Najpierw tak ogólnie. Przychodzą mi do głowy trzy uwagi. Pierwsza in plus jest taka, że przebija się przez ten tekst Twoje lekkie pióro, a to jest rzecz rzadko spotykana. Zwykle płynnie przechodzisz pomiędzy zdaniami tak, że nie traci się wątku. Jest trochę nienaturalnych szyków, ale generalnie wydaje mi się, że budujesz naturalny rytm dobrą kombinacją zdań długich i krótkich. Dlatego mi się to czytało swobodnie. Druga rzecz jest taka, że tekst wciąga ale równocześnie czasem mam wrażenie że brakuje mu wyrazistości, jakiegoś pazura. Jeśli opisujesz rezygnację, rozczarowanie czy jakieś inne wewnętrzne stany spróbuj opisać je bardziej przekonująco. Może sposobem będzie tu użycie innych słów, może bardziej dosadnych. Niech coś zaiskrzy. Rozumiem, że może być też tak, że jeśli bohaterka jest w jakimś niezdecydowaniu, to celowo chcesz nadać tekstowi taki styl, ale chyba jednak to co innego. Trzecia rzecz to przeplatanie się narracji trzecioosobowej z takimi wtrąceniami jakby z głowy bohaterki ("Ale było warto", "co robić" itp). Mnie to wybija z rytmu powieściowego gdzie spodziewam się jednolitej narracji. I z tym jest też tak, że wiadomo czy to są myśli bohaterki czy narratora. Wydaje mi się, że do bohaterki nie zawsze pasują, a jeśli to narrator to nie widzę potrzeby żeby zmieniał sposób wypowiedzi.
Z rzeczy drobniejszych: podobają mi się niektóre pomysły np. z przekładaniem bransoletki i, że chłopak mówi, że przyjdzie z zupą (są niebanalne i realistyczne). Podoba mi się też kompozycja: marazm godziny trzeciej w nocy + marazm w głowie Niny + przyciemnione światła. Natomiast całkowicie zapomnij o słowie "coby", które użyłaś dwa razy. Ono nie pasuje w ogóle do reszty. W końcówce rozdziału Daria i Nina wg mnie dochodzimy do puenty o studiach drogą zbyt krętą. W tym samym rozdziale wstęp o przeliczaniu kalorii jest zbyt długi, spodziewałbym się szybciej czegoś na linii Nina - Daria (jak sugeruje podtytuł).
Jeszcze jedno. Jeśli te rozdziały w takiej postaci będę obok siebie, to mam wrażenie, że są zbyt krótkie i w rezultacie takie przeskoki po dwóch stronach od rozdzialika do rodzialika będą wybijały z rytmu. Może przez to, że nie ma w nich wyraźnej puenty (może z wyjątkiem ostatniego) mam wrażenie nienasycenia i czegoś bym jeszcze chciał od takiego rozdzialiku.
katamorion pisze:Nina miała przy swoim biurku lampkę, ale po zapaleniu recepcjonistka stawała się bardzo widoczna z zewnątrz, co jej nie odpowiadało
Czy to Nina jest recepcjonistką czy to jeszcze ktoś inny? i komu to nie odpowiada? - to niejasne chyba przez dziwny szyk.
katamorion pisze:Później mogła je zamknąć, ale czuwać
To też niejasne.
katamorion pisze:mały ruch, mniej pracy.. I było coś jeszcze.
Tu mi nie gra szyk.
Ale wolała być czujna.
Nie zaczynałbym zdania od "ale".
katamorion pisze:odłożyła ostrożnie, co do milimetra, karteczkę na swoje miejsce
Ten szyk da się uprościć.
katamorion pisze:Jest trzecia. Pobliski kebab był otwarty
Jest, a potem był. Pomieszanie czasów albo to właśnie taka wstawka, o której pisałem na początku.
katamorion pisze:Mimo takiego braku współpracy
Jakiego?
katamorion pisze:„Pewnie myśli co zje na kolację!” - pomyślała Nina.
Tylko trzy osoby ze sobą rozmawiały, komentując brudne buty sportowe jednej z nich.
Pomiędzy wypowiedzią Niny, a następnym zdaniem jest nienaturalne przejście.
katamorion pisze:Elektryczne prądy w powietrzu.
Może: wydawało się jej że... Bo to nie brzmi jak metafora, a rozumiem, że ma oczywiście być.
katamorion pisze:To aż tak gruba jest?
Nienaturalny szyk.
katamorion pisze:Chyba za dużo pism kobiecych na recepcji przeczytała
I znów odwrócony szyk.
katamorion pisze:Zobaczyła, jak jego uśmiech powoli gaśnie i zamienia się w grymas rozczarowania.
To jest opisane bardzo wprost. Może lepiej byłoby tak skonstruować tę scenę, żeby niechęć chłopaka wychodziła dyskretnie np. w rozmowie.
Zatwierdzona weryfikacja - Gorgiasz