„śnieg”
- Kurwa! Kurwa! Kurwa! – pocieszałem się na duchu – Zamarznę...
śnieg padał gęsto. Tylko czemu akurat prosto w moje oczy? Wiatr zrywał ze mnie płaszcz. Próbowałem go przytrzymywać żeby przylegał ciągle do mojego ciała. Nie muszę chyba mówić, że przeważnie mi się nie udawało.
- Szmat drogi do najbliższej wioski – pomyślałem – Kurwa. Zamarznę...
Odsłoniłem nieco oczy. Dostałem kilkoma niezłymi płat(k)ami i mi się odechciało. Zasłoniłem je jak okienko w drzwiach i lazłem przed siebie. Opatulony jak jakaś babulka, drążyłem przejście w śniegu. Co kilka metrów badałem teren, czy przypadkiem nie zbaczam z drogi (jakbym to jakąś podążał). Raz na jakiś czas dochodziłem do ciekawych wniosków opartych na przenikliwej analizie rzeczywistości, typu np.: „Kurwa, zamarznę...”
Schroniłem się na chwilę pod jakimś drzewem. Wydeptałem sobie miejsce obok niego i skuliłem chroniony nieco przez nisko rozpostarte gałęzie. To jakaś pieprzona burza śnieżna – stwierdziłem i po chwili zrozumiałem jaki to był truizm. Może przejdzie za chwilę? Taaa... Uhu, na pewno... Prędzej zamarznę...
Wyszedłem spod drzewa i ruszyłem dalej. Straciłem tylko trochę czasu. Szedłem i szedłem... Później, dla odmiany, postanowiłem nieco iść. Na koniec dla odmiany pozostało mi tylko chodzić i chodzić.
- Kurwa, czy to jakiś Stumilowy las? Krzysiu, jesteś tutaj?
Wszędzie były drzewa. Na dodatek wszystkie takie same. Na początku było je jeszcze widać, później przykrywał je śnieg i stawały się równie okropnie białe co on.
Byłem już nieco rozeźlony. Temperatura była iście syberyjska.
- Kurwa, zamarznę... – pomyślałem; ot, tak, żeby dodać sobie otuchy
I wtedy oczom moim ukazał się boski wręcz obraz. W oddali zamajaczył cudowny obraz. Zobaczyłem jaskinię. Wybawienie! Poczekam w niej aż burza minie. Nie zginę! A może w środku znajdę jakieś drewno? Może uda mi się wskrzesić ogień?
Pełen optymizmu zacząłem biec do swojego upragnionego raju. Wydawał mi się on taki piękny. Ta jaskinia majacząca w oddali wydawała się mnie wołać. Biegłem... Ależ jaki to był bieg. Wyobraźcie sobie mnie zmarzłego na kość, sztywnego jak zombie, który w śniegu po kolana biegnie w stronę jaskini, wysoko unosząc nogi, z błogim wyrazem na twarzy i rozdziawioną japą.
- Kurwa, nie zamarznę... – pomyślałem i od razu poczułem się lepiej, prawie tak jakbym wcale nie wyszedł z domu po drewno i się nie zgubił (red. Kto w czasie burzy śnieżnej wychodzi z domu po drewno?)
Już prawie, prawie byłem w jaskini, już do niej wbiegłem (było strasznie ciemno, ale pomyślałem: „Kurwa...”) i usiadłem w mroku, kiedy poczułem sapanie. I to nie jedno...
- No – pomyślałem i dziwnie mi się te oddechy wydały podobne do seksu, ale wiadomo przecież, że głodnemu chleb na myśli
Postanowiłem się nie odzywać. Posiedziałem trochę i stwierdziłem, że w taki mróz seks to nie za bardzo jest odpowiedni, ale przeważyła myśl, że to niesprawiedliwe żeby ktoś sobie używał, a ja nie. Nadal milczałem ale chodziłem po jaskini i machałem rękoma w celu wymacania czegoś. Miałem nadzieję, że nie natrafię akurat na atrybut jakiegoś mężczyzny. A fe! W końcu czegoś dotknąłem. Nawet mięciutkie i przyjemne w dotyku. Hę, to nie to o czym myślicie ale też fajne (z tą różnicą, że jak martwe).
Dotknąłem i pociągnąłem lekko. Myślałem, że to były czyjeś włosy. Trochę mi się wyrwało...
- O kurwa!
Kiedy w jaskini rozległo się wycie, dotarło do mnie, że to było jednak futro.
- Futro, hę... He hę...
***
Nieco dłuższy sprint wpłynął zbawiennie na moją kondycję. Kiedy w końcu przestałem uciekać, zdałem sobie sprawę, że myliłem się co do mojego wcześniejszego stanu. Nie zdawałem sobie uwagi jak wiele jeszcze we mnie życia się wcześniej tliło, a jak mało z tego pozostało teraz. Brnąłem przed siebie, stojąc w nie lepszej pozycji niż ślepcy w dziele Maeterlincka. Przypomniałem sobie stare irlandzkie przysłowie: „nie martwiłbym się”. I tak sobie myślałem na zmianę: „kurwa, zamarznę...” i „nie martwiłbym się”.
Temperatura była zabójcza niska. Dosłownie. Oparłem się o drzewo, które jakoś przypadkiem wymacałem w przestrzeni. Oderwałem rękę od niego i ruszyłem dalej. Trochę nie chciała się odczepić, ale szarpnąłem mocniej. Dopiero po paru metrach, kiedy chciałem odgarnąć ręką gałąź, zamachałem sobie przed oczami zmarzniętym kikutem. No niestety. Odwróciłem się do tyłu...
- No, kurwa... – rzekłem i ostatni raz przez głowę przeleciało mi to pieprzone irlandzkie przysłowie
... Moja dłoń spoglądała na mnie samotna, przyczepiona do drzewa.
Wróciłem po nią w imię maksymy, że wszystko zawsze się może przydać. Schowałem do kieszeni i ruszyłem dalej.
- Ku chwale ojczyzny! – krzyknąłem z całych sił
Drzewa nieco dziwnie się na mnie spojrzały. Pomyślałem, że fakt iż potrafią mówić i są skazane na wiecznie milczenie, źle im robi na mózgi.
W oddali zobaczyłem nagle jakiegoś mężczyznę. Chciałem do niego krzyknąć... Zobaczyłem jednak, że ma topór. Postanowiłem nieco się wstrzymać. Nie wszyscy reagują przyjaźnie na nieznajomych. Mógł się okazać nieśmiały, a ja nie chciałem go zawstydzać.
Rzuciłem się więc w największą zaspę, tak, by nie mógł mnie zobaczyć (czego się nie robi czasem dla innych). Udało się. Poszedł sobie. Zniknął a ja poszedł za nim. Istniała pewna Nadzieja na to, że go nie zgubię. Niestety ta kurwa szybko mnie zdradziła i poszła sobie.
-
Stanąłem tam gdzie stał uprzednio mężczyzna i rozejrzałem się.
- O kurwa, zbawienie!
Zobaczyłem dom, dokładnie w drugą stronę niż ta w którą poszedł facet z toporem (red. Pewnie też wyruszył po drewno). Z komina buchał dym i ogień. Poczułem coś na kształt ekstazy, kiedy sobie wyobraziłem jak w środku może być ciepło. Niestety po chwili nastąpił nawrót zimna. Buchnęło mi śniegiem prosto w oczy, gorzej niż jakimś piaskiem.
- Kurwa, zamarznę... Brrrr....
Myślałem już, że nie doczłapię do drzwi i umrę pod oknem tego domu, ale jakoś, ostatkiem ostatków sił, udało mi się i wszedłem do środka.
***
Strzepnąłem z siebie cały śnieg. Niestety, nie pomyślałem żeby zrobić to na zewnątrz.
- A co tam. – pomyślałem – To i tak nie mój dom. Nie będę musiał sprzątać.
Po czym nagle dostałem w łeb czymś ostrym.
- Od dzisiaj to ty będziesz sprzątał w tym domu. Nie mam zamiaru więcej dbać tutaj o porządek! – rozległ się cienki kobiecy krzyk
Chciałem uciec. Złapałem już za klamkę, spłoszony jak sarenka. Nie dałem się usidlić przez tyle lat, to i ta mnie nie pokona. Miałem jej już pokazać serdeczny palec i spieprzyć, ale spojrzałem w głąb chaty.
W środku było cholerniście ciemno. Prawie nic nie widać. Zauważyłem tylko jakiś nieznaczny ruch, jakby przeciągnięcie się.
- No dobra, nie stój tak. Chodź już, chodź do łóżka.
Och, od razu poczułem przypływ gorąca. Skoro tak postanowiła postawić sprawę to zrezygnowałem z rzucania się prosto w środek burzy śnieżnej. Od razu polubiłem tą babkę.
- Kurwa! – powiedziałem
Jak powiedział kiedyś pięknie pewien indiański wódź: „Namiot został już rozbity”.
- Co? - zapytała
Nie wiedziałem o co jej chodzi. Zrzucałem już naprędce wszystkie ubrania. Było mi nadal nieco zimno ale miałem nadzieję, że wkrótce się to zmieni.
- Co? Ty myślisz, że kim ja jestem? – zapytała ponownie
- No, kurwa... – nie wiedziałem co powiedzieć
- Taaak? – pomyślałem, że ją chyba rozeźliłem
Było ciemno. Nie widziałem jak wygląda, ani ona mnie. Rzuciła się na mnie. Zdarła ze mnie całe ubranie.
- Zaraz ci pokażę kurwę. – przewróciła mnie i zaczęliśmy się kochać (a spodziewałem się raczej sierpowego lub uderzenia wałkiem)
Posuwałem ją, a może to ona mnie. Było nieźle.
- O, John! John! – krzyczała
Miałem się zapytać o co jej chodzi i kim jest ten John, ale postanowiłem nie przerywać tej uroczej chwili.
- John! Jesteś dzisiaj niesamowity!
Zmieniliśmy pozycję i zaczęła mi obciągać
Robiła to dobrze i długo. Bulgotało i bulgotało...
Nie widziałem tylko czy jest ładna czy nie. Praktycznie się nie widzieliśmy.
- No cóż... – pomyślałem – Ku chwale ojczyzny! Aż do krwi i blizny.
- Aj... – syknąłem po chwili z bólu
- Przepraszam – niechcący nieco przygryzła mi skóry
- Nie szkodzi – odrzekłem a ona działała dalej
Na szczęście przestała już wzywać Johna.
Nagle zrobiło się dziwnie zimno i nieco jaśniej. Zobaczyłem przed sobą całkiem fajną gołą babkę, gdyby tylko odjąć jej ze 20 lat. Całą twarz miała w moim nasieniu.
Doszedłem do wniosku, że to z nią się kochałem.
Spojrzałem na nią, a ona na mnie (a fuj!).
- I jak? Płoniesz?
Do środka chaty wpadł śnieg. Okropne zimno mnie przeszyło.
- Kurwa, zaraz zamarznę...
Było jeszcze jaśniej. Aż mnie oślepiła biel. Przyzwyczaiłem się bowiem już do ciemności. Kobieta ugryzła mnie w jaja. Zawyłem z bólu. W drzwiach zobaczyłem mężczyznę (kurwa!) z toporem.
Kobieta się odwróciła.
- John?
(Zaznaczam, że to ja powiedziałem)
(Zaznaczam, że miałem rację!)
Na szczęście uciekłem. Pech chciał, że nie miałem czasu na ubranie się. Szczęśliwie nie musiałem się już martwić o dłoń. Została w domu. Pechowo: razem z moją całą ręką.
- Kurwa, widać, że prawdziwy drwal! Ma świetne uderzenie!
Nieco broczyłem krwią. Byłem nagi. Usiadłem pod drzewem.
- Kurwa, zamarznę... - szepnąłem
„Nie martwiłbym się”...
- Do wiosennych roztopów jeszcze kilka miesięcy. – powiedział chyba jakiś bałwan
[OD AUTORA: JEżELI śNIEG WAM SIę NIE PODOBA, SAMI MU TO POWIEDZCIE.]
------------------------------------------------------------------------------------
Muszę zaznaczyć, że tekst napisałem przed chwilą i jeszcze go nie zdążyłem przeczytać. Wiem, że powinienem to zrobić i nanieść korekty ale (grzech lenistwa)... Jak będą jakieś błędy to piszcie. Proszę o ostrą, ale konstruktywną krytykę. Wskażcie co wam się podoba, a co nie.
2
Denne. I właściwie na tym mógłbym skończyć, ale nie wypada. Nawet jeśli opowiadanie ma jakieś walory, to wszechobecny bezsens i "kurwy" skutecznie je zagłuszają.
Cięzko mi tu znaleśś jakąś akcje, a z opisami jeszcze gorzej. Piszesz po prostu, że wszędzie były drzewa i tyle opisu. No to chyba za krótko.
Twój tekst niezwykle skutecznie dokonuje intelektualnego holocaustu, według mnie bardziej niz groteska jest to absurd. Tyle że nieciekawy.
Wybacz, że jestem taki ostry, ale to nie z mojej winy nie mogę w tym tekście znaleść żadnych pozytywów :wink:
Pozdrawiam i zachęcam do dalszej pracy.
Cięzko mi tu znaleśś jakąś akcje, a z opisami jeszcze gorzej. Piszesz po prostu, że wszędzie były drzewa i tyle opisu. No to chyba za krótko.
Twój tekst niezwykle skutecznie dokonuje intelektualnego holocaustu, według mnie bardziej niz groteska jest to absurd. Tyle że nieciekawy.
Wybacz, że jestem taki ostry, ale to nie z mojej winy nie mogę w tym tekście znaleść żadnych pozytywów :wink:
Pozdrawiam i zachęcam do dalszej pracy.
3
Poe. Sorki, że tak troche hamsko, ale nie podoba mi się ten tekst.
Po pierwsze za dużo przekleństw. W każdym opowiadaniu może wystąpić przekleństwo, ale co za dużo to nie zdrowo.
Po drugie, opisałeś tylko kilka drzew nic po za tym. No dobra jest las, ale co jeszcze. Jakieś wzgórza?
Po trzecie troche z tymi gestami przesadziłeś.

Po pierwsze za dużo przekleństw. W każdym opowiadaniu może wystąpić przekleństwo, ale co za dużo to nie zdrowo.
Po drugie, opisałeś tylko kilka drzew nic po za tym. No dobra jest las, ale co jeszcze. Jakieś wzgórza?
Po trzecie troche z tymi gestami przesadziłeś.
"Tylko te drzwi pozostaną zamknięte, do których nie pukałeś"
4
Mam podobne zdanie jak moi poprzednicy.
Tekst mi się w ogóle nie podobał.
Choćby o przesyt wulgaryzmów. Można odnieść wrażenie, że reszta utworu jest jedynie tłem dla wszystkich tych przekleństw - żeby nie używać takiego języka jakim posługujesz się w tekście.
Nie tylko brak opisów się rzuca w oczy. Takie kwiatuszki też tam rosną:
Spójrz na moje poprzednie zdanie - widzisz pewną rzecz? Powtórzenia choćby? U ciebie jest ich więcej niż u mnie powyżej. Serio. Aż biły po oczach. Dobrze, że trzymam wysoko gardę.
Ogólnie rzecz biorąc tekst pełen absurdu i wulgarny.
Takich bardzo nie lubię.
Zawsze wydaje mi się, że gdy autor sięga po takie środki to znaczy, że albo nie ma pomysłu na opowiadanie, albo... nie ważne. To moje przemyślenia.
Pozdro.
Tekst mi się w ogóle nie podobał.
Choćby o przesyt wulgaryzmów. Można odnieść wrażenie, że reszta utworu jest jedynie tłem dla wszystkich tych przekleństw - żeby nie używać takiego języka jakim posługujesz się w tekście.
Nie tylko brak opisów się rzuca w oczy. Takie kwiatuszki też tam rosną:
To jest zdanie po zdaniu w tekście, nie dwa wyrwane z kontekstu zdania.I wtedy oczom moim ukazał się boski wręcz obraz. W oddali zamajaczył cudowny obraz.
Spójrz na moje poprzednie zdanie - widzisz pewną rzecz? Powtórzenia choćby? U ciebie jest ich więcej niż u mnie powyżej. Serio. Aż biły po oczach. Dobrze, że trzymam wysoko gardę.
Ogólnie rzecz biorąc tekst pełen absurdu i wulgarny.
Takich bardzo nie lubię.
Zawsze wydaje mi się, że gdy autor sięga po takie środki to znaczy, że albo nie ma pomysłu na opowiadanie, albo... nie ważne. To moje przemyślenia.
Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
5
Oł Dżizas!!! Co to jest!!?? Myślisz ,że jak dasz od...i ciut ciut przekleństw ,to będziesz fajny ,cool,rox itp. Przeczytaj sobie ten tekst jeszcze raz i oceń ,czy jakbyś dostał takie coś od kogoś to by Ci się spodobało.
Dobrze ,że napisałeś ,że to"chyba groteska"...bo to było "cuś" dziwnego!
życzę powodzenia w następnych pracach! I uważaj z tymi "kurwami"!
Dobrze ,że napisałeś ,że to"chyba groteska"...bo to było "cuś" dziwnego!
życzę powodzenia w następnych pracach! I uważaj z tymi "kurwami"!
"Wiara przychodzi z serca i duszy.Jeśli ktoś potrzebuje dowodu na istnienie Boga ,wtedy sama idea duchowości rozpływa się w sensualizmie i redukujemy to, co święte do tego ,co logiczne."
-Drizzt Do'Urden
-------------------------------------------------------
http://img382.imageshack.us/img382/6497 ... oligon.jpg
Załap się! Jeszcze dziś!
-Drizzt Do'Urden
-------------------------------------------------------
http://img382.imageshack.us/img382/6497 ... oligon.jpg
Załap się! Jeszcze dziś!
6
Przeczytałem tylko pierwszy fragment.
Melodia tekstu bardzo dobra.
Język bezpretensjonalny.
Powtarzanie słów: "kurwa, zamarznę", wywołało zamierzony efekt.
Wydaje mi się, że o to ci właśnie chodziło.
Widać, że masz biegłość w pisaniu, i to jest bardzo ważne. Ale jest to biegłość na poziomie klubu dla początkujących pisarzy. Jeśli jesteś początkującym pisarzem, to bardzo dobrze. Trzymasz poziom początkującego pisarza.
I powiedzmy sobie szczerze - początkujący pisarz nie może napisać super zajmującej fabuły. Nie o to chodzi w pisarstwie początkowym. W pisarstwie początkowym chodzi o to, by nasz język i sposób werbalizowania myśli stał się poprawny, estetycznie optymalny.
Tobie się to udało. Przynajmniej w pierwszym akapicie, bo reszty nie miałem ochoty czytać.
Według mnie (moja prywatna zasada sprzed czterech lat):
Na poziomie elementarnym każda myśl i każdy pomysł fabularny jest tylko pretekstem - tylko pretekstem! - do rozwoju warsztatu, pretekstem do ćwiczeń gramatyczno-językowych.
Przy okazji dostrzegłem, że czerpałeś radość z pisania, to się widzi. Na poziomie elementarnym bardzo przyzwoicie. Oczywiście fabuła nie była na tyle zajmująca, by mnie uwieść i skłonić do przebudowy światopoglądu.
Czytaj więcej słowników. Zasób słów można i trzeba pomnażać.
Melodia tekstu bardzo dobra.
Język bezpretensjonalny.
Powtarzanie słów: "kurwa, zamarznę", wywołało zamierzony efekt.
Wydaje mi się, że o to ci właśnie chodziło.
Widać, że masz biegłość w pisaniu, i to jest bardzo ważne. Ale jest to biegłość na poziomie klubu dla początkujących pisarzy. Jeśli jesteś początkującym pisarzem, to bardzo dobrze. Trzymasz poziom początkującego pisarza.
I powiedzmy sobie szczerze - początkujący pisarz nie może napisać super zajmującej fabuły. Nie o to chodzi w pisarstwie początkowym. W pisarstwie początkowym chodzi o to, by nasz język i sposób werbalizowania myśli stał się poprawny, estetycznie optymalny.
Tobie się to udało. Przynajmniej w pierwszym akapicie, bo reszty nie miałem ochoty czytać.
Według mnie (moja prywatna zasada sprzed czterech lat):
Na poziomie elementarnym każda myśl i każdy pomysł fabularny jest tylko pretekstem - tylko pretekstem! - do rozwoju warsztatu, pretekstem do ćwiczeń gramatyczno-językowych.
Przy okazji dostrzegłem, że czerpałeś radość z pisania, to się widzi. Na poziomie elementarnym bardzo przyzwoicie. Oczywiście fabuła nie była na tyle zajmująca, by mnie uwieść i skłonić do przebudowy światopoglądu.
Czytaj więcej słowników. Zasób słów można i trzeba pomnażać.
8
Osoba mało wrażliwa nigdy nie zrozumie roli wulgaryzmów w naszej kulturze.
Wiesz dlaczego "ku...wa" jest tak popularnym słowem? Ze względu na "r". To "r" sprawia, że słowo "ku..wa" jest soczyste i esencjonalne.
Wyobraź sobie, że słowo "kur...wa" nie ma żadnego znaczenia, jest pustym słowem, a następnie wypowiedz je kilka razy, z dykcją aktora.
Nie ma drugiego takiego słowa w języku polskim.
To samo ze słowem "pier...le", gdzie występuje to samo "r".
Nawet Melchior Wańkowicz, pisarz-reporter, którego kochały miliony zachwycał się tym słowem w "Karafce la Fontaina", co nie znaczy, że go używał.
Swoją drogą "Karafka la Fontaina" to jest biblia początkujących dziennikarzy. Ale nie tylko. Drugi tom, bo są dwa i razem obejmują 1000 stron, traktuje przede wszystkim o warsztacie pisarskim. Palce lizać.
Wiesz dlaczego "ku...wa" jest tak popularnym słowem? Ze względu na "r". To "r" sprawia, że słowo "ku..wa" jest soczyste i esencjonalne.
Wyobraź sobie, że słowo "kur...wa" nie ma żadnego znaczenia, jest pustym słowem, a następnie wypowiedz je kilka razy, z dykcją aktora.
Nie ma drugiego takiego słowa w języku polskim.
To samo ze słowem "pier...le", gdzie występuje to samo "r".
Nawet Melchior Wańkowicz, pisarz-reporter, którego kochały miliony zachwycał się tym słowem w "Karafce la Fontaina", co nie znaczy, że go używał.
Swoją drogą "Karafka la Fontaina" to jest biblia początkujących dziennikarzy. Ale nie tylko. Drugi tom, bo są dwa i razem obejmują 1000 stron, traktuje przede wszystkim o warsztacie pisarskim. Palce lizać.
9
Co mi się podoba, a co nie?
Nie podoba mi się, że tekst wieje nudą, stara się na siłę śmieszyć (uśmiechnąłem się tylko na początku), brak jakiś opisów, brak fabuły. Po prostu jakbyś po kolei pisał, co Ci do głowy przychodzi. Może i tak robiłeś, może pomogło Ci to, nie wiem, rozluźnić myśli, ale to z pewnością nie oznacza, że tak samo pomoże innym. Jestem w stanie wyobrazić sobie sto razy ciekawszy, śmieszniejszy, rozrywkowy tekst o równej ilości wulgaryzmów. Po prostu tekst bije ostrą amatorszczyzną, brakiem wszystkiego. Opowiadanie jest puste.
Co mi się podobało? Cóż, na początku się uśmiechnąłem. I nie mam nic do wulgaryzmów. Tekst jest w pierwszej osobie, widać taki już jest bohater, że dużo przeklina. Znam osobiście takich ludzi. To bym mógł nawet na plus zaliczyć.
Na podsumowanie, powtórzę się, by lepiej podkreślić podstawową myśl w mojej zagraconej głowie: Utwór jest Pusty przez duże Q i w tym tkwi jego problem.
Pozdrawiam.
Nie podoba mi się, że tekst wieje nudą, stara się na siłę śmieszyć (uśmiechnąłem się tylko na początku), brak jakiś opisów, brak fabuły. Po prostu jakbyś po kolei pisał, co Ci do głowy przychodzi. Może i tak robiłeś, może pomogło Ci to, nie wiem, rozluźnić myśli, ale to z pewnością nie oznacza, że tak samo pomoże innym. Jestem w stanie wyobrazić sobie sto razy ciekawszy, śmieszniejszy, rozrywkowy tekst o równej ilości wulgaryzmów. Po prostu tekst bije ostrą amatorszczyzną, brakiem wszystkiego. Opowiadanie jest puste.
Co mi się podobało? Cóż, na początku się uśmiechnąłem. I nie mam nic do wulgaryzmów. Tekst jest w pierwszej osobie, widać taki już jest bohater, że dużo przeklina. Znam osobiście takich ludzi. To bym mógł nawet na plus zaliczyć.
Na podsumowanie, powtórzę się, by lepiej podkreślić podstawową myśl w mojej zagraconej głowie: Utwór jest Pusty przez duże Q i w tym tkwi jego problem.
Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"