Nie

1
WWWŚwiat już nigdy nie będzie taki sam. Nigdy nie myślałam, że kiedyś użyje tak banalnego zwrotu, jednak teraz sam ciśnie mi się na usta.
WWWJeszcze przed kilkoma miesiącami wszystko wydawało się takie zwyczajne, teraz leże zakrwawiona w jakimś zaułku. Jak to się stało, że mój świat obrócił się w perzynę i nowy, niczym z jakiegoś koszmaru, zajął jego miejsce? Powoli. To jedyna odpowiedź jaka mi przychodzi do głowy, kiedy zadaje sobie to pytanie.
WWWChciałabym wrócić do dawnego życia, do nieświadomości tego co nas otacza. Gdzie te czasy gdy Paweł – mój brat - zdawał mi się największym potworem? Chwile w których mama, pocieszała mnie swym uśmiechem? Dni w których wiecznie zmęczony dziadek rozdzielał skłócone rodzeństwo, aby móc się w ciszy trochę zdrzemnąć?
WWWPrzepadły, a to wszystko przez niego. Miał swoje sekrety, każdy je ma, lecz czemu musiał nam je zostawić w spadku? Wszystkie zapisane w jednej książce, która przypadkiem znalazłam wraz z jakąś zamkniętą skrzynką.
WWWZ początku myślałam, że to powieść, której dziadek nigdy nie odważył się opublikować. Jednak, im bardziej się zagłębiałam w zapisaną tam historie, tym lepiej rozumiałam, że on wierzył w to o czym pisał. Czemu jej wtedy nie wyrzuciłam gdzieś w kąt? Ciekawość, ona zawsze nade mną górowała, a wtedy chciałam poznać te drobne szaleństwo dziadka.
WWWPisał o wydarzeniach sprzed tysięcy lat, o wojnie z wampirami. Nie były one jednak takie, jaki znałam ze Zmierzchu. Te prawdziwe traktował ludzi jedynie jako pokarm, hodowane bydło. Jednak trzoda miała dość odwagi by wstać, podnieść broń i walczyć. Krwiopijców było zdecydowanie mniej, jednak byli szybsi, silniejsi, mieli niesamowite zdolności regeneracyjne, które czyniły ich niemal nieśmiertelnymi.
WWWWojna liczby przeciwko jakości. Wojna, w której wszystko co tylko ludzie wymyślili, wampiry przejmowały i wykorzystywały. Zdawać by się mogło, że one muszą wygrać, jednak stało się inaczej. Po latach walk, nastał pokój, a nieliczne pozostałości dawnych panów ukrywały się, bądź były więzione i badane w celu odkrycia źródła nieśmiertelności.
WWWW taką historie wierzy większość wampirów i członkowie zakonu Łowców. Jednak jego przywódcy wiedzą, że prawda jest inna. Wojna była tak straszna, że zagłada groziła obu rasom, więc zdecydowano się na zawieszenie broni. Krwiopijcy miały skryć się w cieniu i nie żerować na ludziach, zakon miał pilnować porządku i tajemnicy. Delikatna równowaga, która mogła być zachwiana, gdyby prawda wyszła na jaw.
WWWDziadek jednak odkrył, że i rada Łowców, wierzyła w kłamstwo. Wojna rzeczywiście była niezwykle zażarta, jednak to ludzie ją przegrali. Starszyzna tych przeklętych wampirów, postanowiła wykorzystać okazje i zdobyć całkowitą władze, nie tylko nad ludźmi, ale i nad swoim gatunkiem. Teraz już wszystko należy do Starszyzny, nawet zakon jest ich pionkiem.
WWWJak dziadek się tego wszystkiego dowiedział? Nie wiem, ten sekret zabrał ze sobą do grobu. Szkoda, że nie wziął ze sobą i pozostałych. Może wtedy mama wciąż by żyła? A może i wtedy by przyszły? Widać dowiedziały się o rękopisie dziadka i postanowiły go zniszczyć, jak i wszystkich, którzy mieli z nim kontakt.
WWWWieczór zdawał się wtedy taki spokojny, ktoś zapukał do drzwi, mama poszła otworzyć. Po chwili usłyszałam jej przytłumiony krzyk, wbiegłam do przedpokoju i zobaczyłam ich. Jeden przyssał się do szyi kobiety, która ich wpuściła. Drugi zaglądał do pierwszego od wejścia pokoju, za nimi stała jeszcze dwójka. Krzyknęłam z przerażenia i pobiegłam do kuchni, do tylnego wejścia, lecz nim zdążyłam je otworzyć, złapał mnie jeden z nich.
WWWPrzycisnął do ściany, trzymał mnie za szyje i prawą rękę. Uderzyłam go pięścią, próbując się uwolnić, a potem spojrzałam w jego oczy i zamarłam. Sparaliżował mnie strach, przed tym co w nich ujrzałam: głębie, pragnienie i coś czego w żaden sposób nie da się opisać.
WWWPoczułam ukucie na szyje, a wraz z nim rozluźnienie i dziwną przyjemność. Czułam jak wypływa zemnie życie, jednak się tym nie przejmowałam.
Przerwał to wszystko straszny huk – strzał. Wampir oderwał się ode mnie i na jego twarzy zobaczyłam zaskoczenie, szok. Po kolejnym strzale, mój niedoszły zabójca upadł na podłogę, rozsypując się w pył. W drzwiach do kuchni zobaczyłam brata z wciąż dymiącym pistoletem.
WWWNa beznamiętnej twarzy twarzy pojawił się ból, myślałam, że jest rany, teraz domyślam się, że bolała go myśl o tym co zaraz zrobi.
-Ugryzł cię.
-Tak, ale to nic, zaraz przewiąże to bandażem.
WWWNim zdążyłam się obrócić, powiedział jeszcze „przepraszam siostrzyczko” i strzelił. Trafił mnie w ramie, miałam szczęście, że w tym momencie zaatakował go jeden z tamtych wampirów. Nie ruszyłam mu pomóc, nie czekałam, aż sam sobie poradzi. Posłuchałam instynktu i uciekłam. Słyszałam strzały, więc wiedziałam, że żyje. Powinnam poczuć ulgę, radość, jednak ja się bałam, bo przecież on do mnie strzelił.
WWWLeżąc w tym zaułku, zaczęłam sobie to wszystko układać. Dziadek nie zwariował. Brat pewnie jest jednym z Łowców. To naprawdę były wampiry, a co się dzieje z ugryzionymi przez nich ludźmi? Stają się tacy jak oni? Budzi się w nich pragnienie krwi? To by wyjaśniało, dlaczego Paweł do mnie strzelił.
WWWJednak zwykłe ugryzienie, ma zmieć człowieka w bestie? Nie, to musi być coś więcej, inaczej na świecie byłoby miliony wampirów.
WWWLeżąc tu, spisałam, to co czułam, że muszę przekazać. Być może zmienię się w wampira, być może umrę wykrwawiona przez ta ranę po postrzale. A może jednak ja mam racje i jutro obudzę się cała we krwi, ranna, jednak wciąż będąc sobą? Jeśli ty, który to czytasz, nie znalazłeś mojego ciała, ani nic więcej tu nie napisałam, to znaczy, że się pomyliłam.


WWWSpoglądasz niżej na ubłoconą kartkę i z zastanowieniem patrzysz na jedno słowo. Ktoś zapisał je zaschła już krwią. Nieporadnie, dużymi literami, jednak czytelnie. „Nie.”

Gratuluje, dotarłeś do końca, dziękuje za przeczytanie.
Ostatnio zmieniony wt 13 maja 2014, 19:02 przez Thug, łącznie zmieniany 4 razy.
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.

2
Hej,
...że kiedyś użyje tak banalnego zwrotu...
użyję
Jeszcze przed kilkoma miesiącami wszystko wydawało się takie zwyczajne, teraz leże zakrwawiona w jakimś zaułku.
Naturalne wydaje mi się użycie "a" zamiast przecinka.
Jak to się stało, że mój świat obrócił się w perzynę i nowy, niczym z jakiegoś koszmaru, zajął jego miejsce? Powoli. To jedyna odpowiedź jaka mi przychodzi do głowy, kiedy zadaje sobie to pytanie.
Pierwsze zdanie do przebudowy. Dlaczego powoli?

obrócić w perzynę - synonimy:

rozbić, zrównać z ziemią, strzaskać, zdewastować, zdruzgotać, zmiażdżyć, zniszczyć, roznieść;


Może to tylko moje odczucie ale "obrócić w perzynę" kojarzy mi się z procesem gwałtownym i nie współgra z "powoli".
Ciekawość, ona zawsze nade mną górowała, a wtedy chciałam poznać te drobne szaleństwo dziadka.
Po pierwsze nie te, a to. Po drugie, jakie drobne szaleństwo? Jeśli czytając uznała że dziadek zwariował to raczej nie "drobne", jeśli uwierzyła to już kompletnie bez sensu to "drobne szaleństwo".
Te prawdziwe traktował ludzi jedynie jako pokarm, hodowane bydło.
Traktowały. Hodowlane.
Jednak trzoda miała dość odwagi by wstać, podnieść broń i walczyć.
Wiem co miałeś na myśli, ale pamiętaj o czytelniku. Mimowolne skojarzenia powodują że przez użycie słowa "trzoda" zdanie jest komiczne.
Dodatkowo jesteś niekonsekwentny, było "bydło" czyli rogacizna, a tu "trzoda" czyli po prostu świnie, które jak mi się zdaje, rogacizną nie są.
Wojna liczby przeciwko jakości.
Czemu nie zastosować oczywistego?

Wojna ilości przeciwko jakości.
Wojna, w której wszystko co tylko ludzie wymyślili, wampiry przejmowały i wykorzystywały.
Nie rozumiem. Chodzi o technologię? Przecież ta, w związku z umiejętnościami wrodzonymi jest im właściwie zbędna.
Po latach walk, nastał pokój, a nieliczne pozostałości dawnych panów ukrywały się, bądź były więzione i badane w celu odkrycia źródła nieśmiertelności.
Pozostałości dawnych panów ukrywały - do zmiany.

Nieliczne wampiry ocalały. Cześć z nich ukrywała się, część pojmano i poddano eksperymentom żeby poznać źródło ich mocy.
Jakoś tak (powtórzenie zamierzone).

I jak z tą nieśmiertelnością? To nieśmiertelność, czy zdolności regeneracyjne dające prawie nieśmiertelność?
Bo to dwie różne sprawy.
W taką historie wierzy większość wampirów i członkowie zakonu Łowców.
To miała być prawda historyczna czy opowieść? Bo jak to drugie to historię.
Krwiopijcy miały skryć się w cieniu i nie żerować na ludziach, zakon miał pilnować porządku i tajemnicy.
Krwiopijcy mieli kryć się w cieniu...
Jak dziadek się tego wszystkiego dowiedział? Nie wiem, ten sekret zabrał ze sobą do grobu.
Wybacz Thug ale to się kompletnie kupy nie trzyma. Jest jakaś grupa wierzy w jakąś wersję wydarzeń. Grupa wyżej w hierarchii ogólnej wie, że to kłamstwo i zna swoją wersję. Jeszcze wyżej wiedzą jeszcze lepiej, a dziadek siedzi tyłkiem na górze tej informacji, aż szpic wwierca mu się między pośladki.

Przeczytaj każdą z wersji i zastanów się co byłoby gdyby była prawdziwa. Zobaczysz że konsekwencje ich są zupełnie różne, ba, sprzeczne nawet. Manipulacja masą nie jest wcale taka łatwa jak się zdaje, musi być poparta pokazaniem pewnych zdarzeń.
Jeśli jest jakiś konflikt, ktoś kogoś tam atakuje to ta informacja się rozejdzie i już - bach! - teoria zawieszenia broni idzie w piach. Dlaczego zakon jest pionkiem swoich wrogów?
Widać dowiedziały się o rękopisie dziadka i postanowiły go zniszczyć, jak i wszystkich, którzy mieli z nim kontakt.
Jak się dowiedziały? I to są te zwykłe wampiry? Bo jeśli tak, to czemu mają niszczyć?
To co jest w rękopisie to i dla nich nowości i cene informacje.
Jeden przyssał się do szyi kobiety, która ich wpuściła.
Pamiętaj że to opisuje ta kobieta, bohaterka. Rozumiem że chciałeś uniknąć powtórzenia, ale nigdy, przenigdy, córka nie opisałaby ataku na swoją matkę - "przyssał się do szyi kobiety, która ich wpuściła" - to jej matka przecież! I właśnie umiera!
Jeden przyssał się do szyi kobiety, która ich wpuściła. Drugi zaglądał do pierwszego od wejścia pokoju, za nimi stała jeszcze dwójka. Krzyknęłam z przerażenia i pobiegłam do kuchni, do tylnego wejścia, lecz nim zdążyłam je otworzyć, złapał mnie jeden z nich.
Strasznie dużo określeń liczbowych i przez to źle się czyta ten fragment.
Sparaliżował mnie strach, przed tym co w nich ujrzałam: głębie, pragnienie i coś czego w żaden sposób nie da się opisać.
Przekombinowane. Nie sparaliżował jej strach przed głębią w jego oczach (którą zresztą właśnie ujrzała). Sparaliżowało ją to co ujrzała w jego oczach, nie strach przed tym.
W ogóle mam wrażenie że strach "przed tym" to strach w związku z czymś co może się wydarzyć, nie tym co już się dzieje.
Poczułam ukucie na szyje, a wraz z nim rozluźnienie i dziwną przyjemność.
Ukłucie.
Czułam jak wypływa zemnie życie...
Ze mnie.
Po kolejnym strzale, mój niedoszły zabójca upadł na podłogę, rozsypując się w pył.
Słaba ta ich regeneracja/prawie nieśmiertelność.
Na beznamiętnej twarzy twarzy pojawił się ból, myślałam, że jest rany, teraz domyślam się, że bolała go myśl o tym co zaraz zrobi.
-Ugryzł cię.
-Tak, ale to nic, zaraz przewiąże to bandażem.
Nim zdążyłam się obrócić, powiedział jeszcze „przepraszam siostrzyczko” i strzelił.
Co z matką w kontekście tej sytuacji?
Trafił mnie w ramie, miałam szczęście, że w tym momencie zaatakował go jeden z tamtych wampirów.
Oj,oj Thug. Toż to zegarek elektroniczny na planie Krzyżaków (czy co to tam było).
Po pierwsze, jakieś wampiry tam jeszcze się "krzątają" a tu miła wymiana zdań rodzeństwa.
Po drugie i ważniejsze, szkolony gość, członek Zakonu, z kilku metrów trafia ją w ramie? Przegra Zakon tę wojnę...
Po trzecie, ramię, przewiążę.
Posłuchałam instynktu i uciekłam.
Nie trzeba szczególnego instynktu, żeby uciec z miejsca gdzie atakują cię wampiry i brat do ciebie strzela.
Jednak zwykłe ugryzienie, ma zmieć człowieka w bestie?
Zmienić w bestię.
Leżąc tu, spisałam, to co czułam, że muszę przekazać. Być może zmienię się w wampira, być może umrę wykrwawiona przez ta ranę po postrzale.
...być może umrę, rana postrzałowa może spowodować wykrwawienie...

Uciekła, leży i się wykrwawia, zupełnie przypadkiem znajduje w zaułku notes (czy co tam) i długopis, i tak wykwawiając się zaczyna opis od: świat już nigdy nie będzie taki sam. Wie że ma dużo czasu?


Ogólnie.
Thugu drogi, nie jest ani trochę tak złe jak sam o tym myślisz. Błędy główne są dwa. Pierwszy, którego wybaczyć nie można, to to, że absolutnie olałeś korektę przed wrzuceniem. Przemieliłby to zwykły edytor tekstu i byłoby lepiej. Zwracaj uwagę na to ę na końcach wyrazów bo masz z tym problem. Błąd drugi (do wybaczenia) - temat jest wyeksploatowany jak jedyna kurtyzana w mieście. Jeśli chcesz go poruszyć musisz wrzucić w znany temat jakąś nowość, a tej nie zauważyłem. Z logicznego punktu widzenia, ciężko mi wierzyć w realność tej piramidy spisków, jaka w tekście występuje.
Samo pisanie Twoje złe jakoś strasznie nie jest, trenuj.

Pozdrowienia,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

3
Moim zdaniem, to co napisałeś to szkic do fabuły, rodzaj streszczenia, zapisu wątków, postaci, konfliktu. Nie ma struktury, brakuje w tekście tworzywa artystycznego - składników, które decydują o tym, że coś jest sztuką (utworem literackim).
Istota literatury tkwi z grze, która odbywa się na wielu poziomach:
np. twórca steruje wiedzą o świecie poprzez dekompozycję (rozkłada świat na czynniki) i buduje oryginalną, niepowtarzalną kompozycję świata w utworze. Jak zasada dziecięcego kalejdoskopu: obrót i powstaje zupełnie nowy wzór. Wiem, że wewnątrz to tylko szkiełka, ale wiem, że system lusterek - w utworze to zastosowane środki artystyczne - stworzy obrazek, którego nikt jeszcze nie stworzył.
W Twoim tekście brakuje "lusterek" i zamiast ciekawego obrazu jest ...kupka szkiełek.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

4
Po pierwsze dzięki, ze przeczytałeś.
Pierwsze zdanie do przebudowy. Dlaczego powoli?
To takie moje odczucie, jak są wcześniej wskazówki, że coś nie gra (dziadek) to jest to przeciwieństwo jednego nagłego zdarzenia (atak na dom)
jakie drobne szaleństwo? Jeśli czytając uznała że dziadek zwariował to raczej nie "drobne", jeśli uwierzyła to już kompletnie bez sensu to "drobne szaleństwo".
Hm gdy czytała to nie wierzyła, że to prawda. Drobne szaleństwo, bo jak ktoś zwykle zachowuje się normalnie (cokolwiek to znaczy w dzisiejszych czasach), a w koncie swojego pokoju pisze takie rzeczy to chyba nie jest całkiem szalony. Poza tym, nie wiem jak np: ty, ale ja nie umiałbym myśleć o członku rodziny jako o całkowitym wariacie.
Chodzi o technologię? Przecież ta, w związku z umiejętnościami wrodzonymi jest im właściwie zbędna.

Nie tylko o technologie. Pomysłowość, taktykę, czy wykorzystanie planów wroga, przeciwko niemu. Poza tym, ja jakoś nie umiem sobie wyobrazić powodu dlaczego miały by zrezygnować ze zdobyczy technologi. Jesteś szybki, silny, a dlaczego miałbyś nie używać pistoletów automatycznych?
I jak z tą nieśmiertelnością? To nieśmiertelność, czy zdolności regeneracyjne dające prawie nieśmiertelność?
Bo to dwie różne sprawy.
mieli niesamowite zdolności regeneracyjne, które czyniły ich niemal nieśmiertelnymi.
Wywołać wojnę, z kimś kogo nie wie się jak zabić. Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić.
Jak się dowiedziały? I to są te zwykłe wampiry? Bo jeśli tak, to czemu mają niszczyć?
Skąd bohaterka ma o tym wiedzieć? Nie wie, przypuszcza, zgaduje. Równie dobrze mogły tam wpaść, bo się upiły i były głodne...
Tak samo z matką. Dziewczyna nie wie co się z nią dzieje, przypuszczalnie nie żyje
Oj,oj Thug. Toż to zegarek elektroniczny na planie Krzyżaków (czy co to tam było).
Po pierwsze, jakieś wampiry tam jeszcze się "krzątają" a tu miła wymiana zdań rodzeństwa.
Po drugie i ważniejsze, szkolony gość, członek Zakonu, z kilku metrów trafia ją w ramie? Przegra Zakon tę wojnę...
Po trzecie, ramię, przewiążę.
Miła jak diabli. Co takiego nienaturalnego jest w tym, ze brat zainteresował się siostrą, dostrzegł zagrożenie i upewnił się (w końcu to jego siostra, co, miał strzelić do niej od razu?)
Szalony? Po czym wnioskujesz? Po za tym, zaatakował go wampir od tyłu, jak dla mnie, ciężko w tym momencie myśleć o zabiciu siostry! Gdy walczy się o życie. Nie lobie opisywać dokładniej takich zdarzeń, może wtedy by tak nie dziwiło, że chybił, wole zostawić to wyobraźni czytającego. To jak kiedyś mi ktoś powiedział, co przedstawia obraz "bogowie w karczmie." Dla wydarzeń nie ma znaczenia co przedstawia, a wiec jest tam to co ci się kojarzy po taki tytule. Ja widzę, jedno, ty coś innego, ktoś wie do czego nawiązuje, ten ma jeszcze inny obraz. I to jest piękne według mnie!
Uciekła, leży i się wykrwawia, zupełnie przypadkiem znajduje w zaułku notes (czy co tam) i długopis, i tak wykwawiając się zaczyna opis od: świat już nigdy nie będzie taki sam. Wie że ma dużo czasu?
Irracjonalne zachowanie, nie? Ale czy one jest tak naprawdę czymś niezwykłym po przeżyciu wydarzeń, które sprawiają, że nasz świat staje do góry nogami? Uznałem, że nie. Co do kartki i długopisu, to rzeczywiście, ciekawe gdzie je znalazła, jakoś ten szczegół umknął mojej uwadze.
temat jest wyeksploatowany jak jedyna kurtyzana w mieście. Jeśli chcesz go poruszyć musisz wrzucić w znany temat jakąś nowość, a tej nie zauważyłem. Z logicznego punktu widzenia, ciężko mi wierzyć w realność tej piramidy spisków, jaka w tekście występuje.
I dobrze,że nie wierzysz! Przecież zarówno książka dziadka, czy ta kartka to tylko napisane przez kogoś wydarzenia, mogące być równie prawdziwe, co kompletnie fałszywe. Przecież narrator nie mówi, ze to są prawdy objawione. To coś w co wierzył dziadek, w co uwierzyła i jego wnuczka, która mogła nigdy nie istnieć.

Prawda, temat wyeksploatowany, wiem o tym. Jednak, nie czułem, bym mógł w ten sposób urazić czytającego. Prawdę powiedziawszy mam problem z dobrym zaczęciem projektów i chciałem poeksperymentować z takimi prologami, czy by one zaciekawiały na tyle, by ktoś chciał czytać dalej? Taki był zamysł główny,a że gdy o tym myślałem, lecia film z wampirami w tle, powstało takie coś.

PS:
Thugu drogi, nie jest ani trochę tak złe jak sam o tym myślisz
A co mi włośnie udowadniasz? Właśnie to, że jest tak źle jak myślę :)
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.

5
Hej Thugu,

Pierwsze zdanie do przebudowy. Dlaczego powoli?
To takie moje odczucie, jak są wcześniej wskazówki, że coś nie gra (dziadek) to jest to przeciwieństwo jednego nagłego zdarzenia (atak na dom)
Ok.
jakie drobne szaleństwo? Jeśli czytając uznała że dziadek zwariował to raczej nie "drobne", jeśli uwierzyła to już kompletnie bez sensu to "drobne szaleństwo".
Hm gdy czytała to nie wierzyła, że to prawda. Drobne szaleństwo, bo jak ktoś zwykle zachowuje się normalnie (cokolwiek to znaczy w dzisiejszych czasach), a w koncie swojego pokoju pisze takie rzeczy to chyba nie jest całkiem szalony. Poza tym, nie wiem jak np: ty, ale ja nie umiałbym myśleć o członku rodziny jako o całkowitym wariacie.
Prawie ok. Umiałbym. To, że świadomość jest bolesna jej nie wyklucza. Specjalistyczna opieka, leki jakieś działanie. Niedostrzeganie problemu - jeśli on faktycznie istnieje - jest najgorszym wyjściem.
Chodzi o technologię? Przecież ta, w związku z umiejętnościami wrodzonymi jest im właściwie zbędna.
ie tylko o technologie. Pomysłowość, taktykę, czy wykorzystanie planów wroga, przeciwko niemu. Poza tym, ja jakoś nie umiem sobie wyobrazić powodu dlaczego miały by zrezygnować ze zdobyczy technologi. Jesteś szybki, silny, a dlaczego miałbyś nie używać pistoletów automatycznych?
Bo z siły i szybkości jesteś przyzwyczajony korzystać od "dziecka" i jest dla Ciebie tak doskonałą bronią że innej nie trzeba? Porzucisz to na rzecz broni? Czasem zawodnej, podatnej na warunki atmosferyczne, wodę, piasek (nie wliczać AK) i inne rzeczy. Dodatkowo
taszczyć to ze sobą musisz, dbać, oliwić i tak dalej. Jakaś policja jest? Bo jak tak, to kontrola jest problemem. Masz broń przy sobie, niewidzialną, niewykrywalną, niezawodną, nic więcej nie trzeba. Underworld to nie jest wskaźnik właściwej drogi w tym temacie.

Daj to napisałem szkolony, a nie szalony :)

Nie jest źle. To co napisałem, nie ma zjechać Twojego tekstu, a pokazać czego nie rozumiem. Jeśli czegoś nie rozumiem to opcje są dwie, jestem mało inteligentnym czytelnikiem albo niejasna jest fabuła (szczegóły fabuły).

Pozdrawiam Cię serdecznie,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

6
Nie.
Ten tekst nie jest ani horrorem ani jego pośrednią wersją.
Jest jak ten tutorial o rysowaniu sowy.
Obrazek
Narysowano tutaj dwa kołka. Reszty albo jeszcze nie potrafisz dorysować albo nie chcesz. Tekst wygląda mi bardziej na streszczenie napisane w brudnopisie niż opowiadanie lub jego zaczątek. Za dużo zostało wciśnięte w tak mały bloczek tekstu.

Nie podoba mi się podejście autora do tekstu. Pozostawienie go w tak niechlujnej postaci jest obrazą dla czytającego. Na Boga, czy przez te kilka lat mojej nieobecności ludzi zapomnieli o pomocnej dłoni jaką dają edytory tekstu i przeglądarki internetowe? Wszystkie mają coś takiego jak opcję wskazywania błędów i gwarantuję Ci, że większość, by wyłapały.
Przerwał to wszystko straszny huk – strzał.
Huk, strzał, łoskot, trzask. Można dodać więcej określeń, które opisują wystrzał. Tylko po co?

Ogólnie nie wiem co powiedzieć ze względu na ogromną ilość błędów, które utrudniają czytanie i nie pozwalają się na niczym innym skupić.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

7
Thug pisze:Świat już nigdy nie będzie taki sam. Nigdy nie myślałam, że kiedyś użyje tak banalnego zwrotu, jednak teraz sam ciśnie mi się na usta.
Podkreśl to pierwsze zdanie i określ w nim bohatera. Bardziej to spersonalizuj, niech ona się wypowiada
- Świat już nigdy nie będzie taki sam! - pomyślałam i uśmiechnęłam się krzywo. (dystans do siebie, ocena własnego postępowania i gadania).
Nie myślałam, że kiedykolwiek użyję tego/tak banalnego zwrotu, jednak sam cisnął się na usta.
Thug pisze:Nigdy nie myślałam, że kiedyś użyje tak banalnego zwrotu, jednak teraz sam ciśnie mi się na usta.
WWWJeszcze przed kilkoma miesiącami wszystko wydawało się takie zwyczajne, teraz leże zakrwawiona w jakimś zaułku.
1 os. l.poj. cz. teraź. - -ę Albo zapamiętasz, albo przyłożę. Komputer nie podkreśla ci na czerwono uchybień tego typu? Jak możesz wrzucić tekst z takimi błędami?!
Thug pisze:Jak to się stało, że mój świat obrócił się w perzynę i nowy, niczym z jakiegoś koszmaru, zajął jego miejsce? Powoli.
Co powoli? Rozwiń tę myśl w sensowne zdanie. Piszesz opowiadanie, czy streszczenie?
Thug pisze:do nieświadomości tego PRZECINEK co nas otacza.
wolałabym żyć w nieświadomości, nie wiedzieć, co nas otacza.
Thug pisze:Chwile PRZECINEK w których mama,BEZ PRZECINKA pocieszała mnie swym uśmiechem? Dni PRZECINEKw których wiecznie zmęczony dziadek rozdzielał skłócone rodzeństwo, aby móc się w ciszy trochę zdrzemnąć?
Panna Interpunkcja chichocze złośliwie. Umów się z nią.
Thug pisze:Przepadły, a to wszystko przez niego.
Jakie wszystko? I kim jest ten, przez którego przepadły? Chodzi o dziadka? Dlaczego nie powiążesz informacji? Dziadek jest częścią dzieciństwa, rozdzielał ich, gdy się bili, był wiecznie zmęczony i zostawił po sobie, prócz tych wspomnień coś jeszcze, coś co na zawsze zmieniło jej świat. Opisz to. Skoro ten dziadek jest ważny, to go pokaż. Kilka zdań, a potem zaskoczenie związane z odkryciem sekretu, zapisków.
Poza tym proponuję: Przepadły przez sekrety dziadka.
Thug pisze:Miał swoje sekrety, każdy je ma, lecz czemu musiał nam je zostawić w spadku?
każdy je ma - oj, omijaj takie oczywiste oczywistości
Dziadek zostawił w spadku sekrety, pomysł intrygujący, ale zaprezentuj je jakoś, zamiast zadawać kilka setek pytań bez odpowiedzi.
Drażnią mnie te pytanie, na które nie znajduję odpowiedzi. Pytanie są po to, by na nie odpowiadać. Bohaterka leży w jakimś zaułku, umiera i zadaje sobie kilkanaście pytań. Ja bym pomyślała, że raczej szybko sobie przypomni wydarzenia, które doprowadziły ją do tego nieszczęsnego położenia.
Thug pisze:Wszystkie zapisane w jednej książce, która Ą przypadkiem znalazłam wraz z jakąś zamkniętą skrzynką.
WWWZ początku myślałam, że to powieść, której dziadek nigdy nie odważył się opublikować.
Jaką formę miały zapiski dziadka? Książki? Rękopisu? A co to za skrzynka? Co w niej było? Jest ważna czy nie? Jeśli ważna na opisz ją, jeśli nie - nie podkreślaj jej istnienia.
Thug pisze:Ciekawość, ona zawsze nade mną górowała, a wtedy chciałam poznać te drobne szaleństwo dziadka.
Ciekawość mną kierowała, nie górowała.
to drobne szaleństwo
Thug pisze:Pisał o wydarzeniach sprzed tysięcy lat, o wojnie z wampirami. Nie były one jednak takie, jaki znałam ze Zmierzchu.
o wojnie - l. poj.
nie były one - l. mn.
Przywróć zgodność.
Thug pisze:postanowiła wykorzystać okazje i zdobyć całkowitą władze,
biernik l.poj. rzecz. r. ż. okazja, władza brzmi okazję, władzę

Jak widzisz, można tak analizować zdanie po zdaniu, co nie podnosi oceny tekstu. :(

Opowiadasz o tym, co dziewczyna wyczytała w zapiskach dziadka, ale w tak skrótowej wersji, że aż się zastanawiam, czy nie przedstawiłeś nam szkicu do rozwinięcia. Popracuj nad tą historią, rozwiń ją, opowiedz. Zostaw dziewczynę w tym zaułku i idź tropem dziadkowych zapisków, przedstaw je, to może być ciekawe. Póki co jest mało interesujące.

Powodzenia.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

8
Mam wrażenie, że o tym tekście powiedziano już wszystko - i pod względem językowym i pod względem kompozycji.

Chciałeś wiedzieć, czy to może być wstęp do czegoś większego...?
Według mnie w obecnej formie nie bardzo. Ja w każdym razie nie zainteresowałabym się dalej takim utworem, prędzej by mnie zniechęciło. Pewnie trochę przez zajeżdżoną już tematykę (jak się bierzesz za wampiry, to, obawiam się, że musisz od pierwszej chwili pokazać, że to coś wyjątkowego, a nie kolejna kopia tego czy owego), ale też w głównej mierze przez formę, jaką nadałeś temu prologowi.

Na początek zupełnie nie kupuję wizji śmiertelnie przerażonej, rannej, wykrwawiającej się dziewczyny, której najlepszym zajęciem w tej chwili jest... pisanie? Ja wiem, że to można bronić - bo ona wie, bo to ważne, bo w stresie robi się różne rzeczy (w tym wyczarowuje długopisy ;) ), bo to przecież główna bohaterka... Ale jednak nie kupuję i już. Nie widzę dla tej formy innego uzasadnienia niż "bo autor tak chciał/nie wiedział, jak inaczej".

Pod drugie, mamy w takim jednym, krótkim fragmencie upchane trzy wizje wojny pomiędzy ludźmi a wampirami, dziadka, zakon, brata-łowcę wampirów, atak wampirów i czort wie, co tam jeszcze. To nie buduje napięcia, bo to już jest istny kalejdoskop - taki flesz wiadomości dwuminutowy, który kiedyś chyba był na Polsacie. Można przemielić wzrokiem, ale przejąć się? Nie bardzo.

Tekst mi się nie spodobał. Ani tak "ogólnie", ani pod kątem, pod którym miałam na niego spojrzeć. Sądzę, że prolog po prostu powinien iść w tym wypadku w jakąś inną stronę niż wykładanie kilku teorii wojen wampiry-ludzie. Musi zaciekawić, "chwycić" czytelnika - zwłaszcza, że bierzesz dość "ryzykowną" tematykę. Powodzenia w dalszych próbach.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron