17
autor: Miras
Pisarz domowy
Mnie się podobało.
Co do uwag o treści w poprzednich komentarzach - czyli, że niby wiadomo było, że nie byli grabarzami - dla fanów fantastyki na końcu tej historii mogło się zdarzyć absolutnie wszystko, więc nie przejmowałbym się "rozbieżnością faktów". Dla fanów prozy nie dotykającej fantastyki zresztą też, bo jeśli ojciec mówił, że jest sumiennym kopidołem, to mogła być tutaj jakaś dodatkowa robota, mogli mieć coś dołożyć do trumny - jakiś list, telefon, sygnet rodzinny... Kwestia wyobraźni czytelnika.
Mnie jedynie trochę raziło niezgranie charakterystyk postaci z ich opisywanymi czynnościami. Dla przykładu, ojciec, przedstawiony jako stary, z nadwyrężonym kręgosłupem i ledwo łapiący oddech nagle wskoczył do dołu (wątpię, aby ktoś z chorym kręgosłupem tak robił). Było też wymachiwanie szpadlami, ich odrzucanie (nie wiem jak daleko) itp. Było jeszcze kilka takich mało prawdopodobnych momentów, jak sytuacja, gdy po pierwszym uderzeniu szpadlem w wieko trumny (w domyśle przez ziemię) chłopak rozpoznał, że to drewno sosnowe. Usiedli też na skraju rozkopanego grobu (na tej glinie? Wydaje mi się, że żaden kopidoł tak nie robi. Mogli choćby stać "jak wryci").
Zakończenie jest fajne i zaskakujące, z głębszym dnem. Podobało mi się. Tylko jeszcze w niektórych momentach raził mnie użyty znienacka podnioślejszy styl, co było chyba niepotrzebne, nie współgrało z nocnymi, upapranymi gliną, kopidołami w grobie (chodzi np. o użycie nagle słowa "zatem", czy tej "pauzy z tytoniowym obłokiem wzmacniającym myśli").
Dialogi fajne były. A że każdy tekst można poprawiać i modyfikować w nieskończoność, to przecież oczywista oczywistość.