Adam Preiss
Potwór
W nocy na tyłach biurowca stały dwie potężne czarne półciężarówki oznaczone białym napisem „S.W.A.T.”. W jednej z nich, przy aparaturze komunikacyjnej, siedział porucznik próbując się porozumieć z jednym z oddziałów.
- Alfa! Oddział Alfa! Alfa, zgłoście się do jasnej cholery.
Odpowiedział mu tylko szum w słuchawce.
- Boże, oni wszyscy nie żyją – złapał się za głowę. Krople potu wystąpiły mu na czoło.
- Poruczniku, wzywamy posiłki? Wojsko? – położył rękę na ramieniu porucznika inny mundurowy.
- Cały oddział… – zaczął porucznik podpierając się ręką. – Tak po prostu? Żadnych strzałów, krzyków…? Co to do diabła, jest? Broń biologiczna?
- Trzeba będzie wezwać wojsko – odrzekł inny mundurowy.
- Miejcie oczy szeroko otwarte. Jeśli ktoś się ukrył na tym poziomie, możliwe, że właśnie na niego się natkniemy. Miejmy nadzieję, że znajdziemy kogoś żywego nim będzie za późno. Bądźcie czujni. Nie wiemy z czym mamy do czynienia, ale po to nas wysłali byśmy to my się tego dowiedzieli. Trzymajmy się w grupie. Mamy rozpoznać zagrożenie i wrócić szczęśliwie do domu. Myślcie o kolacji. Oddziale Beta, ruszajcie!
Ping! Winda się otworzyła i ciemności przecięło światło latarek podwieszonych do karabinów antyterrorystów. Pierwsze, co ujrzeli to wielką kałużę krwi, która była wszędzie na podłodze i rozmazana na ścianach.
- Uuuch! Nie wygląda to najlepiej! – obrzydził się jeden z nich.
- Czuję się jak w rzeźni. Masakra... – westchnął drugi.
- Bądźcie gotowi na gorsze – powiedział stanowczo dowódca.
Szli szerokim korytarzem przecinając badawczo ciemności światłem latarek. Po chwili natknęli się na kogoś klęczącego w holu.
- Ktoś tam jest! Szybko, tam! – powiedział jeden z antyterrorystów po czym oddział prędko skierował się do holu.
Mężczyzna klęczał pochylony ze spuszczoną głową. Nie ruszał się. Jego koszula była całe we krwi.
- Nic panu nie jest? Krwawi pan?
- Są tu jacyś inni?
- Nie powinno was tu być – mężczyzna odezwał się załamującym głosem.
- Dlaczego? To ciebie nie powinno tu być. Zaraz cię stąd zabierzemy. Może pan iść? – zapytał jeden z nich.
- Ja… ja… – głos miał stłumiony.
- Tak? – dowódca czekał aż mężczyzna wydusi z siebie to, co miał powiedzieć.
- Ja nie chcę tego zrobić….
- Czego nie chce pan zrobić?
Mężczyzna wstał i otworzył oczy: całe były czarne i błyszczały. Jego ubranie zostało rozdarte na strzępy; z jego ciała wystrzeliły cienkie pnącza z grotami na końcach, które wbiły się w żołnierzy. Trysnęła krew. Trwało to ułamek sekundy. Słychać było tylko trzask rozdzieranego ubrania i gruchot opadłych na ziemię ciał i broni żołnierzy.
- Tego – powiedział.
NOTA: Tekst został napisany pod wpływem impulsu, małego pomysłu. Miał być początkiem powieści, ale poszedłem nie tą drogą, co chciałem, dlatego go porzuciłem.
2
Najbardziej, moim zdaniem, kuleją słabe i nienaturalnie brzmiące dialogi. Czytając odnosiłem co i rusz wrażenie, że postacie są aktorami, dość marnymi zresztą, czytającymi kwestie z kartki bez nadmiernego przekonania... Przykłady:
Oprócz dialogów jest też trochę innego rodzaju baboli, mój ulubiony to "gruchot opadłych na ziemię ciał i broni żołnierzy". Zdajesz sobie, mam nadzieję, sprawę jakie to niebywale zabawne? Fragment ten oznacza, że ciała padły na ziemię (opadłe liście = liście, które już opadły i na ziemi leżą), a potem jeły gruchotrać jak szalone, z zapałem godnym lepszej sprawy. Pocieszne. Plus to, że "gruchot" to chyba nie jest najwłaściwsze słowo - nie wiem, "łoskot" może?


Znalzałoby się jeszcze sporo innych błędów - jak na tak krótki tekst jest to ilość przytłaczająca. Napisz to od nowa.
"Pikaczu, idź!" Z tym mi się to kojarzy, wybacz... to dość irracjonalne w sumie. Problemem tutaj jest, że powinno to, moim zdaniem, brzmieć "Beta - naprzód!" albo "Oddział Beta - naprzód!" Wiesz, jak dużo się dzieje to perorowanie jest nie na miejscu - dlatego też cała pierwsza wypowiedź dowódcy wydaje mi się bardzo sztuczna...Preissenberg pisze:Oddziale Beta, ruszajcie!
Obrzydził się? Westchnął? Em... tego... to wywoływanie reakcji czytelnika na siłę. Coś a'la "powiedział złowieszczo" albo "krzyknął nadmiernie" bądź też "szepnął przytłaczająco". Plus to, tu już moja prywatna opinia, że antyterroryści sporo widzieli i nawet jak coś na nich robi wrazenie to nie wzdychają z tego powodu raczej...Preissenberg pisze:- Uuuch! Nie wygląda to najlepiej! – obrzydził się jeden z nich.
- Czuję się jak w rzeźni. Masakra... – westchnął drugi.
"Nie, nie - w zasadzie to czuję się wyśmienicie..."Preissenberg pisze:Mężczyzna klęczał pochylony ze spuszczoną głową. Nie ruszał się. Jego koszula była całe we krwi.
- Nic panu nie jest?
Straszliwie toporny fragment dialogu, moim zdaniem. Coś mi tu mgliście nie pasuje i mam wrażenie, że w takiej sytuacji ludzie wcale nie tak by rozmawiali.Preissenberg pisze:
Nie powinno was tu być – mężczyzna odezwał się załamującym głosem.
- Dlaczego? To ciebie nie powinno tu być. Zaraz cię stąd zabierzemy. Może pan iść? – zapytał jeden z nich.
Oprócz dialogów jest też trochę innego rodzaju baboli, mój ulubiony to "gruchot opadłych na ziemię ciał i broni żołnierzy". Zdajesz sobie, mam nadzieję, sprawę jakie to niebywale zabawne? Fragment ten oznacza, że ciała padły na ziemię (opadłe liście = liście, które już opadły i na ziemi leżą), a potem jeły gruchotrać jak szalone, z zapałem godnym lepszej sprawy. Pocieszne. Plus to, że "gruchot" to chyba nie jest najwłaściwsze słowo - nie wiem, "łoskot" może?
Jakoś nie wyobrażam sobie "potężnej" półciężarówki - nic mi ten przymiotnik nie mówi, a z doświadczenia (z filmów, znaczy) wiem, że półciężarówki S.W.A.T są całkiem normalne i wcale nie potężne czy mocarne.Preissenberg pisze:potężne czarne półciężarówki oznaczone białym napisem „S.W.A.T.”.
Dość toporne zdanie, moim zdaniem. "W jednej z nich porucznik z uporem maniaka próbował, bezskutecznie, połączyć się z oddziałem uderzeniowym"? Jak dla mnie czytelnik domyśli się, że nie próbował łączyć się z rzeczonym oddziałem poprzez duchy przodków tylko posłużył się Matką Technologią...Preissenberg pisze:W jednej z nich, przy aparaturze komunikacyjnej, siedział porucznik próbując się porozumieć z jednym z oddziałów.
"Nadal żadnej odpowiedzi, tylko szum statyczny." albo coś w tym guście? Wydaje mi się, jakkolwiek metaforycznie byś tego nie zakładał, że szum w słuchawce raczej nie odpowiada... nigdy... jeśli zacznie odpowiadać - czas odwiedzić psychiatrę.Preissenberg pisze:Odpowiedział mu tylko szum w słuchawce.
Słowo "porucznik" powtarza się cztery razy od początku, w tym trzy razy w powyższym fragmencie. Słowo "ręka" - dwa razy.Preissenberg pisze:- Poruczniku, wzywamy posiłki? Wojsko? – położył rękę na ramieniu porucznika inny mundurowy.
- Cały oddział… – zaczął porucznik podpierając się ręką.
Brakuje wykrzyknika zastępującego kropkę w ostatnim zdaniu - chyba, że to już z rezygnacją mówił - ale wtedy winien być tam wielokropek... Plus to, że mówi się raczej "Alfa, zgłoś się." niż "Alfa, zgłoście się" - chodzi o Oddział Alfa, czyli liczba pojedyncza jest... prawidłowsza.Preissenberg pisze:- Alfa! Oddział Alfa! Alfa, zgłoście się do jasnej cholery.

"Światło latarek najpierw padło na wielką kałużę krwi na podłodze, potem zaś wywołało z mroku, coś, co lepiej byłoby tam pozostawić - karmazynowe smugi zdobiące ściany i nie pozostawiające wątpliwości co do swego pochodzenia".Preissenberg pisze:Pierwsze, co ujrzeli to wielką kałużę krwi, która była wszędzie na podłodze i rozmazana na ścianach.

Na gorsze co znaczy? Widoki?Preissenberg pisze:- Bądźcie gotowi na gorsze – powiedział stanowczo dowódca.
Znalzałoby się jeszcze sporo innych błędów - jak na tak krótki tekst jest to ilość przytłaczająca. Napisz to od nowa.
Gdyby nie ta notka, zasugerowałbym żebyś zajął się haftem wyczynowym a nie pisaniem... A tak to wiem, że czasami pojawia się jakiś pomysł i trzeba go przelać na papier, mimo jego późniejszej niezwykle siermiężnej formy. Ale serio - napisz to od nowa. Jak na razie woła o pomstę do nieba.Preissenberg pisze:NOTA: Tekst został napisany pod wpływem impulsu, małego pomysłu. Miał być początkiem powieści, ale poszedłem nie tą drogą, co chciałem, dlatego go porzuciłem.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?
3
Prawdziwie męski tekst. Oddział SWAT, słuchawki, ciemność, niebezpieczeństwo i kałuże krwi. Fabularnie sytuacja zgrabnie wymyślona. Rodem z amerykańskich filmów o dzielnych żołnierzach, co to ... i wiadomo co dalej. Dla mojej kobiecej natury - niestety nuda. Co może być ciekawego w oddziale wojska idącego w nieznane...
Na szczęście coś ciekawego znalazło się pod koniec. Facet "zabójcza broń" , żywy miotacz czegoś tam o nieobliczalnej mocy. Kto go pokona? Myślę, że to niezły początek, bo teraz można ciągnąć tę opowieść nieco dalej, kolejne próby zgładzenia, wreszcie komuś udaje się przeżyć.... Może być niezły scenariusz na trzymający w napięciu film.
Wybacz mi te filmowe porównania, ale same się narzucają.
Co bym poprawiła?
Kilka przecinków - imiesłowowe równoważniki zdania oddziela się przecinkami, tak jak normalne zdania.
Jadą windą gotowi na coś strasznego - testosteron buzuje, adrenalina się uszami wylewa - brak mi takiego opisu.
I wywal "Ping!" Dla mnie jest komiczne, a nie o to chodziło, bym się zastanowiła: "jakie kurna ping?"
Nie wiem też, jak w tym miejscu z zapisem dialogu - jestem w tym nadal noga i nie mogę opanować zasady, więc może podpowie ktoś mądrzejszy ode mnie.
To nie jest miniaturka. To kawałek, początek czegoś, może nawet interesującego, jeśli ktoś lubi czytać o żołnierzach i ich potyczkach z facetami nie z tego świata.
Tak sobie pozwoliłam pomarudzić...
Pozdrawiam.
Na szczęście coś ciekawego znalazło się pod koniec. Facet "zabójcza broń" , żywy miotacz czegoś tam o nieobliczalnej mocy. Kto go pokona? Myślę, że to niezły początek, bo teraz można ciągnąć tę opowieść nieco dalej, kolejne próby zgładzenia, wreszcie komuś udaje się przeżyć.... Może być niezły scenariusz na trzymający w napięciu film.
Wybacz mi te filmowe porównania, ale same się narzucają.
Co bym poprawiła?
Kilka przecinków - imiesłowowe równoważniki zdania oddziela się przecinkami, tak jak normalne zdania.
"próbując" to imiesłów, więc przecinek przed tym słowem. I w kilku innych wypadkach też. Popatrz sam.Preissenberg pisze:W jednej z nich, przy aparaturze komunikacyjnej, siedział porucznik próbując się porozumieć z jednym z oddziałów.
Myślę sobie, że porucznik, do tego zaprawiony w bojach oficer antyterrorystów, powiedziałby w takiej sytuacji coś o wiele bardziej dosadnego. Przecież to tekst literacki, a nie niezdarne, pozbawione polotu, tłumaczenie dialogów filmowych, do tego tłumaczenie dla grzecznej publiczności, bez wulgaryzmów i przekleństw.Preissenberg pisze:- Boże, oni wszyscy nie żyją – złapał się za głowę. Krople potu wystąpiły mu na czoło.
Za dużo "miania".Preissenberg pisze:Miejcie oczy szeroko otwarte. Jeśli ktoś się ukrył na tym poziomie, możliwe, że właśnie na niego się natkniemy. Miejmy nadzieję, że znajdziemy kogoś żywego nim będzie za późno.
Nie karmią ich przed akcją? Niedożywieni? W nagrodę za dzielne zabicie kilku gości jest kolacja z wojskowych zapasów? Żartuję sobie, ale ta zachęta, ten cel jest nieco naciągany. "Pomyślcie o żonach/dzieciach/kochankach/stanie konta/cyckach rudej Manii/pośladkach Józia z logistyki..." Jakiś cel musi być - ale kolacja? Ja rozumiem ideę, ale kolacja?Preissenberg pisze:Myślcie o kolacji.
Dopisz kilka zdań, zbuduj napięcie. Niech światło latarek przeszukuje mrok, niech kałuże krwi ujawniają się powoli, a cała sceneria, że tak powiem centymetr po centymetrze. Bo co mamy? Winda się otworzyła, pobawili się w zajączki i mieli ogląd całej scenerii. Czy ktoś zapalił światło? Czy dostrzegli tę kałużę krwi, te pomazane ściany w świetle kilku latarek?Preissenberg pisze:Ping! Winda się otworzyła i ciemności przecięło światło latarek podwieszonych do karabinów antyterrorystów. Pierwsze, co ujrzeli to wielką kałużę krwi, która była wszędzie na podłodze i rozmazana na ścianach.
Jadą windą gotowi na coś strasznego - testosteron buzuje, adrenalina się uszami wylewa - brak mi takiego opisu.
I wywal "Ping!" Dla mnie jest komiczne, a nie o to chodziło, bym się zastanowiła: "jakie kurna ping?"
Znowu ta żołnierska delikatność. Kałuża krwi, ściany umazane, dopiero co zaginął w akcji oddział antyterrorystów a on: "Nie wygląda to najlepiej!". Jesteś bardzo dobrze wychowanym facetem. Nie przeklinasz. A może by trzeba?Preissenberg pisze:- Uuuch! Nie wygląda to najlepiej! – obrzydził się jeden z nich.
Przecinek po antyterrorystów. Ja kazałabym temu żołnierzowi wrzasnąć, krzyknąć, zawołać, a nie po prostu powiedzieć. Za wiele spokoju w tym słowie.Preissenberg pisze:- Ktoś tam jest! Szybko, tam! – powiedział jeden z antyterrorystów po czym oddział prędko skierował się do holu.
"załamujący głos" - kogo załamujący? Pewnie raczej chodziło o "łamiący się głos". A jeśli tak, to trzeba inaczej sformułować zdanie. Może: "Głos mężczyzny się łamał.", ale to nie brzmi dobrze.Preissenberg pisze:- Nie powinno was tu być – mężczyzna odezwał się załamującym głosem.
Nie wiem też, jak w tym miejscu z zapisem dialogu - jestem w tym nadal noga i nie mogę opanować zasady, więc może podpowie ktoś mądrzejszy ode mnie.
Po "czekał" przecinek.Preissenberg pisze:- Tak? – dowódca czekał aż mężczyzna wydusi z siebie to, co miał powiedzieć.
Za dużo jegów. Czy ubranie rozdarło się w tej chwili, kiedy te "pnącza" wystrzeliły? Czy było takie już wcześniej? Opisz gościa trochę, bo wiemy tylko, że ma czarne oczy i zakrwawioną koszulę. I wywal pnącza. Co to busz?Preissenberg pisze:Jego ubranie zostało rozdarte na strzępy; z jego ciała wystrzeliły cienkie pnącza z grotami na końcach, które wbiły się w żołnierzy.
To nie jest miniaturka. To kawałek, początek czegoś, może nawet interesującego, jeśli ktoś lubi czytać o żołnierzach i ich potyczkach z facetami nie z tego świata.
Tak sobie pozwoliłam pomarudzić...
Pozdrawiam.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
4
Wcale nie lepiej brzmi, nie nabiorę się na takie "lepsze pisarstwo".Mich'Ael pisze:Pierwsze, co ujrzeli to wielką kałużę krwi, która była wszędzie na podłodze i rozmazana na ścianach.
"Światło latarek najpierw padło na wielką kałużę krwi na podłodze, potem zaś wywołało z mroku, coś, co lepiej byłoby tam pozostawić - karmazynowe smugi zdobiące ściany i nie pozostawiające wątpliwości co do swego pochodzenia"
No właśnie moim największym problemem jest styl i błędy logiczne, elementy budujące atmosferę. Nie mam pojęcia jak się "naprawić" żeby było dobrze. Tracę wiarę jakoby ćwiczenie pisania miało to zmienić.Na usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że mam za sobą tylko ok. 20 stron napisanej przeze mnie prozy

[ Dodano: Pon 28 Mar, 2011 ]
Macie rację - nie znam się na pisaniu tego typu rzeczy. Nie znam tego środowiska. Może lepiej poczytać albo pooglądać więcej filmów kryminalnych...?
[ Dodano: Pon 28 Mar, 2011 ]
A co ma być? Łańcuchy z grotami z zadziorem? Harpuny? Igły? Pociski?dorapa pisze:I wywal pnącza. Co to busz?
5
A ja wiem? Przecież to twoja opowieść. rób z nią, co chcesz! Ja tylko, jak i reszta "krytyków", opisujemy własne doznania, wrażenia. Nie o to ci chodziło?Preissenberg pisze:dorapa napisał/a:
I wywal pnącza. Co to busz?
A co ma być? Łańcuchy z grotami z zadziorem? Harpuny? Igły? Pociski?
Pnącze to coś i owszem biologicznego, ale związanego z roślinnością. Nie pasuje mi jako opis czegoś, co jest częścią istoty ludzkiej, zwierzęcia, potwora. Pnącza to drzewa, Tarzan, który się na nich buja... Mogą też opleść nieszczęsnego wędrowca i go zaciągnąć do ciemnej jamy, ale wystrzelić z ciała - nie ma mowy. Moja imaginacja mówi: "Nie!"
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
6
Bardzo słabe dialogi i styl. Priess, musisz więcej czytać. Świadomie czytać. Klasyków od "pięknej literatury". A filmy odstaw na półkę. Poza tym wyjdź do ludzi i słuchaj jak mówią. Możesz sobie nawet nagrać jakąś rozmowę, byle nikt nie wiedział. Albo zapisuj w kapowniku.
[ Dodano: Pon 28 Mar, 2011 ]
[ Dodano: Pon 28 Mar, 2011 ]
Się przyczepiłaś. Akurat to jest najmniejszym problemem.dorapa pisze:Mogą też opleść nieszczęsnego wędrowca i go zaciągnąć do ciemnej jamy, ale wystrzelić z ciała - nie ma mowy.
7
Pan pytał, to odpowiedziałam.padaPada pisze:dorapa napisał/a:
Mogą też opleść nieszczęsnego wędrowca i go zaciągnąć do ciemnej jamy, ale wystrzelić z ciała - nie ma mowy.
Się przyczepiłaś. Akurat to jest najmniejszym problemem.

"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
9
To tylko moja propozycja. Moja wersja. Więc jak dla mnie brzmi lepiej. Chcesz pokłócić się o subiektywne opinie?Preissenberg pisze:Wcale nie lepiej brzmi, nie nabiorę się na takie "lepsze pisarstwo".

Zatem możesz żyć dalej. Serio. Ostatnio przeczytałem sobie swoje stare opowiadanie, jedno z pierwszych, i wciąż jestem zdegustowany. Wniosek - jak będziesz dużo pisał, dużo czytał i starzał się w sposób normalny to może za kilka lat będzie dobrze. A przynajmniej lepiej.Preissenberg pisze:Na usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że mam za sobą tylko ok. 20 stron napisanej przeze mnie prozy

Broń Boże. Nie oglądaj filmów bo będziesz powielał pojawiające się w nich błędy i stereotypy. Chcesz pisać o oddziale antyterrorystycznym - kup odpowiednią książkę, opisującą używane przez siły specjalne wyposażenie (widziałem takową na targu staroci więc zakładam, że da się to kupić). Albo lepiej - odpuść "amerykańskości" i napisz o rodzimych jednostkach porzadkowych, policji, nie jakichś antyterrorystach - najlepiej porozmawiać z policjantem o tym, jak wygląda ich praca - miałem ostatnio okazję to zrobić i wiem, że nic nie zastąpi doświadczenia choćby i z drugiej ręki. Na pewno nie zastąpią go filmy. Opierając swoje teksty na filmach, możesz nieświadomie popełniać parodię za parodią.Preissenberg pisze:Macie rację - nie znam się na pisaniu tego typu rzeczy. Nie znam tego środowiska. Może lepiej poczytać albo pooglądać więcej filmów kryminalnych...?
O, to jest świetny pomysł - przez pewien czas chodziłem z notatnikiem i zapisywałem sobie urywki dialogów zasłyszane na ulicach i w pojazdach komunikacji miejskiej.padaPada pisze:Poza tym wyjdź do ludzi i słuchaj jak mówią. Możesz sobie nawet nagrać jakąś rozmowę, byle nikt nie wiedział. Albo zapisuj w kapowniku.
"Moje życie to szkoła, siłownia, szkoła, siłownia - rzekł ponury dresiarz stojący na obrzeżu grupki swoich równie karczystych znajomych" i tym podobne perełki tylko czekają, by stać się częścią jakiejś historii. Najlepiej zapisuj też co lepsze fragmenty rozmów ze znajomymi - moga się przydać.
Nie musi być piękna.Preissenberg pisze:Koniecznie muszę czytać literaturę piękną, tak? A Wy czytacie?

Don't you hate people who... well, don't you just hate people?
10
Ja na ten przykład czytam wszystko. Ostatnio "Ruchome marginesy" P. Czaplińskiego. nie jest ci to literatura piękna, choć pięknie napisana. Właściwie, to większość obecnych na forum "pisarzy" powinna popatrzeć do tych "szkiców o literaturze lat 90." i pomyśleć o sobie w tym kontekście. Polecam str. 22-31 pt. "Rzemiosło". Ale to całkiem nie na temat. Przepraszam.
Czytam z zainteresowaniem o sposobach nauki pisania dialogów (sama piszę denne). Trochę mnie to intryguje, a trochę przeraża. Raz - bo język zasłyszany na ulicy jest okropny. Dwa - w kontekście prób takich jak "Potwór", to raczej marna propozycja. Bo gdzie posłuchać, jak rozmawiają antyterroryści? Z autopsji lepiej nie wiedzieć.
Mich'Ael pisze:padaPada napisał/a:
Poza tym wyjdź do ludzi i słuchaj jak mówią. Możesz sobie nawet nagrać jakąś rozmowę, byle nikt nie wiedział. Albo zapisuj w kapowniku.
O, to jest świetny pomysł - przez pewien czas chodziłem z notatnikiem i zapisywałem sobie urywki dialogów zasłyszane na ulicach i w pojazdach komunikacji miejskiej.
"Moje życie to szkoła, siłownia, szkoła, siłownia - rzekł ponury dresiarz stojący na obrzeżu grupki swoich równie karczystych znajomych" i tym podobne perełki tylko czekają, by stać się częścią jakiejś historii. Najlepiej zapisuj też co lepsze fragmenty rozmów ze znajomymi - moga się przydać.
Czytam z zainteresowaniem o sposobach nauki pisania dialogów (sama piszę denne). Trochę mnie to intryguje, a trochę przeraża. Raz - bo język zasłyszany na ulicy jest okropny. Dwa - w kontekście prób takich jak "Potwór", to raczej marna propozycja. Bo gdzie posłuchać, jak rozmawiają antyterroryści? Z autopsji lepiej nie wiedzieć.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
11
To sprawa na osobny wątek. Czy próbujemy oddawać prawdę (prawdę ulicy, a nie "prawdę ekranu"dorapa pisze:Raz - bo język zasłyszany na ulicy jest okropny.

A dlaczego uważasz, ze antyterroryści nie rozmawiają tak jak inni ludzie?dorapa pisze:Bo gdzie posłuchać, jak rozmawiają antyterroryści?
Owszem, zapewne używają jakiegoś swojego slangu (szczególnie w czasie akcji), ale poza tym, to ich gadki zapewne niewiele różnią się od gadek np. policjantów.
Zresztą wszystko już lepsze, niż zwroty w rodzaju: "- Są tu jacyś inni?" czy "- Uuuch! Nie wygląda to najlepiej!"
Nie oszukujmy się. Prawdziwy człowiek powiedział by raczej: "Jesteś tu sam?" i "Ja pierdolę!"

12
Z pewnością "ja pierdole!" byłoby na porządku dziennym w rozmowach antyterrorystów. Jak i każdych (prawie) innych w codziennych rodaków rozmowach.
padaPada - się czepiasz! Przecież nie mówimy o rozmowach antyterrorysty z żoną przy kolacji, tylko w konkretnej sytuacji - podczas akcji. Czyli gdzie proponujesz tego posłuchać? Nagrać może? Mało to by było chyba literackie! A może nie? Kto słyszał, niech się odezwie!
Tak swoją drogą, rozmowa terrorysty przy kolacji - ha, to ciekawe! Jak rozmawia terrorysta z żoną przy kolacji - "Kochanie, ale miałem dzisiaj ciężki dzień! Wysadziliśmy w powietrze dwa autobusy z dziećmi! Ten lizus Walecki znowu właził szefowi w dupę i mówię ci, żeby się pokazać, co to nie on niby, sam zarżnął jedną taką mamuśkę, a jej szczeniaka roztrzaskał o mur! Jaki to pojebaniec jest! Mówię ci, jak nie przestaniemy zarzynać tych jęczących i wrzeszczących bachorów, to jak Boga kocham przeniosę się gdzieś do biura!"
padaPada - się czepiasz! Przecież nie mówimy o rozmowach antyterrorysty z żoną przy kolacji, tylko w konkretnej sytuacji - podczas akcji. Czyli gdzie proponujesz tego posłuchać? Nagrać może? Mało to by było chyba literackie! A może nie? Kto słyszał, niech się odezwie!
Tak swoją drogą, rozmowa terrorysty przy kolacji - ha, to ciekawe! Jak rozmawia terrorysta z żoną przy kolacji - "Kochanie, ale miałem dzisiaj ciężki dzień! Wysadziliśmy w powietrze dwa autobusy z dziećmi! Ten lizus Walecki znowu właził szefowi w dupę i mówię ci, żeby się pokazać, co to nie on niby, sam zarżnął jedną taką mamuśkę, a jej szczeniaka roztrzaskał o mur! Jaki to pojebaniec jest! Mówię ci, jak nie przestaniemy zarzynać tych jęczących i wrzeszczących bachorów, to jak Boga kocham przeniosę się gdzieś do biura!"
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
13
No wiadomo, że w tym wypadku Preiss nie pójdzie do antyterrorki i nie poprosi o nagrania z akcji, ale... na załączonej miniaturce widać, że miałby nawet problem z oddaniem wiernie normalnej rozmowy. Przecież te dialogi nie są nawet filmowe, one są karykaturą nie tylko życia, ale nawet filmów.dorapa pisze:Przecież nie mówimy o rozmowach antyterrorysty z żoną przy kolacji, tylko w konkretnej sytuacji - podczas akcji. Czyli gdzie proponujesz tego posłuchać?
[ Dodano: Pon 28 Mar, 2011 ]
Acha, zapomniałbym - czepiasz się!

14
półciężarówka ma jakieś określone wymiary. "potężne" jest niepotrzebne.Preissenberg pisze:stały dwie potężne czarne półciężarówki
Nie żeby jakiś rażący błąd. Po prostu fragment jest całkowicie antyklimatyczny. Porucznik już-już się rozkleja, jakby nigdy podczas akcji nie liczył się ze stratą swoich ludzi.Preissenberg pisze:- Boże, oni wszyscy nie żyją – złapał się za głowę. Krople potu wystąpiły mu na czoło.
[1]Na jego ramieniu położył rękę inny mundurowyPreissenberg pisze:- Boże, oni wszyscy nie żyją – złapał się za głowę. Krople potu wystąpiły mu na czoło.
- Poruczniku, wzywamy posiłki? Wojsko? – [1]położył rękę na ramieniu porucznika inny mundurowy.
- Cały oddział… [2]– zaczął porucznik podpierając się ręką. – Tak po prostu? Żadnych strzałów, krzyków…? Co to do diabła, jest? Broń biologiczna?
- Trzeba będzie wezwać wojsko [3]– odrzekł inny mundurowy.
[2]niepotrzebne. Podpierał się ręką czy opierał o krzesło, nic mi to nie mówi.
[3]inny, czyli jeszcze inny mundurowy, czy wciąż ten sam?
Podkreślenie - to coś, co powinno być dla antyterrorystów oczywiste. Po co o tym mówić?Preissenberg pisze:- Miejcie oczy szeroko otwarte. Jeśli ktoś się ukrył na tym poziomie, możliwe, że właśnie na niego się natkniemy. Miejmy nadzieję, że znajdziemy kogoś żywego nim będzie za późno. Bądźcie czujni. Nie wiemy z czym mamy do czynienia, ale po to nas wysłali byśmy to my się tego dowiedzieli. Trzymajmy się w grupie. Mamy rozpoznać zagrożenie i wrócić szczęśliwie do domu. Myślcie o kolacji. Oddziale Beta, ruszajcie!
Poza tym, spójrz na wszystkie czasowniki w trybie rozkazującym. My, wy, my, wy, my itd... To porucznik niech się zdecyduje, czy wydaje im rozkazy, czy idzie razem z nimi

te "podwieszone" latarki mi nie pasują, zaraz mam przed oczami wiszące, dyndające i obracające się latarki. Niech będą przymocowane.Preissenberg pisze:ciemności przecięło światło latarek podwieszonych do karabinów antyterrorystów.
Opis kuleje. Tak bez ładu i składu. Można by to wygładzić:Preissenberg pisze:Pierwsze, co ujrzeli to wielką kałużę krwi, która była wszędzie na podłodze i rozmazana na ścianach.
Pierwsze, co ujrzeli, to krew, tworzącą na podłodze wielką kałużę oraz rozmazaną na ścianach.
wzdrygnął? skrzywił? poczuł obrzydzenie?Preissenberg pisze:obrzydził się jeden z nich.
Dlaczego stanowczo? Jakby karcił niesforne dzieci. To już im nawet nie można wyrazić owego obrzydzenia?Preissenberg pisze:- Bądźcie gotowi na gorsze – powiedział stanowczo dowódca.
Wiem, co miałeś na myśli, ale to złe słowo.
Natknęli się - i przed oczami widzę, jak wpadli na niego może gdzieś zza zakrętu, omal się nie zderzyli, wręcz zahaczyli o niego nogami. A dalej piszesz - ktoś tam jest! Czyli widać go z daleka.Preissenberg pisze:Po chwili natknęli się na kogoś klęczącego w holu.
- Ktoś tam jest! Szybko, tam! – powiedział jeden z antyterrorystów po czym oddział prędko skierował się do holu.
To w końcu na "ty", czy na "pan"?Preissenberg pisze:- Dlaczego? To ciebie nie powinno tu być. Zaraz cię stąd zabierzemy. Może pan iść? – zapytał jeden z nich.
To wszystko to tzw. zapychacz. Czytelnik i bez tego wyobrazi sobie tą sytuację.Preissenberg pisze:- Tak? – dowódca czekał aż mężczyzna wydusi z siebie to, co miał powiedzieć.
W podkreślonym: unikaj strony biernej, unikaj jak ognia w momentach dynamicznych.Preissenberg pisze:Mężczyzna wstał i otworzył oczy: całe były czarne i błyszczały. Jego ubranie zostało rozdarte na strzępy; z jego ciała wystrzeliły cienkie pnącza z grotami na końcach, które wbiły się w żołnierzy. Trysnęła krew. Trwało to ułamek sekundy. Słychać było tylko trzask rozdzieranego ubrania i gruchot opadłych na ziemię ciał i broni żołnierzy.
A tak można było to fajnie opisać. Te groty jak szukają ciał, wiją się w powietrzu, jak się wbijają, co właściwie robią z tymi ciałami (wyszarpują? wygryzają wnętrzności? może wysysają krew?), którą część ciała sobie upatrzyły? A dźwięki? Co mi tam, jak już ciała opadły - ale że np. te pnącza w powietrzu zaświstały? No może nie zaświstały, nie wiem. Ale chciałabym.
To moment kulminacyjny. To tu powinny być emocje i zaskoczenie. A Ty go tak krótko i tak słabo zarysowałeś.
Jak tak czytam, to mam przed oczami film. Tylko scenarzysta coś skiepścił. Tak, to te dialogi. Są sztuczne, nienaturalne. Wydaje mi się, że starasz się oddać jakiś taki filmowy patos, ale z tego wychodzi jakaś parodia. Już wolę "Obcych" pooglądać.
Przykładowo:
Dużo naturalniej wygląda tak:- Uuuch! Nie wygląda to najlepiej! – obrzydził się jeden z nich.
- Czuję się jak w rzeźni. Masakra... – westchnął drugi.
- Bądźcie gotowi na gorsze – powiedział stanowczo dowódca.
- O kurwa!
- Co za rzeźnia/jatka/masakra.
- A jeszcze nawet nie wyszliśmy z windy...
Poza tym, zobacz: czy to takie ważne, że coś tam powiedział mężczyzna nr 1, a coś innego nr 2? Dla mnie wszyscy są kupą antyterrorystów, ja ich jeszcze nie rozróżniam. Po prostu, słyszę jakieś dialogi. Nie trzeba mówić, kto co powiedział, chyba że dowódca zgrywa właśnie bohatera albo coś.
Piszesz tak, jakby Twój bohater miał gotową kwestię do wygłoszenia. A to on powinien być zaskoczony tym, że coś takiego zobaczył. Ty go zaskakujesz, wyraź to. Daj mu trochę cech ludzkich.
Ogólnie, co o tym powiedzieć? Hmm... Nasuwa mi się słówko: komercja. Tak jakbyś robił przekrój przez wszystkie gorsze filmy akcji, razem z patetycznymi wypowiedziami i upychał je w tym kawałku. Ta mała "nota" dodała mi otuchy, że jednak możesz napisać coś lepszego

Pozdrawiam.
15
Najpierw krople potu, potem złapanie się za głowę, na końcu okrzyk -> taka jest kolejność reakcji człowieka, więc tekst wygląda wiarygodniej, gdy jest ona zachowana.Preissenberg pisze:Odpowiedział mu tylko szum w słuchawce.
- Boże, oni wszyscy nie żyją – złapał się za głowę. Krople potu wystąpiły mu na czoło.
Poza tym skąd wiadomo, że wszyscy nie żyją?

Za dużo słów, za gładkie i zbyt opisowe. Brzmi trochę jak student socjologii, a nie żołnierz.Preissenberg pisze:- Miejcie oczy szeroko otwarte. Jeśli ktoś się ukrył na tym poziomie, możliwe, że właśnie na niego się natkniemy.
Łopatologia.Preissenberg pisze:Nie wiemy z czym mamy do czynienia, ale po to nas wysłali byśmy to my się tego dowiedzieli.

łopatologia po raz drugi.- Uuuch! Nie wygląda to najlepiej! – obrzydził się jeden z nich.
Moim zdaniem język za mało odzwierciedla treść - jest ładny i okrągły, a powinien być ostry i intrygujący. Co do pomysłu - trudno ocenić, za mały fragment. wiadomo było od początku, że oddział nr dwa również zginie ciężką śmiercią, więc zaskoczyć Ci się mnie nie udało.

A tristeza tem sempre uma esperança
De um dia não ser mais triste não
De um dia não ser mais triste não