Zlecenie na Szarlatana

1
Człowiek najczęściej zadaje pytania o sens istnienia, życie pośmiertne i inne transcendentalne rozważania zazwyczaj w sytuacjach podbramkowych, przed śmiercią albo na uniwersyteckim kółku filozoficznym na który chodzi ta wyjątkowa brunetka w okularach, która jest właściwie wredną suką.
Słynny lekarz-szarlatan Bernie doświadczył w przeszłości każdej z tych sytuacji, jednak leżąc przywalony dwupiętrową kamienną gospodą zauważył, że tego typu rozważania pojawiły się w jego głowie zaledwie przed kilkoma minutami, gdy znalazł się w tej nieprzyjemnej sytuacji.
-Najwidoczniej wszystko to przez fakt, że Lisa była blondynką-mruczał sam do siebie Bernie.-No i jeszcze to, że wywalili mnie z kółka zaraz po skończeniu cynizmu…
Nie wiem czy zakończenie nauki na tym etapie było głównym powodem, ale nasz nieszczęśnik był niestety absurdalnie wręcz cyniczny, pełen jadu i zgryźliwości. Oczywiście takie postacie w książkach są wyjątkowo lubiane i popularne, zwłaszcza przez czytelniczki, ale bądźmy szczerzy, żaden z nas nie chciałby mieć z takim człowiekiem do czynienia i wiem to bo sam jestem taki w prawdziwym życiu.
Wróćmy jednak do pogrożonego w ponurych myślach Berniego, który w długim oczekiwaniu na śmierć opracowywał jako pierwszy na tym świecie, lekko zmodyfikowaną filozofie Nietschego (oczywiście z nim samym w roli nadczłowieka).
Opracowywał ją przede wszystkim w gigantycznym bólu bo kamienie leżące nad nim były dość duże by połamać mu kości, ale najwidoczniej nie na tyle by rozerwać kręg nerwowy. Nasz drogi myśliciel był otóż niezwykle praktycznym człowiekiem i niewiele sobie robił z rzeczy nad którymi nie miał bezpośredniej kontroli.
-Chwytaj dzień-rozległ się jakiś głos wśród ruin. Bernie rozejrzał się na tyle na ile pozwalała mu obciążona szyja.
-Przepraszam, mógłbyś powtórzyć?
-Chwytaj dzień!-tym razem głos był na tyle wyraźny by można było rozpoznać, że należy do kobiety, ale nie dość wyjątkowy by Bernie mógł go dokładniej zidentyfikować.
-Nie rozumiem…-odpowiedział szczerze nasz zasypany nieszczęśnik (chociaż to nieco przesadzone określenie).- Mogłabyś powiedzieć co masz na myśli?
-Cholera jasna, myślałam, że przynajmniej najbardziej lekkomyślny i niebezpieczny zrozumiałby co mówię!
Zza rozwalonej ściany wyszła młoda dziewczyna z długim blond warkoczem, trzymająca w ręku jakaś torbę i ubraną w najbardziej stereotypowy wyzywający strój kelnerki.
-Och to ty-mruknął Bernie.-Ta jedna jedyna kelnerka, która akurat nie przyjmuje gości prywatnie w ich pokojach. Kiepsko się maskujesz kochana jak na zabójczynie. Od lat napotykam takie jak ty i każda świetnie wczuwała się w rolę!
-Jesteś zbyt cwany żeby taka maskarada cię zmyliła więc postanowiłam sobie darować-dziewczyna spojrzała w dół na przywalonego znachora-no i szczerze mówiąc chyba mój pierwotny plan okazał się wystarczający.
Benie z trudem uniósł głowę tak by spojrzeć zabójczyni prosto w oczy. Nie było w nich strachu, okrucieństwa ani żadnej górnolotnej cechy. Było jedynie znudzenie.
-A więc…
Dostał nagle tak mocny kopniak, że wydawało się, że oprócz nosa pękł któryś z kamieni na jego plecach.
-Nie zaczyna się zdania od: „A więc”-powiedziała dziewczyna nie zdejmując nogi z jego twarzy.- Musisz mi wybaczyć, ale bardzo mnie irytują takie pierdółki.
-Jestem prawie pewny, że nie jest to jakiś szczególny błąd…
-I nie jest, ale mnie po prostu irytuje. Możemy już wrócić do tematu zlecenia? To był dość ciężki tydzień i wręcz marzę o saunie więc co ty na to, że poderżnę ci gardło nożem, zgoda?
-Zaczekaj, zaczekaj!-jęknął Bernie na widok bardzo długiego, cienkiego i bez wątpienia ostrego sztyletu.- Mam… mam kilka pytań.
-Nie wiem, najpewniej reinkarnacja albo inny syf…
Znachor mrugnął kilka razy.
-Co… co takiego?
-Wyprzedzam pytania bo wiem jakie zadasz-odparła Zabójczyni.-Nagroda to jak na tę chwile 20 kawałków za żywego a 30 za martwego, przysłał mnie pośrednik więc nie wiem kto dał nagrodę i nie, nie jestem zainteresowana kupnem muła… Miałam dużo niskopłatnych zleceń-dodała jakby myślała, że Berniego to interesuje, jednak jego obchodziła zgoła inna sprawa.
-To zawalenie… no a raczej eksplozja to była twoja sprawka?
-Nie akurat zdążyła się przypadkiem jak akurat wyszłam-parsknęła dziewczyna.-Oczywiście, że to moja sprawka!
-Cóż po prostu jedna rzecz mi nie daje spokoju… Masz na mnie zlecenie zgadza się?
Dziewczyna pokiwała głową zaciekawiona lekko do czego zmierza.
-Masz za zadanie mnie zabić…
Kolejne kiwnięcie.
-A także przynieść dowód, że to zrobiłaś.
I znowu tym razem nieco wolniejsze.
-Więc… jak miałaś znaleźć jakikolwiek dowód po tym jak zostałyby ze mnie kawałki albo mokra plama?!?
-Słuchaj, mówiłam ci, że miałam ciężki tydzień! Ukryłeś się na cholernym zadupiu, musiałam jechać przez bagna by zdążyć zanim zmienisz kryjówkę, zatrudniłam się w roli kurwy-kelnerki a na dodatek tak śmierdzę piwem, że ledwo stoję na nogach! Rozwalenie tej budy było najlepszym posunięciem na jaki wpadłam odkąd wzięłam na ciebie zlecenie i szczerze już mnie kurwa nie obchodziło jak z tobą skończę, ty…. Pieprzony… obleśny… niedouczony pachołku!
Pod koniec dziewczyna już kompletnie straciła nad sobą kontrole i zasypywała Berniego ciągłymi kopniakami.
Szarlatan musi się znać się na ludziach i on nie był wyjątkiem, powiem więcej, wiedział dokładnie jak myśli i działa każdy rodzaj człowieka, nawet najbardziej radykalny przykład psychopaty. To co miał przed sobą nie było podobne do niczego czego widział w swoim życiu a wierzcie mi, nie jest to dobry materiał na ostatnie wspomnienie.
Kopniaki nagle ustały i Bernie poczuł, że ktoś go szturcha palcem. Podniósł twarz, otworzył oczy i zobaczył najpiękniejszy i zarazem najsmutniejszy uśmiech jaki było mu dane zobaczyć.
-Przykro mi, że musiałeś mnie taką widzieć Bernie-powiedziała czule, głaszcząc go po głowie.-Mówiąc szczerze to żałuje, że nie zginąłeś od razu w wybuchu. Umarłbyś nie wiedząc za bardzo o tym robiąc to co lubisz najbardziej.
Łza pociekła po jej twarzy.
-Nie przejmuj się moja droga, te ostatnie dziesięć minut pod gruzami sprawiły, że po raz pierwszy od dawna patrzyłem trzeźwo na świat. Dość się już wyszalałem za tego życia kochana, jak ty to mówiłaś… „Chwytałem dzień”. Patrząc na ciebie zastanawiam się jak ci się będzie żyło.
Bernie uśmiechał się gdy zabójczyni podstawiła mu pod gardło nóż. Krew zaczynała już powoli kapać.
-Na pewno znajdziesz dla siebie miejsce Lauro-powiedział krztusząc się krwią i zamykając już na zawsze oczy.
Dziewczyna przestała się uśmiechać i z pokerową twarzą zaczęła ciąć głowę ostrą piłką, która wyjęła z plecaka.
-Sześć ładunków, nie cztery. Sześć ładunków, nie cztery-powtarzała to jak jakąś mantrę przez cały zabieg.
Gdy skończyła podniosła głowę Berniego za włosy i ruszyła w stronę lasu słysząc jak wzdłuż drogi pędzą ludzie z okolicy pędzący na pomoc biednym kelnerkom, słynnych na wiele mil dookoła.
Laura zatrzymała się gdy była już kilka mil od gospody, nad niewielką rzeczką. Chciała spreparować głowę tak by nie śmierdziała gdy wręczy ją pośrednikowi. Nakładając pierwszą warstwę olejku przerwała na chwile i spojrzała jeszcze raz na niczym nie wyróżniającą się twarz Berniego.
Wyróżnił się jednak czymś innym. Wiedział kim ona była.
I już nigdy nie miała się dowiedzieć skąd…



Napisałem to dosłownie w 1 dzień
Była to osoba niepospolitej postury, wielka i szeroka w barach. Nie był tak ogromny jak Biały Miś, jednak dwumetrowi ludzie i tak musieli mu się wydawać śmiesznie mali.

Zlecenie na Szarlatana

2
Zacznę nieklasycznie od końca, chociaż nie mam przesadnych inklinacji do "awangardowania".
sorkvild pisze: Napisałem to dosłownie w 1 dzień
Przechwalasz się czy usprawiedliwiasz? ;)
Tekst jest bardzo niechlujny i zabałaganiony więc na pochwały, moim zdaniem jeszcze nie zasługujesz, a usprawiedliwienie nie przyjęte.
Jedna z głównych rad, którą wyczytasz w większości poradników w Internecie to: daj tekstowi, odleżeć; przeczytaj go po jakimś czasie, popraw błędy i dopiero pokazuj.
A w Twoim tekście błędów jest cała masa.
sorkvild pisze: lekarz-szarlatan
Spacja przed i po myślniku.
sorkvild pisze: Człowiek najczęściej zadaje pytania o sens istnienia, życie pośmiertne i inne transcendentalne rozważania zazwyczaj w sytuacjach
Powtórzenie. Różne wyrazy ale w tym kontekście to samo znaczenie.
sorkvild pisze: wywalili mnie z kółka zaraz po skończeniu cynizmu
Autokorekta zadziałała w telefonie czy tak miało być? Nie wiem co to znaczy.
sorkvild pisze: Nie wiem czy zakończenie nauki na tym etapie było głównym powodem, ale nasz nieszczęśnik był niestety absurdalnie wręcz cyniczny, pełen jadu i zgryźliwości. Oczywiście takie postacie w książkach są wyjątkowo lubiane i popularne, zwłaszcza przez czytelniczki, ale bądźmy szczerzy, żaden z nas nie chciałby mieć z takim człowiekiem do czynienia i wiem to bo sam jestem taki w prawdziwym życiu.
Wróćmy jednak do pogrożonego
Po pierwsze literówka lub błąd ortograficzny. Nie jestem przeciwnikiem pisania na smartfonach, ale chociaż raz warto to przeczytać przed wysłaniem i poprawić co większe kalafiory. Prawie nie masz zdania bez takich błędów. Dobry tekst ma szansę poprawić odbiór mimo błędów, ale Twój, chociaż nie taki najgorszy, nie jest dość dobry, żeby tego nie zauważać.
Kolejna rzecz to sposób narracji w tym miejscu. Rozmowa narratora/autora z czytelnikiem może być dobrym pomysłem w literaturze dla dzieci... tak mi się wydaje. Dla dorosłych nie za bardzo. Możliwe, że są wyjątki, ale ja ich nie znam, a przynajmniej nie znam udanych.
I jeszcze ten kawałek:
sorkvild pisze: wiem to bo sam jestem taki w prawdziwym życiu
Takie rzeczy można pisać w blogu albo pamiętniku. Postacie mają cechy, takie labo śmakie, ale cechy. To czy nadasz im wydźwięk pozytywny czy negatywny, zależy od tego przez pryzmat jakich wydarzeń je pokażesz.
Taka wstawka od autora w stylu jestem taki, albo inny kojarzy mi się z pytaniem, które czasem słyszy się w gimnazjum: "Żalisz się czy chwalisz?".
Jeśli piszesz opowiadanie, a nie felieton to wybierz sobie jakiegoś narratora. Pierwszoosobowa narracja jednej z postaci, trzecioosobowa narracja obiektywna - cokolwiek Ci lepiej pasuje. Oczywiście autor może (i często to robi) sprzedawać część siebie przez swój tekst, ale nie wystawiaj głowy zza dekoracji ;)
sorkvild pisze: Podniósł twarz
A co z resztą głowy - chciałoby się zapytać :). Podniósł głowę - chyba?
sorkvild pisze: pędzą ludzie z okolicy pędzący na pomoc
sorkvild pisze: by rozerwać kręg nerwowy
Nie jestem ekspertem od medycyny ale chyba raczej nerw, splot nerwowy, rdzeń kręgowy. O kręgu nerwowym Internet milczy, chyba, że chodzi o sztab wyborczy, któregoś z kandydatów na prezydenta.

Innymi słowy:
- trochę błędów, które dałoby się poprawić czytając przynajmniej raz więcej tekst,
- trochę błędów z doborem właściwej odmiany wyrazów przeróżnych,
- niezbyt szczęśliwe mieszanie się narratora do historii,

A teraz trochę o potencjalnych plusach.
Sposób opowiadania ma moim zdaniem potencjał. Tym językiem, po lekkim dopracowaniu, całkiem fajnie można by opowiadać.
To nie są proste informacyjne zdania, coś się tam dzieje. Teraz jest niechlujnie, teraz są powtórzenia, teraz zdarza się nietrafiony dobór wyrazów, ale potencjał na język jest spory. To wszystko da się wypracować, da się poprawić. Odkładaj tekst po napisaniu przynajmniej na parę dni. Sprawdź pisownię na tyle, na ile umiesz i możesz. Słownik w edytorze trochę pomaga, autokorekta lubi przeszkadzać. Nie spiesz się. Wyeliminuj wyglądanie zza dekoracji. Bohater jest cynikiem. Pokaż to jeśli to wyjątkowo ważne, jeśli mniej wystarczy podać jednym zdaniem. Nie oceniaj, jako obiektywny narrator. Jak podasz dobrze, czytelnik powinien zrozumieć.

A co powiesz o fabule
Nie ma się co wstydzić dobrych wzorów ;)
Zakończenie do wykorzystania gdzieś.
sorkvild pisze: Wyróżnił się jednak czymś innym. Wiedział kim ona była.
I już nigdy nie miała się dowiedzieć skąd…
Może działać jako otwarte zakończenie albo jako hak w pierwszej scenie jakiegoś dłuższego tekstu.
W tym niestety niewiele daje.
Popatrz na całość.
Pani Płatny Zabójca dostaje kontrakt.
Nie ma lepszego pomysłu więc wysadza całą "karczmę" (ta karczma swoją droga bardziej zalatuje klimatami fantazy, ale to drobiazg do przemyślenia).
Potem odcina głowę, żeby mieć dowód, chociaż tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności ma co odciąć.
No i wspomniany wcześniej zwrot akcji na zakończenie.

Tu nasuwa się parę pytań: kto? co? po co? dlaczego? Był jakiś powód, poza tym, że był cynikiem? o co chodzi?
Opisujesz wydarzenia, ale w tym fragmencie nie podajesz ich sensu, znaczenia. Ot, stało się to, a potem stało się to.
Trochę to za mało jak dla mnie. Jako wprawka ok, jako scena... może, chociaż głównie dzięki sztuczce w zakończeniu. Jako całość - o niczym.

Jako całość się nie broni, ale potencjał, mimo pewnych wad, widzę. Głównie w sposobie opowiadania.
Jako pisarz odpowiadam jedynie za pisanie.
Za czytanie winę ponosi czytelnik.

Zlecenie na Szarlatana

4
Przykro mi to pisać, ale moim zdaniem to opowiadanie jest po prostu złe.

Styl jest zły. Najeżony błędami, koślawościami, momentami zwyczajnie niezrozumiały.

Tylko przykłady:
na uniwersyteckim kółku filozoficznym na który chodzi ta wyjątkowa brunetka w okularach, która jest właściwie wredną suką
- Przecinek przed "który"
- Dwa "które" w jednym zdaniu (niezręczność)
jednak leżąc przywalony dwupiętrową kamienną gospodą zauważył
Co to znaczy "przywalony gospodą"? Jak by rzeczywiście cały budynek, całym swoim ciężarem się na niego zwalił, to chyba by już nie żył? Później dopiero dociera do mnie, że to rumowisko po wybuchu, wtedy rzeczywiście mógłby żyć, przywalony pojedynczymi głazami, ale na litość nie całym budynkiem (chyba, że to jakaś frazeologia, często stosowana i o ustalonym, konkretnym znaczeniu, której nie znam - wtedy odwołuję zarzut)
Człowiek najczęściej zadaje pytania o sens istnienia, życie pośmiertne i inne transcendentalne rozważania
Zadaje pytania o inne transcentalne rozważania czy prowadzi inne transcendtalne rozważania? Rozumiem sens tego zdania, ale ściśle rzecz ujmując, gdyby czytać je literalnie, to wszedłeś właśnie na poziom "meta" - rozważania o rozważaniach o sensie istnienia.
przed śmiercią
Słynny lekarz-szarlatan Bernie doświadczył w przeszłości każdej z tych sytuacji
W przeszłości znajdował się w sytuacji przed smiercią? TO jakiś nieumarły jest?

Ale dość o stylu, bo to technikalia, do wyrobienia. Gorsza jest treść.

Naprzód: Często burzysz czwartą ścianę. Po co? co to wnosi?

Strasznie długo rozwodzisz się, jak to Bernie jest cynikiem, pełnym jadu i zgryźliwości, ale jakoś nie widać tego tak bardzo z treści.
-Najwidoczniej wszystko to przez fakt, że Lisa była blondynką
Nic nie rozumiem, czy Lisa to Laura? Jeśli nie, to co tu robi Lisa i jakie ma znaczenie?
Chwytaj dzień-rozległ się jakiś głos wśród ruin
Najwyraźniej zabójczyni świetnie wie, kim jest Bernie i znała go z kółka filozoficznego?
Wyróżnił się jednak czymś innym. Wiedział kim ona była.
I już nigdy nie miała się dowiedzieć skąd…
No przecież skoro się znali z kółka filozoficznego, to wiedział, kim była?

OK, mógł znać ją z kółka filozoficznego, ale nie wiedział, że teraz zarabia na życie jako płatny morderca. W takim razie dalej nic się nie klei:

- Laura była kelnerką w tej gospodzie? A zaraz, to on bawiąc w tej gospodzie nie podszedł do niej i nie zapytał: "Laura? Ty tu teraz pracujesz? Aleśmy się spotkali!"

- Wróć, on przecież wiedział, że Laura to morderczyni, a on się miał ukrywać, rozpoznał ją jako kelnerkę, czemu nie sp...alał stamtąd aż by się za nim kurzyło?

Kontynuując temat kelnerki: Po cholerę Laura zatrudniała się jako kelnerka? Nie prościej wejść przez okno w nocy do gospody, zadźgać go na ulicy albo co?
Było jedynie znudzenie.
To chyba jedyny dobry punkt w twoim opowiadaniu, bezosobowe, profesjonalne podejście wydaje się realistyczne.
Pod koniec dziewczyna już kompletnie straciła nad sobą kontrole i zasypywała Berniego ciągłymi kopniakami.
Przeczy powyższemu.

W ogóle takie rozmówki między mordercą a ofiarą zdają mi się tyleż sztampowe, co nieprawdopodobne. Zamiast gadać, dorżnąć go od razu nożem i spieprzać!

Ale jeśli Laura chciała od niego jeszcze wyciągnąć informacje, a najwyraźniej nie było jej szkoda czasu na rozmówki, to przecież powinna być w stanie sprawić, by jego smierć była bardziej lub mniej bolesna w zależności od jego chęci do dzielenia się informacjami. Zamiast żałować, że nigdy się nie dowie i tak dalej, może mogła po prostu zapytać?
20 kawałków za żywego a 30 za martwego
Jaki ma sens oferowanie wyższej nagrody za martwego, niż za żywego?
-Sześć ładunków, nie cztery. Sześć ładunków, nie cztery-powtarzała to jak jakąś mantrę przez cały zabieg.
O co tu chodzi?

========================================

Ogólnie pozwolę sobie na hipotezę, że Tobie zwyczajnie brakuje pewnego obycia, mądrości, by sensownie pisać. Proponowałbym sporo czytać, zarówno fiction (ale tę wyższego poziomu) jak i non fiction.

Dodano po 4 minutach 24 sekundach:
Seener pisze: (pn 16 mar 2020, 11:30) Autokorekta zadziałała w telefonie czy tak miało być? Nie wiem co to znaczy.
Też zaliczyłem tu WTF-a, ale to chyba jednak poprawne jest. Cynizm to starożytna szkoła filozoficzna, patrz https://pl.wikipedia.org/wiki/Filozofia_cynicka

Dodano po 26 minutach 43 sekundach:
Seener pisze: (pn 16 mar 2020, 11:30) sorkvild pisze:
lekarz-szarlatan


Spacja przed i po myślniku.
Tutaj znowu, moim zdaniem, tekst OPka jest poprawny. To nie myślnik, tylko dywiz, który jest innym znakiem interpunkcyjnym, niż myślnik - chociaż oba znaki się często koci. Pomiędzy dywizem nie ma spacji.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Zlecenie na Szarlatana

5
Czyta się dosyć niezwykle, albowiem nie do końca teskt jest umiesczony w czasie czy miejscu. Można coś wnioskować z nazewnictwa czy opisywanych przedmiotów, ale wtedy wchodzi autor i podrzuca dygresje które kłóciły się z wcześniejszym obrazem.
sorkvild pisze: (pt 13 mar 2020, 17:52) Słynny lekarz-szarlatan Bernie doświadczył w przeszłości każdej z tych sytuacji, jednak leżąc przywalony dwupiętrową kamienną gospodą zauważył, że tego typu rozważania pojawiły się w jego głowie zaledwie przed kilkoma minutami, gdy znalazł się w tej nieprzyjemnej sytuacji.
Klimat fantasy? Albo osadzony w przesłosci, najpewniej jeszcze sprzed rewolucji przemysłowej.
sorkvild pisze: (pt 13 mar 2020, 17:52) który w długim oczekiwaniu na śmierć opracowywał jako pierwszy na tym świecie, lekko zmodyfikowaną filozofie Nietschego (oczywiście z nim samym w roli nadczłowieka).
Jeżeli to fantastyka to Nietzsche nie powinien tam wystepować, jeżeli nasze realia historyczne to zyjacy w XIX w słynny filozof najpewniej sie jeszcze nie narodził. Stąd ten dysonans pomiedzy treścią fabuły a wiedzą autora.
Widze w tekscie zainteresowania nie tylko filozofią, ale i poezja z Carpe diem Horacego - na plus. Dobrze czerpać ze sprawdzonych źródeł, ale poszerzać swoją wiedze równiez o te nie bedące częścią głównego nurtu.
Ewidentnie co zostalo juz wczesniej skomentowane masa błedów ortograficznych, czy składniowych. Po myslnikach w dialogach dobrze jest tez zrobic spacje. Po napisaniu czegokolwiek, warto wrócic do tego np nastepnego dnia i krytycznym okiem spojrzec na swoje wypociny z dnia poprzedniego. A jeszcze lepiej, gdy jestes juz pewni ze wszystko jest idelanie odłozyc go nawet i na miesiac inajpewniej ponownie znalazłbys linijki które mozna poprawic lub coś dodac.

Chętnie zobaczyłbym twój tekst w poprawionej formie lub nastepny nad którym posiedziałes dłużej. Życze powodzenia w dalszym doskonaleniu warsztatu.

Zlecenie na Szarlatana

6
sorkvild pisze: (pt 13 mar 2020, 17:52) kręg nerwowy
uuu a co to takiego? Fascynująca nowa anatomia. Jak dalej jest napisane - był niedouczony -, więc w sumie pasuje.
Przyczepiłam się z powodu zawodowej nerwicy natręctw, ale tak serio to albo bym pominęła analizę, dlaczego nie zginął natychmiast, albo ją rozbudowała i poprawiła (mogę pomóc), albo dodała więcej takich irytujących niepoprawnych zwrotów:D
Poza tym opowiadanie genialne :D Technicznie niech się inni czepiają - mi się podobało. A to co napisałeś na końcu -... To był to bardzo pożyteczny dzień :oky:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”