Ptak w złotej klatce [fantasy] [fragment][wulgaryzmy]

1
Tekst zawiera wulgaryzmy i przemoc.

Znów klasyczne fantasy z elfami. Tym razem początek innej historii niż poprzednio.
Całkiem lekko mi się to pisało, ciekawa jestem czy podobnie lekko się to czyta.
Grupa elfów kuliła się na podłodze zimnej, wilgotnej celi. Wiedzieli, że są bezsilni, że nic nie mogą zrobić. Ludzie nauczyli się już dawno, jak więzić ich rasę. Nie w podziemnych lochach, ale wysoko nad poziomem ziemi. Tak, by pozbawić ich nawet najmniejszej szansy na kontakt z Naturą dającą im siłę. Chociaż zwykle nie było to niezbędne – mało który elf miał na tyle mocy, aby zdziałać coś przeciwko przeważającej liczbie przeciwników.
Do krat zbliżył się uzbrojony w miecz mężczyzna. Jego strój i postawa jasno wskazywały na pozycję wyższą niż otaczający go żołnierze.
– Dostaliśmy informację, że jest w waszej grupie Zaklinaczka – odezwał się mężczyzna patrząc z pogardą na uwięzionych. – Wydajcie ją, a reszta z was zostanie uwolniona.
Zamilkł na chwilę i omiótł wzrokiem elfy. Większość patrzyła na niego bez zrozumienia.
– Czy naprawdę muszę zaznaczać, że chcę, aby moje słowa tłumaczono? – warknął. – Każda karawana handlowa posiada Tłumacza. Chcecie, abym przypalał was żelazem aż odkryję kto umie krzyczeć w obu językach?
Z grupy wystąpił mężczyzna, dotychczas obejmujący siedzącą w kącie, drżącą, jasnowłosą kobietę.
– Wybacz panie. – Ukłonił się. – Rozproszyły mnie twoje słowa. Cóż w zwykłej karawanie kupieckiej miałaby robić Zaklinaczka? Musisz przecież wiedzieć, panie, że niewiele ich znajduje się w naszych szeregach. I wszystkie walczą na froncie.
Żołnierz spojrzał na elfa z wyższością.
– Czy pytałem cię o zdanie? Masz tłumaczyć, a nie próbować sprzedawać mi kłamstwa. I lepiej dla ciebie, żebyś tłumaczył dokładnie. Niedługo przybędzie tu czarodziej, który będzie w stanie zweryfikować twoją pracę.
Elf wzdrygnął się. Tylko czarodzieje byli w stanie mówić w ich języku, ale nie było ich wielu. Skoro zdecydowano się tu jakiegoś sprowadzić, oznaczało to, że traktowano informację o Zaklinaczce poważnie.
– Na co czekasz? – warknął żołnierz. – Tłumacz!
Elf spojrzał na uwięzionych towarzyszy. Była ich zaledwie piętnastka. Pozostali sami kupcy, chroniący ich wojownicy ponieśli śmierć w zastawionej przez ludzi zasadzce.
– Ten napuszony chuj – zerknął na żołnierza upewniając się, że nie zrozumiał, ale twarz tamtego pozostała niewzruszona – niech żaden z was nie zdradzi się spojrzeniem, uważa, że podróżuje z nami Zaklinaczka. Twierdzi, że wypuści nas, jeśli ją wydamy.
Nie mógł dodać nic więcej. Może i ludzie nie rozumieli ani słowa z elfickiego, ale nie znaczyło to, że nie zauważyliby, gdyby wypowiedź była zbyt długa jak na to, co miało być przekazane. Elfy patrzyły na niego przerażone. Miał ochotę westchnąć z ulgą widząc, że nikt nie zbłądził wzrokiem na skuloną w kącie kobietę, którą swoim ciałem osłaniał jeden z kupców.
– Jeśli nikt nie wskaże Zaklinaczki, będziemy torturować was po kolei, aż do skutku.
Elf usłyszał jak jasnowłosa kobieta głęboko zaczerpnęła powietrza. Na szczęście zrobiła to na tyle cicho, że ludzkie uszy nie były w stanie wychwycić tego dźwięku.
– Chce nas torturować – przetłumaczył. – Proszę, wytrzymajcie. Wojownicy na pewno przybędą nam na ratunek – dodał, wiedząc, że ludzie go nie zrozumieją.
Wszystkie elfy milczały. Żołnierz spojrzał na to bez zaskoczenia i uśmiechnął się okrutnie.
– Byłoby zbyt łatwo jakbyście od razu się poddali. Przemyślcie to – rzucił kierując się do wyjścia. – Macie tyle czasu, ile zajmie nam zagrzanie żelaza.
Tłumacz spojrzał po zebranych.
– Chyba nie muszę tłumaczyć, kogo szukają i dlaczego nie wolno nam na to pozwolić?
Zebrani jednogłośnie potaknęli, więc elf wrócił do skulonej w kącie kobiety. Trzęsła się, a jej wielkie błękitne oczy były rozszerzone w przerażeniu.
– Pani. – Kucnął przed nią i delikatnie chwycił za jej drobną, jasną dłoń. – Spokojnie. Oddychaj. Wdech i wydech. Spokojnie.
Zajęło kilka minut zanim elfka zdołała się odezwać.
– Chodzi im o mnie, prawda? – wyszeptała z trwogą.
– Tak sądzę, pani.
–I… – głos jej zadrżał – …będą wszystkich torturować, aż ktoś mnie nie wyda?
– Spokojnie pani. Tylko ja tutaj mówię w ich języku. Do czasu przybycia czarodzieja jesteś pani bezpieczna.
Wiedział, że nikt nawet nie pomyśli, że poszukiwana Zaklinaczka to właśnie ta wyglądająca na prawie dziecko, blada ze strachu kobieta. Bo też nią nie była. Ale nie mogło im chodzić o nikogo innego.
– Ja jestem bezpieczna. Ale co z resztą? Przecież, nie mogę pozwolić, żeby…
– Możesz pani – przerwał jej elf. – Wojownicy na pewno niedługo przybędą nam na ratunek. Jeśli ludzie wcześniej znajdą to, czego szukają… Zabiją resztę.
– Niemożliwe! Przecież to wszystko cywile! Czemu mieliby ich zabijać? – spytała z dziecięcą wręcz naiwnością w głosie.
Elf spojrzał na nią ze smutkiem. Była taka niewinna. Ptak, którego ktoś wypuścił ze złotej klatki, zaskoczony okrucieństwem świata poza nią.
– Pani, nie rozumiesz ludzi, więc posłuchaj moich rad. Nie pomożesz nikomu działając nieroztropnie.
Z ociąganiem potaknęła głową. Całe życie ufała doradcom, więc i teraz zamierzała tak zrobić.
Niedługo potem do celi weszło dwóch strażników i wyciągnęło jednego z elfów. Skulona w kącie kobieta patrzyła na to z przerażeniem, ale nie odezwała się ani słowem. Po kilku minutach jednak usłyszeli krzyki.
– Zakryj uszy, pani. Nie słuchaj – poradził Tłumacz.
Ona jednak ani drgnęła. Całe jej ciało spięło się, a po policzkach ciekły łzy, ale słuchała przepełnionych bólem krzyków, które najpierw przybierały na mocy, aby potem zacząć słabnąć. Elf próbował sam zasłonić jej uszy, ale odtrąciła jego rękę.
***
Po kilu godzinach torturowany mężczyzna został na powrót wrzucony do celi. Był cały poraniony i zakrwawiony. Elfka chciała podejść do niego, ale nie była w stanie wstać. Jej nogi drżały.
– Pomóż mi, Dzbaneczniku – poprosiła Tłumacza wyciągając rękę.
Ten spojrzał na nią zaskoczony.
– Ale pani… Proszę na siebie nie zwracać uwagi strażników! Ktoś go opatrzy! Nie musi pani osobiście!
– Pomóż mi – powtórzyła, a w jej ton wkradła się jakaś niepasująca do jej drżącego głosu stanowczość.
Elf nie dyskutował więcej i chwycił jej dłoń, a następnie przytrzymał, gdy chwiejnie stanęła na nogi. Kobieta powoli podeszła do zmaltretowanego mężczyzny i kucnęła przy nim. Zaczęła oglądać jego rany, a z jej postawy zniknęła niepewność. Dłonie przestawały drżeć, powoli badając obrażenia. Bez wahania oddarła pas materiału ze swojej białej sukienki. Zawinęła głęboką ranę na ramieniu tamtego. Obejrzała delikatnie dłonie pozbawione paznokci, wiedząc, że z tym nic nie może zrobić.
– Gdybym tylko mogła dotknąć ziemi… – wyszeptała z rezygnacją, świadoma jak niewiele może zdziałać w obecnej sytuacji. – Nie mam ziół, nie mam wody…
Jakby przyzwany jej słowami, do celi wszedł strażnik dzierżąc dwa wiadra, które bez słowa postawił na podłodze. Żaden z elfów nawet nie drgnął, ale kobieta patrzyła na nie z niedowierzaniem. Czuła zapach, który drażnił jej nos i powodował mdłości.
Dzbanecznik podszedł do wstawionych wiader i spojrzał na ich zawartość.
– Skurwysyny – warknął.
Strażnik, który nie mógł zrozumieć elfickiego przekleństwa bez trudu zrozumiał emocje kryjące się za tymi słowami.
– Coś się nie podoba? – powiedział z okrutnym uśmiechem. – Nasz kucharz był na tyle łaskawy, że nawet kaszę skwarkami polał cobyście suchej nie żarli.
– Ale… – wyszeptała elfka. – Czy oni nie wiedzą?
Spojrzała swoimi wielkimi, naiwnymi oczami na Dzbanecznika.
– Wiedzą, pani, wiedzą. I właśnie dlatego to zrobili.
– Przecież… przecież to okrutne! – oburzyła się kobieta.
– Tak, pani. Tacy są ludzie. Okrutni. Ale chociaż dali nam wodę. – Spojrzał na drugie wiadro. – Niezbyt świeżą, ale można ją jeszcze pić.
Elfka wziął głęboki oddech próbując się uspokoić.
– Podaj mi ją, muszę obmyć jego rany.
Dzbanecznik wykonał polecenie, ale jednocześnie ostrzegł, żeby używała jej oszczędnie. Nie było wiadomo kiedy, i czy w ogóle dostaną więcej.
Gdy kobieta skończyła, najpoważniejsze rany elfa były zawinięte w materiał, a ona kucała obok w strzępach, które pozostały z jej sukienki. Wielu współwięźniów próbowało oferować swoją odzież na opatrunki, jednak zbywała ich. Nikt nie dyskutował z jej odmową.
***
Następnego dnia schemat się powtórzył. Najpierw dowódca przypomniał czego chce, a potem zabrał jednego z elfów na przesłuchanie.
– Dzbaneczniku, jak długo? Jak długo będziemy czekać na wojowników?
– Na pewno już niedługo, moja pani. – Uśmiechnął się uspokajająco. – Na pewno już niedługo – powtórzył ciszej.
Przyglądała mu się przez chwilę.
– Kłamiesz – wyszeptała. – Twój głos drży. Boisz się spojrzeć mi w oczy. Powiedz mi prawdę. To rozkaz. – Dodała z całą stanowczością, na którą mogła się zdobyć.
– Nie wiem, pani – odpowiedział z wahaniem. – Powinni tu już być. A przede wszystkim nie było powodu, żeby żołnierze atakowali tę karawanę. Handlarze ziołami ciągle są pożądani na tych ziemiach. I szukali Zaklinaczki. Nie Zaklinacza. Zaklinaczki. Oni…
– Wiedzieli, że tam będę – zakończyła z przerażeniem.
Ciszę wypełnił krzyk torturowanego elfa.
– To przeze mnie… to moja wina… – wyszlochała. Po chwili jednak podniosła do góry załzawione oczy, w których zabłysła stanowczość. – A jeśli się ujawnię?
– Nie możesz pani! – Prawie że wykrzyczał Dzbanecznik. – Ostatnie na co możemy pozwolić, pani, to żeby ktoś z ludzi się dowiedział, kim jesteś!
Przysłuchujące się rozmowie elfy potaknęły z zaangażowaniem.
Kolejny przepełniony bólem krzyk. Kobieta wzdrygnęła się.
– Mam pozwolić torturować moich po…
Elf uciszył ją gestem.
– Ostrożnie pani, są rzeczy, których bezpieczniej nie mówić, nawet wiedząc, że nie rozumieją. Musisz, pani, poczekać – wytłumaczył spokojnie. – Jeśli się dowiedzą, to zabiją wszystkich zbędnych. Nie pomożesz nam, pani, poświęcając się.
Kobieta nie miała jak dyskutować. Nie wiedziała jak działa ten świat. Wszystko, co rozumiała, to ziemia pod stopami. Moc Natury przepływająca przez jej ciało. Nie musiała nigdy rozumieć nic więcej. A gdy postanowiła to zmienić… Przyniosła innym ból.
Po kilku godzinach do celi wrzucono wykończonego po torturach mężczyznę oraz wstawiono kolejne dwa wiadra. Tym razem zapach padliny był jeszcze bardziej dotkliwy i elfka prawie zwymiotowała.
Tym razem wykonując opatrunki musiała wykorzystać materiał z ubrań innych, gdyż z jej sukienki zostały same strzępy. Teraz nie drżała tylko ze strachu, ale i z zimna. Chłód celi ją otaczał, a na dodatek była taka głodna. Przywykłe do wygód ciało protestowało. Nie pozwoliła jednak nikomu oddać jej swojej odzieży. Przecież to, że tu byli było jej winą! Chociaż nikt nie ośmielił się robić jej wyrzutów, ona wiedziała.
Gdy wstała od opatrzonego teraz elfa, usłyszała głos cichszy od szeptu.
– Łapcie.
Spojrzała w jego kierunku i zobaczyła sylwetkę ukrytą w mroku. Po podłodze poturlał się jakiś przedmiot, a następnie wtoczył między kraty, niezauważony przez żadnego ze strażników.
Jabłko! Czerwone, rumiane jabłko!
Elfy patrzyły na to nieufnie, więc wzięła je do ręki i powąchała. Pachniało Naturą. Pachniało słodyczą. A na pewno nie było w nim zapachu śmierci. Podała go najbliższemu elfowi, gestem zachęcając do jedzenia. Po podłodze za chwilę potoczyły się kolejne owoce. Elfy szybko łapały je i ukrywały, tak aby nie zostały zauważone. Kobieta spojrzała w stronę, z której usłyszała szept, ale tajemniczy osobnik już zniknął.
– Jedzcie – wyszeptała. – Nie wiemy kiedy znów dostaniemy coś do jedzenia.
– A ty pani? – spytał któryś z elfów ostrożnie.
– Jedzcie – powtórzyła stanowczo.
Nikt nie dyskutował.
***
Następnego dnia dowódca był zdecydowanie bardziej niezadowolony niż wcześniej.
– Zdecydujecie się wreszcie wydać tę Zaklinaczkę czy nie? Za mało was torturujemy? A może polubiliście jedzenie? – zapytał pogardliwie.
Tłumacz przetłumaczył jego słowa. O ile oczywiście „Znów nam grozi, sukinsyn, a poza tym nic ciekawego” można uznać za tłumaczenie.
Dowódca widząc ich brak reakcji uśmiechnął się.
– Skoro tak, chyba muszę się bardziej postarać. Dziś będziemy torturować kobietę.
Rozejrzał się i jego wzrok spoczął na skulonej w kącie ubranej w biel elfce. Wskazał ją głową strażnikom. Uwięzieni zareagowali gwałtownym sprzeciwem. Dowódca przyglądał się temu z zadowoleniem. Wreszcie coś wywołało ich reakcję.
– Co, krzyki niewinnej niewiasty będą wam mniej miłe? Wydajcie Zaklinaczkę, a jasnowłosa zachowa swoją śliczną buzię nietkniętą.
Elfy zablokowały własnymi ciałami drogę strażnikom, którzy wyciągnęli broń.
– Odejdźcie – odezwała się cicho kobieta. – Ustąpcie im z drogi – dodała głośniej.
– Ale pani…
– Odejdźcie – powtórzyła.
Elfy rozstąpiły się umożliwiając strażnikom podniesienie kobiety i wyciągnięcie jej z celi.
Przykuta do ściany elfka płakała. Łzy płynęły po policzkach, mieszając się z krwią ze złamanego uderzeniem nosa oraz pogryzionych ust. Kat urządził sobie przerwę zostawiając ją samą. Cóż w końcu mogła zdziałać jedna słaba kobieta? W dodatku tak zmaltretowana. Drzwi do katowni otworzyły się. Uwięziona podniosła twarz z przerażaniem. Czy znów będzie boleć? Jak długo jeszcze? Jednak to nie kat wszedł do celi, ale nieznany jej młody żołnierz. Przysunął jej do ust kubek.
– Pij. Dużo ci to nie pomoże, ale…
Rozpoznała ten głos. To on wyszeptał słowa w ciemności zanim dał im jabłka. Przyjęła podany płyn.
Mężczyzna przyjrzał się jej. Z sukienki prawie nic nie zostało. Jedno ucho brutalnie rozdarto, gdy ktoś wyrwał z niego kolczyk. W drugim jeszcze błyszczała niewielka, srebrna lilia.
– Dlaczego nie krzyczysz? – zapytał z ciekawością. – Kata i dowódcę to tylko denerwuje. Mogą cię dzisiaj nie wypuścić, jeśli w końcu nie usłyszą twojego wrzasku. – Znów się jej przyjrzał. – Zresztą po co ja to mówię. I tak mnie nie zrozumiesz.
Delikatnie poprawił ramiączko jej sukienki, sprawiając, że teraz zasłaniała odrobinę więcej.
– Mam nadzieję, że jesteś starsza niż wyglądasz. Po was elfach trudno to określić. Ale jeśli torturujemy tu prawie dziecko... – Splunął z odrazą. – Nisko upadło wojsko Królestwa. Może i dobrze, że mnie nie rozumiesz, bo miałbym niezłe kłopoty za takie słowa. – Spojrzał na nią z żalem. – Jak zastawią cię tu na noc, to wrócę z wodą. Ale lepiej daj im to, czego chcą. Krzycz. Krzycz dziewczyno.
***
Starsi gwałtownie obrócili głowy, gdy na ich obrady wkroczył wściekły elf. Ciężkie, drewniane drzwi głośno uderzyły w ścianę. Przewodniczący spojrzał na przybysza ze spokojem.
– Głównodowodzący Jaśminie, czemu zawdzięczamy tę nagłą wizytę?
– Dobrze wiesz – wycedził ze złością przybysz. – Gdzie ona jest?
– Ona? – zapytał z udawanym zaskoczeniem Starszy. – O kim mówisz? Bo przecież chyba nie o jej wysokości?
– Nie wkurwiaj mnie. Dobrze wiesz, że pytam o jej wysokość. I nie baw się ze mną w gry, bo nie jestem w nastroju. Wracam do stolicy i słyszę, że królowa wyjechała. Ona! Która nigdy nie opuszczała tych murów! Wytłumacz się. Teraz.
– Królowa miała wolę udać się poznać świat. – Spojrzał w oczy wściekłego elfa. – Królestwo Ludzi, jeśli mam być bardziej precyzyjny.
– Że co kurwa?! Wysłaliście ją za nasze granice?! – Wziął głęboki oddech. Musiał się uspokoić, żeby nie zabić tych przemądrzałych skurwieli zanim się czegoś dowiedział. – Z kim? I kiedy?
– Piętnaście dni temu. Jej wysokość miała życzenie podróżować incognito, więc wyruszyła z karawaną kupiecką.
Jaśmin spojrzał po zadowolonych twarzach Starszych i wreszcie wszystko zrozumiał. Rada była skupiskiem elfów, które kochały wojnę. A jeszcze bardziej kochały rabowane ludziom dobra. Gdy okazało się, że na tronie nie zasiądzie Królowa Żądająca, ale Prosząca było tylko kwestią czasu zanim uznają, że wolą rządzić samodzielnie.
– Czyli królowa wyruszyła na ziemie ludzi w towarzystwie poddanych, tak? – zapytał spokojniej.
– Tak, ale ponieważ chciała być anonimowa, nie mogliśmy wysłać z nią zbyt wielkiej straży. Zaledwie pięciu wojowników. I przykro mi to mówić Jaśminie – powiedział tonem, który jasno wskazywał, że wcale mu przykro nie było – straciliśmy z nimi kontakt przed dwoma dniami.
Wojownik położył dłoń na mieczu, ale nie wyciągnął go.
– Naprawdę mam ochotę poderżnąć ci gardło, szanowny przewodniczący, ale wiem, że królowa by mnie za to zganiła, gdy już wróci.
Starsi patrzyli na niego skonsternowani. Czy on nie rozumiał tego, co właśnie mu powiedzieli?
– Naprawdę sądzicie, że ona nie wróci? – Zaśmiał się. – Ależ jesteście głupi. Widzicie królową, która nie może zabijać, której niewinność jest nieskalana i zakładacie, że ona nie potrafi się bronić? I może dobrze zakładacie, ale wysłaliście ją w towarzystwie poddanych. Uważacie, że ich nie ochroni? Że da ich zabić? Jesteście takimi idiotami.
– Głównodowodzący, waż słowa. Właśnie zarzucasz nam zdradę korony. Możemy…
– Gówno możecie – przerwał mu. – Jakiekolwiek decyzje może podejmować tylko królowa. Władzę dostaniecie dopiero, gdyby umarła nie zostawiając następczyni. A na to w najbliższym czasie nie liczcie. I chociaż kierujecie nią jak marionetką, nie ma szans, że zwróci się przeciwko mnie. I dobrze o tym wiecie. A teraz wybaczcie, muszę wysłać za królową ekipę poszukiwawczą. Kolejną, jak mniemam, bo przecież niemożliwe, żebyście tego jeszcze nie zrobili.
Nie czekał na odpowiedź. Opuścił pomieszczenie zostawiając za sobą milczących Starszych.
Jagoda, elfy i świnki morskie

Ptak w złotej klatce [fantasy] [fragment][wulgaryzmy]

2
Mam taki dziwny nawyk, że nie lubię czytać, ale to czytało się przyjemnie. Podobało mi się to, czy przybędzie pomoc czy w końcu odgadną, kto jest Zaklinaczką. Przeważa tutaj dialog - co wcale mnie nie jest złe, a nawet czasami konieczne. Jednak trochę brakowało mi takiego wczucia się w ten świat. Pod tym względem, mogę każdemu polecić Lovercrafta - geniusz, który lubił czasem pastwić się nad czytelnikiem po przez zbyt dużą ilości przymiotników opisujących źdźbło trawy. Sam przepełniony wizją jego świata i zrozumieniem, którym się cechował - pojąłem dwie rzeczy; po pierwsze, historia musi posiadać mocny początek, ale nie musi on być wcale mocno związany z tym co chcemy opowiedzieć; po drugie, to drugie, każdy odkryje we własnym czasie. Jednak do czego zmierzam. Dialogi wydawały mi się dosyć naturalne - chociaż szczerze nie mam pojęcia, czy elfy lubią bluzgać. Za to strażnik był taki, jakim można było się po nim spodziewać. Brakowało mi trochę takich opisów, które pochłonęłyby mnie i pozwoliłyby się zatracić. Nie mam pojęcia jak tutaj właściwie się cytuje, ale postaram się przytoczyć jeden fragment. 'Ona jednak ani drgnęła. Całe jej ciało spięło się, a po policzkach ciekły łzy, ale słuchała przepełnionych bólem krzyków, które najpierw przybierały na mocy, aby potem zacząć słabnąć. Elf próbował sam zasłonić jej uszy, ale odtrąciła jego rękę.' Podoba mi się tutaj zwrot przepełnionych bólem. Jest to dobrze napisany fragment, ale jakby wetchnąć w niego coś więcej, coś co pozwoli mi poczuć to samo co ona. Coś w stylu: "Słowa tłumacza nie docierały do niej, zupełnie jakby go wcale nie rozumiała i tym samym, bardziej podobna do człowieka się stała. Nie drgnęła, w żaden sposób nie zareagowała - nie było wywołane to strachem, a odwagą. W głębi czuła się za to odpowiedzialna i wiedziała, że musi słuchać, choćby miało trwać to dnia, po którym nie nadejdzie noc(chodzi o wieczność)." Potem gdy już ten elf wrócił, mogłoby być coś w rodzaju, że widząc go, nie czuła już swej odwagi. No i to jest świetne, że nie chciała zasłonić uszów, żeby móc słuchać, a potem zobaczyła go, i nie była wstanie wstać, bo taka odważna to jednak nie była. Tylko brakuje mi tutaj trochę wczucia się w to, ale podobało mi się. Rzadko, naprawdę rzadko piszę recenzje czy jakieś porady i mam nadzieję, że choć trochę mogłem Ci pomóc.
Serce w mieczu zaklęte,
Wraz z nim dusze przeklęte.
Wraz z nimi dusza moja,
Która jest już tylko twoja.

Ptak w złotej klatce [fantasy] [fragment][wulgaryzmy]

3
Na początek - dziękuję za przeczytanie i uwagi.
Serce Wiatru pisze: (pt 05 lut 2021, 21:33) chociaż szczerze nie mam pojęcia, czy elfy lubią bluzgać
I to jest piękne w istotach fikcyjnych, sam autor decyduje co lubią jego elfy. A moje lubią bluzgać, zabijać, a Jaśmina widuje się najczęściej z butelką wina.
Serce Wiatru pisze: (pt 05 lut 2021, 21:33) "Słowa tłumacza nie docierały do niej, zupełnie jakby go wcale nie rozumiała i tym samym, bardziej podobna do człowieka się stała. Nie drgnęła, w żaden sposób nie zareagowała - nie było wywołane to strachem, a odwagą. W głębi czuła się za to odpowiedzialna i wiedziała, że musi słuchać, choćby miało trwać to dnia, po którym nie nadejdzie noc(chodzi o wieczność)."
Pięknie, poetycko i zupełnie nie w moim stylu. Jak napiszę ładne poetyckie zdanie to patrzę na nie, zachwycam się przez chwilę, po czym wyrzucam, bo gryzie się z całością :D
Serce Wiatru pisze: (pt 05 lut 2021, 21:33) Rzadko, naprawdę rzadko piszę recenzje czy jakieś porady i mam nadzieję, że choć trochę mogłem Ci pomóc.
Niezmiernie mi miło, że akurat mój tekst został uznany za zasługujący na recenzję :-)
MariannaSułkowska pisze: (pt 05 lut 2021, 23:02) Miało być brutalnie i wulgarnie, i naprawdę przygotowałam się na krwiste mielone, a dostałam kotleta sojowego.
W soi też dużo białka :D A brutalności i wulgarności jest na tyle, że wolałam ostrzec jak ktoś młodszy tu zajrzy.
MariannaSułkowska pisze: (pt 05 lut 2021, 23:02) Nie wiadomo też czy w grupie pojmanych były jeszcze jakieś kobiety, bo nic o tym nie jest napisane, a to ważne.
Tak, w grupie są inne elfki. I tak, totalnie powinnam to napisać.
MariannaSułkowska pisze: (pt 05 lut 2021, 23:02) Dlaczego tłumacz z dużej litery?
Z tego samego powodu co Zaklinaczka. To bardziej tytuł niż zawód.
MariannaSułkowska pisze: (pt 05 lut 2021, 23:02) że w innych rozdziałach jest to lepiej przedstawione.
Tak, jest. To jest sam początek. Nie chcę zarzucać na sam start za dużą ilością opisu świata, bo mnie osobiście takie coś w książkach nudzi. Świat będzie tłumaczony po kolei, przy okazji.
MariannaSułkowska pisze: (pt 05 lut 2021, 23:02) Ja tego nie wiem, a bardzo chciałabym się dowiedzieć.
I to jest przewidziane dokładnie na taką reakcję. Chciałam, żeby czytelnik był ciekaw, więc czytał dalej.

Dodano po 13 minutach 16 sekundach:
Widzę, że zniknął komentarz, na który odpowiedziałam... Musicie mi uwierzyć na słowo, że tu był i dlatego go cytowałam :D
Jagoda, elfy i świnki morskie

Ptak w złotej klatce [fantasy] [fragment][wulgaryzmy]

4
Fragment fantasy, fantasy lubię, sam piszę. To najpierw warsztat - "zaimkoza" się rzuca w oczy, patrz na pogrubienia. Sam styl jest szkolny - "podstawówkowy", napisane słabiutko, oj, bardzo słabo. Ocena - mierny.

Co do fabuły to przeczytałem tylko początek i nie dałem rady dalej. Jest źle. Zaklinaczka, Tłumacz - sztampowo i piętnastu elfów w jednej celi. Nierealny ten opis. Nie dałem rady dalej czytać.

Chciałbym napisać powodzenia, ale chleba z tej mąki nie będzie. Pozdrawiam.





Do krat zbliżył się uzbrojony w miecz mężczyzna. Jego strój i postawa jasno wskazywały na pozycję wyższą niż otaczający go żołnierze.

– Dostaliśmy informację, że jest w waszej grupie Zaklinaczka – odezwał się mężczyzna patrząc z pogardą na uwięzionych. – Wydajcie , a reszta z was zostanie uwolniona.

Zamilkł na chwilę i omiótł wzrokiem elfy. Większość patrzyła na niego bez zrozumienia.

– Czy naprawdę muszę zaznaczać, że chcę, aby moje słowa tłumaczono? – warknął. – Każda karawana handlowa posiada Tłumacza. Chcecie, abym przypalał was żelazem aż odkryję kto umie krzyczeć w obu językach?

Z grupy wystąpił mężczyzna, dotychczas obejmujący siedzącą w kącie, drżącą, jasnowłosą kobietę.

– Wybacz panie. – Ukłonił się. – Rozproszyły mnie twoje słowa. Cóż w zwykłej karawanie kupieckiej miałaby robić Zaklinaczka? Musisz przecież wiedzieć, panie, że niewiele ich znajduje się w naszych szeregach. I wszystkie walczą na froncie.

Żołnierz spojrzał na elfa z wyższością.

– Czy pytałem cię o zdanie? Masz tłumaczyć, a nie próbować sprzedawać mi kłamstwa. I lepiej dla ciebie, żebyś tłumaczył dokładnie. Niedługo przybędzie tu czarodziej, który będzie w stanie zweryfikować twoją pracę.

Elf wzdrygnął się. Tylko czarodzieje byli w stanie mówić w ich języku, ale nie było ich wielu. Skoro zdecydowano się tu jakiegoś sprowadzić, oznaczało to, że traktowano informację o Zaklinaczce poważnie.

– Na co czekasz? – warknął żołnierz. – Tłumacz!

Elf spojrzał na uwięzionych towarzyszy. Była ich zaledwie piętnastka. Pozostali sami kupcy, chroniący ich wojownicy ponieśli śmierć w zastawionej przez ludzi zasadzce.

Ptak w złotej klatce [fantasy] [fragment][wulgaryzmy]

5
Nie mam odpowiednich kwalifikacji, aby zaoferować jakąś poważniejszą analizę. Jednak pojedyncze rzeczy rzuciły mi się w oczy.

W fragmencie dzieją się dość drastyczne wydarzenia (o ile tortury nie są codziennością dla elfów), mimo to uwięzieni kupcy i tłumacz zachowują spokój. Nienaturalny spokój, biorąc pod uwagę, że to wyłącznie zwyczajni kupcy. Dla mnie osobiście to zgrzyt, bo z jednej strony jest Zaklinaczka, która chwila moment dostanie napadu paniki, a z drugiej grupka kupców którzy ledwo reagują na tortury towarzyszy. Czy oni nie powinni płakać ze strachu? Panikować, albo kwestionować poświęcanie się dla Zaklinaczki? W końcu to nie są odważni wojownicy, to zwykli kupcy którzy nie pisali się na taki los i raczej cenią swoje życia i chcą uniknąc bólu.
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39) Do krat zbliżył się uzbrojony w miecz mężczyzna. Jego strój i postawa jasno wskazywały na pozycję wyższą niż otaczający go żołnierze.

Jaki strój? Jaka postawa? Równie dobrze mógł podejść zgarbiony i ubrany w bogatą spódniczkę. Najmniejsza wzmianka byłaby pomocna w wyobrażeniu sobie jego wyglądu. Patrząc wstecz na teskt jest tam bardzo mało opisów oprawców, czytelnik widzi wyłącznie uzbrojonych mężczyzn.

Gdyby ktoś zdecydował się namalować przedstawioną przez ciebie scenę, używając wyłącznie zaoferowane przez ciebie opisy, jak szczegółowy byłby to obraz?

Zaznaczam, że uwielbiam napakowane opisami opowiadania, więc moje uwagi są niewątpliwie subiektywne.

Czekam na kolejne fragmenty : )
Sometimes in life when you get what you want, you end up missing what you left behind” ~ J.D. ;)

Ptak w złotej klatce [fantasy] [fragment][wulgaryzmy]

6
Mnie się podobało, ale wygląda to na fragment napisany na gorąco, nad którym trzeba teraz usiąść na spokojnie.
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39)Grupa elfów kuliła się na podłodze zimnej, wilgotnej celi.
Pierwsze skojarzenie: skoro zimno i mokro, i na dodatek cela, to na bank piwnica, ale zaraz dowiadujemy się, że wszyscy są uwięzieni:
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39)wysoko nad poziomem ziemi.
I już mamy zgrzyt, bo pierwsze zdanie wywołało odpowiednie skojarzenie i ciężko będzie przekonać mózg, że jest inaczej. Spróbuj początek akapitu napisać tak, żeby to „wysoko nad poziomem ziemi” było tylko potwierdzeniem. Zastanów się, jak taka cela będzie wyglądała, jak tam pachnie, co słychać za ścianą. Są jakieś okna? Coś przez nie widać? To nie musi być długi opis. Często wystarczy jedno, celne zdanie.

Lecimy dalej.
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39)Wiedzieli, że są bezsilni, że nic nie mogą zrobić.
Zamiast opisywać emocje, spróbuj je pokazać. Skąd wiadomo, że są bezsilni? Jak wyglądają? Jak się zachowują?
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39)Jakby przyzwany jej słowami, do celi wszedł strażnik dzierżąc dwa wiadra, które bez słowa postawił na podłodze. Żaden z elfów nawet nie drgnął, ale kobieta patrzyła na nie z niedowierzaniem*. Czuła zapach, który drażnił jej nos i powodował mdłości.
Dzbanecznik podszedł do wstawionych wiader i spojrzał na ich zawartość.
– Skurwysyny – warknął.
Musiałam się sporo nagłówkować, żeby ogarnąć, że nawrzucali im mięsa do jedzenia, a elfy są wege. I szczerze? Dalej nie wiem, czy dobrze zgadłam. Ale może jakaś niepozbierana jestem dzisiaj.
* jaki jest związek tego, że żaden z elfów nie drgnął i tego, że kobieta patrzyła na wiadra z niedowierzaniem, że skleiłaś to w jedno zdanie?

I na koniec fragment z czystym chaosem informacyjnym:
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39)Rozpoznała ten głos. To on wyszeptał słowa w ciemności zanim dał* im jabłka. Przyjęła** podany płyn.
Mężczyzna przyjrzał się jej***. Z sukienki*** prawie nic nie zostało. Jedno ucho*** brutalnie rozdarto, gdy ktoś wyrwał z niego kolczyk. W drugim jeszcze błyszczała niewielka, srebrna lilia.
* głos dał im jabłka?
** dał jabłka, przyjęła płyn. To w zasadzie nie jest błąd, można zostawić, ale takie zestawienie prawdopodobnie wybije czytelnika z rytmu
*** w domyśle elfce, nie?
*** a nie, jednak sukience
*** a nie, elfce. Sukienki nie mają uszu
---
W skrócie: warto pilnować tego, jakie informacje po sobie następują, angażować jak najwięcej zmysłów i pokazywać, a nie opisywać na sucho.
Przy czym pisanie jest o tyle fajne, że można zrobić zupełnie odwrotnie i też będzie dobrze :)

Ptak w złotej klatce [fantasy] [fragment][wulgaryzmy]

7
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39) Wiedzieli, że są bezsilni, że nic nie mogą zrobić. Ludzie nauczyli się już dawno, jak więzić ich rasę. Nie w podziemnych lochach, ale wysoko nad poziomem ziemi. Tak, by pozbawić ich nawet najmniejszej szansy na kontakt z Naturą dającą im siłę.Chociaż zwykle nie było to niezbędne – mało który elf miał na tyle mocy, aby zdziałać coś przeciwko przeważającej liczbie przeciwników.
Podkreślone - zbędne, gdyż to żaden wyróżnik. Mało który człowiek też ma tyle mocy, aby zdziałać coś... itd. , nawet jeśli jego przeciwnikami są zwykli ludzie.
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39) Do krat zbliżył się uzbrojony w miecz mężczyzna. Jego strój i postawa jasno wskazywały na pozycję wyższą niż otaczający go żołnierze.
– Dostaliśmy informację, że jest w waszej grupie Zaklinaczka – odezwał się mężczyzna patrząc z pogardą na uwięzionych. – Wydajcie ją, a reszta z was zostanie uwolniona.
Zamilkł na chwilę i omiótł wzrokiem elfy.
1. Powtórzenia.
2. Niejasne. Jaki strój, jaka postawa? Lepiej napisać, że miał oznakę dowódcy straży albo oznaczenia na naramiennikach wskazujące, ze był kapitanem gwardii, czy cokolwiek innego, ale żeby to był konkret.
3. Podkreślone - zbędne.
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39) – Wybacz panie. – Ukłonił się. – Rozproszyły mnie twoje słowa. Cóż w zwykłej karawanie kupieckiej miałaby robić Zaklinaczka? Musisz przecież wiedzieć, panie, że niewiele ich znajduje się w naszych szeregach.
E, nie. Do grupki więźniów podchodzi strażnik, widać, że wyższej rangi, zadaje konkretne pytanie, a tu w odpowiedzi: rozproszyły mnie twoje słowa? Znajdź zgrabniejszą wymówkę.
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39) Może i ludzie nie rozumieli ani słowa z elfickiego, ale nie znaczyło to, że nie zauważyliby, gdyby wypowiedź była zbyt długa jak na to, co miało być przekazane.
Bardziej skomplikować się nie dało? Może i ludzie nie rozumieli ani słowa z elfickiego, ale z pewnością zaczęliby coś podejrzewać, gdyby mówił zbyt długo.
"Wypowiedź zbyt długa jak na to, co... " itd., to żargon publicystyczny.
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39) kobieta głęboko zaczerpnęła powietrza. Na szczęście zrobiła to na tyle cicho, że ludzkie uszy nie były w stanie wychwycić tego dźwięku.
1. Zbędne
2. Nie potrafiły.

Twojemu tekstowi przydałoby się staranne oczyszczenie z różnych niezręczności, lecz nie jest to wielki problem. Większy kłopot mam z sensownością opisanych tu działań. Strażnicy poszukują Zaklinaczki. Kobiety. Grupa więźniów jest niewielka, raptem piętnaście osób. Dlaczego strażnicy nie podzielą ich po prostu na mężczyzn i kobiety i nie zaczną od wypytywania tych drugich? Skoro są przekonani, że poszukiwana jest właśnie w tej grupce, to dlaczego zaczynają od mężczyzn? Wyciąganie elfów pojedynczo gdzieś poza klatkę i torturowanie na osobności wydaje mi się skrojone "pod czytelnika", żeby zaprezentować mu wyrzuty sumienia i gotowość do poświęceń małej elfki, ale jest sprzeczne z dość elementarną logiką śledztwa.
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39) Jeśli ludzie wcześniej znajdą to, czego szukają… Zabiją resztę.
– Niemożliwe! Przecież to wszystko cywile! Czemu mieliby ich zabijać? – spytała z dziecięcą wręcz naiwnością w głosie.
Elf spojrzał na nią ze smutkiem. Była taka niewinna. Ptak, którego ktoś wypuścił ze złotej klatki, zaskoczony okrucieństwem świata poza nią.
"Ktoś" był zaskoczony okrucieństwem świata? Bo z konstrukcji zdania nie wynika, że to ptak jest zaskoczony.
Pomijając tę niezręczność - tutaj też mi coś nie pasuje. W krajach toczących wojnę z sąsiadami (albo wśród walczących ze sobą plemion) dzieci bardzo szybko tracą niewinność, jeśli chodzi o znajomość metod wroga. A skoro elfka, o której piszesz "kobieta", więc jednak nie dziecko, zdecydowała się wyruszyć do obcego, wrogiego kraju z karawaną rzeczywistych czy rzekomych handlarzy ziół, to utrzymywanie jej w nieświadomości, jakie są zwyczaje wojenne, byłoby po prostu głupotą ze strony opiekunów, niezależnie od tego, jak bardzo wcześniej ją ochraniali. Że żołnierze zabijają cywilów, to jest dość elementarna wiedza o rzeczywistości konfliktów, więc cały ten fragment brzmi mocno nieprzekonująco.

W sumie jednak - przeczytałabym ciąg dalszy. Żeby zobaczyć, w jaki sposób budujesz ten elfi świat i jak go kontrastujesz z ludzkim. Bo w ostatnim fragmencie róznice wydają się zacierać. Chętnie przekonałabym się, że jednak odczucia mnie myliły.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Ptak w złotej klatce [fantasy] [fragment][wulgaryzmy]

8
Mortutti, Strzałka, dziękuję za garść konstruktywnych uwag.
Rubia, dziękuję za wskazanie rzeczy do czyszczenia, nadmiar wrzucanych w tekst informacji to moja największa bolączka.
RebelMac, naprawdę nie mam problemu z tym, że dla kogoś mój tekst jest niezdatny do czytania. Z oceną stylu na podstawie kilku zdań też nie. Jednak określanie, co z tej mąki będzie (a raczej czego nie będzie), gdy ledwo się na nią spojrzało uważam za co najmniej niesprawiedliwe.
Mortutti pisze: (pn 08 lut 2021, 16:02) mimo to uwięzieni kupcy i tłumacz zachowują spokój. Nienaturalny spokój, biorąc pod uwagę, że to wyłącznie zwyczajni kupcy. Dla mnie osobiście to zgrzyt, bo z jednej strony jest Zaklinaczka, która chwila moment dostanie napadu paniki, a z drugiej grupka kupców którzy ledwo reagują na tortury towarzyszy. Czy oni nie powinni płakać ze strachu? Panikować, albo kwestionować poświęcanie się dla Zaklinaczki?
Faktycznie mogłam się za bardzo skupić na emocjach "Zaklinaczki", lekceważąc emocje reszty. Ale jest to w sumie świat dość paskudny, śmierć jest wpisana w ryzyko zawodowe handlarzy. Dla ich nie kwestionowania poświęcenia się akurat jest wytłumaczenie, to jest część fabularnie istotna.
Mortutti pisze: (pn 08 lut 2021, 16:02) Równie dobrze mógł podejść zgarbiony i ubrany w bogatą spódniczkę.
Prawie nabrałam ochoty stworzyć ludziom mundury ze spódniczkami :D
Mortutti pisze: (pn 08 lut 2021, 16:02) Zaznaczam, że uwielbiam napakowane opisami opowiadania, więc moje uwagi są niewątpliwie subiektywne.
Ja właśnie opisów nie cierpię, jak czytam to zwykłam je omijać wzrokiem. Dlatego też ich za dużo nie piszę, ale może faktycznie czasem mnie z minimalizmem ponosi.
Strzałka pisze: (pn 08 lut 2021, 21:46) skoro zimno i mokro, i na dodatek cela, to na bank piwnica,
Tak, to jest totalnie mój błąd. Na początku ta cela faktycznie miała być pod ziemią, ale potem uznałam, że nie zadziała to z mocą elfów, której wystarczy kontakt z odrobiną ziemi.
Strzałka pisze: (pn 08 lut 2021, 21:46) Dalej nie wiem, czy dobrze zgadłam.
Dobrze zgadłaś. I chciałam, żeby to była informacja do poskładania z wskazówek. Myślałam, że na etapie okraszania skwarkami to się stało jaśniejsze.
Rubia pisze: (pn 08 lut 2021, 23:04) Podkreślone - zbędne, gdyż to żaden wyróżnik. Mało który człowiek też ma tyle mocy, aby zdziałać coś...
Tu chodziło o wskazanie, że jest ich mało, ale jednak są elfy, które gdyby tylko miały kontakt z ziemią mógłby sporo zdziałać w walce z przeważającą liczbą przeciwników. Konkretniej - zmieść całe więzienie z powierzchni ziemi.

Rubia pisze: (pn 08 lut 2021, 23:04) Dlaczego strażnicy nie podzielą ich po prostu na mężczyzn i kobiety i nie zaczną od wypytywania tych drugich? Skoro są przekonani, że poszukiwana jest właśnie w tej grupce, to dlaczego zaczynają od mężczyzn?
Jestem w stanie tę logikę wytłumaczyć, ale faktycznie powinien wyrazić to tekst. Pokrótce - Zaklinaczkę chcieliby mieć żywą i całą. Liczą, że torturując resztę ktoś w końcu ją wskaże lub ona sama się ujawni.
Rubia pisze: (pn 08 lut 2021, 23:04) tutaj też mi coś nie pasuje. W krajach toczących wojnę z sąsiadami (albo wśród walczących ze sobą plemion) dzieci bardzo szybko tracą niewinność, jeśli chodzi o znajomość metod wroga. A skoro elfka, o której piszesz "kobieta", więc jednak nie dziecko, zdecydowała się wyruszyć do obcego, wrogiego kraju z karawaną rzeczywistych czy rzekomych handlarzy ziół, to utrzymywanie jej w nieświadomości, jakie są zwyczaje wojenne, byłoby po prostu głupotą ze strony opiekunów, niezależnie od tego, jak bardzo wcześniej ją ochraniali.
To niepasowanie jest zamierzone. Ona ma być absolutnie nieświadoma tego jak wygląda świat. Dlaczego tak jest, stanowi oś fabularną sporej części historii.
Jagoda, elfy i świnki morskie

Ptak w złotej klatce [fantasy] [fragment][wulgaryzmy]

9
Powyżej już ładnie wypunktowano kilka szczegółów, z którymi się muszę zgodzić. Poza tym osobiście zmieniłbym:
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39) Tym razem wykonując opatrunki musiała wykorzystać materiał z ubrań innych, gdyż z jej sukienki zostały same strzępy.
Na:
Tym razem wykonując opatrunki musiała wykorzystać materiał z ubrań innych. Z jej sukienki zostały już same strzępy.
Oraz:
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39) Nie pozwoliła jednak nikomu oddać jej swojej odzieży. Przecież to, że tu byli było jej winą! Chociaż nikt nie ośmielił się robić jej wyrzutów, ona wiedziała.
Na:
Nie pozwoliła jednak nikomu oddać jej swojej odzieży. To ona wtedy zawiniła i choć nikt nie ośmielił się robić jej wyrzutów, wiedziała.

Nie wiem dlaczego - ot tutaj po prostu zatrzymałem się na dłużej podczas lektury. Właśnie na tym jednym akapicie i tym:
jagoda139 pisze: (pt 05 lut 2021, 18:39) – Odejdźcie – powtórzyła.
Elfy rozstąpiły się umożliwiając strażnikom podniesienie kobiety i wyciągnięcie jej z celi.
Przykuta do ściany elfka płakała.
Przejście tak szybkie, że aż trudno było się zorientować, kim jest ta elfka. Dodatkowo lukę między wzięciem na tortury i odwiedzinami gościa z kubkiem można byłoby wypełnić, chociażby fragmentem tortur. Są przekleństwa, więc i można dodać nieco naturalistycznego opisu. Jeśli nie to, to może coś bardziej "poetyckiego", że (o ile ta postać jest ważna w fabule i ma jakiś związek ze szczególnym miejscem/naturą), tego dnia akurat "nawet śpiew ptaków zdawał się być smutny, a nie tak jak zwykle przepełniony radością".

Poza tym przyjemna lektura. Przynajmniej jak na moje oko, bo do klasyki z uciemiężonymi elfami w roli głównej mamy już chyba pewnego rodzaju sentyment :D. Fragmenty z cichym pomocnikiem, który może tylko delikatnie pomóc i dodać otuchy, też są ciekawe, ale zapewne w dalszej części historii zaczynają odgrywać większą rolę.

Ptak w złotej klatce [fantasy] [fragment][wulgaryzmy]

10
sensor, dzięki za opinię!
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 16:06) Przejście tak szybkie, że aż trudno było się zorientować, kim jest ta elfka.
Widzę, że zgubiłam tam *** sygnalizujące, że przechodzimy do kolejnej sceny. Czy jakby była zaznaczona przerwa z tymi gwiazdkami, to byłoby to czytelniejsze?
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 16:06) Poza tym przyjemna lektura. Przynajmniej jak na moje oko, bo do klasyki z uciemiężonymi elfami w roli głównej mamy już chyba pewnego rodzaju sentyment :D.
Bardzo dobry gust, bardzo! :D
Jagoda, elfy i świnki morskie

Ptak w złotej klatce [fantasy] [fragment][wulgaryzmy]

13
Tekst spodobał mi się. Miałem się nie odzywać, bo nie potrafiłem niczego tu ulepszyć językowo :) Ale bardzo mnie zaciekawił komentarz Rebela. Być może po prostu duża różnica poziomów między nami, jeśli on coś widzi, a ja nie. RebelMac, możesz rozpisać więcej, niż tylko zaimki? Co masz na myśli jako szkolny, słaby styl?

Do fabuły:
W początku nie spodobało mi się, że elfy idealnie dobre, a ludzie - samo zło (zwłaszcza że największe złole u Ciebie to my :D ). Scena z radą, okazało się, że Elfy też mogą być złe... tyle że znów, kupcy i żołnierze - samo dobro, rada - samo zło.
U Tolkiena były istoty złe od urodzenia, ale tam to było uzasadnione torturami i hodowlą - kontrolowana przez wieki patologia rodzinna faktycznie dałaby takie efekty. Najgorsi i najlepsi mieli swoje powody, by tacy być, i stawali się tacy w długim procesie.
Zobacz u Rowling - bohaterowie są dynamiczni, to czy są dobrzy czy źli to ciągłe decyzje, walka ze sobą, ze światem. Ty powkładałaś do koszyczków: tu dobrzy, tu źli. Jak to wygląda w całości tekstu?

Też się zdziwiłem, że może za łatwo cała grupa uwięzionych okazała się szlachetna i odporna na ból, nikt nie zdradził.

Motyw z jedzeniem zgadłem od razu, ale zapadł mi mocno w pamięć z filmu "Złote dziecko" z Murphym. Bez tego też może bym utknął.

Bardzo ciekawe okazały się dla mnie dwa motywy:
- zaklinaczka rozumie przyrodę, ale nie rozumie psychiki. Autystka, sawantka?
- zapowiedź, że wyglądająca na słabą i beksę bohaterka jest potężna w walce.

Z jednej strony same te dwie kwestie zachęciłyby mnie do czytania dalej. Z drugiej, przynajmniej pierwszy motyw jest wymagający i rozczaruje, jeśli konsekwencje tego nierozumienia świata wyjdą banalne. Ale może zachwycić :)
“So, if you are too tired to speak, sit next to me for I, too, am fluent in silence.”
(Zatem, jeśli od znużenia milkniesz, siądź przy mnie, bom i ja biegły w ciszę.)

R. Arnold

Ptak w złotej klatce [fantasy] [fragment][wulgaryzmy]

14
Eldil, dziękuję za opinię!
Eldil pisze: (sob 18 wrz 2021, 12:29) W początku nie spodobało mi się, że elfy idealnie dobre, a ludzie - samo zło (zwłaszcza że największe złole u Ciebie to my :D ). Scena z radą, okazało się, że Elfy też mogą być złe... tyle że znów, kupcy i żołnierze - samo dobro, rada - samo zło.
Chciałabym zauważyć, że już w tym kawałku mamy jednego dobrego człowieka i w sumie jak myślę o całości fabuły, to chyba on pozostanie najbardziej obiektywnie "dobrym" bohaterem. Ale wiem o co chodzi, starałam się, aby w powieści żadna z ras nie była zdecydowanie dobra lub zła. Ale jak wyszło to już nie dla mnie do oceny.
Eldil pisze: (sob 18 wrz 2021, 12:29) Też się zdziwiłem, że może za łatwo cała grupa uwięzionych okazała się szlachetna i odporna na ból, nikt nie zdradził.
Tutaj znaczenie mają dwie sprawy: po pierwsze to kim jest nasza "Zaklinaczka", po drugie to, że nie miało znaczenie co właściwie powiedziałby torturowany elf, skoro języka nikt nie rozumie. Oczywiście, ci którzy pozostali, mogliby wskazać dłonią, ale zdradzenie tej konkretnej elfki byłoby i tak wyrokiem śmierci. Ale to wszystko wyjaśnia się potem.
Eldil pisze: (sob 18 wrz 2021, 12:29) Bardzo ciekawe okazały się dla mnie dwa motywy:
- zaklinaczka rozumie przyrodę, ale nie rozumie psychiki. Autystka, sawantka?
- zapowiedź, że wyglądająca na słabą i beksę bohaterka jest potężna w walce.

Z jednej strony same te dwie kwestie zachęciłyby mnie do czytania dalej. Z drugiej, przynajmniej pierwszy motyw jest wymagający i rozczaruje, jeśli konsekwencje tego nierozumienia świata wyjdą banalne. Ale może zachwycić
Mam nadzieję, że wytłumaczenie tego nie wyszło mi rozczarowujące, jako że jest to tak właściwie główna oś fabularna. Dlatego też tutaj nic nie zdradzę, bo to po pierwsze dość skomplikowane, a po drugie... spoilery :D
Jagoda, elfy i świnki morskie

Ptak w złotej klatce [fantasy] [fragment][wulgaryzmy]

15
Tak czytając wypowiedź RebelMac zastanowiło mnie to podkreślanie, że należy unikać zaimków. I próbowałam ten podany przykład przeczytać bez tych zaimków. Z mojej strony to wypadło słabo.Nie mówię, że wszędzie je należy wstawiać, ale bez nich o ile jest uboższy tekst. Wyprany z podskórnych podkreśleń stanu faktycznego. Tekst jest suchy, bez wyrazu. Tak mi się nasunęło.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”