16

Latest post of the previous page:

Alan napisał, że tekst jest najeżony błędami. Oj jest, ale pal licho orty i literówki. tekst to błąd.



Po przeczytaniu, uśmiałem się. To wszystko wydało się takie płytkie, jak osławiona "zupa o płaskim smaku".



Piszesz, że gość jest nie przeciętnie bogaty - jednak kupuje biżuterię jako podarek, za 200 tyś. (czego do diabła?! Kopiejek???)



Jest bankowcem (VIP'em, wg. ciebie), a jednak ma czas na rzeczy przeciętnego śmiertelnika: dom, ogródek, rąbanie drewna (czasem syna i kochanki), spacerki do sklepu itd. Jakim cudem, się pytam? W jakim on świecie żyje?



Ma zasady, jednak postępuje jak gnida, bijąc bezdomnego na dodatek w środku miasta, w biały dzień. Jak to???



Syn przytula się do niego, a jednak dostaje siekierą w głowę? Jak się spytam?



Ma flaki na wierzchu, a jednak próbuje się poruszyć? Omdlałby już dawno... oj dawno.



Pomijając te niedorzeczności, tekst jest napisany na sztuczną emocję. Nie wynika ona z przekazu i historii, tylko ze słabo prowadzonej narracji. Postacie są odrealnione tak samo jak opisywane sytuacje, a do tego tekst jest ciężki w czytaniu.



Nie podobało mi się.





PS: dialog po ciachnięciu dzieciaka to jakaś kopia z hiszpańskiego serialu!!!
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

17
Witaj!

Nie będę się powtarzać wymieniając błędy, napiszę o moich wrażeniach.

Posłużyłeś się tutaj stereotypami - twardy dyrektor, piękna, młoda żona, wspaniałe dziecko. No doprawdy istny raj. A główny bohater ma nierówno pod sufitem.

Powiem tak - opowiadanie samo w sobie mi się nie podobało. Nie było tu nic ciekawego, a przypominało to bardziej "Teksańską masakrę piłą mechaniczną". Tam też nie było fabuły - ot rżnęli wszysto i wszystkich. Za dużo krwi, morderstw, agresji i przemocy. No i tak sztucznie przedstawiona scena z chłopczykiem wbiegającym pod siekierę. A już później - dramat.

- Alvaro mi amore! ży te kiero!

- Maria, preciosa! I tak cię zabiję! (Kurcze, dawno żadnego serialu brazyljskiego nie oglądałam więc nie wiem jak to po ichniemu będzie ;)) - Ale mniej więcej tak to odebrałam.



Spodobała mi się jednak jedna rzecz :D

Mianowicie zaskakujące zakończenie. To jest na plus.



Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu!
Allouette, gentile allouette,

Allouette, je te plumerais.

Je te plumerais la tete... et la tete...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron