Latest post of the previous page:
Czyta się bardzo dobrze, nie doszukałem się niczego, może ostatnie zdanie zgrzyta jedynie. Nie pasuje mi realizm przedstawionych warunków, które stworzyłeś dla tej historii. To znaczy wydaje mi się fantazyjną rzeczą, żeby przyjęto kogoś takiego na taką funkcję (choć po prawdzie dalej mam mętlik i nie wiem, jako kto i gdzie on się najął - firma ochroniarska? coś w tym stylu chyba) i to tak, pstryk, od ręki. Tekst nic nie wspomina o przygotowaniu, kwalifikacjach, kursie, badaniach lekarskich (w tym fachu, głowę stawię, jest to raczej obowiązkowe) nie wiem, cokolwiek. Niby czytelnik, zdecydowawszy bronić tekstu (a nie musi), dopowie sobie: "a tam, pewnie tych kwestii nam po prostu oszczędzono, trudna droga do osiągnięcia tego etatu ma tu być niejako w domyśle. chyba. to i przecież nikt nie mówi, że chłopak dostał się tak ło z marszu, bo był raz u szefa, złożył CV, dostał telefon, że jutro do pracy i bęc, pracuje" - tymczasem trochę tak to się czyta. Przynajmniej ja to tak odebrałem. Więc takiego bym się doszukał mankamentu.Dodam, że jest trochę sucho, że krótko, że moim zdaniem warto się z tym pobawić, pokombinować, okazja jest niemała (taki półkaleka w ochronie i takie zgrywusy w jego drużynie - jest temat, może być fajnie) a dopiero potem zakończyć to tak, jak sobie umyśliłeś. Seener ma też trochę racji co do pewnej klamry - przydałaby się w tak krótkim tekście, w którym to zaufanie bohatera do matki jest tak mocno podkreślone. Ja w ogóle muszę powiedzieć, że bardziej patrzę na tekst jako część nowelki a nie opowiadanie.