Kabaret Herbu Dwa Widelce ma zaszczyt przedstawić skecz pt.:[/b]
„Trzy ćwierci do śmierci”
Występują:
Śmierć
Pani Henryka Wałek
Mężczyzna, ubrany w sposób zupełnie nie przywodzący na myśl śmierci, podchodzi do drzwi i naciska przycisk dzwonka. Po chwili w progu staje kobieta w średnim wieku. Milczy wymownie czekając, aż mężczyzna się odezwie.
– Dzień dobry! – mówi spoglądając na pomiętą kartkę. – Czy zastałem może panią Henrykę Wałek?
– Tak. A mogę wiedzieć kto pyta? – hardo odpowiada kobieta.
Mężczyzna prostuje się niezgrabnie i próbuje powoli i starannie wyartykułować.
– Przepraszam, że się nie przedstawiłem. Charon Kosynier, z zawodu Śmierć.
Kobieta robi wielkie oczy.
– A to w takim razie Henryki nie ma w domu! A tak poza tym to nie wygląda pan na Śmierć.
– Takie, widzi pani, czasy. Kryzys dotknął wszystkich od nieba po ziemię. Anioły pióra na poduszki wyprzedają, żeby mieć z czego żyć…
– No ale żadnego, że tak się wyrażę, munduru, habitu? A kosa gdzie?
– Ech pani, szkoda dyskutować. Habit na serwetki poszedł a nam kosy to nam przetopili…
– Na co?
Mężczyzna wylicza na palcach:
– Nowy klucz dla Świętego Piotra, miecz dla Gabriela, ten…no… Rokicie się widły połamały to musiał dostać nowe…
– Ale jak to, piekło i niebo razem? Tu Świętemu Piotrowi a tu Rokicie?
– Musi pani wiedzieć, że my całkowicie apolityczni jesteśmy. Nie opowiadamy się po żadnej ze stron. – Tu mężczyzna uśmiecha się złowieszczo – Traktujemy wszystkich równo.
– „Traktujemy”? To jest więcej niż jedna Śmierć?
– Trzech nas jest, a to tylko z Wydziału Śmierci Katolickiej. Jest jeszcze Ahmed z chłopakami od Bliskiego Wschodu i ten od Żydów…no - ciągle zapominam jak ma na imię – Marlon?…Baron?… nie! Wiem! – strzela kciukiem – Aron! Ale my go Adolf nazywamy…
– I przyszedł pan po mnie? Tfu...! To znaczy po panią Henrykę? A z tego co wiem to ona dość młoda jest. I życie kocha nade wszystko!
– Widzi pani – próbuje wyprostować pomiętą kartkę i pokazuje ją kobiecie – normę mamy. To jest lista, i na domiar złego, z całego miasta. Ile ja się nabiegam, nalatam…
– To dlatego pan taki chudy, jak śmierć… ups!… przepraszam.
– Nie szkodzi, przyzwyczaiłem się. Widzi pani, jak tej normy dzisiaj nie wyrobię, to się szef wścieknie. A ja już mam jedną naganę. Bo widzi pani szanowna, razem z Kazkiem ode mnie z działu zwinęliśmy ukradkiem pewien krzyż. Mówiłem, mu że będzie z tego chryja, bo obstawa była niekiepska ale on się uparł. Fetyszysta jeden, krzyże zbiera! No, ale potem był telefon z góry, z samej góry. Ponoć dzwonił sam ojciec...ojciec, ech! Nie mam głowy do nazwisk. No i teraz mój los, można powiedzieć, wisi na ostrzu kosy.
Mężczyzna sięga do kieszeni i wyciąga kolejny kawałek papieru, który wygląda na dokument,
– Tu mam, widzi pani, wezwanie urzędowe dla pani Henryki Wałek. I muszę wręczyć dzisiaj do rąk własnych. Jest pani pewna, że tu nie mieszka ta pani?
Kobieta zdenerwowana.
– To okropna pomyłka. W tej klatce nie mieszka kobieta o takim nazwisku.
Z głębi mieszkania rozlega się głos mężczyzny:
– Henia! Co ty tak długo tam stoisz?
Kobieta przerażona próbuje się wytłumaczyć:
– To mój mąż woła, coś mu się najwidoczniej pomy…
Mężczyzna ze złością wręcza kobiecie dokument.
– Oto oficjalne wezwanie z urzędu. Oczywiście ma pani prawo odmówić ale wtedy spotkamy się na sądzie.
– Jakim sądzie?
– Ostatecznym! Dobranoc pani!
Trzy ćwierci do śmierci
1
Ostatnio zmieniony czw 21 mar 2013, 16:19 przez al_qubain, łącznie zmieniany 3 razy.