Zimą [psychologiczny] - króciutki, jednowątko

1
Chwila okazała się niezwykle ulotną... Nie lubię tego uczucia. Coś jest i nie jest jednocześnie. Muszę przyznać, że ten stan jest jak najbardziej paradoksalny...

Czas się zatrzymał. A jednak wciąż płynie... Cichutka, delikatna melodia, której towarzyszy aksamitny, męski głos, brzmi gdzieś w tle. Na biurku migoce świeca swym rozbieganym płomieniem. Za oknem sypie śnieg... Nie ma samochodów. Czarne drzewa pokryte białym puchem i ostre igiełki lecące po ukosie z nieba. Widać, jak gałęziami lekko, acz stanowczo szarpie wiatr. Lubię ten widok. Niektórzy uważają, że wprowadza w melancholię, ale ja lubię patrzeć na taki obraz za oknem. Przepełnia weną, tworzy refleksyjny nastrój...

Pies sąsiada wyszedł właśnie zza domu kładąc po sobie uszy i mrużąc czarne ślepia. On nie lubi takiej pogody. Też bym nie lubiła, gdybym musiała spędzać wtedy czas na dworze. Ale on powinien być przystosowany. Skrobie łapą do drzwi. Nikt go jednak nie wpuści... Jest mokry, pokryty śniegiem, który szybko na nim topnieje, ustępując miejsca kolejnym płatkom. Wygląda, jakby osiadł na nim szron. Po dłuższej chwili bezskutecznego dobijania się do drzwi schował się pod schodami.

Utwór się skończył. Włączyłam go więc jeszcze raz i chyba dopiero za drugim razem na prawdę wsłuchałam się w melodię. Gitara klasyczna. Spojrzałam na czarny instrument, stojący w kącie, po mojej prawej stronie. Lubię dźwięk gitary. Wiele osób lubi. Melodie wygrywane na niej potrafią wzbudzać niezwykłe emocje, jak i z nich oczyszczać, uspokajać. Ten utwór należał do takich uspokajających. Wywoływał słaby uśmiech na twarzy i bliżej nieokreślone łzy w oczach. Może szczęścia, może tęsknoty, a może skrytego smutku... Czegoś brak. To wszystko sprawia, że dusza jest opustoszała i czegoś wewnętrznie brak. Nie wiem, czy obecność kogoś innego by coś zmieniła.

Uśmiechnęłam się. To niezwykłe, że ludzie przy smutnych melodiach uśmiechają się, płaczą, lub uśmiechają się płacząc. Zdarza się też, że płaczą uśmiechając się... Ja się uśmiechałam płacząc wewnętrznie. Bez łzowo. Bo czegoś brakowało. Nie pomagała obecność połyskującej na czarno gitary. Nie pomagała tabliczka czekolady. Nie pomagała świeca, ani zimowy krajobraz za oknem, który tak kochałam.

Uśmiechałam się.

Otuliłam się kocem czując chłód. Siedziałam w domu, ale czułam to, co działo się na zewnątrz.

Zamknęłam oczy, odchyliłam głowę do tyłu. Gorąca łza spłynęła po moim policzku. Nie pomogła nawet czekolada...



Wieczorem zadzwonił telefon. Zachrypnięty głos policjanta uzmysłowił mi, że brat nie dojedzie ani dziś, ani jutro. Ostre igiełki sypiące się z nieba skutecznie pokryły jezdnię śliską powłoką... Na tyle skutecznie, by czerwone volvo zderzyło się czołowo z tirem. Cóż... bywa i tak. Odłożyłam słuchawkę, a że akurat byłam po kąpieli, poszłam do pokoju, zgasiłam światło i położyłam się spać. W umyśle wciąż rozbrzmiewała ta cicha, uspokajająca melodia, bym w końcu zdała sobie sprawę, czego mi tak brakowało.

Tamtej nocy płakałam, jak nigdy wcześniej.

2
Na początek jedna uwaga - większość wielokropków jest zupełnie zbyteczna, spokojna, zadumana narracja mówi sama za siebie, nie trzeba przerywać jej sugestiami: tutaj się zmyśliłam i tego oczekuję od ciebie...



Ogólnie jestem na tak, gdy chodzi o styl i tworzenie nastroju. Wiesz, co chcesz napisać i trzymasz się tego. Jest moment na delikatną refleksję, chwilkę depresyjnej nieco zadumy.



Zakończenie wydało mi się, hmm... naciągane. Jakby dosztukowane, by historia miała tragiczny, czyli "piękny" finał. Nie przekonało mnie. Nie potrafię go poczuć.



Ale całość całkiem strawna, napisana lekkim piórem.



Trzymaj się!

3
Mam tendencję do nadużywania wielokropków ;p i tak pewnie, po kilku poprawkach, wyleciała połowa wielokropków z pierwotnej wersji tego tekstu ^^'



Dzięki za komentarz ; )

4
lecące po ukosie
Jakoś nie zachwyca mnie to sformułowanie.



Poza tym zwracałam ci już uwagę na powtórzenia, przy okazji "Zabójcy", więc tutaj nie będę tego nadmiernie podkreślać.



Niekiedy wyłapuję drobne podknięcia, czy leciutkie dysonanse (ach, co za subtelne słowa :P ), ale całość okey :) Stworzyłaś ciekawy klimat, który się czuje.

Co do zakończenia, nie zgadzam sie z Jackiem. Mi się podobało. Całość pasuje do siebie.



Pozdrawiam :)
Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl

Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.

5
Mam tendencję do nadużywania wielokropków
Niech zgadnę, niech się domyślę... <- słuchaj moim zdaniem to świadczy o tym, że zawsze po napisaniu jakiegoś zdania wciąż pozostaje ci coś na sumieniu, coś czego nie potrafisz przelać na papier, coś co czeka nadal w kolejce i nie doczekuje się swojego momentu w utworze. Jakieś refleksje, myśli, uczucia, hm? Takie nie dokończa tylko z tym mi się kojarzą. "..." zazwyczaj jest stosowany, gdy chcemy podkreślić nie dokończenie swojej wypowiedzi, zdania, że coś za tym jeszcze stoi, jakiś dalszy zamysł. hm... :)

Re: Zimą [psychologiczny] - króciutki, jednową

6
Chwila okazała się niezwykle ulotną...


ale co ulotną? Chociaż sądzę, że to zwykły byczek. Powinno być "ulotna"


Na biurku migoce świeca swym rozbieganym płomieniem.


bez "swym". Słowo to i przeróżne jego odmiany powinny być jak najrzadziej stosowane w tekście.


ale ja lubię patrzeć na taki obraz za oknem.


wcześniej napisałaś mniej więcej to samo, więc po co się powtarzasz i każesz czytać tą samą myśl dwa razy?


Skrobie łapą do drzwi.


bez "do"


Jest mokry, pokryty śniegiem, który szybko na nim topnieje, ustępując miejsca kolejnym płatkom. Wygląda, jakby osiadł na nim szron.


pierwsze zdanie wyklucza drugie. Bo jeżeli śnieg szybko topniał, to jak na psie mógł osiąść szron?



No tak, wielokropki przeszkadzają czytać. Mam na ich punkcie bzika, a raczej na punkcie ich jak najmniejszej liczby. Gdzieś czytałam, że w tekście powinno być trzy wielokropki na trzy strony...

Myślę, ze stawiasz wielokropki po to, aby czytelnik dopowiedział sobie do zdania to, co raczej nie powinien. Np tutaj:


A jednak wciąż płynie...


I co? Jeżeli płynie, niech płynie, nic więcej chyba nie trzeba. Wiem, ze jest to tekst psychologiczny, ale nadmiar wielokropków sprawia wrażenie, że próbujesz czytelnikom wbić do głowy, że nawet zakaz wpuszczania psów do domu może być emocjonujący, niezwykły i godny uwagi.

Nie czytam zbyt często tekstów psychologicznych. Ba, wydaje mi się nawet, że twój tekst jest pierwszy. Przeczytałam, bo był krótki. To pierwszy utwór, który oceniam :P

Tekst jest o niczym. Nie ma pomysłu. Są tylko wyrazy, które tworzą zdania, starające się utworzyć spokojną atmosferę. Nie wydaje się on wlec, wręcz przeciwnie, dość szybko się czyta i dochodzi do końca, który, moim skromnym zdaniem, jest najgorszy. Bo rozumiem, że smutek bohaterki spowodowany wypadkiem. Więc co robi to:


Cóż... bywa i tak.


chcesz powiedzieć, że bohaterka wzruszyła ramionami na śmierć bliskiej osoby? Machnęła sobie ręką i polazła posłuchać muzyki? Bo tak to brzmi. Nie wiem, może ze mną jest coś nie tak, jeżeli tak to odczuwam.

Interpunkcja na szczęście nie leży - mówię "na szczęście", bo dużą uwagę zwracam na nią. Zdarzały się braki przecinków i najcześciej występowały one przez imiesłowami przysłówkowymi współczesnymi (z końcówką -ąc, jakbyś nie kojarzyła).

Całkiem dobrze napisany tekst. Szkoda tylko, że opisuje coś, co dawno już zostało opisane. Ty nic nowego nie dodajesz.



Pozdrawiam

Patka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”