Intermissio [horror, wulgaryzmy, +18]

1
— Ludzie się ciebie boją — dziwne słowa wiszą mi między uszami.
— Co ty pierdolisz stary? Kto? Jacy ludzie? Dlaczego? — niespodziewane wyznanie kolegi rozgrzewa mi zwoje. Tuptamy zaułkami Muranowa. Gadamy o fotografii, sensie, towarzystwie wzajemnej adoracji, i o zgrozo zahaczamy o sprzęt. Patrzę na niego i zastanawiam się co ma myśli. Nie dostaję odpowiedzi. W zasięgu naszych oczu pojawia się coś do sfotografowania. Pędzimy. Obraz jest ważniejszy niż słowa.
Wieczorem, kiedy leżę już w łóżku, nachodzi mnie refleksja, “Można się też bać zarazy, cholery, nowego wirusa albo zwykłego psiego gówna rozsmarowanego na chodniku”. Może moje zmęczenie, zniechęcenie i poczucie bezsensu, tak bardzo maluje się na gębie, w mimice i gestach ciała, że ludzie uciekają jak od trędowatego w średniowieczu? W cywilizowanych krajach nie ma już trądu. Dziś i tutaj, ucieka się przed smutkiem. Czy smutek to trąd XXI wieku?

“Widziałem rzeczy, którym wy, ludzie, nie dalibyście wiary. Statki szturmowe w ogniu, sunące nieopodal Pasu Oriona. Oglądałem promienie skrzące w ciemności blisko wrót Tannhausera…”. Boimy się, że nadejdzie czas gdy jedyne co zostanie nam z życia, to niepotrzebne nikomu wspomnienia. Śmiejemy się z emerytów mamrocących pod nosem niezrozumiałe nam opowieści o starych czasach, a najpewniej skończymy podobnie. Media społecznościowe rozwalają społeczeństwo. Nie żyjemy i nie przeżywamy, jedynie pokazujemy; większość naszego życia to show dla niezainteresowanych nim ludzi. Z kubkiem kawy na wynos, wrzucamy w biegu posty o Slow Life, nie zauważając co dzieje się wokół nas. Rozwijamy swoje kariery, w których najbardziej pożądaną zapłatą nie jest już pieniądz, a mały, szybki ruch palca nieznajomego człowieka, celującego w serduszko, czy skierowany w górę kciuk. Z zamkniętymi oczami i zasłoniętymi uszami, obściskujemy się przyjacielsko. Podaż i szybkość informacji zabija kreatywność. Tworzymy coraz więcej coraz mniej znaczących rzeczy - krzyczymy coraz głośniej; chcemy żeby ktoś nas usłyszał, ale nasz głos ginie w zagłuszającym wszystko szumie. Jedyną odpowiedzią jest licznik niemych lajków na ekranie smartfona. W końcu zaczynamy płacić za chwilę uwagi - pieniędzmi, skurwieniem czy fałszywymi uśmiechami. Trwamy w tym chwiejnie - jedni krócej, inni dłużej - jednak prędzej czy później, kiedy maska ułudy opadnie, orientujemy się, że “… wszystkie te chwile znikną w czasie jak łzy w deszczu…”. I zaczynamy się bać, podać w nerwicę, ból i samotność. Szarpiemy się jeszcze przez chwilę i wreszcie, kiedy jak w każdym dobrym czy kiepskim filmie, pojawiają się napisy końcowe, wypuszczamy gołębia z ręki…
— Ale pierdolisz, wiesz? — zerkam na zegarek - 3:33 w nocy. Widzę jak kudłaty gramoli mi się na łóżko. Siada mi w nogach i gapi się wyczekująco. Czuję jak jego czerwone, świecące ślepia, wkręcają mi się w mózg. Wiem, że tak naprawdę go nie ma. Nie tutaj. Istnieje w innym miejscu, gdzie żyją podobne mu stwory. Jednak zaczepne pytanie wciąż brzmi. Znak zapytania jarzy się na końcu zdania.
— Wiem — odpowiadam — Znaczy nie wiem, być może…
Kudłaty wciąż patrzy wyczekująco. Nie jest zadowolony z odpowiedzi.
— Chciałbym rozpierdolić wszystko wokoło — zdobywam się na szczerość. Przecież wiem, że gadam sam ze sobą i nikt inny tego nie usłyszy ani nie przeczyta — Rozjebać wszystko co żyje, wszystko co istnieje.
Psina zaczyna drgać w spazmatycznym śmiechu.
— Rozbrajasz mnie tą dramą. Chcesz rozpierdolić wszystko, ale doskonale wiesz, że niczego nie zrobisz. Nie skrzywdzisz nawet muchy; na samą myśl, że możesz rozdeptać pierwotniaka pantofelka, robi ci się smutno; tracisz dech i wpadasz w panikę. Tak naprawdę jedyne co możesz skrzywdzić to siebie samego, a przypuszczam, że nawet na to nie znalazłbyś odwagi.
— Przedsiębiorczości hoża cera blednie. Pod wpływem wahań, zamiary pełne jędrności, zbite z wytkniętej kolei, tracą nazwę czynu…
— Przestań błaznować! Nie popisuj się — karci mnie jak stary belfer
— Chciałbym, żeby świat się skończył, żebym był ostatnią żywą istotą patrzącą jak wszystko się zwija i znika w małej, czarnej kulce. Żeby coś pierdolnęło. Meteor, najazd kosmitów, zaraza, głód; chciałbym cwałować na czarnym koniu i kosić wszystko jak leci. Przestałem czuć cokolwiek, może wtedy poczułbym jakieś emocje.
Czarny patrzy na mnie milcząco.
— No to chodź kurwa! Zrobimy sobie małą opowieść wigilijną — chwyta mnie za nogi i ciągnie ku dziwnemu do zdefiniowania miejscu. Wiem, że wciąż leżę na łóżku, jednak moja jaźń czuje kilka nadchodzących miesięcy. Nie widzę ich jak Scrooge, ale czytam jak opowieść białego królika.
— Ładnie? — pyta.
— Ładnie — odpowiadam. Dobry początek.
— Jebnięty jesteś — wracamy z powrotem do łóżka. Zegarek wciąż pokazuje 3:33. — Może zamiast żegnać się ze światem, pożegnasz się z fotografią?
— A to nie to samo?
— Spróbuj — znowu szarpie mnie zębami za nogawkę piżamy. Listopad, grudzień, styczeń, luty, marzec, kwiecień, maj… - aparaty kurzą się na półce; tylko chodzę, tylko patrzę; czekam na pytanie, “dlaczego? co się dzieje? gdzie jesteś?” - czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, październik, drugi listopad, drugi grudzień, drugi styczeń, drugi luty, drugi marzec, drugi kwiecień. Odpowiedzią jest pustka.
3:33 - milczę i wsłuchuję się w krople deszczu rozbryzgujące się na blaszanym dachu; kudłaty też milczy. Chciałbym przesunąć ten zegarek do przodu. Wpatruję się w czerwone cyfry, liczę w myślach, 60..., 70… 80… 90… ale trzy trójki nie znikają.
— To co mam robić? — pytam w końcu.
— Wyobraź sobie czerwiec przyszłego roku. Jest ciepło i słonecznie. Powiedzmy szósty czerwca. Wyobraź sobie, że to był ostatni dzień, kiedy byłeś a reszta jest powidokiem.
— I to coś zmieni?
— Nie wiem, ale co szkodzi spróbować, skoro nikogo już nie ma? Nie trzeba koniecznie pisać książki, można ją czytać. Jest jeszcze dużo książek do przeczytania. Nawet takich radosnych, w których spełniają się wszystkie marzenia.
— Ale… - waham się — Będę jeszcze miał kiedyś nowy aparat?
— Nie błaznuj, zaśpiewaj sobie jakąś piosenkę…
cyk... cyk... cyk...

Intermissio [horror, wulgaryzmy, +18]

2
Rozumiem zamysł tej narracji - że w taki trochę prosty sposób myśli bohater - jednak nie tworzy ona kompletnie klimatu horroru. Niektóre zwroty (jak "słowa wiszą mi między uszami") są po prostu zabawne, co jest zupełnie w porządku, ale w luźnej opowiastce.

W ogóle to nic tutaj nie jest zbudowane, mamy gościa zawieszonego w nicości i dialogi. Brakuje opisów, nastroju, napięcia, konstrukcji, do tego stopnia, że nie wiadomo za bardzo, co się dzieje i czemu. Przemyślenia bohatera nie są szczególnie unikalne, ale co gorsza są bardzo płytkie i w sumie nie przedstawiasz go na tyle, żeby rozpoznać czy to celowe, czy nie.

Jeżeli się chce coś czytelnikowi pokazać, to trzeba to opisać.
Jeżeli się wybiera gatunek, gdzie emocje są kluczowe, to trzeba je wywołać, takimi czy innymi zabiegami.
Jeżeli się porusza problematykę społeczną, to trzeba ją trochę zgłębić.

Jakby te trzy elementy dołożyć do tego tekstu, to by sporo zyskał.
jestem zabawna i mam pieski

Intermissio [horror, wulgaryzmy, +18]

3
Keek pisze: (czw 31 paź 2024, 11:24) Czy smutek to trąd XXI wieku
Podoba mi się to określenie. Wiele fajnych określeń znajduję w Twoich tekstach, tych na blogu też. Są jak rodzynki w cieście. Choć samo ciasto niekoniecznie mi smakuje.
Smutek może być jak trąd ale był od zawsze. Nasze czasy nie są jakieś szczególne pod tym względem.
Czy przemyślenia są płytkie? Może to prowokacja? Zaryzykuję przypuszczenie, graniczące z pewnością, że wolałbyś wywołać tym tekstem dyskusję, zamiast zebrać pod nim pochlebne recenzje.
Odnośnie tego: "Nie żyjemy i nie przeżywamy, jedynie pokazujemy; większość naszego życia to show dla niezainteresowanych nim ludzi. Z kubkiem kawy na wynos, wrzucamy w biegu posty o Slow Life, nie zauważając co dzieje się wokół nas. Rozwijamy swoje kariery, w których najbardziej pożądaną zapłatą nie jest już pieniądz, a mały, szybki ruch palca nieznajomego człowieka, celującego w serduszko, czy skierowany w górę kciuk."
Jest na świecie jeszcze dużo ludzi, którzy nie mają prądu i nie wiedzą co to smartfon. Może zajmą nasze miejsce gdy tzw zachodnia cywilizacja zgnije od środka na podobieństwo starożytnego Rzymu. Chyba że ich przedtem wytrujemy lub zagłodzimy.

Intermissio [horror, wulgaryzmy, +18]

4
Zrobiło to na mnie wrażenie, takiego trochę dekadenckiego manifestu. Nocnego "tripu" hipstera z wawy. Poczynionego na bazie narcystycznego urazu doznanego po słowach przyjaciela, że "ludzie się ciebie boją". W świecie "lajków" takie wyznanie może człowieka zabić. Bohater opowieści broni się przed śmiercią za pomocą racjonalizacji: Ja pierdolę, przecież to ten świat jest do dupy!

Generalnie trochę naiwne. Czyta się jednak gładko. Jedynie cytatów nie rozpoznałem, czy to własne czy odniesienie do innych autorów. Przekleństwa nie rażą, nie miałem odczucia wulgarności. Raczej ich nadmiar podkreśla wrażenie młodzieńczego buntu, bezsilnej i udramatyzowanej niezgody na rzeczywistość (co zresztą mądry piesek rozpoznał). Nie ma też elementów horroru. Może trochę uatrakcyjniłoby ten fragment zaglądnięcie w tę "opowieść wigilijną" - co tam bohater zobaczył? I wtedy nie trzeba by kończyć tak banalnie, tylko jakąś głębszą refleksją. Bo samo dialogowanie z pieskiem jest trochę nużące.

Intermissio [horror, wulgaryzmy, +18]

5
Dzięki wszystkim za uwagi. Fakt, chyba trochę niedopowiedziałem "opowieść wigilijną". To fragment całości, miałem nadzieję, że wtedy byłoby bardziej czytelnie. Tak, najbardziej we wszystkim zależy mi na dyskusji. Lajki mam głęboko w...
Nie znajduję opcji edytowania postu, więc zamieszczam link do "poprawionej" wersji: INTERMISSIO
PS. Dzięki za tego hipstera, to chyba komplement w moim przypadku :D
cyk... cyk... cyk...

Intermissio [horror, wulgaryzmy, +18]

6
Moim zdaniem za dużo jest tutaj "biadolenia" na temat tego wirusa zwanego mediami społecznościowymi.
Keek pisze: (czw 31 paź 2024, 11:24) . Podaż i szybkość informacji zabija kreatywność. Tworzymy coraz więcej coraz mniej znaczących rzeczy - krzyczymy coraz głośniej; chcemy żeby ktoś nas usłyszał, ale nasz głos ginie w zagłuszającym wszystko szumie. Jedyną odpowiedzią jest licznik niemych lajków na ekranie smartfona. W końcu zaczynamy płacić za chwilę uwagi - pieniędzmi, skurwieniem czy fałszywymi uśmiechami. Trwamy w tym chwiejnie - jedni krócej, inni dłużej - jednak prędzej czy później, kiedy maska ułudy opadnie, orientujemy się, że “… wszystkie te chwile znikną w czasie jak łzy w deszczu…”. I zaczynamy się bać, podać w nerwicę, ból i samotność. Szarpiemy się jeszcze przez chwilę i wreszcie, kiedy jak w każdym dobrym czy kiepskim filmie, pojawiają się napisy końcowe, wypuszczamy gołębia z ręki…
Myślę, że wszyscy o tym wiemy i nie ma potrzeby się nad tym rozpisywać. Starasz się wyważyć otwarte drzwi. Gdybyś napisał odwrotnie, że gdyby nie media społecznościowe, to ludziom trudniej byłoby znosić samotność - taka teza mogłaby być podstawą ciekawej dyskusji.

Pozdrawiam

Intermissio [horror, wulgaryzmy, +18]

8
Keek, ja Cię bardzo lubię na poziomie emocji. Lubię Twój sposób odczuwania, chce mi się Ciebie słuchać i w ogóle pogadałabym. I dlatego Cię czytam. Ale nie lubię Twojego pisania. W samym pisaniu, technicznie, często mi coś nie pasuje. Trąci jakimś ślizgiem, banałem, zjechaniem na łatwiznę. Podobają mi się te Twoje mini jako sposób szukania więzi z czytelnikiem, kontaktu człowieka z człowiekiem, ale nie podoba mi się to jako literatura. Jest zbyt... Hm, jak to określić... Nieśmiałe? W moim odczuciu dużo w tym Twoim pisaniu jest z nocnych pogawędek przy winie (z minionych epok, teraz już się takich rzeczy nie robi) a mało z dzieła literackiego.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Intermissio [horror, wulgaryzmy, +18]

9
Thana pisze: (sob 16 lis 2024, 13:39) ...dzieła literackiego...
A czymże dzisiaj jest moja droga Thano dzieło literackie? Chyba nigdy nie miałem ambicji zostać wielkim... - jest coś takiegi jak pisarz artysta? Bardziej mi zawsze zależało na owym kontakcie - nie na niemych lajkach, czy stanie konta bankowego. Wypstrykałem się już z literek. Chyba na razie starczy.
cyk... cyk... cyk...

Intermissio [horror, wulgaryzmy, +18]

10
Jak ja się zgadzam z tym, co mówi Thana! Gadanie, gadanie, dobre słowa, dobre połączenia słów, dobre obrazy ale nie ma w ostatnich kawałkach życia. Jest jakaś zabawa intelektem z użyciem wiedzy o kulturze. Ale nie ma wykonanej pracy. Swoją głową i swoją ręką. Fabuły, struktury, konfliktu, nasycenia autentyczną emocją. Jakbyś nie chciał pozbyć się możliwości wypowiedzi w innym medium, ale traktował je jak rezerwowe, niewarte włożenia całego siebie i włożenia wysiłku choćby w formę.
Od publikowanej ileś lat temu prozy widzę zjazd. Z przykrością widzę, bo jestem Twoim fanem.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”