Początek

1
SCENA I


  Kładące się do snu słońce barwiło niebo krwistym kolorem.
  Niebieski sedan wtoczył się mozolnie na jezdnię. Pedał gazu zbliżał się ku podłodze, poprzedzany zmianą następujących po sobie biegów.
  Natalia mocniej zacisnęła spocone dłonie na kierownicy.
  „To gówniane życie mu w końcu znaleźć finał. Jeśli nie może, ja mu w tym pomogę,” powiedziała, wrzucając najwyższy bieg.
  Zobaczyła przed sobą sygnalizację świetlną, która teraz barwiła się czerwienią.
  „Niech mnie diabli, jeśli znów przeżyję,” rzuciła w myślach. Przymknęła powieki i docisnęła pedał gazu aż poczuła opór.

  Zanim wpadła na skrzyżowanie, dostrzegła promień nadziei, niewyraźne oczy samego diabła, który zbliżał się z prawej strony z nieznaczną prędkością, celebrując moment ostatniego spotkania.

  Diabeł przybył do niej czarnym hatchbackiem.
  Miał przyjemne rysy twarzy. Ale teraz, kiedy pochylał się nad nią, dostrzegła wybałuszoną żyłę na jego czole.
  Diabeł delikatnie dotknął jej ramienia.
  - Nie chcę cię dodatkowo uszkodzić – powiedział drżącym głosem.
  Natalia wyraźnie czuła, jak drżą mu dłonie, kiedy trzymał jej ramię.
  - Nie powinieneś się tak srać – powiedziała. – Spodziewałeś się mnie, więc dlaczego teraz się boisz? – zapytała, po czym chrząknęła. Z pomiędzy jej warg wypłynęła stróżka krwi.
  Diabeł zbliżył serdeczny palec do jej ust i zebrał krew.
  Natalia wzdrygnęła się na samą myśl, że jakieś metafizyczne gówno próbuje dodać jej twarzy uroku, zanim zamknie dłoń dziewczyny w swojej i pewnym ruchem wyszarpie duszę z ciała.
  - Spokojna twoja. Nie musisz się mnie bać – powiedział diabeł.
  Natalia wysunęła delikatnie język, oblizała wargi. Poczuła nieprzyjemny metaliczny posmak krwi. Odwróciła głowę, czując wszczepiające się w jej włosy palce. Zwymiotowała dwukrotnie. Diabeł wierzchem dłoni otarł upaprane wargi dziewczyny.
  - Myślisz, skurwielu, że twoje maniery mnie uspokoją? – krzyknęła czując, jak na wargi występuje krew.
  Diabeł odciągnął dłoń zmierzwionych włosów dziewczyny.
  - Nic ci nie będzie. Ale następnym razem zapinaj pasy – powiedział po namyśle. Podniósł się.
  - Chwila, co… - Spróbowała zmienić pozycję, chcąc przyjrzeć się niebieskiemu sedanowi.
  - Mieliśmy małą stłuczkę – powiedział diabeł, domyślając się jej kolejnego pytania.

  Dziewczyna znieruchomiałą. Zastygła ze ściągniętymi brwiami.
  - Nie jesteś tym, kim powinieneś być, prawda?
  - Nie, przeciwnie. Mam na imię Mateusz. Chociaż po części jestem rogatym skurwielem. A ty – dodał – zniszczyłaś mi wóz, próbując się zabić.
  - Ale przecież ja… - urwała.
  Mateusz przywołał wymuszony uśmiech.
  - Wpieprzyłaś się na skrzyżowanie mimo zakazu, lekceważąc ograniczenie prędkości.
  Natalia uniosła brwi. Skrzywiła się, czując ból w ramieniu.
  - A czy mógłbyś mówić do mnie normalnym językiem, histeryku?
  Uśmiechnął się. Tym razem szczerze.
  - O ile przestaniesz pluć złością – zaproponował.

  Poczuła delikatne zawroty głowy. Powieki dziewczyny przymknęły się na chwilę.
  - Yjatyl...btomiasen – wyszeptała niezrozumiale.
  - Spokojna, opatrzyłem najgorszą ranę – oświadczył. – Jeśli karetka nie pojawi się w ciągu kilkunastu minut, mam niewielkie szanse, żeby zobaczyć pieniądze z tytułu odszkodowania – zażartował.
  - Wal się – szepnęła tak wyraźnie, że Mateusz zrozumiał.
  - Poprawna artykulacja, rzadko spotykana u brunetek – odpowiedział.

  Dziewczyna poczuła piekący ból w ramieniu, po czym oddaliła się śladem pozostawionym przez Morfeusza. Zanim jednak całkowicie straciła przytomność, do jej uszu stopniowo wdzierał się coraz głośniejszy sygnał nadjeżdżającej karetki.
Ostatnio zmieniony śr 10 kwie 2013, 15:06 przez Góral, łącznie zmieniany 3 razy.

2
Pedał gazu zbliżał się ku podłodze, poprzedzany zmianą następujących po sobie biegów
Ta zmiana biegów jest niezbyt ciekawa(w dodatku następujących po sobie) - nie łączy się dobrze z pedałem gazu zbliżającym się do podłogi.
To gówniane życie mu w końcu znaleźć finał
Chyba zjadło Ci kilka literek.
Jeśli nie może, ja mu w tym pomogę,
Może i pomogę niezbyt dobrze wyglądają obok siebie.
Z pomiędzy jej warg wypłynęła stróżka krwi(...) i zebrał krew
Spomiędzy. Powtórzenie krwi.
Poczuła nieprzyjemny metaliczny posmak krwi
Skończyłbym to zdanie po "posmak" - już dosyć mówiłeś, że to krew, a po samym metalicznym posmaku czytelnik zrozumie o co Ci chodzi.
Diabeł odciągnął dłoń zmierzwionych włosów dziewczyny
Tutaj też zapomniałeś jakiegoś wyrazu i w efekcie nie wiadomo "co autor miał na myśli"
Nie jesteś tym, kim powinieneś być, prawda?
  - Nie, przeciwnie
Tutaj nie jestem pewien(po polsku sprawa z negacją jest dziwna), ale mówiąc "nie, przeciwnie" - twierdziłby, że jest tym kim powinien być(negacja negacji negacją pomiata - tutaj lepiej poczekaj na wypowiedź kogoś kto mniej się zamota niż ja).
Wpieprzyłaś się na skrzyżowanie mimo zakazu, lekceważąc ograniczenie prędkości.
  (...)
  - A czy mógłbyś mówić do mnie normalnym językiem, histeryku?
A co w jego języku było nienormalnego?

Mam totalny mętlik w głowie - po Twoim tekście pojawia się dużo pytań, a o odpowiedź trudno - jak na wstęp do czegoś większego, wprost idealnie, bo każdy, pchany ciekawością, zerknie na część drugą. Pamiętaj jednak, że daleko tak nie zajedziesz i w następnych częściach musisz pisać przejrzyściej i z mniejsza ilością zagadek.
Poćwicz nad interpunkcją, bo czasami brakuje Ci przecinków.
Może następnym razem coś dłuższego, żebym mógł się bardziej pastwić? ;)

3
Góral pisze:Pedał gazu zbliżał się ku podłodze, poprzedzany zmianą następujących po sobie biegów.
a potem
Góral pisze:wrzucając najwyższy bieg.
-al., kurczak, ile ona tych biegów miała? Następujących po sobie… znaczy 1…2…3…4…5 (najwyższy?) i R (rakieta)
To jest tak: jedzie, pedał gazu do podłogi, sprzęgło… i się zamyśliłam bezradnie: ona na jedynce, sprzęgło - sprzęgło! - i piłowała gazem do dechy? Czy bez sprzęgła?
Góral – masz prawo?

ja teraz tylko na chwilę... bo mi nie daje spać, że ona rozwali skrzynię biegów, zanim spotka diabła.
Bo pomysł jest, tylko wykonanie... jak jazda tej laski ...

strużką - od struga
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

4
zaqr, Natasza, zmusiłem się, żeby wrzucić ten tekst z tego względu, że dawno niczego nie poddałem pod ocenę forumowiczów. Bardzo Wam dziękuję za odezw, czuję się zobowiązany.
zaqr pisze:Może następnym razem coś dłuższego, żebym mógł się bardziej pastwić?

Jasne, zanim zacznę chować swoje teksty do szuflad, zdążę jeszcze kilka wrzucić.

Niezmiernie się cieszę, bo moje pisanie w końcu idzie w dobrym kierunku. Może wrzucony tekst tego nie potwierdza, ale widzę to po sobie. W każdym bądź razie: jeszcze raz potworne dzięki. I do następnego razu!

5
Góral pisze:wybałuszoną żyłę na jego czole.
Wybałuszoną żyłę? - wybałuszyć — wybałuszać pot. «otworzyć szeroko oczy»
Więc niezamierzony komizm
Wybrzuszoną?
Góral pisze:Z pomiędzy jej warg wypłynęła stróżka krwi.
Ortografia:
spomiędzy
strużka
Góral pisze:zanim zamknie dłoń dziewczyny w swojej
Tu się pojawia jakaś druga dziewczyna?
Góral pisze:czując wszczepiające się w jej włosy palce.
Za sjp :
wszczepić — wszczepiać
1. «wpoić coś komuś»
2. «wprowadzić do organizmu jakąś substancję przez nakłuty lub nadcięty naskórek»
3. «wprowadzić do organizmu tkanki, narząd lub protezę w celu zastąpienia nimi uszkodzonych lub usuniętych tkanek lub narządów; też: wprowadzić urządzenie pobudzające pracę uszkodzonego narządu»
4. «szczepiąc, wpuścić części łodygi rośliny szlachetnej w tkanki innej rośliny»
5. wszczepić się — wszczepiać się «zagłębić się lub wrosnąć w coś»
żadna z tych wersji znaczeń nie pasuje
Góral pisze:Diabeł wierzchem dłoni otarł upaprane wargi dziewczyny.
Znowu ta druga w dodatku upaprana na buzi.
Nie można stosować takich zamienników, kiedy narrację masz przyklejoną do bohaterki – bo ona o sobie nie myśli „dziewczyna”
Góral pisze:krzyknęła czując, jak na wargi występuje krew.
Fatalne logicznie: krzyknęła bo czuła? Ale krzyknęła co innego…
Góral pisze:Diabeł odciągnął dłoń zmierzwionych włosów dziewczyny.
Babolec. Śmieszny.
Góral pisze: Dziewczyna znieruchomiałą. Zastygła ze ściągniętymi brwiami.
Literówki zakłócają rozumienie. I tautologie: znieruchomiała, zastygła…
Góral pisze:- Nie, przeciwnie. Mam na imię Mateusz.
Przeciwnie – to do czego się odnosi?
Góral pisze:- Wpieprzyłaś się na skrzyżowanie mimo zakazu, lekceważąc ograniczenie prędkości.
On z drogówki? Lekceważyła ograniczenie prędkości. O niedobra!
Góral pisze:- A czy mógłbyś mówić do mnie normalnym językiem, histeryku?
Fakt. Mówi jak drogówka albo ksiądz. I to nie jest normalne.
Góral pisze:Dziewczyna poczuła piekący ból w ramieniu, po czym oddaliła się śladem pozostawionym przez Morfeusza.
Cuuudne! :D
Góral pisze:- Wal się – szepnęła tak wyraźnie, że Mateusz zrozumiał.
  - Poprawna artykulacja, rzadko spotykana u brunetek – odpowiedział.
Brunetki z powodu że brunetki seplenią, świszczą, lub źle wymawiają przedniojęzykowo zębowe? I to w słowie „wal się”


A szkoda – podoba mi się konstrukcja fabuły, jej nawijanie się na wrzeciono
Nie podoba histeryczna konstrukcja głównej bohaterki.
A język w ogóle!
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

6
Góral pisze:- Nie jesteś tym, kim powinieneś być, prawda?
  - Nie, przeciwnie. Mam na imię Mateusz. Chociaż po części jestem rogatym skurwielem. A ty – dodał – zniszczyłaś mi wóz, próbując się zabić.
Okazuje się, że krytyka jest trudniejsza niż tworzenie :). Dla mnie ta miniaturka jest zbyt krótka. Oboje rozmawiają tak jakby wszystko o sobie wiedzieli.
Góral pisze: Natalia wzdrygnęła się na samą myśl, że jakieś metafizyczne gówno próbuje dodać jej twarzy uroku, zanim zamknie dłoń dziewczyny w swojej i pewnym ruchem wyszarpie duszę z ciała.
A fragmenty takie jak ten są dla mnie całkowicie niezrozumiałe.
Spróbuję się jeszcze wczytać
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia

7
Kordylion pisze:Dla mnie ta miniaturka jest zbyt krótka
Botoniejestminiatura tylko pierwsza scena, próbna, scena otwierająca powieść, opowiadanie, no cokolwiek :D
Kordylion pisze:A fragmenty takie jak ten są dla mnie całkowicie niezrozumiałe.
Spróbuję się jeszcze wczytać
To już moja wina, wina autora, że czytelnik ma problem. Popracuję nad tym, dzięki za kilka słów :D

8
Góral pisze: Botoniejestminiatura tylko pierwsza scena, próbna, scena otwierająca powieść, opowiadanie, no cokolwiek
Mea culpa. Trzeba czytać ze zrozumieniem. Pisze jak byk - Scena pierwsza I. Chyba nie potrzebnie cię zdenerwowałem, o czym świadczy Botoniejestminiatura.
Ale resztę podtrzymuję:)
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia

9
Jest jakiś pomysł zarysowany... Tylko te zarysy gdzieś się momentami rozmywają, giną pod różnymi niedociągnięciami. Jako początek może zaciekawić (zwłaszcza główna bohaterka - motywacje itd.), jednak rozbiłam się nieco na opisie wypadku i na rozmowie dziewczyny z "diabłem".

Najpierw strasznie podkreślasz tę prędkość, niezapięte pasy, niebezpieczną sytuację itd. Najwyższy bieg, czerwone światło... I... pac... Dziewczyna ma jakoś tam z tego co rozumiem uszkodzone ramię, wymiotuje i ma krew na ustach - ot, zwykła stłuczka, jak mówi facet. Tutaj ten obraz mi się rozjechał - tak jakby pierwsza część opisywała coś innego niż druga.

Rozmowa, zwłaszcza w wykonaniu tego faceta, brzmi bardzo sztucznie. Nie wyobrażam sobie zupełnie takich reakcji w takiej sytuacji.
Góral pisze:- Nie jesteś tym, kim powinieneś być, prawda?
  - Nie, przeciwnie. Mam na imię Mateusz.
A tutaj też nie bardzo kapuję, jakim cudem on łapie, do czego dziewczyna pije.

Warstwa językowa też nieco niedopracowana (Natasza zrobiła łapankę, więc już nie powtarzałam).

Ogólnie raczej mi się nie podobało, chociaż zaciekawiło na tyle, że chętnie dowiedziałabym się, o co chodzi w dalszej części.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

10
No jest króciutki tekst. Jako wprowadzenie do całości może być.
Trudno powiedzieć coś więcej. Trochę mi te dialogi nie brzmią.
Sytuacja jest w końcu tragiczna, a oni rozmawiają z dynamiką pary siedzącej przy kawie, w jakieś kawiarence nad Motławą.
Pozdrawiam!
"Lotność umysłu i umiejętność prowadzenia wdzięcznej rozmowy są albo darem naturalnym, albo owocem edukacji rozpoczętej w kołysce"
Balzac

"Szczyt niesprawiedliwości to: uchodzić za sprawiedliwego nie będąc nim."
Platon
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”