Przyglądał się JEJ z niepohamowanym zainteresowaniem. Spoglądał tak jak robi to małe dziecko, które doznaje wszystkiego po raz pierwszy i zyskuje nowe doświadczenie, niestety nie potrafi go jeszcze stosownie wykorzystać. Miał jednak osiemdziesiąt sześć lat, nie był gładkim bobasem z jędrną pupką i fajnymi pulasami. Jego skóra była zmarszczona, wyglądał tak jakby otrzymał jej w nadmiarze i nie wiedząc co z nią zrobić najnormalniej pozostawił zwisającą na twarzy. Oczy jego były zapadnięte, wzrok mętny i bardzo spokojny, może nawet tępy. Głowa była przyprószona białym puchem, którego konsystencja przypominała raczej pióra okrywowe u ptaków. Lekko uchylone usta wskazywały na to, że staruszek nie przebywa w świecie fizycznym, ale błądzi gdzieś w niematerialnej otchłani.
Nagle bierność całej sceny uległa rozproszeniu i scaliła się w niesamowitą aktywność. Mężczyzna wyciągnął powykrzywianą od artretyzmu dłoń i począł szturchać JĄ regularnie, pewnie myślał, że wywoła to jakąś reakcję zwrotną, niestety pomylił się tak jak mylił się przy wypowiadaniu imion swych kochanych wnuczek.
-Ala!- krzyczał do Anny.
-Aniusiu.- zwracał się do Aliny.
Ta pomyłka jednak wzbudziła w nim negatywne emocje i to sprawiło, że ONA zbliżyła się jakby. Pragnienie reakcji, zniszczone jej brakiem, wywołujące reakcję. Siwowłosy był zupełnie oszołomiony - zszokowany. Gwałtownie zabrał dłoń i ukrył ją w głębokim cieniu, kończyna przestała istnieć, zapomniał o niej, aby zapomnieć o całej sytuacji - przyciągała same pejoratywne myśli. Był tak bezradny, a ONA stała przed nim nieporuszona, w czarnej sukni zlewającej się z cieniem, a nawet nim będąca. Powiedziała, że jest krzykiem, płaczem, ucieczką... Mówiła ciszą, a cisza była wszędzie. Staruszek zaczął niezdarnie zatykać uszy i ronić łzy. Ta cisza go męczyła - strasznie. Pomyślał, że może zamknie oczy i po prostu zapomni o wszystkim - bo skoro zapomni o wszystkim nie będzie niczego, skoro nie będzie niczego - nie będzie ciszy.
Z jego ust wydarł się dziki ryk. Łkał. Leżał na białym prześcieradle, po środku ogromnego lasu sterylnych łóżek. Płyn z kroplówki napływał do jego żył. Urządzenie badające jego tętno zasygnalizowało zatrzymanie akcji serca i wydało długi kłujący dźwięk. Dźwięk rozrywał ciszę w całym pomieszczeniu. Czerń jego myśli zmieszała się z bielą sali szpitalnej stwarzając szarą masę szybko wznoszącą się ku niebu.
ONa [miniatura]
1
Ostatnio zmieniony czw 01 wrz 2011, 21:16 przez Donnie, łącznie zmieniany 3 razy.
//Przygarnę wszystkie niechciane książki!//