16

Latest post of the previous page:

Ale ja nie dawałem żadnych wskazówek! Poza tym trudno o merytoryczną krytykę, gdy nie przeczytało się tekstu. Po prostu pytam.[/quote]

Ale o co pytasz? Wcześniej wspominasz o bełkocie, to też pytanie? Teraz przyznajesz się, że nie czytałeś tekstu. Uznaj, że się zdumiewam.
Poza tym ta wymiana uwag nie dotyczy tekstu.

[ Dodano: Wto 07 Kwi, 2015 ]
gebilis pisze:I niestety humor przy tym opowiadaniu jest bezwzględnie potrzebny.
Bo jeżeli chcesz wszystkim wmówić, że bez różnicy jest jak nazwiesz drzwi = wrotami, bramą czy odrzwiami-to po prostu nie szanujesz czytelnika i jego wiedzę na temat wyrazów bliskoznacznych.
Jeżeli uważasz, że tekst jest dobry
Jastek Telica pisze:Nie chcę byś się zastanawiał co autor miał na myśli. To nie ma znaczenia.
Albo tekst trafia, albo nie.
Dzięki za uwagi.
Ale mam zdanie odmienne.

to nie proś o opinię.
I cóż do tego wszystkiego dodać?
Pisz jeżeli to sprawia ci przyjemność, ale oprócz tego, że ty jesteś zadowolony ze swoich opowiadań przekonaj o tym jeszcze potencjalnego czytelnika ;D

[ Dodano: Pon 06 Kwi, 2015 ]
przepraszam: nie odrzwia lecz odedrzwia :x
Pani w piątej klasie mazała mi na czerwono, kiedy używałem tych samych określeń. Nie upieraj się przy tych bramach, drzwiach i wierzejach. Wyrazy bliskoznaczne należy używać. Ponadto wierzeje może oznaczać skrzydło drzwi.
Czytelnik ma sam rozumieć, bez autorskich wskazówek. Inaczej widzimy rolę autora, ja wolę zostawić czytelnika samego z tekstem.
Uważam, że humoru w tym opowiadaniu dość.

[ Dodano: Wto 07 Kwi, 2015 ]
Cerro pisze:
Nie wiem, czy to świadoma decyzja, czy mimowolna inspiracja, czy w ogóle zbieg okoliczności - ale myśl, jaka nachodzi po przeczytaniu trzech pierwszych zdań to "aha, ktoś tu próbuje stylizacji na Sapkowskiego". Tylko że no, polotu do tworzenia takich językowych konstrukcji w nim nie ma.

Masz fragmenty jak:
Dotknął.
- Niezła sztuczka – zamruczał z podziwem.
Zatarł ręce.
- Naprzód! – zawołał ochoczo. – Jak dotąd wszystko udaje się doskonale. Oby tak dalej.
Więc poszedł.
a) czego dotknął?
b) czy twój bohater ma jakieś psychiczne problemy, że mówi sam do siebie, bo w innym przypadku takie zachowanie jest skrajnie nienaturalne?
c) "zatarł ręce" - nie jest to nic dla czytelnika istotnego, nie ma w tym językowej finezji, w dodatku klikasz "enter" jak oszalały i z jednego akapitu zrobiłeś trzy króciutkie, co nie jest wygodne do czytania;
d) nie zaczyna się zdania od "więc", zwłaszcza kiedy jest to zupełnie zbędne (a poza tym, do czego to "więc", tak właściwie: "naprzód, więc poszedł"? "wszystko udaje się doskonale, więc poszedł"? "oby tak dalej, więc poszedł"? "zawołał ochoczo, więc poszedł"? nie, chyba jednak wstawiłeś tutaj słowo o konkretnej roli, bo tak).
twisted:
Odpowiadam.
a) Nie mam czytelników za debili. Z poprzedniego akapitu wynika skąd wyszedł. Łatwo można się domyślić, czego zatem dotyka, bo wynika to z kontekstu. Można zastanawiać się co najwyżej nad użyciem zaimka. Ale po co, skoro kontekst oczywisty?
b) Człowiek to istota społeczna. Jak nie ma z kim nawiązywać relacji, gada do konia.
Albo do siebie.
Przykładem może być Robinson Crusoe. Albo jakikolwiek dramat. Uważałbym z łatwym określaniem czegoś jako nienaturalne. W dramatach bohaterowie notorycznie gadają na boku. Niby do siebie. Naprawdę do publiczności.
A skoro już ten Sapkowski się pojawił, to:
- mamy taki Głos rozsądku 4, w którym Geralt mówi. Do kogo? Nazywa ją Iola, ale tej Iola ni razu nie słyszymy. Czyli tak naprawdę mówi do siebie.
- lub też:
– Nadłożymy trochę drogi, Płotka – powiedział. – Zjedziemy z traktu.
Ptaszyska, jak mi się zdaje, nie krążą tam bez przyczyny.
Klacz, rzecz jasna, nie odpowiedziała, ale ruszyła z miejsca, posłuszna
głosowi, do którego przywykła.
– Kto wie, może to jest padły łoś – mówił Geralt. – Ale może to nie łoś. Kto
wie? (Sapkowski, Ziarno prawdy).
Wiedźmin gada do konia. Ma kłopoty psychiczne, czy nie?
- z porównywaniem do Sapkowskiego to ludziom odbija. Jakby wcześniej fantastyki nie było. A była w postaci Lema albo Balladyny, czy też Ballad Mickiewicza.
Nie wiem na jakiej podstawie rozpoznanie mego stylu jako Sapkowskiego. Nie przekonujesz mnie do swych kwalifikacji. Chodzi o dynamikę i wewnętrzny dialog tekstu oraz robienie oka do czytelnika. A w ogóle to różnicowanie. I trochę współczesna maniera, do której, chcąc nie chcąc, nie można się nie odnosić.
c) Zacieranie rąk w oczywisty sposób mówi coś o bohaterze. Entery, czyli akapity.
To proszę:
Głowa upadła na żwir.
Potworów jest coraz mniej?
A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka.
We mnie. (Sapkowski, Ziarno prawdy)
Po zabawieniu się w rachmistrza, wyszło mi tych enterów dziewięć. Nie przeszkadza mi to. Osobne akapity to przecież mocniejsze znaki przestankowe. Skoro Autor ich używa, znaczy, że chce coś powiedzieć dobitniej. Nie to mi przeszkadza w tym fragmencie (jedynym jaki uznaję za słaby w tym - moim zdaniem - najlepszym opowiadaniu ASa), ale niepotrzebna poetyzacja, która do Geralta nie pasuje.
d) Zaczyna się od więc. Stosuje się równoważniki zdań. Ba, nawet można rozpocząć od się.
Choćby tak:
- Zrobi pan, to szefie? - zmartwiony lokator zwraca się do hydraulika.
- Się wie, szefie - odpowiada monter, pojadając kanapkę ze śledziem i jajkiem.
"się" w tym wypadku podkreśla protekcjonalny ton fachowca.
Taki sposób nazywa się licencja poetycka. I nie jest żadnym specjalnym wymysłem, ale wzbogacaniem tekstu. Co konieczne.

[ Dodano: Wto 07 Kwi, 2015 ]
Cerro pisze:
Przeczytałam fragment, z którego niewiele wynika. (...)

Dalej nie czytam - bo przecież tobie się podoba i wiesz, że jest dobrze, no więc szkoda mojego czasu. :twisted:
Klasyka.
Dotąd wiedziałem, że Polacy znają się bezbłędnie na trzech dziedzinach.

Medycynie.
- Pani droga, a mnie ucho boli.
- A mnie noga bolała. Maść pani pewną polecę.

Polityce.
Wszyscy politycy to ścierwa, oszuści i złodzieje - powszechna wiedza naszych rodaków. Tym dobitniej głoszona, im mniej dany krajan tych wszystkich obleśnych polityków słucha. I tak o nich wszystko wie, więc po co ma ich słuchać?
W gruncie rzeczy nie to mi przeszkadza, ale banał tych wypowiedzi. Kiedy można ładnie. Choćby tak: polityka to w krysztale pomyje.

Piłce nożnej.
Szpakowski po pięciu minutach recenzuje grę drużyny. Stada łamaga przed telewizorem wyzywający zawodników od patałachów.

Teraz dowiedziałem się, że na literaturze też znają się wszyscy. Pominę zestaw kilku komunałów, jakie uchodzą za zasady pisania. Gorzej, że wystarczy przeczytać pół strony, by wiedzieć wszystko. Skoro wiesz wszystko przed, nie czytaj. Ze mną nie dyskutuj. Nudzi mnie obrzucanie się złośliwościami. Zaś to, co podajesz jaki wzorzec, powinno być odrzucane, bo język jest żywy i stale się zmienia.

[ Dodano: Wto 07 Kwi, 2015 ]
slavec2723 pisze:Ok, więc próbowałem to przeczytać, i po dwóch podejściach znalazłem się gdzieś w połowie tekstu. Trzeciego podejścia nie chce mi się już robić, sorry. ()
Aha, zanim osiągniesz poziom Sapkowskiego, poczytaj trochę.

Pozdrawiam.
Zanim zaczniesz dawać mi rady dotyczące czytania, poczytaj trochę. Zacznij od tekstu na temat którego się wypowiadasz. To raptem piętnaście minut.
Twoja rada dotycząca tego co powinienem czytać jest BEZCZELNA.
Nie cierpię maniery wyższości, zwykle świadczy ona o lenistwie. Przykładem tu są belfrowie z podstawówki lub gimnazjum (no, większa ich część), którym zależy tylko na tym by lekcję odbębnić. Posłużą się konspektem dołączonym do podręcznika, z ulgą odetchną jak nikt się nie wyrwie z czymś nietypowym. Przygotują gorzej lub lepiej do zaliczenia tekstu. Później mamy sformatowane wypowiedzi na tematy wszelkie.
Drugą grupą stanowią nauczyciele szkół średnich i wyższych. Niestety, sformatowani uczniowie, kiedy wykładowca choćby takiej politologii, socjologii albo ekonomii, holistycznie zacznie od jednego, przejdzie do drugiego, podsumuje trzecim, sięgając po Sienkiewicza, nie rozumieją o co mu idzie. Oni znają Sienkiewicza, ale tylko z bryków.
Chwalisz się tym, że znasz się na temacie, którego nie poznałeś. Ja tam głupi jestem, za Sokratesem powiem, że wiem, czego nie wiem.
Wolę zadawać się z ludźmi, którzy nie pozjadali wszystkich rozumów.

[ Dodano: Wto 07 Kwi, 2015 ]
Drodzy przyszli Autorzy.
Posługujecie się kliszami, przyznajecie do nieczytania, a oceniacie. Dokonujecie rozpoznania stylu, przyznając się przy tym do bardzo wąskiej wiedzy na ten temat. Wszystko odnosicie do Sapkowskiego.
Są inni. Dla mnie zdecydowanie bliżsi przez ironię i absurd: Heller i Bułhakow, nie rozpisując się o Sienkiewiczu czy Dumasie.
Oczekiwałem subtelnej szermierki słownej, ironii, zaskakujących i ciętych ripost, zamiast tego cepologia i posługiwanie się schematami. Szukajcie nowych środków wyrazu, dynamizujcie tekst, stawiajcie na dialog wewnętrzny, nie ograniczajcie się dalibóg do takich rad, że nie zaczyna się zdania od więc!
Mogę uznać, że tekst się komuś nie podoba, mogę dyskutować nad sensownością wprowadzanych informacji, ale na Boga, nie o banalnych radach!
To nudne.
W obydwu znaczeniach tego słowa.

Czytanie tekstu w proponowanej formie na tej stronie trudne, postaram się załączyć w pdf.
Nawet rozdziały wcześniejsze.
Jak tu mi się nie uda, spróbuję gdzie indziej, a wtedy podam adres.

I proszę.
Bardzo gorąco.
Nie nudźcie mnie komunałami. Jesteście twórczy, nietypowi, szukacie nowych ścieżek, błądzicie, macacie po omacku z nadzieją, że się uda. I to właśnie jest pisarstwo. Zaskoczcie mnie, będę wdzięczny.

17
Jastek Telica pisze:Póki co drzwi pozostawił otwarte, przytrzymywał wierzeje. Nie brakło mu cierpliwości. Nic się jednak nie stało, zatem w spokoju zostawił wejście. Zamknęło się bezszelestnie, ni rysy po sobie nie zostawiło. Po prostu niczym nie wyróżniająca się skalna ściana.
http://pl.wikisource.org/wiki/Encyklope ... a/Wierzeje

[ Dodano: Wto 07 Kwi, 2015 ]
Aha!
Oczekiwałem subtelnej szermierki słownej, ironii, zaskakujących i ciętych ripost, zamiast tego cepologia i posługiwanie się schematami. Szukajcie nowych środków wyrazu, dynamizujcie tekst, stawiajcie na dialog wewnętrzny, nie ograniczajcie się dalibóg do takich rad, że nie zaczyna się zdania od więc!
nudzisz się?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

18
Jastek Telica, troszeczkę mi to wszystko nie pasuje. Najpierw prosisz o opinię, a gdy ją otrzymujesz, sprawiasz wrażenie obrażonego. Skoro Twoi czytelnicy twierdzą, że brak w tym polotu i dowcipu, to wypada podziękować za poświęcony czas i na chłodno spojrzeć na tekst jeszcze raz.
Dużo osób na tym forum próbuje bronić swojego dzieła, choć w rzeczywistości nie potrafią dostrzegać kardynalnych błędów, co więcej, twierdzą, że dodają one uroku i oryginalności.
Pokora, pokora i pokora, a tekst moim zdaniem jest nieciekawy i mało dynamiczny, choć to w zasadzie same dialogi - tym gorzej, bo opisy dałoby się ożywić jakimiś dialogami, ale w tym przypadku można jedynie zabrać się za poważną edycję.

19
_Piotr_ pisze:Jastek Telica, troszeczkę mi to wszystko nie pasuje. Najpierw prosisz o opinię, a gdy ją otrzymujesz, sprawiasz wrażenie obrażonego. Skoro Twoi czytelnicy twierdzą, że brak w tym polotu i dowcipu, to wypada podziękować za poświęcony czas i na chłodno spojrzeć na tekst jeszcze raz.
Dużo osób na tym forum próbuje bronić swojego dzieła, choć w rzeczywistości nie potrafią dostrzegać kardynalnych błędów, co więcej, twierdzą, że dodają one uroku i oryginalności.
Pokora, pokora i pokora, a tekst moim zdaniem jest nieciekawy i mało dynamiczny, choć to w zasadzie same dialogi - tym gorzej, bo opisy dałoby się ożywić jakimiś dialogami, ale w tym przypadku można jedynie zabrać się za poważną edycję.
Nie obrażam się, dokonuję oceny ocen, podając argumenty. Zrobiłem, co do mnie należało, przeczytałem te wszystkie uwagi od początku do końca i rozważyłem.
Nie broń innych, uzasadniaj własną opinię. Nie jesteśmy cudzymi adwokatami.
A nie podobać się może każdemu.
Tak na marginesie, wiesz jak dodać pdf, bo mi się nie udaje?
Wdzięczny będę za ewentualną radę.

[ Dodano: Wto 07 Kwi, 2015 ]
Natasza pisze: nudzisz się?
Nie, usiłuję znaleźć sposób by dodać plik pdf, a nie idzie mi.
A naprawdę za rady byłbym wyjątkowo wdzięczny.

Aha, doczytałem, to rar ma być.
Zatem z pewnością nie będę się nudził. Rarowanie jak na razie jest mi obce.

[ Dodano: Wto 07 Kwi, 2015 ]
Chyba mi się udało czegoś nauczyć.
Dzięki za inspirację.
Próbuję

[ Dodano: Wto 07 Kwi, 2015 ]
Od rozdziału pierwszego do omawianego. Jeśli ktoś nie chce się męczyć.

21
Smoke pisze:moderatorzy do moderacji!
literaci do piór!
przypadki kliniczne do porannej porcji tabletek!
Byłem pewien, że na obrażaniu się skończy.
Klasyka.
Do dzieła, udowodnij, że stać cię na więcej!

Może uda się wykorzystać wpis krytyka. To próbuję. Od pierwszego rozdziału, tu:

[ Dodano: Wto 07 Kwi, 2015 ]
Bardzo dziękuję za twórcze wspieranie.
Naprawdę, nie dość, że wiele dowiedziałem się o recepcji tekstu, to na dodatek nauczyłem się rarować, poznałem także ograniczenia dotyczące załączanych plików.
Wdzięczność moja nie zna granic. Polecam się na przyszłość. Jak ktoś ze szczytu palmy zrzuci na mnie kokos, to mleczko wypiję, a ze skorupy miseczkę zrobię.
Bóg zapłać!

W załączniku rozdziały 3 do 6. Siódmy umieszczony wcześniej.

22
oj, nie rozumiesz nic - to nie ja muszę coś udowodnić (bo mnie już tu znają) ale ty powinieneś pokazać się z dobrej strony
Jastek Telica pisze:Do dzieła, udowodnij, że stać cię na więcej!
no właśnie przypadkiem dotarłeś do sedna! Widzisz, sęk w tym, że nie stać mnie na więcej (w twoim przypadku oczywiście). Czas jest bezcenny, a zrobienie weryfikacji to minimum dwie godziny - nie stać mnie poświęcić tyle na:
1. tak niskiej jakości tekst (ale to pół biedy, gorsze rzeczy weryfikowałem).
2. taką postawę autora - zamiast współpracować, bronisz tekstu, a nie ma czego bronić, bo sam piszesz na swojej stronie, że wydawcy mają cię w nosie - czemu więc się dziwisz, że tu recepcja jest jaka jest? naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, że poziom tego tekstu jest zbyt niski, by się nad nim ktokolwiek sensownie miał pochylić? ja (i wielu innych tu) chętnie pomagamy sobie nawzajem - jeśli oczywiście jest jakaś pokora i chęć współpracy z drugiej strony, ale w przypadku jak twoim resztki dobrej woli wyparowują jak woda z pozostawionego na gazie czajnika. nie jesteś pierwszym takim przypadkiem, przerabiano tu nie gorszych, zawsze kończyło się tak samo i od początku wiadomo, że wszelka próba merytorycznej dyskusji jest bezperspektywiczna.

jesteś wampirem energetycznym, dostałeś w tym temacie odpowiednią ilość wsparcia negatywnego, ale o to chodziło ci na samym początku (być może jednak nie wiesz sam o tym). są bowiem ludzie, którzy potrzebują konfliktów, wrogów, krytyki, ale tylko po to, by ciągle tkwić w tym samym miejscu, bo po przyjęciu zasadnej krytyki musiałbyś coś zrobić ze swoim pisaniem, a tak możesz wciąż w kółko kręcić się w tym samym miejscu i dryfować od odrzucenia do odrzucenia i itd itp.


Proszę powstrzymać WSZYSTKIE dryfy ad personam. Nat.
Ostatnio zmieniony wt 07 kwie 2015, 10:13 przez Smoke, łącznie zmieniany 2 razy.

23
Widzę, że od wczorajszego wieczoru, kiedy dyskutanci mieli uwagi dotyczące tekstu, sprawy zaszły dość daleko, więc zgłaszam się - na razie tylko w dwóch w kwestiach podejmowanych w samej dyskusji.
I proszę.
Bardzo gorąco.
Nie nudźcie mnie komunałami. Jesteście twórczy, nietypowi, szukacie nowych ścieżek, błądzicie, macacie po omacku z nadzieją, że się uda. I to właśnie jest pisarstwo. Zaskoczcie mnie, będę wdzięczny.
Popieram. Jako wezwanie do autorów, umieszczających próbki swojej twórczości w Tu wrzuć...
Natomiast jeśli miałoby to odnosić się do komentarzy pod tekstem - to cóż, autor powinien dać szansę swoim komentatorom.
Dokonujecie rozpoznania stylu, przyznając się przy tym do bardzo wąskiej wiedzy na ten temat. Wszystko odnosicie do Sapkowskiego.
Są inni. Dla mnie zdecydowanie bliżsi przez ironię i absurd: Heller i Bułhakow, nie rozpisując się o Sienkiewiczu czy Dumasie.
To kwestia indywidualnych skojarzeń, jednak decydującą rolę odgrywa tu przynależność gatunkowa. Jeśli ktoś czyta o Frollu, który wędruje przez świat podziemny i spotyka tam goblina-handlarza, to trudno liczyć na to, że jego myśli skierują się w stronę Bułhakowa, Hellera, Vonneguta, Viana, etc. Sapkowskiemu też nie można odmówić skłonności do ironii, czasem również absurdu, umiejętności budowania żywych dialogów i ciętych ripost. Naprawdę nie wiem, czemu takie porównania miałyby dyskredytować Twój tekst. Twoja narracja, stylizowana na opowieść plebejską, plus bohaterowie i ich otoczenie, zdecydowanie zawężają krąg odniesień. Ale: każdy gatunek ma swoich klasyków i w polskiej fantasy Sapkowski zyskał już taką rolę.

Do samego tekstu jeszcze wrócę.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

24
Nie nudźcie mnie komunałami.
Akurat rzeczy ogółem wiadome, najczęściej są lekceważone. Jak widać...
b) czy twój bohater ma jakieś psychiczne problemy, że mówi sam do siebie, bo w innym przypadku takie zachowanie jest skrajnie nienaturalne
Akurat tamten fragment skojarzył mi się z bajkami, w których postacie mówią na głos oczywistości, żeby dziecko mogło zrozumieć.
Teraz dowiedziałem się, że na literaturze też znają się wszyscy.
Akurat Polacy ogółem nie są zbyt oczytani, ale kurde, wiesz, że znajdujesz się na forum literackim, prawda? Byłoby bardzo dziwnie gdyby użytkownicy tego forum nie byli mniej lub więcej obeznani z literaturą...
Wszystko odnosicie do Sapkowskiego.
Oprócz tego, że tekst przypomina jakąś karykaturę prozy Sapkowskiego, sam w komentarzach wielokrotnie nawiązałeś do Sapka.

A i nie miej do nikogo pretensji, że nie da rady doczytać do końca. Czytanie powinno sprawiać przyjemność, a nie torturę. I to nie tak, że "skoro nie doczytaliście nawet do końca, to nie macie prawa wypowiadać się na temat tekstu, z którym nie zaznajomiliście się odpowiednio". To że kilka osób powiedziało że przeczytało tylko fragment, bo dalej nie dało rady, świadczy negatywnie o tekście, a nie o buractwie użytkowników którzy nie czytali a krytykują. Tak naprawdę wprawne oko może ocenić tekst po kilku pierwszych zdaniach. A tekst czyta się...naprawdę ciężko. Też przeczytałem tylko początek i coś tam ze środa, bo mnie już oczy bolały. Gdybym był sędzią, zamiast na roboty publiczne czy kilka miesięcy więzienia, skazywałbym na przeczytanie wszystkich 3 tomów tej niesamowitej trylogii. No chyba, że zacząłeś pisanie od połowy 3 tomu i pierwsze jeszcze nie zacząłeś...

Domyślam się, że jesteś albo młodym człowiekiem, albo początkującym autorem. Świadczy o tym:
- słaby warsztat
- proszenie o opinie a później oburzanie się na negatywne komentarze
- święte przekonanie o swoim geniuszu
- zaczynanie przygody z pisarstwem od trylogii, zamiast potrenować na opowiadaniach i pracować nad warsztatem. Bo chyba nie pisałeś wczesniej opowiadań, prawda? Od razu na głęboką wodę. Bardzo często 5 czy czasem nawet 10 pierwszych napisanych opowiadań jest do wyrzucenia. Trzeba to traktować jako trening, a za jedenastym wyjdzie coś konkretnego. A książka to grubszy kaliber i lepiej poczekać trochę z pisaniem jej. Choć ja skończyłem już jedną książkę, a następną skończę wkrótce, wciąż swobodniej się czuję przy opowiadaniach, a pisanie książki sprawia trudności.
- piszesz rasowe fantasy o elfikach, krasnoludkach i goblinach. Aż dziwota, że akcja nie działa się w karczmie. Też takie pisywałem jak byłem w gimnazjum (na szczęście żadne z tych wypocin nie przetrwało).

Przyznam się ze wstydem, że też taki byłem parę lat temu. Większość moich pierwszych opowiadań to był taki sam bełkot jak i u Ciebie. I też się oburzałem, wykłócałem o każdy komentarz. I płakałem po nocach że nikt nie rozumie mojego geniuszu :oops: . Wydaje mi się, że sporo autorów było takimi na początku. Część z nich zmądrzała, wyciągnęła wnioski i robiła wszystko, żeby pisać coraz lepiej i lepiej, ale niestety spora większość dalej trwa w świętym oburzeniu i wciąż oczekują na dzień w którym świat przekona się o ich geniuszu i dostanie oświecenia. Nie bądź w tej większości, a możliwe że kiedyś przeczytamy tu Twoje opowiadanie, które będzie całkiem niezłe, a potem razem będziemy się śmiali z tych elfików i goblinów ;)
Nie wierzę i nigdy nie uwierzę w żadne utopie, ale za to wierzę we wszelkie możliwe antyutopie.


http://edwardhorsztynski.blog.pl/

https://www.facebook.com/pages/Edward-H ... 81?fref=ts

25
Nie lubię kopać leżącego, ale...
No dobra - lubię kopać leżącego, zwłaszcza gdy właśnie histeryzuje.

ad. a Aha. Czyli mają się domyśleć z kontekstu, czy dotknął ściany. Czy siebie. Czy może czegoś innego. "nie mam czytelnika za debila" = "jest mi wszystko jedno, co sobie dopowie"
Dobra. Tylko nie miej pretensji, jak sobie dopowie coś innego niż chciałeś. :twisted:

ad. b U Robinsona Cruzoe powód jest dobry. Gada do siebie w wyniku długotrwałego osamotnienia, które owszem, rzuca się człowiekowi - jako istocie społecznej - na psychikę. Stąd pytam o problemy na tym podłożu. Ale idzie do kogoś, więc raczej nie ma. Czyli to raczej to, co napisał Horsztyński. Na co ci próbowałam zwrócić uwagę. Wiesz, mając cię za inteligentnego. :*
Geralt gada do konia. Właściciele zwierząt zazwyczaj do nich gadają, bo mają skłonność do ich antropomorfizacji, często nawet nieświadomej. To, czy jest się osamotnionym czy nie, zdrowym czy nie całkiem zdrowym psychicznie, nie ma tu wielkiego znaczenia. Porozumiewamy się ze "stadem" w naturalny dla nas sposób i ogromna część właścicieli zwierząt to robi.
Dramat zaś ma jakby troszeczkę inne przeznaczenie niż powieść. Ale rozumiem, że mimo moich słabych kwalifikacji, ja miałam o tym w szkole, a ty nie. xD

ad. c Ha. Ziarno prawdy - super tekst. Sapkowski stosuje akapity PO COŚ i z SENSEM? Dobrze, więc ty, Jastku, wal je jak szalony tam, gdzie są zupełnie zbędne. Podkreśl po tysiąckroć, że twój bohater zatarł ręce. To przecież bardzo istotne. I jakie unikalne. I tyle mówi o bohaterze. Good job.

ad. d Ale ja nie pytam o beztroską odzywkę "się wie", w dodatku w dialogu. Ja pytam, do czego odnosi się twoje "więc". I nawet ci pokazałam, że odnosi się do niczego. Jest z bani. Jest niepoprawne. Jest zbędnym nabijaniem znaków. Ale możesz je przytulić, pogłaskać i zostawić na miejscu - czemu nie. W końcu to twój własny styl! :roll:
Rozumiem, że skończyłeś czytać mój komentarz na pierwszym przecinku.
Nie przekonujesz mnie do swych kwalifikacji.
Ha, ha! Wiedziałam, że powinnam dołączyć zdjęcie do CV! :D
No tak, ja się nie znam. Na fantastyce szczególnie. A inni to już w ogóle.
Nie słuchaj nas, my tu tak sobie tylko siedzimy i oglądamy śmieszne koty, a potem tworzymy kółko wzajemnej adoracji, klepiące się po plecach.
Dla mnie zdecydowanie bliżsi przez ironię i absurd: Heller i Bułhakow, nie rozpisując się o Sienkiewiczu czy Dumasie.
Kurcze, jak mogłam na to nie wpaść!
Aha - chyba tak, że nie kopiujesz stylu Hellera, Bułhakowa, Sienkiewicza ani Dumasa, tylko właśnie Sapkowskiego. :/
Ironia i absurd? Hm... to może stąd te sztolnie unoszące się w nicości. Przepraszam. W robaczkach.
Oczekiwałem subtelnej szermierki słownej, ironii, zaskakujących i ciętych ripost, zamiast tego cepologia i posługiwanie się schematami. Szukajcie nowych środków wyrazu, dynamizujcie tekst, stawiajcie na dialog wewnętrzny, nie ograniczajcie się dalibóg do takich rad, że nie zaczyna się zdania od więc!
Wiesz, są w tym dziale naprawdę niesamowite analizy, szermierki słowne, kłótnie o możliwe drogi interpretacji, tylko że jeden warunek musi być spełniony. No dobra, dwa.
Dobry tekst.
Autor, który nie zachowuje się jak bufon.
Czytanie tekstu w proponowanej formie na tej stronie trudne, postaram się załączyć w pdf.
Patrz, tyle razy napisał ci ktoś komunał - a dalej nie dotarło, że nie o format chodzi.
Jesteście twórczy, nietypowi, szukacie nowych ścieżek, błądzicie, macacie po omacku z nadzieją, że się uda.
Z całym szacunkiem - chyba ty.
Tylko że macanie po omacku z nadzieją, że się uda, w tekstach dość wyraźnie widać.
moderatorzy do moderacji!
literaci do piór!
przypadki kliniczne do porannej porcji tabletek!
Weź, Smoke, taki fajny dym z rana.
Akurat Polacy ogółem nie są zbyt oczytani, ale kurde, wiesz, że znajdujesz się na forum literackim, prawda? Byłoby bardzo dziwnie gdyby użytkownicy tego forum nie byli mniej lub więcej obeznani z literaturą...
Drogi Autor chyba pił do stwierdzenia o moim średnim oczytaniu - rozumiem, że zinterpretował to jako "znam lektury szkolne programu podstawowego, ale większą część ze streszczeń".
Domyślam się, że jesteś albo młodym człowiekiem, albo początkującym autorem.
Domyślam się, że to wszystko wynik wydania już jednej książki - według Google'a i o ile to nie jest nadzwyczajna zbieżność nazwisk oraz stylów. No bo naprawdę - święte przekonanie o własnym geniuszu, oburzenie na komunały oraz to cudowne "drodzy przyszli autorzy" od Wujka Dobra Rada.
Tylko nie rozumiem, po co w takim razie post w TuWrzuciu? Marnowanie cudzego czasu.
jestem zabawna i mam pieski

26
Całego tekstu nie będę czesać, ale pozwolę sobie na dwie uwagi:
1. Skąd pomysł na szyk przestawny? Jest męczący, i nie wnosi nic poza sugestią pewnej archaiczności, ale skórka nie wydaje mi się warta wyprawki.
2. Skąd pomysł na taką ilość dialogu i niemal wyłącznie dialogu nieobudowanego niemal didaskaliami. To karabin maszynowy, nie beletrystyka :)
Sklnij mnie, autorze, skoro lubisz, ale przynajmniej rozważ te uwagi :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

27
Romek Pawlak pisze: 1. Skąd pomysł na szyk przestawny?
A, miałem na to zwrócić uwagę. Stylizowanie języka, żeby pasował do epoki, a w przypadku fantasy stylizowanie dialogów na modłę średniowieczną w 98% przypadków wygląda śmiesznie i sztucznie.

Nie jest to, mocium panie, łatwa rzecz...
Nie wierzę i nigdy nie uwierzę w żadne utopie, ale za to wierzę we wszelkie możliwe antyutopie.


http://edwardhorsztynski.blog.pl/

https://www.facebook.com/pages/Edward-H ... 81?fref=ts

28
Jastek Telica pisze: Ale o co pytasz? Wcześniej wspominasz o bełkocie, to też pytanie? Teraz przyznajesz się, że nie czytałeś tekstu. Uznaj, że się zdumiewam.
Poza tym ta wymiana uwag nie dotyczy tekstu.
No uznaje, niech będzie;) Nie wiem czy ty czytasz to, co napisałem, czy tylko zżymasz się, że zamiast chwalić ganią, ale odrobina dystansu do własnej genialności to naprawdę dobra rzecz, przydaje się każdemu.

Zamykając ze swej strony temat; nie da się czytać tekstu, który od góry do dołu jest stylizowany na mistrza Yodę, bo to szalenie irytujące. A kto lubi irytować się przy lekturze?
https://soundcloud.com/para-bellum-3

Ogólna

29
Skoro zacząłem, to należy skończyć.
Z grubsza zapoznałem się z kolejnymi zarzutami, po to by stwierdzić, że w zasadzie te nowe, to nic nowego.
Wytłumaczę po raz ostatni, bo dalsze ciągnięcie tej dyskusji jest pozbawione sensu. Nie adresuję tego responsu do poszczególnych dyskutantów. I tak moja replika będzie długa, byłaby jeszcze dłuższa. Czego staram się uniknąć.

Główny ciąg zarzutów opiera się na trywialnej analizie następującego fragmentu:
1. (...) Nic się jednak nie stało, zatem w spokoju zostawił wejście. Zamknęło się bezszelestnie, ni rysy po sobie nie zostawiło. Po prostu niczym nie wyróżniająca się skalna ściana.
2. Dotknął.
3. - Niezła sztuczka – zamruczał z podziwem.
4. Zatarł ręce.
5. - Naprzód! – zawołał ochoczo. – Jak dotąd wszystko udaje się doskonale. Oby tak dalej.
6. Więc poszedł.
Numery powyżej są po to, by nie cytować poszczególnych wypowiedzi.
Analiza czego ten fragment dotyczy:
1. ściana,
2. dotknięcie,
3. komentarz – słowny,
4. reakcja – fizyczna,
5. radość, że wszystko przebiega pomyślnie,
6. i by dalej tak było.
Fragment ten udaje dialog. Dlaczego?
Są dwie zasadnicze formy wypowiedzi:
- monolog – wykładowca ex cathedra tłumaczy, studenci zapisują; on wyżej, oni niżej, czyli relacja pionowa podkreślająca dystans;
- dialog – na ćwiczeniach, konwersatoriach, seminariach, prowadzący wdaje się w dysputę z prowadzonymi. Ważne w tym to, że relację mamy bardziej poziomą, czyli równość wypowiedzi obydwu stron. Podoba mi się idea egalitaryzmu. Ważniejsze jednak, że dialog może zacierać hierarchię, bo rozmówca wciągany do wymiany zdań. W przypadku fabuły w dzianie się.
Czy w powyższym fragmencie następujące działania wynikają z poprzedzających?
Owszem.
Choć wątpliwości budzi relacja pomiędzy 5 i 6.
Czy ona zachodzi?
Bohater cieszy się, że dotąd się udawało. Słówko „więc”, to łącznik, czyli idzie dalej z nadzieją, by się dalej tak układało.
Widoczny tu zabieg skrótowości. Odniosę się do niego później.
I reakcja fizyczna, czyli: zacieranie rąk. Można byłoby pozostawić tylko sam podziw, ale dotykalność lepsza. Dla mnie. Wolę mniej grzebać się w cudzej głowie, a opisać reakcję, która to pośrednio tłumaczy. W tym wypadku nowy akapit podkreśla i zwraca uwagę na tę czynność.
Samo słówko „więc” użyte dlatego, że w powszechnym odczuciu nie stosuje się go na początku zdania. Stylistyka nie może być jednostajna, niekiedy zaskakująca, by nie nudzić.
Więc jest.
Czy bohater zachowuje się nienaturalnie, bo mówi do siebie?
Przed obrazem oglądacz stoi i patrzy. Mruczy z zachwytu:
- O!

Że namacalność ma znaczenie, pokazuję dalej.
Bohater nie tylko widzi, ale bierze w ręce.
Dlaczego?
Bo zachowuje się jak turysta, który lubi rąk nie może powstrzymać, by przekonać się, czy ma do czynienia z czymś rzeczywistym. Namacalność to ludzka natura, stąd Albercik obżerający się sałatą w „Sekmisji”, czy też motyw ściąganej rękawiczki w tym samym filmie albo niewierny Tomasz pchający się z paluchami do rany w boku mistrza.
Zrozumiały przez to staje się fragment wcześniejszy i frollowy podziw i rąk zacieranie. To wyraz jego odczuć, kiedy natyka się na coś dla siebie pasjonującego. Widać sytuacja takie robi na nim wrażenie, zatem zachowuje się adekwatnie.

Co bierze w ręce?
Światełka.
Niby to cukierkowe obrazki?
Niech czasem będą. Innym razem gorzkie jak piołun. Allah lubi różnorodność.
Ale z jakiego powodu ta woda płynąca po ścianie i świecące robaczki?
Niezbyt wnikliwe czytanie, nawet tego rozdziału, ujawnia miejsce w jakim znajduje się bohater. To podziemia. A cechą podziemi jest panująca w nich ciemność. Wynika z tego, że o ile bohater nie został obdarzony nadnaturalnymi mocami, to w ciemnościach nie widzi. Może nie widzieć, będzie nabijał sobie guzy. Ale ponieważ nie widzi, to w takim wypadku musiałbym skupić się na jego odczuciach.
A wspomniałem, że wolałbym tego unikać. Nieustanne grzebanie się w myślach i wrażeniach bohatera jest nudne. Dla mnie. Jeśli komuś to się podoba, niech to robi. Ja nie.
Ważniejsze jednakże to, że jeśli bohater nie widzi, to otoczenia opisać nie można. Chyba, że użyjemy narratora w taki sposób:
„Gdyby widział, to dostrzegłby nieprzebrane bogactwo podziemnego świata. Mnogość źródeł, żyły kruszców na ścianach. Otchłanie, w które runąłby po postawieniu jednego złego kroku”.
Ale unikam tak wyrazistego używania narratora. Wolę dyskretnego, choć dla siebie wolę określać go ukrytym. I tak się ujawnia, jak to widać na początku wywodu. „Więc poszedł” to czysty przykład komentarza narratora. Można byłoby go uniknąć, ale przesadne nie używanie narratora właśnie jest nienaturalne. I grzeszące brakiem umiaru.
Czego unikam.
Z tego powodu czasem pozwalam mu powiedzieć coś od siebie.
Wracam jednak do tego, co zapalonym dyskutantom wymyka się z tego powodu, iż nie doczytali tekstu, a wykazali się przymusem jego komentowania.
Tandetnym (tu akapit oczywiście po to, by podkreślić znaczenie użytego określenia).
Mógłbym uniknąć kłopotu z ciemnością, gdybym uczynił bohatera bardziej kompetentnym w taki sposób, że obdarzyłbym go mocami. Ale uważam z tym. Magiem nie będąc, muszę uważać jak przedstawiam czary. Łatwo się pogubić i bzdury powypisywać, udając, że się na tym znam. Zatem czynię to rzadko. Jeśli ktoś czuje się na tyle mocny, że magię rozumie, niech ją opisuje. Chyba, że jest na tyle otwarty, że obcość nie sprawia mu problemów poznawczych. Nie są to jednak obecni tu komentatorzy, oni na coś innego niż własne mniemania otwarci nie są. Ponadto tak „obdarowany” bohater jest po prostu nieciekawy.
Można byłoby ciemność rozświetlać czymś magicznym. Jednakże, wrócę do tego, co twierdzę powyżej, zabiegu takiego unikam. Magia ponadto nie jest zbyt namacalna, niezgodna zatem z charakterystyką bohatera, który zachowując się jak turysta, chce dotykać.

Dalej mamy goblina – handlarza. Przybysz gada, goblin gada. Obca jest mi maniera następująca: jak karczma – to mordobicie, gdy ulica – szarpanie za fraki, a jeśli przygodne spotkanie w ciemnościach – mord.
Ludzie przede wszystkim gadają. Nawet jeśli o niczym. Rękoczyny to wyjątek, nie reguła.
Wolę jak w karczmie się pije. Wchodzi gość, nachyla się nad kufelkiem i rozgląda się wokoło, podziwia obecne niewiasty i rozważa jak do nich zagadać.
Zaczepiający na ulicy obywatel to najczęściej pijak. Zwykle prosi o złotówkę.
- Nie daję na wódkę – słyszy.
Na co sam odpowiada:
- Na wódkę mam. Zbieram na zagrychę.
Spotkany po ciemku przechodzień sam zwykle obawia się napaści, własnej nie planuje.
Ale wracam do goblina i Frolla. W ich dialogu następuje odwrócenie ról, adwersarz przejmuje kwestie swego dyskutanta. I przede wszystkim rozmawiają. Handlarz może próbować ołgać klienta, ale od pierwszej chwili nie będzie planował jak mu gardło poderżnąć.

Co do użytej formy.
Lubię takie:
„No i lecą liście, liście,
a każde: imię.
Powiedz je uroczyście,
wymień.”
Albo inne:
„nie chce jednak odpowiadać na to
co w miesięczniku „Freedom”
napiszą brodacze
o nikłej wyobraźni”
Czy też:
„Przecież i ja – z ziemi tyle mam,
Ile jej stopa ma pokrywa,
Dopokąd idę!...”
Poezja stawia na dobitność wypowiedzi. Rozbudowuje symbolikę słów, które w takim wypadku przestają być nudnymi znakami. Herbert pokazuje jak skracać wypowiedź, przez co niektóre jego frazy brzmią wręcz niegramatycznie. Są za to gigantyczne znaczeniowo. Oczywiście nie piszę poezji, ale z osiągnięć tytanów korzystam. Język miał zawsze zdolność poszukiwania nowych form wyrazu. Poezja sięga po środki prozatorskie, proza po poetyckie. Nic to nowego. Nowością może co najwyżej być niezrozumienie tego procesu i upieranie się przy nudnej jednowymiarowości znaczeń.
Ponadto dzisiejszy język potoczny dąży do skrótu. Nie, nie jest poetyczny, ale abstrahować od niego, kiedy przyzwyczajenia tak wyraźne, to jakby ocementować brzegi, by rzeka płynęła żelbetonowym korytem. W prozie tylko niektóre słowa mają zwracać uwagę, większość nie, ich zadanie to przekazywać informacje. Niekiedy dobitnie. Skrót jakiego dokonuję we fragmencie, który rozpisałem cyframi, jest świadectwem przedstawionej metody. Stosowany po to, by wymowę rozszerzyć.
Język ma być świeży i nietypowy, wyróżniający dany utwór. Jeśli chcemy poznać dzieło, nie mamy wyboru, musimy się otworzyć na jego sposób wypowiedzi. Zawieszany na chwilę własne nawyki, odkrywamy. Chyba, że z góry wiemy lepiej, że poznaliśmy już wszystko.
Co cechuje nudziarzy.

To, co opisałem to analiza, w gruncie rzeczy bardzo krótkiego fragmentu. Nie chce mi się omawiać całości. To, że ktoś nie widzi tego, co w tym fragmencie się znajduje, nie znaczy, że tego nie ma. Powietrza też nie widać. Nie zachwycam się malarstwem współczesnym, ale nie będę sprzeczał się, że kreski i kropki nie odnoszą się do kondycji człowieka, że nie tworzą jakiegoś własnego metajęzyka. Mogę, tak jak w przypadku kubizmu Picassa, wzruszyć ramionami, powiedzieć, że to dla mnie zbyt minimalistyczna forma, że żarówka na niebie, choć symboliczna, to do mnie nie przemawia. Ale nie będę twierdził, że czegoś nie ma, bo moje przyzwyczajenia odmienne. Nim wydam sąd, wykonam pracę, by zrozumieć. Po wszystkim zapewne i tak stwierdzę, że gustuję w odmiennej formie, bo oczywiście wolę rozbudowaną symbolikę „Straży nocnej”, nawet jeśli domniemania co do interpretacji dzieła naciągane.
Mogło mi się nie powieść, może tekst nie spełnia swego zadania, nie znaczy jednak, że nie ma w nim tego, co przytaczam. Jest, choć upierać się nie będę, że mi wyszło. Jak nie zachwyca, to nie zachwyca. Analiza ma wykazać, czy autorski zamiar się powiódł, poprawna pomaga. Lecz pojawia się jednakże, a jakie owo jednakże, to poniżej.

Analiza jest możliwa wtedy, jeśli dzieło się obejrzało, przeczytało, odsłuchało. Jeśli ma zajść następujący ciąg: olśnienie – badanie – olśnienie. Jeśli komuś nie podoba się olśnienie, niech czyta: najpierw przebłysk, później badanie skąd się wziął, by przebłysk interpretacyjny na koniec udowodnić. I tu najważniejsze:
Elementem koniecznym, pierwszym i podstawowym zaistnienia podobnego ciągu jest poznanie dzieła.
Udowadnianie, że mogę się wypowiadać, choć grzeszę lenistwem, to arogancja w stanie czystym i przypisywanie sobie nadnaturalnych mocy.
A nadmiar nadnaturalności wieje nudą.

Ciekawostką, choć znamienną, jest uwaga o Sapkowskim. Zostałem potraktowany kilkoma dyrdymałami. Teraz zarzut, że Sapkowskim odpowiadam. Właśnie tak się robi. Z tego powodu, że użyty AS został jako argument, sięgnąłem do źródła, by po niedługim wertowaniu znaleźć odpowiednie dla siebie przykłady. Tak się właśnie czyni. Ktoś umie się zaperzyć, ale nic więcej.

Pora na jakąś konkluzję.
A jest ona taka:
z kilkoma osobami dyskutować nie chcę.
Z dwóch zasadniczych powodów:
1. Nabrałem wątpliwości co do kompetencji tych dyskutantów. Są to wątpliwości ogromne, a odnoszące się do ich umiejętności czytania ze zrozumieniem. Co poznać można po płytkich i tandetnych wywodach.
2. Zyskałem pewność co do ich złej woli. Nie czytali tekstu, wypowiadają się o nim. Ten tekst to około jedenastu sformatowanych stron. Piętnaście, góra dwadzieścia minut. Mniej niż wysmażenie przydługich epistoł.
Drugi argument wyjątkowo łatwy do dowiedzenia kolejnym przykładem. Tekst prezentowany na stronie jest w czytaniu nieprzyjemny. Wynika to w ilości znaków w wierszu, natłoku nasuwających się na siebie linijek. Czytanie powinno być wygodne, takie jest kiedy otwieramy książkę. Nie bez powodu w okolicach 32 wierszy na stronie. Proza nie powinna zatrzymywać każdym zdaniem, ma być płynna, niestety lektura z ekranu nie okazuje się łatwa. Z tej przyczyny zamieściłem pliki do pobrania w formie naturalniejszej do czytania, by zweryfikować czy wtedy opór stawiany przez materię przypadkiem nie okaże się mniejszy. I oto wynik, czyli ilość pobrań o godzinie 7.29 w niedzielę 12.04.2015: 2.
Jedno moje, bo sprawdziłem, czy z plikiem wszystko w porządku.
Tak oto dyskutanci chcą się odnosić do omawianego utworu.
Nasuwający się wniosek jest taki, że w dyskusji pod tekstem chodzi o ustanowienie porządku dziobania. To niekiedy nawet ciekawe i takim ciekawym polecam „Bez dogmatu” Sienkiewicza. Bardzo zacna książka, dzięki której poradziłem sobie na pewnym egzaminie. No dobrze, bardziej przysłużył mi się wtedy Słowacki mistyczny.
Ale biorąc pod uwagę, że to stron wiele, język dość hermetyczny, na który trzeba się otworzyć, a dyskutantom brak nawet piętnastu minut na poznawanie cudzych sądów, o łamaniu własnych nawyków językowych nie wspominając, bo ich czas mierzony tysiącami genialnych maksym na kwadrans, to niech sobie obejrzą formę krótszą – kilkuminutową. Taka nasza epoka, że dąży do kondensacji. Pod tym adresem ten koncentrat:


Dalszą wymianę złośliwości z tymi osobami, prezentującymi tak... niepoukładane pretensje do bycia autorytetami pisarskimi uważam za bezproduktywną. I brać w niej udziału nie zamierzam. Rozmowa powinna spełniać funkcję poznawczą. Ta nie spełnia. Funkcję fatyczną pozostawiam dla tych, z którymi gadać chcę, a jakoś się nie układa z początku, z nadzieją, że w rozwinięciu będzie ciekawie. Albo po prostu ich lubię.
A tu przede wszystkim nudne obsikiwanie zawłaszczonego terenu.
Nie ufam w szczerość intencji, komunały już mi się przejadły, nie przeczytam kolejnych wywodów, zatem nie wysilajcie się dłużej, nie jestem w stanie brać pod uwagę waszej argumentacji.
Choć jestem pewien, że życzliwą radą wzgardzicie.

30
Jak dla mnie jest to absolutne mistrzostwo świata;)

Na swoim blogu piszesz:
"Będziecie tu, drodzy moi, dręczeni.
Moimi dokonaniami literackimi.
Z tej oto przyczyny, że jakby tu powiedzieć niedosadnie, wydawcy to, co im proponuję, mają w nosie".

Jakoś się tym wydawcą nie dziwię;)
https://soundcloud.com/para-bellum-3

31
Jastek, ty tak na serio? :)

Nie, no to są jakieś...
Ale poważnie, no, - w życiu czegoś takiego nie czytałem.
Drogi Autorze, jeśli nie widzisz, że robisz z siebie pośmiewisko - to wybacz, ale ja już ci nie pomogę. Proponuję ochłonięcie, albo poszukanie specjalisty leczącego grafomanię.

Odniosę się tylko do fragmentu Twojej wypowiedzi:
Jastek Telica pisze: Analiza jest możliwa wtedy, jeśli dzieło się obejrzało, przeczytało, odsłuchało. Jeśli ma zajść następujący ciąg: olśnienie – badanie – olśnienie.

i podam kilka cytatów z wzgardzonej przez Ciebie, Galerii złamanych piór:
Pomysł to jest nic; pomysł nikogo nie obchodzi, rajcuje głównie autora. Puknij się w głowę, facet, jeden z drugim; co ty możesz wymyślić takiego, by wszystkim szczęki opadły do podłogi? Proch wymyślisz? Pokory! Rozsądku, cholera, i pokory. Trzeba lubić opowiadać; trzeba snuć gawędę, trzeba lubić gawędy. Kogo obchodzi, o czym mówisz, jeśli mówisz ciekawie? A ja wciąż przerzucam teksty, których autorzy koniecznie chcą olśnić czytelnika –
W pracy twórczej zalecam więc rozsądek i umiar. Proste (co nie znaczy ubogie) słownictwo i przejrzysta budowa zdań - to najlepsze referencje.
To takie monotonne, kubek w kubek do siebie podobne produkcje, rozbuchane i nieprzytomne, zadęte, nadęte i niezgrabne, bezlitośnie obnażające brak elementarnych umiejętności - tam, gdzie wymagana jest sprawność na poziomie zgoła mistrzowskim. Siedzę tutaj zrezygnowany, jednym palcem dziobię klawiaturę, drugą ręką podpieram łeb ciężki. Nie wiem, jak to tłumaczyć. Wiele razy już wołałem w tej rubryce: ROZSĄDKU! Ludzie! Co wam każe sądzić, że tego typu teksty są jakkolwiek wartościowe? A niby dlaczego wolno pleść, co ślina na język przyniesie albo co skapnie z pióra, wszystko jedno?
Na koniec powiem tylko, że tekst winien bronić się sam: a Ty, Ty Jastek, napisałeś jakąś cholerną epistołę, która, nie wiem, w Twoim zamyśle, ma przekonać biednego Czytelnika do "utworu". Albo odpowiedzieć na czynione przez Weryforumowiczów zarzuty. Tyle tylko, że sama obrona może stać się, i pewnie stanie, kolejnym źródłem zarzutów.

No bo jak wytłumaczysz takie zdanie:
Jastek Telica pisze:Nieustanne grzebanie się w myślach i wrażeniach bohatera jest nudne. Dla mnie. Jeśli komuś to się podoba, niech to robi. Ja nie.
Co to jest, to Ja nie?
Chyba, powinieneś napisać, że ty tego nie robisz, ewentualnie nie lubisz, ale - ja nie? Twoja epistoła pełna jest takich niegramatycznych, rąbanych siekierą, a nie pisanych piórem zdań. Zdań, które wołają o pomstę do nieba, które urągają Czytelnikom, zdrowemu rozsądkowi.
Mogę się mylić - ale wydaje mi się, że jesteś grafomanem - facetem, który lubi wsłuchiwać się w brzmienie swego głosu, bez znaczenia czy mówi z sensem czy bez.

Nie wiem na czym ci zależało, na byciu atrakcją tego Forum? Jeśli tak, to dostałeś to czego chciałeś. Rozerwałeś mnie, bo na pewno nie olśniłeś.

Na Wery udzielają się naprawdę ludzie życzliwi, którzy nawet po takim "debiucie", wyciągną do Ciebie pomocną dłoń. Ale nie możesz raczyć Nas takimi tekstami i oczekiwać od nas olśnienia. No, sorry.
Mam nadzieję, że następne twoje utwory będą lepsze, nie grafomańskie.

Pozdrawiam.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”