4069 [classic sf]

1
No, długo mnie nie było. Moje najnowsze dziecko:



4069



Xyz nie do końca jeszcze rozbudzony wszedł do toalety. Zbliżył się do stacji wtrysku i podłączył przewód kontaminujący do odpowiedniego wejścia na swoim przednim panelu. Podczas gdy maszyna wymieniała płyn ustrojowy, przyjrzał się swojemu odbiciu na wyświetlaczu wideolustra. Pomarszczone, różowawe płaty mózgowia unosiły się niczym w stanie nieważkości. Komora dyspozycyjna poddawana była właśnie rutynowemu procesowi wymiany substancji amortyzującej i prewencyjnej. Xyz przesunął nieco joystick kamery, aby obejrzeć swój płat ciemieniowy. W sumie nie wyglądał źle jak na osiągnięty wiek stu sześćdziesięciu dwóch lat. Właściwie był teraz w idealnej sytuacji do prowadzenia badań- zdobył już znaczne doświadczenie, ale wciąż trzymał się w niezłej formie fizycznej. Naukowcy jego specjalizacji kończyli zawód koło dwusetki, w wieku, kiedy mózg nastawiał się już raczej na obumieranie niż rozwój, czy choćby aktywną egzystencję.

Stacja zasygnalizowała zakończenie operacji, Xyz odruchowo wcisnął guzik uruchamiający mechanizm rozbudzenia. Odpowiednie hormony zostały natychmiast umieszczone w mózgu, czyniąc go świeżym i pobudzonym.

Po porannej toalecie przyszedł czas na aktualizację planu dnia. Dokument już czekał w stacji komputera mieszkania. Okazało się, że już o dziesiątej, w ramach dziennej godziny kultury, ma stawić się na pokazy kulturystów, którzy to, jakżeby inaczej, służyli przy okazji za przykład propagandowy. Widowiska tego typu, organizowane co jakiś czas, miały na celu (oprócz wątpliwej, zdaniem Xyza, wartości kulturalnej) ukazanie wyższości człowieka nowoczesnej budowy, po wyeliminowaniu ciała budowy tkankowej, nad szumnie zwanym „człowiekiem pierwotnym”. Pomysłodawcy ukazywali w nich to, czego ludzie nowocześni nie rozumieli, a co było zlikwidowane wraz ze zmianą materii ciał, więc występowało powszechnie tylko i wyłącznie przedtem. A była to tężyzna fizyczna.

Dzisiaj jako siłę rozumiano właściwość umysłu i żadnemu dziecku przez myśl by nie przeszło, że może chodzić o tkankę mięśniową. Popularne ze względu na potrzeby ludzkie „solówki” czyli bójki między młodymi osobnikami odbywały się poprzez zmagania w specjalnie do tego opracowanym programie, mającym wskazać większy współczynnik intelektu i, co za tym idzie, zwycięzcę. Uszkodzić kolegę fizycznie? Po co, skoro można udowodnić mu swoją wyższość poniżając go przed widownią? Zresztą, nawet gdyby któryś z agresorów zdecydował się na taką formę ofensywy, nie byłoby to możliwe z tejże prostej przyczyny, iż ciało biomechaniczne sterowane bioprądami nie ma takich funkcji.

W pokazach siłaczy poprzez ukazanie mięśni odwracano uwagę publiczności od sfery psychicznej „ludzi pierwotnych”, co dawało wrażenie, że są oni po prostu za głupi na jakiekolwiek zadania wymagające myślenia. Było to oczywiście wrażenie złudne i Xyz, jako naukowiec zdawał sobie sprawę, że ustępują oni inteligencją ludziom współczesnym jedynie w niewielkim stopniu.

Wstrzyknął sobie szybkie śniadanie i wyszedł z mieszkania. Nie zamykał drzwi na klucz, choć miał go zawsze przy sobie, wmontowanego tuż pod lewym przedramieniem. Tak naprawdę stanowił jedynie warunek komfortu psychicznego, teoretyczną alternatywę, która nigdy nie miała znaleźć zastosowania w praktyce. W dzisiejszych czasach nikomu nie chciało się stosować zbędnych zabezpieczeń. Było ku temu kilka powodów, między innymi dostęp do wnętrza budynku jedynie dla mieszkańców, czy też prawie całkowity brak przestępczości. Nikt nie przywłaszczał sobie cudzej własności, bo nie było takiej potrzeby. Każdy obywatel miał zapewnione godziwe życie według zasady „każdemu według potrzeb”. Także wąską grupę, która mimo tego łamała prawo, stanowiła najczęściej młodzież chcąca wyróżnić się czymś wśród kolegów (lub na tyle znudzona życiem aby stwierdzić, że lepiej robić to, niż przeżywać następujące po sobie identyczne dni) albo ludzie, którzy nie mogli pozwolić sobie na wyższy od przeciętnego standard życia i zdecydowali się na taką właśnie drogę do tego celu.

Nowy dom, jacht, własny pojazd zamiast publicznych środków komunikacji- na te rzeczy mogli pozwolić sobie jedynie ci, którzy wykonywali zawód wyższy, jak inżynier ciał, biomechanik, filozof. Otrzymywali oni dodatkowe wynagrodzenie według maksymy „każdemu według zasług”, co motywowało jednostki społeczne do wkładu w prawidłowe budowanie społeczeństwa. Xyz był jednym z nielicznych pracujących osobników, którzy pracowali jedynie dla celów wyższych- wszystkie zarobki przekazywał na fundacje rozwoju miasta. Jako teolog i filozof wyznawał minimalizm dóbr materialnych. Nie potrzebował własnego fotonowca, wystarczyła mu strawa umysłowa.

Przeszedł przez klatkę mieszkalną, wcisnął guzik wzywający windę, wgramolił się do środka. Przez przezroczystą szklaną osłonę windy doskonale widać było panoramę miasta. Błona słoneczna górowała wysoko nad budynkami przepuszczając tylko nieszkodliwą część promieni słonecznych. Nim zdążył się napatrzeć był już na parterze.

Ulice szybko zaludniały się obywatelami spieszącymi w jednym kierunku, do kolei pneumatycznej, aby dotrzeć nią do ośrodka kultury w sercu śródmieścia. Xyz zajął miejsce na ruchomym chodniku, zjechał nim do podziemi. Po chwili siedział już w przedziale. Za oknem przesunęła się wzmocniona osłona uszczelniająca, pociemniało, zapaliły się słabe lampki w suficie wagonu. W przedniej części tunelu błyskawicznie zostało wytworzone podciśnienie zasysając pociąg.

Jadąc, Xyz zastanawiał się nad swoim najnowszym doświadczeniem przeprowadzanym przez ostatnie kilka dni w pracy. Zamierzał dokładniej niż ktokolwiek wcześniej poznać budowę atomu, co zapowiadało się nadzwyczaj ciekawie. Praca filozofa polegała właśnie na przeprowadzaniu najróżniejszych eksperymentów fizycznych, chemicznych czy też nawet społecznych, i wyciąganiu z ich efektów wniosków o charakterze refleksyjnym. Później wnioski te były publikowane w prasie popularnonaukowej, a zdarzało się, że, przy donioślejszym odkryciu, nawet w tabloidach i dziennikach. Dotychczas Xyzowi tylko (lub aż) raz udało się dokonać czegoś wielkiego. Otóż około pięć lat temu natrafił on na ślad dawnych dokumentów sprzed ponad tysiąca lat. Były to bajki, jakimi interesowali się ludzie, którzy dzisiaj pewnie wykonywali by jego pracę, wtedy zwani pisarzami. W dokumentach tych zawarta była wizja przyszłości, w której ludzie wyzbywają się ciągnących do ziemi (i dosłownie, i w przenośni) ciał i wszczepiają organy życia właściwego w urządzenia podtrzymujące wszystkie funkcje życiowe- sytuacja, wypisz wymaluj, zaistniała w czasach obecnych! Oznaczało to, że „ludzie pierwotni” przewidzieli rozwój technologii cywilizacyjnej, co stawiało pytanie: co jeszcze przewidzieli? Może gdzieś pod ziemią zakopane były całe archiwa podobnych dzieł!

A więc praca filozofa miała przybliżyć ludziom zrozumienie otaczającego ich świata- de facto jedno z najważniejszych zadań życia człowieka.

Kolej pneumatyczna stanęła na stacji docelowej. Ludzie szybko wydostawali się na zewnątrz i podążali do centrum kultury, by zająć jak najlepsze miejsca.

Xyz usadowił się gdzieś w tylnych rzędach. Pokazy siłaczy widział już niejednokrotnie, a skoro innym zależy na zobaczeniu jak najwięcej… Chwilę później na scenę wtoczyły się roboty zapowiadające widowisko.

-Już za chwilę- rozległ się skrzeczący głos maszyny- przed państwem zaprezentuje swe niezwykłe walory fizyczne żywa legenda cyrków całego świata… najmocarniejszy człowiek pierwotny pod błoną… sam Chuck Norris!!!

Wśród owacji na środek wyskoczył człowiek o dziwnych kształtach. Miał tylko dwie (za to bardzo grube) nogi i dwie ręce, powybrzuszany korpus łączący całość i porośniętą włosami głowę. Zachowywał się jak dziki, Xyz wiedział dlaczego- treserzy podłączyli mu stymulatory elektryczne, aby rozbudzić wśród widowni strach i odrazę przed miotającym się dziko stworzeniem.

Moment później siłacz zabrał się za pokaz właściwy. Xyz wyłączył zmysł widzenia i bez pomocy chemicznych starał się zapaść w letarg. Niedaleko jego miejsca siedziała matka z małym, podnieconym dzieckiem. Od razu dało się poznać, że smarkacz jest tu pierwszy raz.

-Mamusiu, a kupisz mi takie ciało?

-Nie, synku, tego nie można kupić. Poza tym, to nie byłoby bezpieczne. Mógłbyś przez przypadek kogoś uszkodzić.

-A dlaczeeego tego nie można kupić?- indagował dalej dociekliwy bachor.

-Ponieważ, synku, to ciało tkankowe. Nie takie jak nasze.

Na półkulach dziecka odbiło się zauważalne zamyślenie

-Eee… czyli to zwierzę?

-Nie, to człowiek.

Znowu chwila zastanowienia.

-Nie rozumiem- stwierdził bezradnie mały.

-Hmmm…- Matka zrozumiała, że szykuje się dłuższe tłumaczenie.- Kiedyś ludzie żyli w ciałach tkankowych, tak jak zwierzęta. Było to wielce niepraktyczne: pojedynczo lub masowo można było umrzeć na wskutek chorób, czyli takich złośliwych małych organizmów, które niszczyły ciało od środka. Ciała tkankowe potrzebowały o wiele więcej pożywienia by utrzymać się przy życiu. No i rozmnażanie… także to, co powinno powielić nasz gatunek czasami zabijało i matkę, i dziecko. Widzisz więc, że taka egzystencja niosła wiele niebezpieczeństw. Na szczęście naukowcy opracowali nowoczesne, sprawniejsze i wydajniejsze ciała. Prawie wszyscy z ówczesnych ludzi zgodzili się na nowe rozwiązanie. Prawie. Ten tutaj osobnik jest właśnie przedstawicielem ludzi pierwotnych. Szkoda, że i oni nie przekonali się do usunięcia starego modelu, bo teraz grozi im wyginięcie. Jest ich coraz mniej, pewnie za jakieś trzysta, pięćset lat...

Synek siedział w milczeniu. Xyz spał.

2
najmocarniejszy człowiek pierwotny pod błoną… sam Chuck Norris!!!
doobre. Mój ulubiony kawałek. Ale o co kaman z tą błoną? O_o

Postanowiłam zmusić swój mózg do skupienia się na czymś SF. Ponieważ twój tekst był w miarę krótki, pozwoliłam moim neuronom poprzenosić sobie trochę zawartych w nim informacji.



Zanim: styl, błędy, całe to ble ble...



Zastanawia mnie <źle trafiłeś z tą filozofią, ja tam niedaleko siedzę> chociażby kwestia własności. Nie potrzebują jedzenia, służby medycznej i jako tako nie mają ciała takiego jak my, czyli odchodzi kwestia dbania o nie i "kultu ciała", jaki panuje obecnie. Po co w ogóle własność prywatna? :D "Wyższy od przeciętnego standard życia", "nowy dom, jacht" (czy jacht nie będzie w ogóle anachronizmem? właściwie to SF, tu wszystko jest możliwe :P)

chaotycznie wyrażam swoje myśli ale weźmy przykład nieszczęsnego jachtu. Czy jacht tam w ogóle powinien istnieć? Nie mają ciał - nie opalą się na jachcie. A doświadczać wody, ciepła, widoku - na Boga! po co? Wystarczy to podać mózgowi w innej formie. Po co im jacht? To jest jak mózg w naczyniu - podrażnisz substancją chemiczną a on ma wrażenie zimna. Bardziej przekonujące byłoby urządzenie symulujące zwiedzanie, czy przejażdżki i slajdy do tego, za pracę "filozofa".

(btw - w społeczeństwie nastawionym na myślenie nastolatkowie powinni być mądrzejsi :P)



Wnioski: Jakoś mnie ta wizja przyszłości w ogóle nie przekonuje. A ten fragment jest tylko o tym. Jednakże to tylko moja zboczona opinia(to te studia mnie tak zboczyły! mam tam SF na żywo) :P nie martw się - masz prawo mieć dowolną wizje przyszłości(nawet jeśli innym wydaję się ona gdzieniegdzie niespójna) ;)



Styl... em no czasem coś mi zgrzytało(ale nie skupiłam się aż tak, żeby to wszystko wyłapać i wypisać), przykładowo:
między innymi dostęp do wnętrza budynku jedynie dla mieszkańców,
jakoś mi nie tentego, sama nie wiem dlaczego :)
po wyeliminowaniu ciała budowy tkankowej
przeczytałam i wróciłam się, żeby przeczytać jeszcze raz...

Ja bym napisała "ciała o budowie tkankowej" ale to chyba szczegóły. (się czepiam, nie? :P)

Ogólnie czytało się nie najgorzej, chociaż narracja nie jest wciągająca. Przyznam się, że w trakcie lektury nie raz zdarzyło mi się odlecieć myślami... do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych...



Interpunkcja... Jeśli ja zauważyłam błędy(a zauważyłam) to są dwie opcje:

a) albo masz błędy;

b) albo ja źle zauważyłam. :P


W sumie nie wyglądał źle jak na osiągnięty wiek stu sześćdziesięciu dwóch lat.


po źle nie powinien stać sobie jeden taki przecineczek?

ale ja się nie znam -> strzelam pełno błędów interpunkcyjnych :P i nie zwracam uwagi na cudze błędy<przezroczystość tekstu! może mam przerośnięte spoidło wielkie?!>



Nie lubię SF, więc moja opinia jest bardzo subiektywna. Może gdyby Reverte albo Coetzee napisał coś SF, to by mi się spodobało :P

4069 to dla mnie żaden szał, na jednym przeczytaniu się skończy, jednakże nie zmęczyło mnie! <Sukces :P>



Jeszcze jedno! Xyz - chodzi o brak imion w przyszłości(to dałabym mu numer cyferkowy:) czy anonimowość ludzi(samotność w tłumie i te sprawy? -> cyferki też by pasowały)? Mimo tego, że Xyz to piękne imię, to jednak ciężko mi było wczuć się w jego pozycję. Jakoś łatwiej się utożsamiać z ludźmi, którzy jakoś się nazywają :P
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

3
Ale o co kaman z tą błoną? O_o
Wcześniej było o błonie nie przepuszczającej UV.

Czy jacht tam w ogóle powinien istnieć? Nie mają ciał - nie opalą się na jachcie. A doświadczać wody, ciepła, widoku - na Boga! po co? Wystarczy to podać mózgowi w innej formie. Po co im jacht? To jest jak mózg w naczyniu - podrażnisz substancją chemiczną a on ma wrażenie zimna. Bardziej przekonujące byłoby urządzenie symulujące zwiedzanie, czy przejażdżki i slajdy do tego, za pracę "filozofa".
Chcą zachować pozory dawniejszego życia. Zmiany następują stopniowo. Może powinieniem to bardziej rozwinąć. Tak, wiem, kręcę :(


(btw - w społeczeństwie nastawionym na myślenie nastolatkowie powinni być mądrzejsi :P)
To był bachor, prawie niemowlak. Zauważ, że nie wiedział nawet o "ludziach pierwotnych".


Ogólnie czytało się nie najgorzej, chociaż narracja nie jest wciągająca. Przyznam się, że w trakcie lektury nie raz zdarzyło mi się odlecieć myślami... do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych...
Taa, wiem. Mam z tym problem. Ostatnio zauważyłem że wychodzi mi albo narracja albo treść właściwa.


Interpunkcja... Jeśli ja zauważyłam błędy(a zauważyłam) to są dwie opcje:

a) albo masz błędy;

b) albo ja źle zauważyłam. :P
=.='


Nie lubię SF, więc moja opinia jest bardzo subiektywna.
Na to właśnie liczę :P


Jeszcze jedno! Xyz - chodzi o brak imion w przyszłości(to dałabym mu numer cyferkowy:) czy anonimowość ludzi(samotność w tłumie i te sprawy? -> cyferki też by pasowały)? Mimo tego, że Xyz to piękne imię, to jednak ciężko mi było wczuć się w jego pozycję. Jakoś łatwiej się utożsamiać z ludźmi, którzy jakoś się nazywają :P
Nie umiem wymyślać imion. Dałem pierwsze lepsze ("hmm... co by tu dać? Niech będzie iksigrekzet!" D: ) Ale obiecuję poprawę (jak zawsze).

Dzięki.

4
Błona - i tu mnie masz! moja mea culpa :P tak czy siak Chuck wymiata!

Nastolatkowie - chodziło mi o tych, co kradną (nie sprecyzowałam - też moja wina :P)

Pozdrawiam i nie ma za co. Czekam na następny tekst :)

<co do imion, ja biorę program telewizyjny i szukam ładnych imion wśród aktorów, niektórzy mają naprawdę cuuudne! Lothaire - ostatnia perełka :P nadaje się do fantasy :P hmm [myśli intensywnie] muszę gdzieś tego użyć!>
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

5
Hmm, co by tu rzec?

Przeczytałem, jedynie to nasuwa mi się na myśl.

Opowiadanie jak wiele, które udało mi się przeczytać. Bez rewelacji.

Może być.



Również zdziwiła mnie nieco mentalność, inteligencja czy jak chcesz to nazwać, nastolatków, którzy kradną. Jednak to szczegół.

Z początku odstraszało mnie imię bohatera, strasznie mnie irytowało, (w sumie to irytuje nadal, ale mniej), ale chyba w trakcie czytania się przyzwyczaiłem.



Ogólnie to opowiadanie należy do tych typu: "przeczytać, zapomnieć i żyć dalej". Szkoda. Taka wprawka.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”