ONa [miniatura]

1
Przyglądał się JEJ z niepohamowanym zainteresowaniem. Spoglądał tak jak robi to małe dziecko, które doznaje wszystkiego po raz pierwszy i zyskuje nowe doświadczenie, niestety nie potrafi go jeszcze stosownie wykorzystać. Miał jednak osiemdziesiąt sześć lat, nie był gładkim bobasem z jędrną pupką i fajnymi pulasami. Jego skóra była zmarszczona, wyglądał tak jakby otrzymał jej w nadmiarze i nie wiedząc co z nią zrobić najnormalniej pozostawił zwisającą na twarzy. Oczy jego były zapadnięte, wzrok mętny i bardzo spokojny, może nawet tępy. Głowa była przyprószona białym puchem, którego konsystencja przypominała raczej pióra okrywowe u ptaków. Lekko uchylone usta wskazywały na to, że staruszek nie przebywa w świecie fizycznym, ale błądzi gdzieś w niematerialnej otchłani.
Nagle bierność całej sceny uległa rozproszeniu i scaliła się w niesamowitą aktywność. Mężczyzna wyciągnął powykrzywianą od artretyzmu dłoń i począł szturchać JĄ regularnie, pewnie myślał, że wywoła to jakąś reakcję zwrotną, niestety pomylił się tak jak mylił się przy wypowiadaniu imion swych kochanych wnuczek.
-Ala!- krzyczał do Anny.
-Aniusiu.- zwracał się do Aliny.
Ta pomyłka jednak wzbudziła w nim negatywne emocje i to sprawiło, że ONA zbliżyła się jakby. Pragnienie reakcji, zniszczone jej brakiem, wywołujące reakcję. Siwowłosy był zupełnie oszołomiony - zszokowany. Gwałtownie zabrał dłoń i ukrył ją w głębokim cieniu, kończyna przestała istnieć, zapomniał o niej, aby zapomnieć o całej sytuacji - przyciągała same pejoratywne myśli. Był tak bezradny, a ONA stała przed nim nieporuszona, w czarnej sukni zlewającej się z cieniem, a nawet nim będąca. Powiedziała, że jest krzykiem, płaczem, ucieczką... Mówiła ciszą, a cisza była wszędzie. Staruszek zaczął niezdarnie zatykać uszy i ronić łzy. Ta cisza go męczyła - strasznie. Pomyślał, że może zamknie oczy i po prostu zapomni o wszystkim - bo skoro zapomni o wszystkim nie będzie niczego, skoro nie będzie niczego - nie będzie ciszy.
Z jego ust wydarł się dziki ryk. Łkał. Leżał na białym prześcieradle, po środku ogromnego lasu sterylnych łóżek. Płyn z kroplówki napływał do jego żył. Urządzenie badające jego tętno zasygnalizowało zatrzymanie akcji serca i wydało długi kłujący dźwięk. Dźwięk rozrywał ciszę w całym pomieszczeniu. Czerń jego myśli zmieszała się z bielą sali szpitalnej stwarzając szarą masę szybko wznoszącą się ku niebu.
Ostatnio zmieniony czw 01 wrz 2011, 21:16 przez Donnie, łącznie zmieniany 3 razy.
//Przygarnę wszystkie niechciane książki!//

2
Panna Interpunkcja o Ciebie pytała. Powiedziałam, że odwiedzisz, zostaniesz dłużej, może na zawsze. Ucieszyła się. Zaprasza.

To teraz na poważnie.
Donnie pisze:Spoglądał tak przecinek jak robi to małe dziecko, które doznaje wszystkiego po raz pierwszy i zyskuje nowe doświadczenie, niestety /zamieniłabym na "ale"/ nie potrafi go jeszcze stosownie wykorzystać.
Donnie pisze:Jego skóra była zmarszczona,/Może tu kropka?/ wyglądał tak przecinek jakby otrzymał jej w nadmiarze i nie wiedząc przecinek co z nią zrobić przecinek najnormalniej pozostawił przecinek zwisającą na twarzy.
Donnie pisze:Miał jednak osiemdziesiąt sześć lat, nie był gładkim bobasem z jędrną pupką i fajnymi pulasami. Jego skóra była zmarszczona, wyglądał tak jakby otrzymał jej w nadmiarze i nie wiedząc co z nią zrobić najnormalniej pozostawił zwisającą na twarzy. Oczy jego były zapadnięte, wzrok mętny i bardzo spokojny, może nawet tępy.
Trzy zdanie - trzy "były". Może zmienisz konstrukcję zdań, by nie były :) takie same?
Donnie pisze:Nagle bierność całej sceny uległa rozproszeniu i scaliła się w niesamowitą aktywność.
Donnie pisze:Gwałtownie zabrał dłoń i ukrył ją w głębokim cieniu, kończyna przestała istnieć, zapomniał o niej, aby zapomnieć o całej sytuacji - przyciągała same pejoratywne myśli.
Czyli że co? Nie pojmuję.
Donnie pisze:Z jego ust wydarł się dziki ryk. Łkał
Łkanie i dziki ryk - dla mnie rozbieżność.
Donnie pisze:-Aniusiu.- zwracał się do Aliny
Kropkę po Anusiu wywal. I forma imienia - Anusiu.

Nie zaskoczyło mnie niczym, a miało, prawda?

Pozdrawiam.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

3
Liczyłem raczej na to, że ktoś oceni miniaturę. Czy miało zaskoczyć? Nie zastanawiałem się nad tym.
Donnie napisał/a:
Nagle bierność całej sceny uległa rozproszeniu i scaliła się w niesamowitą aktywność.


Donnie napisał/a:
Gwałtownie zabrał dłoń i ukrył ją w głębokim cieniu, kończyna przestała istnieć, zapomniał o niej, aby zapomnieć o całej sytuacji - przyciągała same pejoratywne myśli.


Czyli że co? Nie pojmuję.
Trudno. Nie będę tłumaczył.

Ta interpunkcja mnie przeraziła. Popracuję nad tym.

Dziękuję za weryfikację. :)
//Przygarnę wszystkie niechciane książki!//

4
Witaj!
Donnie pisze:Liczyłem raczej na to, że ktoś oceni miniaturę.
Jak rozumiem, chodzi Ci o ocenę pomysłu? Więc... ja się też nie podejmę, bo pomysł niknie pod górą technicznych niedopracowań.

Naprawdę ciężko mi się skupić na "czystej" treści (a przeczytałem trzy razy całość), bo ciągle mi "wyskakuje" przed oczami jakiś "haczyk", który moją percepcję spowalnia do zera.

Aby ocenić całość, musisz postarać się napisać to jeszcze raz w taki sposób, aby tekst płynął bez meandrów. Wtedy będzie łatwiej...
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

5
Rozumiem.

Edit - ancepa - Stop jednorazowym postom!
Ostatnio zmieniony pt 26 sie 2011, 10:54 przez Donnie, łącznie zmieniany 1 raz.
//Przygarnę wszystkie niechciane książki!//

6
Donnie pisze: był gładkim bobasem z jędrną pupką i fajnymi pulasami. Jego skóra była zmarszczona, wyglądał tak jakby otrzymał jej w nadmiarze i nie wiedząc co z nią zrobić najnormalniej pozostawił zwisającą na twarzy. Oczy jego były zapadnięte, wzrok mętny i bardzo spokojny, może nawet tępy. Głowa była przyprószona białym puchem,
Był, była, była... Za dużo powtórzeń. Możesz przecież napisać skórę miał pomarszczoną, głowę pokrywał biały puch
Donnie pisze:Lekko uchylone usta wskazywały na to, że staruszek nie przebywa w świecie fizycznym, ale błądzi gdzieś w niematerialnej otchłani.
otwarte usta mogą wskazywać przede wszystkim na kłopoty z oddychaniem, natomiast "błądzenie w niematerialnej otchłani" ujawnia się raczej poprzez spojrzenie, brak wzrokowego kontaktu z otoczeniem.
Donnie pisze:Nagle bierność całej sceny uległa rozproszeniu i scaliła się w niesamowitą aktywność.
Bierność całej sceny? Tego nie rozumiem. Już raczej bierność mężczyzny, gdyż to on jest w Twoim opisie jedynym źródłem potencjalnej aktywności. Poza tym: jeśli coś ulega rozproszeniu, to nie może się scalać. Raczej: uległa rozproszeniu, a następnie scaliła się. Nadal zresztą nie wiem, jak bierność mogłaby ulec rozproszeniu.
Donnie pisze:wywoła to jakąś reakcję zwrotną
Zbędne. Reakcja jest to przecież działanie zwrotne, odpowiedź na jakiś bodziec.
Donnie pisze:wywoła to jakąś reakcję zwrotną, niestety pomylił się tak jak mylił się przy wypowiadaniu imion
Rozdziel to na dwa zdania: Niestety, pomylił się...
Donnie pisze:Ta pomyłka jednak wzbudziła w nim negatywne emocje
Negatywne emocje to publicystyka. Gniew, złość, żal - to są te emocje, które powinny się tutaj znaleźć.
Donnie pisze: Pragnienie reakcji, zniszczone jej brakiem, wywołujące reakcję
Mhm. Tego też nie rozumiem.
Donnie pisze:Siwowłosy był zupełnie oszołomiony - zszokowany.
Zbędne. Nie wnosi nic nowego.
Donnie pisze:zapomnieć o całej sytuacji - przyciągała same pejoratywne myśli.
Nie wystarczyłoby: złe myśli?
Donnie pisze:Staruszek zaczął niezdarnie zatykać uszy i ronić łzy. Ta cisza go męczyła - strasznie.
Zatykać uszy w obronie przed ciszą? Teoretycznie można, staruszek nie musi działać racjonalnie, ale nie wiem, czy o to właśnie Ci chodziło. Poza tym: zaczął zatykać uszy - takie sformułowanie sugeruje początek jakiejś długotrwałej czynnosci. Może raczej spróbował zatkać uszy? Wtedy dalszy ciąg zdania trzeba zmienić.
Donnie pisze:po środku ogromnego lasu sterylnych łóżek
Pośrodku albo na środku. Las łózek też jakoś do mnie nie przemawia, las kojarzy mi się z wysoką gęstwiną, a łóżka, choćby ich było mnóstwo, jednak nie. Raczej z polem, równiną...
Donnie pisze:stwarzając szarą masę szybko wznoszącą się ku niebu.
Szara masa to trochę jak ciemny tłum - związek frazeologiczny, który funkcjonuje w zupełnie innym kontekście. Zastąp ją może czymś mniej materialnym.

Sam pomysł nie porwał mnie, ale też i nie budzi jakichś poważnych zastrzeżeń.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

7
Donnie pisze:Głowa była przyprószona białym puchem, którego konsystencja przypominała raczej pióra okrywowe u ptaków
Strasznie nie pasuje mi tutaj to porównanie. "Przyprószenie" nie kojarzy się z jakąś zwartą warstwą, a "pióra okrywowe" już tak. Do tego to słówko "konsystencja"... Całe zdanie jakieś koślawe.
Donnie pisze:Mężczyzna wyciągnął powykrzywianą od artretyzmu dłoń i począł szturchać JĄ regularnie, pewnie myślał, że wywoła to jakąś reakcję zwrotną, niestety pomylił się tak jak mylił się przy wypowiadaniu imion swych kochanych wnuczek.
Ogólnie do podzielenia na dwa zdania co najmniej.
Za to podkreślony fragment jest fajny - brzmi bardzo naturalnie, bez przekombinowania, które Ci się, niestety, zdarza.

Reszta moich uwag pokrywa się z tym, co wymieniły Rubia i dorapa.

Jeśli chodzi ogólnie o styl i warsztat, to jest tutaj mnóstwo niedoróbek takich, że tak powiem, normalnych - interpunkcja, dziwne zdania, dziwnie użyte słowa, nawet zapis dialogu się skiepścił. Poza tym, według mnie, przeszarżowałeś trochę z "refleksyjnością", którą podkreślają nie emocje, zarys sytuacji itp, tylko pokrętne zdania w stylu:
Donnie pisze:Pragnienie reakcji, zniszczone jej brakiem, wywołujące reakcję.
Te drobne mankamenty bardzo utrudniają odbiór i ocenę całości.

Jakbym miała na to spojrzeć jako na miniaturę, coś co powinno nieść jakąś myśl, zaskakiwać, bawić lub zmuszać do refleksji, to niezbyt wysoko bym to oceniła. Dla mnie fragmentów wzbudzających emocje było trochę mało (chociaż były - o tym za chwilę), a sam pomysł nie powalił. Już coś takiego czytałam nie raz, chociaż zwykle umierali młodsi ludzie.

Jak patrzę na to bez uruchomionego trybu "z dystansem", to mnie rusza. Głównie te fragmenty:
Donnie pisze:Staruszek zaczął niezdarnie zatykać uszy i ronić łzy. Ta cisza go męczyła - strasznie. Pomyślał, że może zamknie oczy i po prostu zapomni o wszystkim - bo skoro zapomni o wszystkim nie będzie niczego, skoro nie będzie niczego - nie będzie ciszy.
Donnie pisze:Leżał na białym prześcieradle, po środku ogromnego lasu sterylnych łóżek. Płyn z kroplówki napływał do jego żył. Urządzenie badające jego tętno zasygnalizowało zatrzymanie akcji serca i wydało długi kłujący dźwięk. Dźwięk rozrywał ciszę w całym pomieszczeniu.
[gdyby nie błędy... :/]
Tyle że wpływ na to może mieć fakt, że jestem na świeżo po pogrzebie kogoś kto umierał właśnie w szpitalu, pod kroplówą itd, więc jakoś takie sprawy bardziej do mnie docierają niż zazwyczaj.

Ogólnie wrażenia z tekstu średnie. Byłoby o niebo lepiej, gdyby tekst był dopracowany i nieco bardziej wyważony. Bo momentami widać fajne zabiegi, zaangażowanie, ale to nie uratuje całego tekstu.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

8
Dzięki Adrianna, tekst faktycznie niedopracowany. Napisałem go, przeczytałem i wrzuciłem. Mam nadzieję, że to jest problemem jego nędznej jakości, a nie kompletny brak umiejętności pisania :P. Następnym razem postaram się bardziej popracować nad tym co "tworzę".
Za to podkreślony fragment jest fajny - brzmi bardzo naturalnie, bez przekombinowania, które Ci się, niestety, zdarza.
To problem, którego się nie mogę pozbyć. Czasami "przekombinowanie" wydaje mi się lepszym rozwiązaniem niż zwyczajny opis. Nie wiem, być może uznaję że tak brzmi oryginalniej, albo że ten normalny opis może znudzić czytelnika. Muszę się pozbyć nadmiernej egzaltacji. :P

Jeszcze raz dzięki. Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś fajne rady to z chęcią wysłucham.
//Przygarnę wszystkie niechciane książki!//
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron