tańczą na ścianach piwnicy. Albin pulchnymi dłońmi na dwóch rurach wiąże nylonowy sznurek.

    Lekki nie jest. Bulwiasty, to najlepsze określenie tego kiepskiego fizyka, fatalnego pedagoga i tragicznego kochanka. By nie wyliczać powiedzmy wprost – całe jego ciało zostało skomponowane z różnego rodzaju bulw; wszystko podobne do ziemniaka.

     Pod stryczkiem stawia stołek. Trochę za wysoki – myśli nakładając pętlę na szyję – nieważne, jak go wykopie i tak do podłogi będzie trochę zapasu.

     Wszystko zostało na czwartym piętrze, tu jest by poznać największą zagadkę życia, śmierć. Bez emocji wytrąca podporę spod stóp, zawisa i... spada w dół.



W ten sposób tekst nabiera lekkości, światła i przejrzystości. Myśli bohatera są oddzielone od relacji z jego poczynań.



Postaram się nie dublować sugestii poprzedników, np spadania w dół - jak zauważyła Gra.


spłukać!- kobieta w ciąży
Nieprawidłowy zapis didaskaliów przy dialogach. Kobieta z wielkiej litery.



Nie wiem, czy nie lepiej byłoby zrezygnować ze średników na rzecz kropek po prostu. Średniki to takie ni psy ni wydry w zdaniach :) a w literaturze idziemy na maksa :D a nie na zgniłe kompromisy.


Jak byłaby okazja spytać kiedy zgubił ręcznik przysłaniający męskość, pewnie sam by nie wiedział - wybiega za drzwi.
Znów: precyzja i przecinki w strategicznych miejscach. Prawie tak jak ręcznik zasłaniający męskość. Męskość. Hm, co za słowo. Trochę pretensjonalne...

Dobra, zostawmy męskość i zajmijmy zdaniem:

Zabrakło okazji, żeby zapytać kogoś, gdzie zgubił ręcznik. Nie ma? To nie ma. Z nieprzesłoniętą męskością wybiega za drzwi.

Więcej zdań, ale krótsze, dynamiczniejsze, pokazują stosunek bohatera do problemu nagości i akcję. Ja to w ogóle bym to wywaliła i napisała tak:

Przeciera oczy palcami. Piecze! Nic nie widać. Nieważne! Rusza do drzwi. Ręcznik! Nie ma czasu szukać, biegnie goły.



1/ Mini scenki nawet fajne, dynamiczne, ale! Ale napisane tak, że za cholerę nie wiadomo co, kto, komu, kiedy i jak. Trzeba to uczytelnić, dopracować. Na razie to taki szkic, jakiś pomysł, wstępna wersja.

2/ Podoba mi się pomysł na zakończenie, nucenie kiedy ranne... super :)

3/ Warsztat - wszystkie powyższe uwagi aktualne, do przepracowania, do przejrzenia cały tekst pod tym kątem, bo wszystkiego nie wypunktowaliśmy. Przede wszystkim poprawa ma służyć uczytelnieniu tekstu, żeby był jasny i klarowny dla Czytelnika.

Wtedy będzie lekki i zabawny a jednocześnie życiowy, z lekką nutą dramatyzmu.



Naprawdę całkiem obiecująco, choć - do poprawek.

Zuzanna
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

6
Tekst całkowicie zakręcony, można się momentami załamać, jaki ten świat jest groteskowy, i co może się dziać za drzwiami naszych domów...

Czasami życie jest tragicznie komediowe, z naciskiem na to pomiędzy zdaniem.

Podoba mi się









Błędami się nie zajmuje, niech inni poprawiają, u mnie się liczy tekst, przekaz i trochę duszy.

[/b]

7
Pierwsze zdanie mi się nie podoba. Uznaję je z tych: "autor nie wiedział jak zacząć - zaczął jakkolwiek". Do tego tańczenie cieni na ścianie jest mocno wtórne.



Dalej trochę sobie z interpunkcją nie radzisz, nie jestem przekonana do zastosowania średnika, gdzieindziej zamieniłabym myślniki na zwykłe przecinki, a przecinek na myślnik, by lepiej się czytało/wyglądało.


Marian Koń pisze:Trochę za wysoki – myśli nakładając pętlę na szyję – nieważne, jak go wykopie i tak do podłogi będzie trochę zapasu.


tu na przykład zdanie powinno być rozbite na dwa, bo wygląda, jakby to po drugim myślniku też mówić bohater, a nie mówi, jak dobrze zrozumiałam. A pierwszy myślnik zamieniłabym na przecinek - osobiście początkowo nie mogłam się połapać, o co chodzi w "myśli nakładając pętlę na szyję". Ale możesz to zwalić na moją głupotę, heh :D


Dłoń głucho uderza


zawsze irytowały mnie zbędne określenia, tu takim jest "głucho" - co by zdanie straciło bez niego? Nic.


Marian Koń pisze:Księżniczka i trójka rycerzy, przy tej myśli uśmiecha się do siebie.


a tutaj na odwrót niż wyżej - lepszy, bo mocniejszy i odpowiedniejszy przez to, byłby myślnik. Ba, przecinek tutaj wydaje się nawet niepoprawny, dziwny, niefortunny itp. itd.


pełen krąg


jakoś nie widzi mi się, by zatoczył krąg. "Okrąg by tutaj bardziej pasował.



Przyczepię się teraz do dialogów. Dajesz wypowiedź, i ok, później jednak przyłączasz do niej zbyt dużą ilość tekstu. Gdy nie chcemy dawać dalej innej wypowiedzi tego samego bohatera, to najlepiej dać Enter. Jest wtedy zdecydowanie przejrzyściej.



Kiepsko jest z interpunkcją. Nie potrafisz powiedzieć sobie, kiedy lepszy będzie przecinek, kiedy średnik, a kiedy kropka. To nie tak, że postawisz byle jaki znak i będzie dobrze. Znaki interpunkcyjne "pomagają" przeczytać tekst, określają po częsci jego rytm. Jeżeli nie są dobrze używane, to często nici z dobrego czytania.



Muszę przyznać, że po pierwszym przeczytałam miałam minę pytającą: "że co?!". Tak, nie zrozumiałam tekstu, myślałam, że autorowi coś się pomyliło i wklepał na forum fragmenty różnych zupełnie tworów. Przeczytałam jednak jeszcze raz, i jeszcze raz i wszystko (niemal) stało sie jasne. I tekst przestał być bełkotem.



Podoba mi się to połączenie. W zgrabny sposób przechodzić z jednej akcji do drugiej. Początek jest dosyć ciężki, ale im dalej, tym lepiej, na szczeście (i dla mnie, czytelnika, i dla ciebie, autorze). Treść przyjemna, bo taka... normalna, zwyczajnie napisana, i tak fajnie przeczytać coś innego niż o potworach, przygodach superbohaterów, czy problemach współczesnej nastolatki. Można się też uśmiechnąć.



A jeżeli chodzi o warsztat, to gorzej, i nie tylko chodzi o interpunkcję, po prostu konstrukcje zdań mogłyby być lepsze. Tak jak teraz tekst z lekka jest nieporadny, choć z drugiej strony to nawet dla niego lepiej. I dobrze, że nie jest ugładzony, że nic złego (i dobrego również) się nie wciśnie. Czyta sie dobrze, mimo braków, ale się chce poprawy, zdecydowanie chce się :D



Pomysł uznaję na plus. Fajnie, ciekawie. Miniaturka z pewnością tych, które zapadają w pamięć.



Pozdrawiam

Patka
Zajrzyj, może znajdziesz tu coś dla siebie

Jak zarobić parę złotych

8
Nie mogę dodać raczej nic więcej.



Tekst ma ciekawy pomysł, dobrą koncepcję, ale wykonanie sporo do życzenia zostawia. Przede wszystkim bardzo łatwo się pogubić, a to przez konstrukcje zdań - szczególnie na początku trudno się połapać, co/kto jest bulwiaste/y i o jakie rury się rozchodzi.



Popraw wskazane błędy i już będzie znacznie lepiej. Opowiadanie - jeśli poprawione - będzie w porządku. Bez fajerwerków, ale na poziomie i z sensem.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron