[W]Rok 1971 (fragment powieści)

17
Oceny :) Powinieneś porozkładać tekst na cześci składowe: opisy, dialogi, charakterystykę postaci itp. I ćwiczyć każdy element osobno. A dopiero potem łączyć w niewielkich objętosciowo tekstach.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

[W]Rok 1971 (fragment powieści)

18
Jeszcze tu jestem i chciałbym uzyskać od Was nieco więcej informacji.
Kadah
“Jakie pytania ty sobie zadałeś? W jaki sposób uzasadnisz fakt, że zaprosiłeś do czytania dość długiego fragmentu, gdzie nie ma nic, poza dialogiem o dupie Maryni? Zero akcji. Zero napięcia. Zero czegokolwiek. Poza ceną flądry. Dzięki tobie wiem, że kosztuje 12 złotych.”
………..
Ten fragment był wyrwany z kontekstu i nie było to dla Ciebie tajemnicą. Tamtych trzech osobników przedstawiłem dość dokładnie na samym wstępie opowiadania. Dźwiganie tobołków, kontakt z recepcjonistką, wejście w łapankę milicyjną, ciągle zero akcji. Ci trzej przejechali zatłoczonym, nocnym, pociągiem, kawał Polski. Dla Krzysztofa i Jurka miał to być pierwszy dzień ich życia w Trójmieście. Pierwszy od jakiegoś czasu. Co powinno tam być według Ciebie? Co? Czy nie powinno tego tam być wcale? Według planu narratora oni mieli zaczynać życie w Trójmieście od Sopotu.
………..
‘’ Bardzo mi przykro, ale znowu zapytam: Dlaczego ktoś miałby cię prowadzić za rączkę? Dlaczego ktoś miałby poświęcać swój czas, żeby powoli, mozolnie, monotonnie wskazywać ci błędy, pracować z tobą nad poprawą gramatyki, słownictwa, itp. itd, jeśli tekst, który przestawiłeś, w ogóle ich nie interesuje?”
…………
Na ten cel przekazałem do Polski pieniądze, które tam ciągle są. Nikomu już ich jednak nie oferuję.
………….
Godhand
“Postaci są tylko imionami, nie ma w nich życia, cech indywidualnych, jakichkolwiek różnic.
Tekst jest nudny i niestety brzmi jak notatka policyjna.
Przykro mi. Kiepsko.”
…………
Mówimy znowu o tekście z kontekstu. Poza wyglądem osobistym każdego z osobna, pisałem wcześniej, że Krzysztof był zainteresowany światem i statkami, że służył na okrętach a teraz miał zamiar pracować na statkach. Na dalszych stronach, wnet, pracuje on jako mechanik na holowniku przy budowie toru wodnego do Portu Północnego. Jurek był lekkoduchem, który pójdzie wnet do więzienia. Rafał wróci do mamy. Co powinno być w podanym tekście? Co? Opisy od nowa każdego z osobna?
…………….
Augusta
“Mnóstwo zbędnej gadaniny :(
W zasadzie po co ten fragment? Wiem, że go wyciąłeś, i słusznie, ale jak cała powieść podobnie wygląda, Twoi czytelnicy usną przy 10-tej stronie. Co te wszystkie rozmowy i szczegółowe opisy cen etc. wnoszą do powieści? Nie czuję żadnych emocji. To jak relacja z jakiegoś przypadkowego dnia:”
………..
Ta książka miała być przygodowa. Co ci ludzie powinni robić w Sopocie w dniu przyjazdu? Czy nie powinni tam przyjeżdżać? Powiedz mi co powinni robić? Na drugi dzień pojechali do biura zatrudnienia w Gdańsku. Czy powinni tam jechać, czy też nie?
…………..
Navajero
„Jednym słowem to, co od lat tu powtarzam: przede wszystkim trzeba zatroszczyć się o jakość tekstu, a nie zajmować kwestiami w rodzaju kogo najpierw poderwać: miss Azji, czy miss Europy? I czy się nie pokółcą, jak obie naraz.”
………..
Dobrze, że masz przynajmniej poczucie humoru.
……….
Bartosh
„Nie ma u nas żadnych zniżek dla nikogo”.
……………..
To rozumiem, jestem wielomówny, za dużo słów w zdaniu.
………………
„Rafała na plaży znaleźli bez problemu, daleko nie odszedł.
Rafał jest upośledzony?”
…………….
Coś na to wskazuje?
………….
„A synonimów jest o wiele więcej.”
………….
Z tymi synonimami, to szczera prawda. Wiedziałem nawet, że popełniam takie błędy, jednakże (jednakże to archaizm), dla słowa powiedział, rzekł, to archaizm a słowa takie jak burknął, mruknął i warknął, mają inne znaczenia. Wiem, że przesadziłem i ja bym to poprawił po wypisaniu wyrazów z dziesięciu polskich, współczesnych powieści.
………….
Rubia
Tak nikt nie mówi. A już zwłaszcza chłopaki 22-23 lata.
I realia czasem też zgrzytają.
…………
Skopiuj, proszę, te moje zdania i napisz przy nich jak się mówi. Wskaż te realia, które zgrzytają.
………….
Romek Pawlak
„Zdecydowanie zacząłbym od lektury książek po polsku. A potem ponownej ich lektury. Z ołówkiem czy długopisem. I próba analizy, dlaczego ktoś tak coś napisał/opisał.”
………..
Gdybym był młodszy o pewną liczbę lat i widział w tym sens finansowy, to tak bym zrobił. Ja już się uczyłem, po polsku, po niemiecku i po angielsku.

[W]Rok 1971 (fragment powieści)

19
Sambor pisze:„Zdecydowanie zacząłbym od lektury książek po polsku. A potem ponownej ich lektury. Z ołówkiem czy długopisem. I próba analizy, dlaczego ktoś tak coś napisał/opisał.”
………..
Gdybym był młodszy o pewną liczbę lat i widział w tym sens finansowy, to tak bym zrobił. Ja już się uczyłem, po polsku, po niemiecku i po angielsku.
Ale pisania literatury to się jednak nie nauczyłeś :)
Twoja wola, po prostu nikomu łaski nie robisz :) nie chcesz się uczyć, zostaniesz na takim poziomie jak teraz, pewno uda Ci się to nawet opublikować, są wydawcy, wystarczy zapłacić.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

[W]Rok 1971 (fragment powieści)

21
Sambor, jak zrozumiałam z róznych Twoich wypowiedzi na forum, ma to być powieść w znacznym stopniu biograficzna, oparta na Twoich własnych przeżyciach. I tak się zastanawiam: dlaczego powieść, a nie wspomnienia, z lekka zbeletryzowane? (Zbeletryzowane, gdyż np. przytaczanie, zdanie po zdaniu, rozmowy sprzed czterdziestu lat, to jednak w dużym stopniu fikcja, nie odbicie rzeczywistości 1:1). Powieść to fabuła i akcja, budowanie napięcia, nagłe zwroty w biegu wydarzeń, interesujący bohaterowie, naturalnie brzmiące dialogi - dużo warunków trzeba spełnić, żeby własnej biografii, niechby najbardziej barwnej, nadać formę powieściową. Wspomnienia nie narzucają takich rygorów konstrukcyjnych i dają inne możliwości - zaletą staje się wówczas np. drobiazgowa charakterystyka realiów życia, która w powieści może nużyć. Inaczej też traktuje się wówczas bohaterów, wzrasta rola opisów, mniejszą wagę mają dialogi, itp.
Przychodzi mi tu na myśl Janusz Meissner, który był poczytnym pisarzem i pisał ciekawe, mające wiernych czytelników powieści - a jednak, kiedy postanowił opisac własne życie (z którego przecież obficie czerpał, tworząc powieści lotnicze), to sięgnął po formę wspomnieniową i tych wspomnień napisał bodajże trzy tomy, chociaż z pewnością nie miał problemów z konstruowaniem fabuły i bohaterów.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

[W]Rok 1971 (fragment powieści)

22
Sambor pisze: „Rafała na plaży znaleźli bez problemu, daleko nie odszedł.
Rafał jest upośledzony?”
Sambor pisze: Ty Rafał, rozbierz się nieco i idź teraz na plażę, relaksuj się, tu nas znajdziesz jak ci się tam znudzi – powiedział Krzysztof.
Sambor pisze: Dobrze, że nie płacimy za to. Przejdźmy się teraz na plażę, poszukamy Rafała i przejdziemy się może na Monte Cassino.
Rafał, jak wynika z tekstu, ma ok. 12 - 13 lat. Jeszcze nie dorosły, ale już nie dzieciak. Choć trzeba przypilnować, to mimo wszystko potrafi myśleć samodzielnie.
1. Krzysztof mówi mu, co ma robić ('relaksuj się').
2. Rafał idzie na plażę.
3. Starsi idą go szukać.
Nie zgadza mi się coś takiego: najpierw Krzysztof mówi mu, co ma robić, a potem puszcza go samopas na plażę w mieście, do którego dopiero co przyjechali. A potem w wiadomościach: "Morze wyrzuciło na brzeg ciało nastolatka w gimnazjalnym wieku".
Sambor pisze: Jako, że nie jest to dobrej jakości, nie mam zamiaru tego publikować, ani za pieniądze, ani bez. Zgadzam się z Wami w pełni, że to jest słabe
Żebyś widział moje pierwsze dzieło :)

Poczytaj coś przygodowego i zobacz, jak to wygląda. Następnie spójrz na swoje dzieło i porównaj.
Powieść przygodowa w mojej opinii powinna wciągać, coś ma się dziać, na statku, na morzu, po zejściu do portu (główny bohater spotyka rozczarowaną narzeczoną sprzed lat, niczym Jack Sparrow w Tortudze), cokolwiek. Ty tutaj relacjonujesz, nie opowiadasz. Relacje mogą być dobre do kronik rodzinnych, pamiętników, "Anno Domini 1967 przyszedłem na świat. Płakałem. Matka przyłożyła mnie do piersi" itd. Owszem, można tak pisać, ale to nie jest ciekawe, i na pewno nie tworzy klimatu powieści przygodowej.

Sambor, zwykle tak się nie pochylam nad słabym tekstem, ale coś mi mówi, że masz ciekawą historię do opowiedzenia, tylko trzeba ją we właściwy, zajmujący sposób opisać. Zdążyłem zrozumieć, że pracowałeś na morzu. Dla mnie to jest ciekawe, tylko pytanie, co tam się działo? Czy miało miejsce coś interesującego, czy po prostu odbębniłeś piętnaście lat, i wróciłeś na ląd.

Dam Ci porównanie. Oglądałeś Piratów z Karaibów? Jeśli nie, to polecam, a przynajmniej pierwsze trzy części.
Uwaga! Spoiler!Twoja morska historia może wyglądać jak historia Davy'ego Jonesa. Facet jest bodaj najbardziej przerażającym gościem na Karaibach. Zakochał się w bogini morza. Zobowiązał się do przewożenia dusz zmarłych na morzu na "drugą stronę". Na wieczność. Raz na dziesięć lat mógł zejść na ląd, więc po odklepaniu dziesięciu lat służby zawitał do portu, by spotkać się z ukochaną, i co się stało?
Nie było jej tam. Z żalu wyciął sobie serce i, jeszcze bijące, włożył do skrzyni, którą zamknął na klucz i ukrył, by już żadna kobieta go nie zdobyła.
W taki sposób możesz opisać historię, bo na chwilę obecną Twoja historia wygląda tak, jakby, korzystając z porównania, Davy Jones był kupcem na statku handlowym i pływał sobie po Atlantyku w XVI wieku. I tyle. Kontrakt. Londyn. Nassau. Rozładunek. Zapłata. Rum.
Kontrakt. Nassau...
Do Ciebie należy, co zrobisz z tą historią. Masz do wyboru:
1. Nauczyć się pisać.
2. Znaleźć Ghostwritera.
3. Dać sobie spokój.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

[W]Rok 1971 (fragment powieści)

23
Bartosh
Nie zgadza mi się coś takiego: najpierw Krzysztof mówi mu, co ma robić, a potem puszcza go samopas na plażę w mieście, do którego dopiero co przyjechali. A potem w wiadomościach: "Morze wyrzuciło na brzeg ciało nastolatka w gimnazjalnym wieku".
.............
Raczysz sobie żartować. Krzysztof go zwolnił od rozkładania namiotu. Zabrali go z plaży, aby pomaszerował z nimi do Sopotu. Poza tym, krucho z Twoją wiedzą historyczną, wtedy nie było gimnazjum. Swoje opcje w sprawie książki znam. Na całe szczęście nie jest to sprawa wielkiej życia i śmierci. Wtedy stanąłbym na głowie.

[W]Rok 1971 (fragment powieści)

24
Sambor pisze: w gimnazjalnym wieku
Sambor pisze: krucho z Twoją wiedzą historyczną, wtedy nie było gimnazjum
Nie napisałem, że był w gimnazjum, tylko że w gimnazjalnym wieku.
Sambor pisze: Raczysz sobie żartować. Krzysztof go zwolnił od rozkładania namiotu.
Tu nie chodzi o moje poczucie humoru i skłonność do żartów, tylko o sposób, w jaki opisujesz wydarzenia. Coś, co jest zwolnieniem od rozkładania namiotu w stylu wojskowego "spocznij", wygląda jak wspólna podróż braci Babbitów w filmie "Rain Man". "Chodź tu, stań tu, tego nie dotykaj".
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

[W]Rok 1971 (fragment powieści)

25
Sambor pisze: Dobrze, że masz przynajmniej poczucie humoru.
Nooo... parę innych zalet także ( co prawda wady przeważają) :P To forum jest pełne porad dla osób w podobnej sytuacji jak Ty, wystarczy korzystać. Niestety podciągnięcie warsztatu na przyzwoity poziom będzie wymagało sporo pracy i czasu. Masz też drugą opcję; wydać książkę za własne pieniadze. Nie polecam, bo satysfakcja niewielka, ale na forum znajdziesz w odpowiednich wątkach także argumenty na rzecz vanity czy POD ( podawane przez osoby, których teksty zostały odrzucone przez normalne wydawnictwa) ... Twój wybór.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

[W]Rok 1971 (fragment powieści)

26
Sambor pisze: Kadah
“Jakie pytania ty sobie zadałeś? W jaki sposób uzasadnisz fakt, że zaprosiłeś do czytania dość długiego fragmentu, gdzie nie ma nic, poza dialogiem o dupie Maryni? Zero akcji. Zero napięcia. Zero czegokolwiek. Poza ceną flądry. Dzięki tobie wiem, że kosztuje 12 złotych.”
………..
Ten fragment był wyrwany z kontekstu i nie było to dla Ciebie tajemnicą. Tamtych trzech osobników przedstawiłem dość dokładnie na samym wstępie opowiadania. Dźwiganie tobołków, kontakt z recepcjonistką, wejście w łapankę milicyjną, ciągle zero akcji. Ci trzej przejechali zatłoczonym, nocnym, pociągiem, kawał Polski. Dla Krzysztofa i Jurka miał to być pierwszy dzień ich życia w Trójmieście. Pierwszy od jakiegoś czasu. Co powinno tam być według Ciebie? Co? Czy nie powinno tego tam być wcale? Według planu narratora oni mieli zaczynać życie w Trójmieście od Sopotu
Bardzo prosto: jeśli miałabym czytać dalej, to w tekście powinno być coś, co obudzi we mnie emocje. Zagadka. Tajemnica. Strach. Poczucie zagrożenia. Bohaterom powinno na czymś zależeć, a my powinniśmy czuć, że to jest dla nich ważne i że bardzo chcą to osiągnąć. Albo wręcz przeciwnie – bohaterom zależy, żeby czegoś uniknąć, a my im kibicujemy, bo wiemy, że to, przed czym uciekają jest straszne. U ciebie są wydarzenia, ale nie ma akcji. Akcja powstaje wtedy, gdy i sami bohaterowie przejawiają jakąś reakcję emocjonalną, i wywołują ją w czytających. U ciebie tylko chodzą w kółko jak ożywione kukły.

Mówisz, że zaczynają życie w Sopocie. Dodaj do tego ciut emocji chociaż. Niech się martwią, że jak tam im nie wyjdzie, to będą musieli wrócić do domu, gdzie matka piła, a ojciec bił. Niech stawką będzie ich zdrowie – czy to fizyczne czy psychiczne. Spraw, żeby nam zależało, żebyśmy trzymali kciuki, żebyśmy chcieli stać po ich stronie. Wtedy będziemy też chcieli czytać dalej.

Nie będę mówić o języku, bo na ten temat wypowiedziało się wiele osób bardziej kompetentnych ode mnie. Ale weź sobie ich teksty do serca, zamiast się obrażać. Widzę na forum masę osób, które mają gówniane podejście typu "ja i tak wiem lepiej", ignorują dobre rady i wiesz gdzie kończą? Ja też nie, ale jak do tej pory nie zobaczyłam ich na półce żadnej księgarni.
There is no God and we are his prophets.
The Road by Cormac McCarthy

[W]Rok 1971 (fragment powieści)

27
Sambor, kolejny fragment tekstu który wstawiłeś w tym wątku został usunięty.


6. Częstotliwość wstawiania tekstów:

§ 1. Nie wstawiamy kilku tekstów na raz.

§ 2. Użytkownik może wstawić jeden tekst w ciągu 7 dni.

§ 5. Kolejne części dłuższych opowiadań wklejamy do nowego tematu, dodając link do poprzedniej części – nie jest to wymagane jednak bardzo mile widziane.

§ 6. Dodanie kolejnego fragmentu opowiadania jest równoznaczne ze wstawieniem kolejnego tekstu – wyczerpuje limit na 7 dni.


Możesz go wstawić po tygodniu od poprzedniego tj 21.02 w nowym temacie.
Pozdrawiam. M79
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

[W]Rok 1971 (fragment powieści)

28
Rubia pisze: Sambor, jak zrozumiałam z róznych Twoich wypowiedzi na forum, ma to być powieść w znacznym stopniu biograficzna, oparta na Twoich własnych przeżyciach. I tak się zastanawiam: dlaczego powieść, a nie wspomnienia, z lekka zbeletryzowane? (Zbeletryzowane, gdyż np. przytaczanie, zdanie po zdaniu, rozmowy sprzed czterdziestu lat, to jednak w dużym stopniu fikcja, nie odbicie rzeczywistości 1:1). Powieść to fabuła i akcja, budowanie napięcia, nagłe zwroty w biegu wydarzeń, interesujący bohaterowie, naturalnie brzmiące dialogi - dużo warunków trzeba spełnić, żeby własnej biografii, niechby najbardziej barwnej, nadać formę powieściową. Wspomnienia nie narzucają takich rygorów konstrukcyjnych i dają inne możliwości - zaletą staje się wówczas np. drobiazgowa charakterystyka realiów życia, która w powieści może nużyć. Inaczej też traktuje się wówczas bohaterów, wzrasta rola opisów, mniejszą wagę mają dialogi, itp.
Przychodzi mi tu na myśl Janusz Meissner, który był poczytnym pisarzem i pisał ciekawe, mające wiernych czytelników powieści - a jednak, kiedy postanowił opisac własne życie (z którego przecież obficie czerpał, tworząc powieści lotnicze), to sięgnął po formę wspomnieniową i tych wspomnień napisał bodajże trzy tomy, chociaż z pewnością nie miał problemów z konstruowaniem fabuły i bohaterów.
Nawiązuję tu do tego zdania:
„Powieść to fabuła i akcja, budowanie napięcia, nagłe zwroty w biegu wydarzeń, interesujący bohaterowie, naturalnie brzmiące dialogi - dużo warunków trzeba spełnić, żeby własnej biografii, niechby najbardziej barwnej, nadać formę powieściową”.
………….
U mnie jest wiele fabuł i wiele akcji. Do zmiany obrazu dochodzi często i są to zmiany drastyczne z pełną wymianą statystów. Jedynie główny bohater jest ciągle ten sam. Na powieść, jak wynika z Twojego zdania powyżej, bardzo nadaje się moja pierwsza część, która ma 100 stron. Tam jest wiele napięć, są też opisy akcji. Jest tego jednak za mało. Przy rozciągnięciu tematu, stało by się to nudne. Z każdej kolejnej sytuacji, można utworzyć następną powieść, ale nie to jest moim zamiarem.

Wykreowany bohater jest sprawny fizycznie i psychicznie, zdolny akademicko, radzi sobie w każdej sytuacji. Pokonuje wszelkie trudności ze spokojem, bez paniki. Jego rodzina jest daleko i jest normalna. W pewnym czasie, zamieszkał na chwilę w dużym mieście, aby zaliczyć dwa semestry na uniwersytecie. Koncentruje się na nauce, myśli o przyszłej pracy, o zarobieniu pieniędzy na wybudowanie domu, o „niezwykłej kobiecie”, która ma do niego przyjechać. O tym może być też osobna powieść. Wtedy można by wstawić jedną fabułę (z nocną pracą na zmywaku, brodatych muzułmanach w tej samej klatce schodowej, braku pieniędzy na czynsz, rozstaniu się z niezwykłą kobietą itp.), różne emocje, stan napięcia i pisać o tym na czterystu stronach. U mnie jest to tylko fragment w tym co chcę zaprezentować.

W tym samym czasie, bohater idzie sam na bal debiutantek. Patrzy na pokaz, bierze udział w tańcach, rozmawia z ludźmi i wychodzi, nie ogląda się za siebie. Ci ludzie zniknęli z jego życia. Nie ma ich. W tym mieście nie będzie już długo mieszkał. Wnet znajdzie się na małym statku, na wysokim morzu w otoczeniu nowych ludzi. Tam są problemy też, ale nie panikuje, bo gdyby to robił, to nie nadawałby się do tej roboty.

Biografii nie chcę pisać. Nikt mnie nie zna i wolę, aby tak zostało. Moje zdarzenia opisane w treści nie są podane chronologiczne i nie jest moim zamiarem, aby się zobowiązywać do pisania prawdy i tylko prawdy. To ma być opowiadanie, jakkolwiek by go zwał. Jako precedens pisarski, powołuję się na Kaare Gulbransena i na Jana Gauze. Tak z pamięci, bo tych książek nie miałem w rękach od kilku dekad. To nie były biografie, a Gauze, naładował tam dużo fikcji, bez wątpienia.
………..
Wydruk z Internetu:
Kaare Gulbransen był nawet na norweską miarę włóczęgą nie z tej ziemi. Szukał guza i zarobku w kotłowni okrętu, na szerokich pampasach Argentyny, w puszczach Boliwii, na Wyspie Jana Mayena; leczył chorych w Abisynii, kopał złoto w Kenii, polował na krokodyle nad rzeką Douma. Kiedy ciężka choroba zmusiła go do porzucenia pogoni za przygodą, opowiedział o swych szalonych przygodach w książce "Po złote runo".
Jan Gauze urodził się w 1895 roku w Radomiu, ale jako młody mężczyzna opuścił miasto i w poszukiwaniu przygód wyjechał do Ameryki Południowej.
…………
W powyższych dziełach, autorzy kierowali treść powieści do młodzieży. Tam nie było nawet kobiet w otoczeniu głównych bohaterów. Mój bohater nie jest aż tak wstrzemięźliwy.
Pytania:
Czy taka tematyka wzbudza w ogóle zainteresowanie w dzisiejszych czasach w Polsce? Jest sens silić się na to?
Jakiej formy pisania mogę ewentualnie użyć, tak, aby to było klasyfikowane jako literatura i aby zainteresowało wydawców i czytelnika? Zdaje się, że samo przestawienie narratora z trzeciej osoby na pierwszą może nie wystarczyć.

[W]Rok 1971 (fragment powieści)

29
Problemem nie jest kwestia formy narracji, tematylka, czy dodatek fikcji, a poziom warsztatu. Swego czasu czytałem Gauzego i mi się podobał. Ale on pisał nie tylko o ciekawych sprawach, ale i dobrze warsztatowo. Zainteresujesz wydawców tylko wówczas, gdy poprawisz warsztat. Polski rynek jest dość płytki, a konkurencja ogromna.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron