Brudne Zagrywki [Sensacyjna] (fragment).

1
-Na śmierć, na śmierć, na śmierć, na śmierć-skandował tłum zebrany pod Rosyjską Ambasadom w Kijowie-Dajce go nam, dajcie go nam, dajcie go nam !

Ambasada, dawniej kamienica należąca do bogatego kupca, szara, zaniedbana, nadająca się do remontu odgrodzona była od zatłoczonej tego dnia ulicy wysokim, stylowym płotem. Zazwyczaj bramy pilnowało dwóch strażników, podstarzałych, dorabiających do emerytury, kompletnie nie przygotowanych do tej pracy mężczyzn. Dziś jednak głównej drogi i podjazdu do ambasady strzegło 10 żołnierzy NATO. Drogę do o koła płotu i wspaniały ogród nieustannie patrolowało 4 wojskowych, a w Ambasadzie, przy Ambasadorze Ivanie Vitewiwojowiczu stało jeszcze dwóch szeregowych. Niepokoje na Ukrainie, spowodowane prowokacjami ze strony Rosji na Rosyjsko-Ukraińskich granicach i próbą zastraszenia Ukrainy Bombą atomową doprowadziły już do pogromu Rosyjskiej mniejszości w Kijowie, Doniecku i Lwowie. Kreml zdecydował o ewakuowaniu swoich dyplomatów z Ukrainy.

-Zrozumiałem-powiedział do swojej krótkofalówki jeden z żołnierzy pilnujących Ambasadora, po czym odwrócił głowę w kierunku zebranych w Sali obrad grupy dyplomatów Rosyjskich- Helikopter będzie za 15 minut. Miejsca starczy dla 6 osób, dlatego będziemy was zabierać w 3 partiach: Najpierw pan Ambasador, jego zastępca i asystenci. W dalszej kolejności zabierzemy…

Kamień rozbił szybę w oknie Sali obrad. Odbił się od dębowych desek, przeleciał nad stołem konferencyjnym i uderzył w projektor. Jeden z dyplomatów podniósł kamień, na którym czerwonym mazakiem ktoś napisał „zapłacicie krwią”.

-Boże wszechmogący, panie wojskowy, niech pan nas stąd zabiera- Powiedział wyraźnie przestraszony Asystent-Byle szybko.

-Zginiemy, zginiemy, śmierć nam pisa na tej Ukrainie-lamentowała sekretarka, przeciętnej urody 30 letnia kobieta-śmierć !!!

-Ciszej, cicho do cholery-uspokajał ambasador- Wojsko nas ochroni, nie ma powodów do paniki !

Jeden z żołnierzy kiwnął głową, drugi wyprowadził z Sali całkiem przerażoną sekretarkę. Głuchy turkot, który usłyszeli zebrani świadczył o kolejnej salwie kamieni skierowanej w ściany budynku. Tłum ryczał, coraz wyraźniej słychać było krzyki „śmierć, śmierć rosyjskim psom !”. Ambasador, 55 letni niski mężczyzna z długą brodą, czerwonym od picia nosem i nadwagą podrapał się po szyi i usiadł na krześle, rozpoczynając rozmowę ze swym zastępcą. Do pokoju wszedł drugi żołnierz, ale bez sekretarki. Podbiegł do drugiego i powiedział mu coś na ucho, ten zbladł, odchrząknął i zaczął mówić.

-Drodzy państwo…niestety, helikopter…zepsuł się, odjeżdżamy samochodami…

Ambasador cały poczerwieniał, jego zastępca wprost przeciwnie, stał się blady jak kartka papieru.

-Zepsuł się ?! Cóż to za niedorzeczność ! NATO, super wojsko, technologia, a nie mają jednego głupiego helikoptera ? Czym nas macie zamiar zabrać, ładą ?

-Proszę się uspokoić, samochody są równie bezpieczne jak helikoptery, nic wam nie grozi, a w dodatku pojedziemy wszyscy razem, jedną kolumną, nic złego nam się nie stanie !

Kolejna porcja kamieni uderzyła o ścianę, przy tym doszczętnie niszcząc szyby w Sali obrad.

-Za ile dostaniemy samochody-Zapytał jeden z asystentów.

-5 minut. Prosimy o nie zabieranie żadnych rzeczy, wojsko Rosyjskie wszystko naszykowało już na granicy. Proszę zacząć się ubierać i schodzić do wyjścia.

-Plan jest następujący-Rzucił drugi- Ja i John wychodzimy pierwsi, zabieramy te tarcze- wskazał na dwie podobne do policyjnych tarcze z napisem „N.A.T.O”- i osłaniamy was przed atakami. Potem z budynku wychodzicie wy i ustawiacie się za naszymi plecami. Z tyłu będzie was osłaniało jeszcze dwóch żołnierzy. Teraz najtrudniejsze: Tłum będzie napierał, będziemy was osłaniać, ale musicie za wszelką cenę dotrzeć do samochodu. Wszystko jasne ?

Odpowiedział mu cichy pomruk, niezbyt entuzjastyczne przyjęcie polecenia wojskowego z NATO.

-Dobra, już czas. Ruszamy ! Za mną !

Pierwszy żołnierz powoli ruszył drewnianymi schodami w dół, drugi tuż za nim. Za dwójką NATO-wców krył się personel i Ambasador. żołnierze odbezpieczyli broń i wystawili tarczę przed siebie, nieco do góry, aby chronić się przed przedmiotami spadającymi z góry niczym deszcz meteorytów.

-Okay-powiedział żołnierz nazwany Johnem- Teraz Mike wywarzy drzwi i wybiegniemy do przodu, przyjmiemy pierwszą salwę. Wy policzycie do 10 i także wybiegniecie, okay ?

Ambasador pokiwał głową na tak.

-Dobra. Ruszamy…Mike ?

Mike uśmiechnął się pod nosem i dał znak że jest gotowy.

-1…2…3 !!!

Dwa potężne kopnięcia spadły na dębowe drzwi, które z hukiem wypadły z zawiasów. Dwóch wojskowych wyskoczyło z budynku, przebiegło 5 metrów i przykucnęło, osłaniając się swymi tarczami.

-9…10-Krzyknął ambasador i wybiegł z budynku, tuż za nim ruszyli asystenci i reszta personelu. Kamienie ras po raz uderzały o tarcze i okoliczne murki, figurki, jeden trafił nawet informatyka w kolano.

-Wszyscy są-Krzyknął John- Policzcie się !

-1,2,3,4,6,6,7,8,9,10,11,12,13,14,15,16,17…17 ! Brakuje jednej osoby !

John odwrócił się do tyłu i ujrzał coś czego się obawiał: Sekretarka, zapłakana, stała w drzwiach obgryzając paznokcie.

-Proszę tu przyjść, natychmiast !

-Tania, choć znami- Raz po raz pokrzykiwał personel Ambasady i żołnierz- Szybko !

Tania nie reagowała, okrzyki tylko pogorszyły sprawę, gdyż cofnęła się do ambasady i uciekła po schodach na górę.

Wszyscy szybko jednak odwrócili głowę, gdy usłyszeli warkot silników: Pod bramę ambasady, rozganiając przy tym tłum zajechały trzy wojskowe Jeepy i co dziwne, cywilne, kawowe BMW. Strach Ukraińców próbujących zaatakować Ambasadę był jednak tylko pozorny, gdyż ci przegrupowali się, uzbroili i ruszyli na samochody. Salwa w powietrze skutecznie jednak ostudziła ich zapał.

Wojskowych z NATO i Dyplomatów od samochodów dzieliło jakieś 30 metrów prostej drogi. Wszyscy ruszyli biegiem, uderzając butami o kałuże, rozpryskując wodę na lewo i prawo. Mike dobiegł do bramy, otworzył ją i gestem pokazał kierowcom aby wjechali na mały parking ambasady. Z kawowego BMW, ku zaskoczeniu wszystkich wyskoczyło 4 mężczyzn. Uzbrojonych, ale nie żołnierzy.

Krótka seria w pierś z popularnego „kałacha” nie dała szans na przeżycie Mike’owi. Ambasador zauważył jak w jego oczach gaśnie światło życia, a ciało żołnierza osunęło się bezwładnie po otwartej bramie.

John zareagował instynktownie, posyłając krótką serię w kierunku napastników. Skuteczną serię, gdyż jeden napastnik upadł na twardy beton. Jeżeli nie sam strzał, to niefortunny upadek, w którym szyja atakującego zgięła się w komiczny nie dał mu szans na przeżycie. Podniósł się krzyk, wszyscy rozpierzchli się na wszystkie strony. żołnierz ruszył szybko do budynku, a w głowie kołatało mu się tysiąc myśli: „Mike nie żyje. Podstęp i zasadzka. Gdzie do licha podziała się reszta żołnierzy ?”. Strzał w plecy, o dziwo nie powalił John’a na ziemię, pocisk utkwił gdzieś pod łopatką, ale żołnierz tylko podparł się o ziemię i ruszył dalej.

-Jeszcze tylko 10 metrów-myślał-5…

Kolejny pocisk trafił go w udo, dwa następne w łydkę i kręgosłup. John upadł na ziemię, wiedząc że kona.

Jeden z napastników, wysoki i barczysty, łysy mężczyzna z kolczykiem w uchu podbiegł do Johna i przyłożył mu lufę swej berety do skroni. Nie było zbędnych słów, bluzg czy jakiejkolwiek wymiany zdań. Po prostu strzał.

W tym samym czasie Ambasador wyjątkowo szybko jak na swoją tuszę przechodził przez płot. Ruszył w dół ciemnej, pustej uliczki, po czym wyskoczył na jedną z głównych ulic, tuż obok urzędu skarbowego.

-Taxi, taxi-krzyczał Ambasador- Taaaxiii !!!

Chwilę później, ku uldze Ivana podjechało Taxi. Ulga była jednak przedwczesna. Jeden z mężczyzn siedzących z tyłu pojazdu wyskoczył, uderzył Rosyjskiego dyplomatę w tył głowy i wciągnął do samochodu…

2
Pierwszą i najważniejszą moją uwagą będzie to, że tego się czytać nie da. Naprawdę.



Przed i po myślniku stawia się SPACJę. Nawet nie wiesz, jak jej brak utrudnia czytanie. Z kolei przed znakami zapytania i wykrzyknikami spacji się NIE STAWIA.



Wielkie i małe litery stawiasz jak Ci się żywnie podoba, zasady ortografii też zdają się nie być Ci najbliższe.



Piętnaście lat to nie tak mało, więc wiek Cię nie usprawiedliwia. Radzę popracować nad estetyką tekstu, bo na razie odrzuca czytelnika już samą formą.






tłum zebrany pod Rosyjską Ambasadom
Ambasadą


Drogę do o koła płotu i wspaniały ogród
dookoła


na Rosyjsko-Ukraińskich granicach
rosyjsko-ukraińskich


próbą zastraszenia Ukrainy Bombą atomową
bombą


pogromu Rosyjskiej mniejszości
rosyjskiej


śmierć nam pisa na tej Ukrainie
śmierć nam co? O_o


Tania, choć znami
Tania, chodź z nami



Nie chciało mi się cytować wszystkich błędów. W tym też miejscu przestałam czytać. Nie dość, że nie kręcą mnie takie tematy, to jeszcze w Twoim wykonaniu tekst, jak mówiłam, był trudny do odczytania.



Aha, jeszcze jedno, liczby pisze się słownie, a nie cyferkami.

4
-Na śmierć, na śmierć, na śmierć, na śmierć-skandował tłum


ostatnie "na śmierć" wynija z rytmu. Zawsze, jak to czytam, lepiej mi brzmi na trzech.


Boże wszechmogący, panie wojskowy, niech pan nas stąd zabiera- Powiedział wyraźnie przestraszony Asystent-Byle szybko.

-Zginiemy, zginiemy, śmierć nam pisa na tej Ukrainie-lamentowała sekretarka, przeciętnej urody 30 letnia kobieta-śmierć !!!

-Ciszej, cicho do cholery-uspokajał ambasador- Wojsko nas ochroni, nie ma powodów do paniki !


Nawet nie wiesz, jak to sztucznie brzmi. I zupełnie niepotrzenie (chociaż można przynajmniej się pośmiać) piszesz o urodzie kobiety w tak drastycznym momencie. Kogo obchodzi, że była przeciętnej urody?






Z kawowego BMW, ku zaskoczeniu wszystkich wyskoczyło 4 mężczyzn


a ja w ogóle nie rozumiem tego zaskoczenia. Ja to sporo razy już widziałam, jak z samochodu wychodzili mężczyźni...


Krótka seria w pierś z popularnego „kałacha” nie dała szans na przeżycie Mike’owi. Ambasador zauważył jak w jego oczach gaśnie światło życia, a ciało żołnierza osunęło się bezwładnie po otwartej bramie.

John zareagował instynktownie, posyłając krótką serię w kierunku napastników. Skuteczną serię, gdyż jeden napastnik upadł na twardy beton. Jeżeli nie sam strzał, to niefortunny upadek, w którym szyja atakującego zgięła się w komiczny nie dał mu szans na przeżycie.


w jednym krótkim fragmencie powtarzasz to samo wyrażenie. Nie można było to jakoś inaczej napisać?



Więcej nie będę cytować. Choć powinnam - dla twojego dobra.



Obywatelka AM już napisała, jakie straszne błędy robisz, ale ja też to zrobię - żeby wbić ci do głowy raz na zawsze, że coś takiego przeszkadza czytać, a w dodatku ośmiesza tekst.



1. Po myślnikach i przed nimi ZAWSZE stawiamy spacje.

2. Przed znakami interpunkcyjnymi spacji NIE stawiamy.

3. W literaturze jest TYLKO pojedyńczy wykrzyknik i znak zapytania.

4. Z dużej litery iszemy TYLKO I WYłąCZNIE nazwy własne.

5. Liczby zapisujemy SłOWNIE.



Historia zbyt naiwna, żeby się nią cieszyć. Widać, że pisał ją piętnastolatek. Nie wydaje mi się być ona przemyślana. "Ot, tak sobie jest, napisała się, to może warto ją dać na jakieś forum, może komuś się spodoba." "może komuś się spodoba" powinno być zastąpione "może nie wszyscy mnie opieprzą".

Nie mam zamiaru być dla ciebie łaskawa. Dla nikogo nie jestem. Większość zdań, które powinno niepokoić, oddawać stan grozy, tego zupełnie nie robi. Przykłady:




Jeden z napastników, wysoki i barczysty, łysy mężczyzna z kolczykiem w uchu podbiegł do Johna i przyłożył mu lufę swej berety do skroni.

Ambasador zauważył jak w jego oczach gaśnie światło życia, a ciało żołnierza osunęło się bezwładnie po otwartej bramie.

Jeden z dyplomatów podniósł kamień, na którym czerwonym mazakiem ktoś napisał „zapłacicie krwią”.


Naprawdę, nie wystarczy napisać, że komuś ktoś przyłożył lufę broni do skroni albo że ktoś umiera. Czytelnik oczekuje Klimatu, a nie klimatu, który ty mu serwujesz.

Niepodoba mi się, że Tania, jako rosjanka, ma takie imie a nie inne. Tyle przecież jest pięknych imio rosyjskich. Tania w tym przypadku to szczyt banału.



Jak napisała Obywatelka AM - wiek cię nie usprawiedliwia. MNie osobiście nie obchodzi, że masz piętnaście lat. W tym wieku już się powinno wiedzieć to, co wypisałam w punktach i co wcześniej podała wspomniana użytkowniczka Weryfikatorium.



Jestem na nie.



Pozdrawiam

Patka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”