"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

16

Latest post of the previous page:

Posługujesz się słowami których znaczenia chyba do końca nie rozumiesz. Np. "tłum pni" zgrzyta okrutnie, bo mówiąc o tłumie, mamy na myśli stłoczonych ludzi, a nie przedmioty martwe. Nie jest za dobrze też ze stylem i składnią: Gdy nad głowami otwierało im się niebo, kiedy odrobinę na bok szły zielone korony drzew, ciepłe promienie słońca powodowały jej silniejsze zaciśnięcie powiek. Powodowały, że silniej zaciskała powieki... Dzień stał już wysoko, a las nie rzedł i nie zapowiadał tego. Wysoko może stać słońce, a las nie jest w stanie niczego zapowiadać. Ewentualnie można było napisać, że nic nie zapowiadało, że las zrzednie. Konkludując, wydaje mi się, że zanim zabierzesz się za większe teksty, trzeba skupić się na wprawkach, wyćwiczyć pewne rzeczy.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

17
Sęk w tym, że pojedyncze słowa można jakoś wybronić. Bo staropolskie, bo znaczy to, co znaczy, bo...
Ale już po przejściu do frazy zaczyna być trochę ciężko, o zdaniu nie wspomnę. Nie ma co rozbijać na zdania, bo w pierwszym akapicie od biedy da się przełknąć ostatnie. Dalej różnie bywa.
Nie chodzi mi o to, że należy tekst całkiem odrzeć ze stylizacji, to tylko taki eksperyment twórczy, żeby zobaczyć różnicę.
Stylizacja jak najbardziej, ale... z samych przypraw obiadu nie zrobisz. Pozbądź się chociaż części tego baroku i zobacz czy nie wyjdzie to opowieści na zdrowie.

Ja osobiście dostałem supłów na mózgu i musiałem odpuścić. A parę książek już w życiu przeczytałem w różnych stylach i w swym samochwalczym mniemaniu sądziłęm, że sporo byłem w stanie strawić.

Napisałeś coś i dostałeś odpowiedź "rynku". Piłeczka jest po Twojej stronie kortu.
echO pisze: Popatrzył na usadzoną przed sobą niewiastę i nie potrafił się nie uśmiechnąć.
Ja też nie potrafiłem się nie uśmiechnąć.
To mój faworyt z tego co dałem radę przeczytać.
I choć wiem, że to trochę naciągane, galaretką porzeczkową zapachniało mi w przestrzeni ;)

PS.
Serio wierzysz, że z tym tekstem wszystko jest w porządku???
Jako pisarz odpowiadam jedynie za pisanie.
Za czytanie winę ponosi czytelnik.

"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

18
Wysłałem odpowiedź... ale nie doszła. No widocznie tak miało być. Powiem więc krótko: nie chodzi o to, że wszystko jest w porządku, a właśnie o to, że NIE MOŻE BYĆ wszystko w porządku. To ja i tylko ja pisałem, proszę o pomoc, "weryfikację". Jeśli tłum pni (nie błąd, a zgrzyt, jak rozumiem) który pokazał przynajmniej to, że czyta się to właściwie (wspomniane przez Navajero stłoczenie) czyli tak jak sobie umyśliłem (ale i tak to zmieniam, co zaznaczyłem bodaj w pierwszym komentarzu tutaj) jeśli ten tłum pni wydaje się nie na miejscu, to ja tylko proszę o jedno: nie uciekajcie wszyscy (kto nie da rady, ten nie da, okej) niech choć jedna osoba zostanie i czyta do końca, ja ten tłum odnotowałem, dziękuję, proszę czytać dalej, inaczej nic mi po tym tekście, tylko "nie pisz tak, pisz inaczej". Aha...

Added in 4 minutes 36 seconds:
Seener,

okej, dzięks.

"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

19
Mam pytanie.
Wybrałeś bardzo trudną w odbiorze formę. Jeśli wybrałeś ją świadomie, to założyłeś, że na tym wyborze możesz więcej zyskać niż stracić.
Co chciałeś zyskać?

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

20
Godhand, trochę nie rozumiem takiego podejścia, ale dobra, powiedzmy, że jestem dziwak, czytam dziwne rzeczy, mam dziwne gusta (trochę na pewno, ale dopiero tutaj poczułem się naprawdę skrajnym dziwakiem o dziwnych upodobaniach; pierwsze takie forum) więc pozwolę sobie nie rozumieć i po prostu spróbuję odpowiedzieć. Sęk chyba w tym, że ja nie widzę tu wyjątkowej formy. Bywa tu liryka posunięta do poetyki, dobra, ale w dalszym ciągu to są jakieś tam wyrażenia, nie całe akapity; wyrażenia, które mają pomóc, mają ułatwiać odbiór - pamiętajmy, że to fantasy, tutaj zwyczajne i codzienne są tylko pewne podstawy rzeczywistości. Przynajmniej u mnie. Namalowałbym wam na płótnie oczy panny z brzeziny (jakaś rusałka czy ki diabeł?) i fajnie, i byłby efekt. Starając się o ten sam efekt w prozie, idę tym torem - tym widocznym powyżej, który możecie komentować. Nawet, jeśli ten tor naprawdę jest niespotykany (jak dla mnie jest standardem dla fantasy, może nie takiej całkiem komercyjnej, a dla trochę ambitniejszej, ale jednak) to nie widzę w tym jeszcze wady. Jakkolwiek wiem, że potknięć, wywrotek i całkiem katastroficznych błędów się nie ustrzegę, w moim odczuciu są one dostępne wszędzie, przy każdym objętym kursie - prostym czy zawiłym, jedna chwała. Boję się też napisać, że potrzebuję przy pisaniu wyzwania, bo to znowu nakieruje was, że w pocie czoła i z uśmiechem geniusza zła koncypuję w mrocznej jaskini byle bardziej pokręcone zdania. Najśmieszniejsze jest to, że ja naprawdę mam do przekazania fantastyczną (imo) historię :) Nie umiałbym jej przekazać sucho, a nie-sucho to dla mnie tak. Teksty, które wysyłam na fora, zawsze są już po moich uproszczeniach i redukcji. Już mniej nie będzie, już musi mi ktoś pomóc i zwrócić uwagę, gdzie mimo wszystko zostawiłem coś zbędnego.

Zyskiem ma być rozrywka. Wiarygodność, immersja, wejście w inny świat, w innego ducha świata. Bo chyba niepotrzebnie się rozpisałem.

"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

21
Dobrze.
To ja tylko krótko wyjaśnię, że moim skromnym zdaniem osiagasz efekt odwrotny (dla mnie jako czytelnika). Mój mózg jest tak zajęty zapasami z tą formą, że nie ma czasu ani siły "wejść w Twój świat". A fantastykę lubię i czytam sporo. Choć być może nie dostatecznie ambitną.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

22
Rozumiem to. Mnie z kolei dziwi, co w tej formie jest trudnego, tylko tyle.

Miałem się odnieść do "dnia, który stał wysoko". To są właśnie takie rzeczy, za które tekst wydrukowany by po prostu nie oberwał, przeciwnie, czytelnik wyłapałby, że można się tak wyrazić i może by tego nawet gdzieś użył (ino po co - jeden na miriad, czyli taki ja, by to uznał za coś dodatniego :D ) nie dałby temu umrzeć. W takich chwilach od razu myślę (oprócz: zamknij się, nie rób dyskusji pod tekstem) jak ja teraz i gdzie mam szukać przykładów użycia takiej formy? Czym to poprzeć? No, jest google :) Nie czytałem "stacha wichury" ale tam takie wyrażenie znalazłem. Jest w googlach też czyjś wiersz, niestety nie podpisany. Tyle mogę o tym powiedzieć.
Uwaga o powiekach bardzo przydatna (ogólnie jeśli się nie odnoszę, to zazwyczaj przyjmuję, zgadzam się z uwagą czytelnika) - miałem na ten temat odpowiedź, ale nie dotarła, przepadła. Chciałbym to tu zaznaczyć, coby nie wyszło, że uparcie każdego jednego aspektu tekstu bronię.
Ostatnio zmieniony śr 03 lip 2019, 21:50 przez echO, łącznie zmieniany 1 raz.

"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

23
Trudno się nie zgodzić z Seener. Oprócz braku kredytu zaufania warto wspomnieć jeszcze o jednym.

Czym tak naprawdę jest stylizacja?

Mam wrażenie, że pomyliłeś dwa różne sposoby na podejście do tego zabiegu.

Opcja pierwsza: naśladujesz jakiś realnie istniejący styl. Niech to będzie język biblijny, polszczyzna dziewiętnastowiecznej powieści, język Tolkiena czy nawet - powiedzmy - to, jak wyobrażasz sobie, że mówili ludzie na Atlantydzie. Łotewer. Bierzesz na warsztat jakiś sprawdzony, wypracowany styl i tworzysz tekst w jego ramach dobierając odpowiednio słownictwo, składnię, długość zdań i środki stylistyczne, ale nadal ma to być tekst poprawny, spójny i zrozumiały. Nie popełniasz błędów gramatycznych, logicznych czy rzeczowych, a przynajmniej próbujesz ich nie popełniać.

Opcja druga: tworzysz "cudzy" styl wypowiedzi/mówienia/pisania na potrzeby tekstu. Wtedy właściwie można wszystko: mogą być błędy, niezgrabności, przekłamania, narrator może obnażać swoją niewiedzę czy głupotę. Zerknij chociażby na "Baudolino" Umberto Eco, gdzie poza normalną narracją znajdują się fragmenty kroniki, którą tytułowy bohater pisał jako dziecko. Roi się w nich od błędów ale czytelnik nie ma wątpliwości, że są zamierzone.
Taka stylizacja ma jeden warunek: narrator musi być postacią. Autorem kroniki, gawędziarzem, bohaterem opowiadającym nam swoją historię. Kim u Ciebie jest narrator? Bo ja tutaj nie widzę póki co żadnego kandydata.

O błędach i niezgrabnościach wspominam nie bez powodu. Weźmy na tapet pierwszy fragment:
W tłumie pni przeważały sosny, wiekowe i wyniosłe, o rozlicznych kikutach gałęzi.

To akurat zwykła niekonsekwencja w stylizacji, bo z jednej strony masz "tłum drzew" i "rozliczne kikuty", a z drugiej "W .... przeważały sosny" - zdanie jak z podręcznika do geografii.

Niżej hojnie rozdawał się bez, leszczyna.

Tu ewidentny błąd gramatyczny.

Siwowłosy mąż prowadził konia na przełaj, ani razu nie napotkawszy żadnej ścieżki pośród gęstwy, a czuł się doprawdy, jakby płynął na rumaku, miękko stawiającym kopyta na bujnym, soczystym runie.


Facet jedzie po lesie. Raczej nie ma problemu z chodem konia, bo koń idzie stępa, a to chód bardzo wygodny dla jeźdźca. Z czym siwowłosy mąż może mieć problem? Z gałęziami, które chlastają go po twarzy.
No i właśnie. Nie Ty jesteś narratorem, a zatem kto? Jaka postać z Twojego świata - świata, w którym nie ma samochodów i autostrad, a jazda konna jest czymś normalnym i powszechnie znanym - nie wie, co może się dziać, gdy ktoś jeździ konno po gęstym lesie?

Już po godzinie wyłoniły się przed nimi potężne, grubopienne i majestatyczne okazy, zgoła nieokreślonego pokroju, skręcone w pniach, dorodnie przesycone wprost jaskrawą zielenią.


Kim jest Twój narrator, że nie wie, jak wygląda jaskrawa zieleń?

Ociekające festonami porostów i mchu niczym roślinne futro,

Chyba roślinnym futrem. W tym momencie piszesz, że drzewa przypominały futro i jeszcze na dodatek ociekały festonami mchów. Jak mniemam chciałeś napisać, że to mech przypominał futro.
Kim jest Twój narrator, że ma problem z przypadkami?
w swych rozmiarach wahające się od wielkości ludzkiej pięści, aż po przeciętną kulę jemioły.
Znów niekonsekwencja w stylizacji.
kukułka dawno już odzywała się z innego kierunku, a jeździec na kilku niemiłych przypadkach nauczył się wybierać właśnie ten, gdzie kukało ptaszę.
Ptaszę kuka w jakimś miejscu. Kukanie dobiega z jakiegoś kierunku i postać decyduje się jechać w tamtym kierunku. Nie ma czegoś takiego, jak "kierunek, gdzie kukało ptaszę". "Gdzie" dotyczy miejsca, "kierunek" dotyczy wektora.
Przeciąć miał las, brnąć byle na wschód i to właśnie ->uskuteczniał<-
Niekonsekwencja.
Grunt przeszywał co chwila dygot od czyjejś ciężkiej szarży.
I tu znowu.
Spała błogim, głębokim snem.
Pod żadnym pozorem jej nie cuć…
Cuci się kogoś, kto jest nieprzytomny. Śpiącego się budzi.

I kim jest narrator, że nie wie, czy jego bohater jest siwowłosym mężem, czy młodzieńcem? O ile siwe włosy u młodzieńca jestem w stanie łyknąć, to określenia "mąż" i "młodzieniec" na moje wyczucie raczej się wzajemnie wykluczają.

No i teraz najważniejsze. Miejsca, które określiłam jako niekonsekwencje w stylizacji pomijamy. Wyciągnęłam je niejako na marginesie. Chodzi mi teraz o pozostałe błędy. Kto je popełnia? Narrator będący postacią w Twojej historii, czy Ty? A jeśli narrator będący postacią, to dlaczego? Co w nim jest takiego, że nie panuje nad językiem? I co to za postać? Bo naprawdę nie jestem w stanie sobie wyobrazić, kto (istniejący w Twoim świecie) leci za siwowłosym mężem jak balonik na sznurku i na żywo opowiada, co ten siwowłosy mąż robi, widzi i czuje.

"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

24
MargotNoir pisze: Kim jest Twój narrator, że nie wie, jak wygląda jaskrawa zieleń?
Dlaczego nie wie?
MargotNoir pisze: Chyba roślinnym futrem. W tym momencie piszesz, że drzewa przypominały futro
W tym momencie piszę, że mech przypominał futro. "[...]porostów i MCHUUUU niczym roślinne futro[...]".
MargotNoir pisze: Znów niekonsekwencja w stylizacji.
Z całym szacunkiem, ale to twój wymysł. Najbliższy z brzegu przykład Sapkowskiego, który dopuszcza łacinę, i to trudną łacinę, całe aforyzmy, dopuszcza anachronizmy ze współczesnego języka; czegoś takiego, że "tyci" nie może stać opodal słowa "niezwłocznie" nie ma. Teraz zresztą padł lepszy zarzut - nic nie może "przeważać" w opisie stylizowanym, bo to słowo, w tym kontekście, spotyka się w podręcznikach do geografii. Owszem, istnieją różne rejestry języka, jak to nazwałaś, ale żadna stylizacja (nawet sienkiewiczowska, już nie musi to być sapkowski, który już w ogóle jest osobliwością w tej kwestii) nie pęta sobie rąk do tego stopnia. Żadna.
MargotNoir pisze: Cuci się kogoś, kto jest nieprzytomny. Śpiącego się budzi.
Kobieta jest w, umownie mówiąc, śpiączce, demonicznie wywołanej, a urywek o cuceniu jest cytatem - tak poradził bohaterowi inny bohater, występuje później (i oczywiście wcześniej) po to jest zaznaczona kursywą - dalsza część tekstu zresztą podpowiada właśnie, że Level to sobie wspomina.

Nie wiem, czy jest sens komentować takie założenia, że narrator musi być częścią uniwersum, a już tym bardziej, że nim nie jest (bo ktoś go nie widzi, a zatem nie jest). To mógłby być Level i opowiadać w takiej osobie (nie pierwszoosobową narracją) ale nie, nie jest - tylko że wcale nie musi być. Pewnie się w tym nie zgodzimy, pomijam to więc.

Nikogo nie chlastają po twarzy gałęzie, nawet zaznaczyłem, że wjechał w sosny, które w zwyczaju mają tracić niższe gałęzie. Jechał, bo jechał z nieprzytomną. Choćby miał się schylać i odchylać, to było lepsze od prowadzenia konia bez kontroli nad wiotkim ciałem niewiasty. Mąż był młody, a miał siwe włosy, stąd pozwalam sobie to podkreślać w takich zamiennikach imienia, czy to mąż czy to młodzian. Jedno drugiego nie wyklucza, nie wiem, skąd przypuszczenie, że jest inaczej.

Added in 24 minutes 16 seconds:
Nie umiem doszukać się reguły gramatycznej, która zabrania wyliczenia dwóch rzeczowników podzielonych przecinkiem, ale tu chyba chodziło o połknięte "y" - rozdawały się. Tak? Wybór przecinka zamiast spójnika tylko podkreśla, że jest tego więcej. Szukam przykładów w innych tekstach, bo to oczywiście normalna rzecz, ale sama rozumiesz, że tego się nie da znaleźć wyszukiwarką. Gdy już znajdę, podzielę się.

"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

25
echO pisze: Source of the post Kim jest Twój narrator, że nie wie, jak wygląda jaskrawa zieleń?

Dlaczego nie wie?
Właśnie pytam - nie wie bohater czy nie wiesz Ty? Tu wracamy do kredytu zaufania. Jak na razie wygląda to trochę tak, jakbyś wrzucał w tekst losowe wyrazy, by dodać mu objętości. Czytając taki tekst prędzej uwierzę, że nie wiesz, co znaczy "jaskrawa zieleń" niż w to, że faktycznie wyobrażałeś sobie rośliny w kolorze kamizelki odblaskowej.
Nie umiem doszukać się reguły gramatycznej, która zabrania wyliczenia dwóch rzeczowników podzielonych przecinkiem, ale tu chyba chodziło o połknięte "y" - rozdawały się. Tak?
Tak
echO pisze: Kobieta jest w, umownie mówiąc, śpiączce, demonicznie wywołanej,
Dobra rada - nie zamieszczaj w tekście czegoś, czego będziesz musiał bronić poza tekstem. W tym momencie są tylko dwie informacje: babka śpi, a mążodzieniec ma jej nie cucić. Te dwie informacje są sprzeczne. Dopóki nie podasz kolejnych, to jest po prostu zwykły błąd. Tekst musi bronić się sam.
echO pisze: W tym momencie piszę, że mech przypominał futro. "[...]porostów i MCHUUUU niczym roślinne futro[...]".
Albo "Ociekały (...) niczym roślinne futro". Gdyby "mech" pojawił się w mianowniku (gdzieś tam rósł sobie mech niczym roślinne futro) byłoby OK. Gdyby drzewa ociekały festonami mchu jakiegośtam (miękkiego? kosmatego?) niczym futro, też byłoby OK. W tym momencie drzewa ociekają niczym futro.
echO pisze: Nie wiem, czy jest sens komentować takie założenia, że narrator musi być częścią uniwersum, a już tym bardziej, że nim nie jest (bo ktoś go nie widzi, a zatem nie jest). To mógłby być Level i opowiadać w takiej osobie (nie pierwszoosobową narracją) ale nie, nie jest - tylko że wcale nie musi być. Pewnie się w tym nie zgodzimy, pomijam to więc.
Komentować nie musisz, ale fajnie by było, jakbyś zrozumiał.

Kto mówi, że narrator musi być częścią uniwersum? Nie musi i o tym też pisałam.

Chodzi o to, że jeśli narrator jest częścią uniwersum, to za indywidualne cechy tekstu mogą odpowiadać indywidualne cechy mówiącej postaci (głupota, skłonność do przesady czy wodolejstwa, egzaltacja, brak wykształcenia, co tam sobie chcesz).

Innymi słowy jeśli tekst jest napisany kiepsko, z błędami, jeśli zdania są wydumane, niezgrabne, jeśli styl jest komicznie napuszony, to ktoś za to odpowiada. Ty jako autor bądź postać z Twojego świata, która wypowiada się jako narrator i wypowiada się - najogólniej rzecz ujmując - źle, niepoprawnie, śmiesznie, ale wypowiada się tak ponieważ Ty jako autor celowo obdarzyłeś ją językową nieudolnością i kiepskim stylem. Istnieje jeszcze opcja, o której faktycznie nie wspominałam: pastisz. Tylko, że wtedy od strony treści i tak wszystko musi grać, a śmieszność dotyczy formy.

"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

26
MargotNoir pisze: Dobra rada - nie zamieszczaj w tekście czegoś, czego będziesz musiał bronić poza tekstem.
Dobra rada - przeczytaj pierwej cały tekst, zanim go skrytykujesz. W tekście pojawia się ten cytat dwa razy (za drugim razem nie ma kursywy, przegapiłem) czytelnik zrozumie, że Level wspomina czyjąś radę. O ile dobrze pamiętam do tego czasu dowie się też, że to nie jest zwykły sen, a kobieta w ogóle się nie budzi.
MargotNoir pisze: Czytając taki tekst prędzej uwierzę, że nie wiesz, co znaczy "jaskrawa zieleń" niż w to, że faktycznie wyobrażałeś sobie rośliny w kolorze kamizelki odblaskowej.
Nie jestem pewien, czy cię rozumiem. Jeśli sugerujesz, że jaskrawa zieleń drzew (korony drzew powiedzmy) jest masłem maślanym masła, to wybacz, ale po pierwsze zieleń to zieleń, jaskrawość już jest oceną tej zieleni (a o to chodzi w tym urywku) narrator ponadto podkreśla niezwykłość tego faktu wyrażeniem "wprost jaskrawa". Choć ja już zdecydowałem usunąć to wprost, rzeczywiście nie jest potrzebne.
Ponawiam pytanie: dlaczego nie wie? O czym nie wie? Co sugerujesz?
MargotNoir pisze: Albo "Ociekały (...) niczym roślinne futro". Gdyby "mech" pojawił się w mianowniku (gdzieś tam rósł sobie mech niczym roślinne futro) byłoby OK. Gdyby drzewa ociekały festonami mchu jakiegośtam (miękkiego? kosmatego?) niczym futro, też byłoby OK. W tym momencie drzewa ociekają niczym futro.
:) To bardzo ciekawe, ale... nie, zwyczajnie tak nie jest. Trochę podstawy się kłaniają. Możemy rzec, że "ktoś leżał na mchu niczym roślinne futro" gdzie "które było niczym" jest w domyśle, tak samo jak "ktoś leżał na mchu niczym roślinnym futrze". Nie jestem pewien, czy to już metonimia, ale jeśli nie trafiam z tym w dziesięć, to bodaj w tarczę na pewno.
W tym miejscu już zaznaczę, że już sporo pomieszałem w teście i jestem nawet zadowolony z rezultatu. Wytknięte "wprost", tłum pni, teraz to zdanie o futrze drzew. Nie idzie toto na darmo :)
MargotNoir pisze: Komentować nie musisz, ale fajnie by było, jakbyś zrozumiał
Po prostu mylna domorosła hipoteza. Ma jakieś tam podstawy, ale to nie jest żadna reguła, przepraszam.
MargotNoir pisze: Kto mówi, że narrator musi być częścią uniwersum? Nie musi i o tym też pisałam.
Ja się odnoszę do tej drugiej z dwóch opcji, jakie wywołałaś (w twoim poprzednim komentarzu). Oczywiście nie ma takiego podziału, to twój prywatny podział, ale powtarzam: rozumiem jego podstawy. Narrator poniekąd jest częścią uniwersum, ale to nie człowiek, nie występuje w tekście jako postać. I powtarzam: nie musi. Jasne, że nie mam odpowiedniego nazwiska, żeby tak mówić, ale starczy, że bym miał i już nikt by nie miał zastrzeżeń. Zresztą przytoczony Sapkowski, głowę stawię, zgodziłby się ze mną. Czytelnik albo przyjmuje i korzysta z tego, co mu autor dał, albo się upiera szukać rygorystycznych reguł, które tego autora z jego decyzją podkopią. Lepsi ode mnie się na ten temat wypowiadali, ja tylko mogę krótko powiedzieć, że takie reguły są fajniutkie, ale do niczego.

"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

27
echO pisze:Trochę podstawy się kłaniają. Możemy rzec, że "ktoś leżał na mchu niczym roślinne futro" gdzie "które było niczym" jest w domyśle, tak samo jak "ktoś leżał na mchu niczym roślinnym futrze".
Zaiste - podstawy. To jest błąd gramatyczny. W pierwszym przypadku ktoś leży jak futro. Możesz uważać inaczej, ale bronisz błędu. Jak w wielu innych przypadkach zresztą, w tym niewymienionym dotąd "Jeździec patrzył z sercem młócącym wolno."
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

30
Aha :D Błąd składniowy, ale nie wskażesz oczywiście, w czym się zawiera (bo go nie ma) oksymoronu się domyślam (błędnie pojęty - nie wspominając, że oksymoron nie jest lapsusem per se) ale też go nie pokażesz, bo... wiadomo. Mój tekst. No można i tak.

Dziękuję za znak.

"Groźba" [fantasy] (fragment opowiadania)

31
echO pisze: Zresztą przytoczony Sapkowski, głowę stawię, zgodziłby się ze mną. Czytelnik albo przyjmuje i korzysta z tego, co mu autor dał, albo się upiera szukać rygorystycznych reguł, które tego autora z jego decyzją podkopią. Lepsi ode mnie się na ten temat wypowiadali, ja tylko mogę krótko powiedzieć, że takie reguły są fajniutkie, ale do niczego.
Problem polega na tym, że Sapkowski jest pisarzem o ogromnym doświadczeniu, erudycji i znakomitym warsztacie, dlatego czasem wolno mu naginać reguły ( ale też bynajmniej nie w dowolny sposób). Ty zaś ( na razie) piszesz po prostu nieporadnie, co widać niemal w każdym zdaniu. Tłumaczenie tej nieporadności upośledzonym narratorem jest zabawne, ale niepoważne. Zachęcam do zamieszczenia fragmentu z normalnym narratorem :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”