„Wolfsschanze” [lit. niefikcjonalna][P]

16

Latest post of the previous page:

To jeszcze raz:
W początku nie przeszkadza grochówka, ale całkowity brak przyczyny i skutku. :) Przemyśl, bo tu całkiem ładnie się da wypracować tło, jednak trzeba chcieć; nie róbmy z czytelnika człowieka nierozumiejącego - co autor ma na myśli, ale podajmy mu ładny obrazek. Twoja wyliczanka będzie miała sens tylko wtedy, gdy naprowadzi czytelnika na jakiś wątek, a nie będzie tylko zbiorem słów.
Bunkier pasuje do esesmana, bo naprowadza ale do megalitu nie, to miałam na myśli. :)

„Wolfsschanze” [lit. niefikcjonalna][P]

17
Zatem operacja „Żywy pacjent”.

Było:
Przywitała nas strefa komercji – kasa biletowa, parkingi, bary z „szybkim jedzeniem”, a dalej sklepy z pamiątkami, lodziarnia, stanowisko dystrybucji grochówki, z oryginalnej wojskowej przyczepki. Irytujące, lecz zrozumiałe.
A gdyby było...:
Po zakupieniu biletów, wjechaliśmy na rozległy parking, otoczony strefą komercji. Jako pierwsze przywitały nas zapachy frytek i kebabów, które jednak nie zrobiły na mnie wrażenia. Należałem do obciachowych Polaczków, którzy na długie wycieczki zabierają prowiant, bez cienia wstydu, czerpiąc korzyść zdrowotną i finansową. Równie obojętnie spoglądałem na stragany z pamiątkami, myśląc, iż bodaj nic tak nie odejmuje powagi, jak bycie logiem na kubku do herbaty, albo magnesem na lodówkę. Byłem przekonany, że do lodziarni jeszcze wrócimy, jako że i mnie, w to letnie popołudnie, zachciało się gałek o smaku miętowym, czy cytrynowym. Przy kuchni polowej (przypomniałem sobie, jak się nazywa owa przyczepka) można było skosztować żołnierskiej grochówki. Gdybym nie wiedział gdzie jestem, pomyślałbym, że trafiłem na festiwal muzyki popularnej...
...to @jak by to było?

Cele:
„całkowity brak przyczyny i skutku” – i dalej nie ma?
„podajmy mu ładny obrazek” – jest,
„naprowadzi czytelnika na jakiś wątek, a nie będzie tylko zbiorem słów.” – jest (kontrast epok, najoględniej mówiąc).

Moim zdaniem jest dużo lepiej. Tak bym zostawił, mniej więcej. Ale... Czy to nie jest przypadkiem senne pitolenie? :p

„Wolfsschanze” [lit. niefikcjonalna][P]

18
To nie obrazek, to monolog, czyli nie to :( .Nie. Poszerz pierwotny taks drobnymi uzupełnieniami - typu

Przywitała nas strefa komercji – na początek kasa biletowa, niedaleko dalej parkingi, następnie bary z „szybkim jedzeniem” przed którymi stoją zgłodniali. Potem sznur sklepów z podobnymi pamiątkami, lodziarnia oraz nawiązujące do stylistyki wojskowej stanowisko dystrybucji grochówki, z oryginalnej wojskowej przyczepki. Wszystko to irytujące, lecz oczekiwane.

Ja bym to tak mniej więcej napisała... :)

„Wolfsschanze” [lit. niefikcjonalna][P]

19
Hellknight pisze: (pt 18 mar 2022, 14:14) dlatego różowy lakier wydaje się tak ważny, że poszedłbym za nim na dno
To niech zostanie ;) ale i tak jestem za wersją: Opis+nogi i... Powabne nogi lśniły w prześwicie. Nie wyglądała na typ uwodzicielki.Zawiódł różowy lakier na paznokciach.
Polecam wrzucić jakąś krótką formę zamkniętą (- zapraszam do Miniatur i Drabbli ;)- historię, która ma początek i koniec, który łatwo jest czytelnikowi "zidentyfikować". Oczywiście nie odradzam eksperymentowania, ale najpierw dobrze opanować podstawową formę ;)
Z wyrazami szacunku,
Fallen

„Wolfsschanze” [lit. niefikcjonalna][P]

21
Dobre masz opisy, można poczuć klimat, jakby spacerowało się tam z tobą.
Powiem ci, że skojarzyło mi się to z pewnym bunkrem we wsi „Konewka”, miejscem wycieczek w pewnym województwie, które najczęściej wybiera się na wypad z kuzynostwem, znajomymi znajomych i ich dzieciarnią itd. Wygugluj sobie, jak chcesz.
Ale ta kobieta na końcu, to powiem ci, że nie pasuje tu do wcześniejszych dopracowanych opisów. Ale może tak miało być? Tak z ciekawości zapytam, chciałeś pokazać, że za małostkowa na takie historyczne miejsce (różowe paznokcie, bardzo skąpe szorty, gada jak najęta)?
Bohater jest wyraźnie i uroczo introwertyczny, więc ta wyzywająca okularnica na pewno z nim bardzo kontrastuje.

„Wolfsschanze” [lit. niefikcjonalna][P]

22
Luiza Lamparska pisze: (czw 03 lis 2022, 19:08)Dobre masz opisy
Dziękuję, ponieważ bardzo lubię się nimi zajmować. To jak medytacja. :)
Luiza Lamparska pisze: (czw 03 lis 2022, 19:08) skojarzyło mi się to z pewnym bunkrem we wsi „Konewka”
Wygóglałem. Prawda, podobne. Jak widać styl architektoniczny mocno rozpowszechniony i karykaturalny sam w sobie. :mrgreen:
Luiza Lamparska pisze: (czw 03 lis 2022, 19:08)Ale ta kobieta na końcu, to powiem ci, że nie pasuje tu do wcześniejszych dopracowanych opisów. Ale może tak miało być? Tak z ciekawości zapytam, chciałeś pokazać, że za małostkowa na takie historyczne miejsce (różowe paznokcie, bardzo skąpe szorty, gada jak najęta)?
:hm: W zasadzie dokumentowałem tylko rzeczywistość, a ona sama tworzy kontrasty, puenty, tematy. Ta próbka wyjęta jest z książki, którą nazywam klaserem ze zdjęciami. Pewnie pomyślisz, że robię Cię w konia, ale chodziło tylko o to, że nie lubię różowego (może gdyby zamiast był niebieski). Pisanie, czy raczej zbieranie materiału do pisania, pozwoliło zauważyć coś więcej. :hm:

„Wolfsschanze” [lit. niefikcjonalna][P]

23
Max pisze: (czw 03 lis 2022, 21:59) Dziękuję, ponieważ bardzo lubię się nimi zajmować. To jak medytacja
Hm... Nieszablonowe podejście. Mnie, przy tworzeniu rozbudowanego opisu, zdarzało się nerwowo przytupywać i co chwilę gorączkowo rozglądać na boki. Prześlij mi, telepatycznie, trochę tego swojego wyczilowania :D
Max pisze: (czw 03 lis 2022, 21:59) Pewnie pomyślisz, że robię Cię w konia, ale chodziło tylko o to, że nie lubię różowego
Ok, dzięki za zaspokojenie mojego czytelniczego wścibstwa :p

„Wolfsschanze” [lit. niefikcjonalna][P]

24
Przeczytałam ze smakiem. Podobało mi się. Faktycznie, jak jeden z poprzedników, dotrzegłam miejscami ''brak kleju'' między poszczególnymi akapitami, ale wciąż mi się podoba. Widać, że masz wyrobiony styl i jest to styl dobry. Gdyby była to część większej całości, to pokusiłabym się, żeby zerknąć na następne strony.
„Words create sentences; sentences create paragraphs; sometimes paragraphs quicken and begin to breathe.” – Stephen King

„Wolfsschanze” [lit. niefikcjonalna][P]

27
Przyznam, że nie wiem, co na ten temat napisać. Z jednej strony ogólne wrażenie jest u mnie "meh", ale z drugiej strony wszystko, co w pierwszym odruchu chciałbym skrytykować, zdaje się jednak pełnić jakąś funkcję.

Rozumiem, że to ma być reportaż ze zwiedzania Wilczego Szańca? W takim razie, w pierwszym odruchu stwierdziłbym, że wynurzenia na temat twojej rodziny, a także różowego lakieru na paznokciach jakiejś pani są trochę nie na temat i nic nie wnoszą do tekstu oprócz pompowania jego długości. Co więcej, fragmenty o twojej rodzinie cierpią także na typową bolączkę tekstów (czy innych dzieł, wszelkiego rodzaju komiksy itp też się w to wliczają) relacjonujących życie piszącego: są one interesujące przede wszysktim dla samego piszącego i jego krewnych i znajomych, natomiast nie są same z siebie interesujące dla czytelnika. Samo prrzedstawienie "postaci" nie wystarcza; jak w każdym innym tekście trzeba czegoś więcej, by czytelnika nimi zainteresować.

Z drugiej strony zdaje mi się, że w zasadzie nie mam racji. Ostatecznie reakcje publiczności jak najbardziej są na miejscu w reportażu o muzeum.

Drugi przykład:
Wybebeszone, popękane, chylące się ku upadkowi, przypominały szczątki giganta w stanie zaawansowanego rozkładu. Powyginane lub pourywane pręty zbrojeniowe, wewnątrz szerokich na półtora metra pęknięć, wyrażały pewien ból, jak krzyczące rzeźby.
No znowu nie wiem. Poetycki opis, wyrażający głębię autora? A moze zajechanie trąci kiczem? Mam oba te wrażenia na raz.
Wtykano kije, jako podporę ściany – w ten sposób pozostawiano ślad. Owych podpór zebrało się setki, jeśli nie tysiące, większych lub mniejszych. Zrozumiałem, że nie tylko we mnie ruiny wywoływały emocje, bo oto patrzyłem na spontaniczną akcję humanitarną, performans.
Poważnie zwiedzający w czynie społecznym ratowali ruiny, których muzeum nie jest w stanie lub nie chce zakonserwować? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć - w pierwszym odruchu stwierdziłbym, że te kije muszą miec jakieś inne wyjaśnienie, ale na miejscu nie byłem, więc kłócić się nie będę.

A właśnie. Najbardziej po tym tekście mnie zaciekawiło, jak to możliwe, że zrobiono muzeum w zabytku, którego nikt nie konserwuje i któremu pozwala się na powolną dezintegrację. Trochę szkoda, że nie dałeś na to odpowiedzi. W zasadzie reporter może mógłby zapytać o to kogoś z personelu?

Dodano po 16 minutach 33 sekundach:
Niemniej, nabrałem ochoty na odwiedzenie Szańca, więc w zasadzie jako reporter cel osiągnąłeś :)
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

„Wolfsschanze” [lit. niefikcjonalna][P]

29
Po pierwszym akapicie myślałem że tekst wejdzie głębiej w różnice pomiędzy obecną rzeczywistością a przeszłością. Utwór jednak skupił się bardziej na tu i teraz oraz emocjom towarzyszącym. Brakuje mi tego rozwinięcia. Ale czyta się przyjemnie i bez błędów stylistycznych. Z drugiej strony poza końcówką tekst przypomina bardziej wpis do gazetki szkolnej z wyprawy do Wilczego Szańca. Ostatni akapit też odnosi się jakby do czegoś innego, robiąc z filmu dokumentalnego film obyczajowy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”