16

Latest post of the previous page:

Valamacil pisze:Słyszał chrobotanie niewielkich zwierzątek, które ukryte w cieniach swych rozbudowanych tuneli przygotowywały się do nadejścia zbawczej nory, nocy, podczas której pustynia ożywała.
To jest zdanie dla czujnych. Zdanie z podpuchą. Bo co było zbawcze? Nory czy noce?
Powalczyłabym z przecinkami, ale jakoś mi się odechciało. Czy poprawiałeś ten tekst po napisaniu?
Valamacil pisze:Za dnia wymarła, dla niewprawnego oka, żyła życiem spokojnym, ale gdy zapadała noc łowcy wyruszali, a pustynia ukazywała swoje prawdziwe oblicze.
Jak coś wymarłe może żyć życiem?
Pustynia za dnia była jak wymarła, jednak gdy zapadała noc, ukazywała swoje prawdziwe oblicze - drapieżcy wyruszali na łowy.
Valamacil pisze:Ekerheart oddychał powoli kątem oka dostrzegając nikły błysk na blado błękitnym niebie, a na spękanych wargach mężczyzny pojawił się delikatny uśmiech.
Stawiaj przecinki, bo czytam: Ekerheart oddychał powoli kątem oka...
Znowu za dużo w jednym zdaniu:
- oddychał powoli,
- kątem oka dostrzegł błysk na niebie,
- uśmiech się pojawił.
Rozbij to na dwa zdania.
Ekerheart oddychał powoli, kątem oka dostrzegając nikły błysk na bladobłękitnym niebie. Na spękanych wargach mężczyzny pojawił się delikatny uśmiech.
A może wyrzuć "oddychał powoli" i imiesłów?
Ekerheart kątem oka dostrzegł nikły błysk na bladobłękitnym niebie i na spękanych wargach mężczyzny pojawił się delikatny uśmiech.
Panna Ortografia tupie ze złości nóżką: Bladoniebieski! Jasnożółty!
Valamacil pisze:Były takie wolne i potężne na swoich skrzydłach, przemierzały pustynie, a swoje gniazda wiły w najbardziej niedostępnych odstępach.
powtóreczka i ortograf - pustyniĘ
Valamacil pisze:Ekerheart nie należał do tego typu ludzi. Jego wzrok przesuwał się po horyzoncie zmrużonymi oczami lustrując okolicę. Klęcząc tuż obok kępy ostów i ciernistych krzewów w przybrudzonym czerwonym pyłem płaszczu i zasłoniętej przez fałdy ochronnego turbana twarzy upodabniał się do samotnego głazu jakich bezliku było w okolicy. Trwając w bezruchu oddychał powoli przez suchą już chustę. Zamoczył ją wcześniej w wodzie z bukłaka, którą zaczerpnął z ostatniej na wschód ukrytej studni nomadów. Pustynia przemawiała do niego głosem, który tylko ktoś kto wychował się na pustyni mógł zauważyć i zrozumieć. Słyszał odległe, niosące się przez płaski teren odgłosy przemierzających stepy wielkie stada bawołów. Słyszał chrobotanie niewielkich zwierzątek, które ukryte w cieniach swych rozbudowanych tuneli przygotowywały się do nadejścia zbawczej nory, nocy, podczas której pustynia ożywała. Za dnia wymarła, dla niewprawnego oka, żyła życiem spokojnym, ale gdy zapadała noc łowcy wyruszali, a pustynia ukazywała swoje prawdziwe oblicze. Ekerheart oddychał powoli kątem oka dostrzegając nikły błysk na blado błękitnym niebie, a na spękanych wargach mężczyzny pojawił się delikatny uśmiech. Sokół. Lubił sokoły. Były takie wolne i potężne na swoich skrzydłach, przemierzały pustynie, a swoje gniazda wiły w najbardziej niedostępnych odstępach.
Z całego akapitu nie zmasakrowałam Ci tylko trzech zdań. Mam mówić dalej?

:wp:
Ostatnio zmieniony śr 29 sty 2014, 18:26 przez dorapa, łącznie zmieniany 1 raz.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

17
niedostępnych odstępach - ostępach

(pomijam styl: Były takie wolne i potężne na swoich skrzydłach, przemierzały pustynie, a swoje gniazda wiły w najbardziej niedostępnych ostępach.)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”