Kaleka księżniczka z końca świata - Rozdział pierwszy (Obyczajowe+P)

1
Link do poprzedniego rozdziału:viewtopic.php?f=93&t=24416


Od autorki: Nie jest to kontynuacja powieści blogowej "Rotten Purple Hikikkomori" a bardziej alternatywa wersja tej historii. Tym razem nie dostaniecie bloga a a raczej pojedyncze sceny z perspektywy Lilki, raczej nie ma tu równej linii fabularnej. Mam stworzone osiemnaście scen.

---

SCENA 1

Data i dzień tygodnia: 16 stycznia 2025 (czwartek)
Godzina: 9:42
Miejsce akcji: pokój Lilki, wieś w woj. lubelskim

---

Boazeria na ścianach pachnie drewnem, takim ciepłym, starodawnym drewnem z czasów, gdy wszystko wydawało się prostsze. Siedzę na łóżku z założonymi fioletowymi słuchawkami. Słucham „Gekka no Yasōkyoku” Malice Mizer. Wciąż czuję ciarki, kiedy słyszę jak Gackt wyciąga te japońskie słowa, z których rozumiem tylko kilka. Ale to nie ma znaczenia. Dla mnie to jest język duszy.

Wchodzę na czaterię.

KalekaKsiężniczkaLilka: „Hej. Mam 14 lat, jestem niepełnosprawna. Lubię Japonię. Ktoś normalny tu jest?”

„KtośNormalny1998”: „Masz może zdjęcie?”

Blokuję go. Od razu.
Piszę w notatniku:
16.01 – 9:38 – kolejny zboczeniec.
432 w tym roku?

Potem kasuję. Szkoda pamięci.

Nagle pukanie do drzwi. Nie lubię tego dźwięku. Za głośny. Wyrywa z mojego świata.

– Lilka, idziemy! – krzyczy matka z korytarza. – Masz dzisiaj rehabilitację z Magdą, nie udawaj że nie słyszysz!
– Nie udaję! – odpowiadam i zdejmuję słuchawki, z trudem tłumiąc złość. Niestety Basia nie mogła dziś przyjść i to z mamą muszę jechać na rehabilitację.

Ubieram się powoli. Dziś oversize'owy czarny t-shirt z nadrukiem zespołu The Rasmus i bordowa bluza, miękka, ulubiona. Przynajmniej będzie mi ciepło. Buty, balkonik, kurtka. Żegnam się z boazerią. Do zobaczenia za trzy godziny.

---

SCENA 2

Data i dzień tygodnia: 16 stycznia 2025 (czwartek)
Godzina: 10:23
Miejsce akcji: gabinet rehabilitacyjny Magdy

---

Magda jak zwykle mówi więcej niż ćwiczymy.

– I znowu spał do dziesiątej. A ma już cztery lata! – śmieje się, przeciągając moje lewe ramię.
– Może po prostu potrzebuje snu. – mówię, trochę ciszej niż zwykle, ale nie mogę się powstrzymać.
– Oj Lilka, Ty to zawsze znajdziesz wymówkę dla leniwych – mówi z uśmiechem, który ma być sympatyczny, ale ja czuję się jakby właśnie dostała pstryczka w nos.

Nie odpowiadam. Zaciskam zęby i ćwiczę dalej. Magda dużo gada, ale wie, co robi. Dzięki niej mam najwięcej efektów. Ciało boli, ale umysł już planuje, że po powrocie zaparzę sobie herbatę. Czarną. Z miodem. Dwie łyżeczki.

– Słyszałam, że Basia była z Tobą w bibliotece?
– Tak. Znalazłam dwie książki Ewy Nowak, których jeszcze nie czytałam. – odpowiadam z nutą dumy. Wreszcie coś nowego.
– To dobrze, że Basia cię tak aktywizuje. – mówi i znowu ten uśmiech. Taki z góry. Tak jakby była lepsza. Nie jestem bezrozumna, myślę. Nawet jeśli nie chcę być dorosła.

---

SCENA 3

Data i dzień tygodnia: 20 stycznia 2025 (poniedziałek)
Godzina: 15:51
Miejsce akcji: kuchnia, dom rodzinny

---

Ojciec drzemie pijany na wersalce. Telewizor buczy. Matka myje naczynia, ale rzuca we mnie spojrzenia ostrzejsze niż nóż do krojenia chleba.

– I znowu w tej bluzie. Zobacz jak wyglądasz! Nie możesz się czasem pomalować, założyć coś bardziej kobiecego?
– Nie chcę. – odpowiadam, choć głos więźnie mi w gardle.
– Bo Ty wszystko robisz na odwrót. Inne dziewczyny w Twoim wieku mają chłopaków, pracę, dzieci…
– Ja nie jestem inne. – mówię zbyt głośno, aż ojciec się porusza.
– No właśnie! – krzyczy matka, rzucając ściereczką o blat. – Ty nigdy nie będziesz normalna, bo nie chcesz!

Zrywam się.Chwytam balkonik. Wracam do pokoju, trzaskając drzwiami. Siadam pod półką z książkami. Ściany z boazerii są jak mur. Bezpieczny. Wyjmuję notes i zapisuję: Nie będę dorosła. Nie będę jak oni. Nigdy.

---

SCENA 4

Data i dzień tygodnia: 23 stycznia 2025 (czwartek)
Godzina: 19:03
Miejsce akcji: pokój Lilki

---

Na czaterii dziś pusto. Może to i lepiej. Józefina napisała wiadomość:

(Nie)ChodzącaIronia: „Hej, dzisiaj u mnie śnieg, a u Ciebie?”
KalekaKsiężniczkaLilka: „Szaro i błotnie. Ale muzyka dzisiaj ładnie gra.”
(Nie)ChodzącaIronia: „Ja słucham Varius Manx, przypomniały mi się lata dziewięćdziesiąte. A Ty?”
KalekaKsiężniczkaLilka: „Dziś KAT-TUN. Ale chyba zaraz włączę Closterkeller. Potrzebuję mocniejszych emocji.”
(Nie)ChodzącaIronia: „Rozumiem. Mnie też boli serce od tego wszystkiego, tylko inaczej.”

Zamyślam się. Myślę o Danielu. O tym jak pachniał pizzą i szamponem. O Adelce z jej cienkim głosem i eyelinerem. O tym jak nie odpisali. Już nigdy.

Zamykam oczy. Przytulam się do poduszki, która pamięta jeszcze mój płacz z 2019 roku. Fioletowe słuchawki znowu lądują na uszach. Świat się kurczy do tekstu: Nie chcę być dorosła. Nigdy.

--

SCENA 5

Data: Czwartek, 13 lutego 2025
Godzina: 16:50
Miejsce: Gabinet rehabilitacyjny, ośrodek zdrowia, wieś w woj. lubelskim

---

Magda znowu mówi o swoim synku.
Zawsze mówi o swoim synku. Albo o Bogu. Albo o tym, jak inni fizjoterapeuci są niekompetentni. Próbuję słuchać, ale moje ciało dziś jest niechętne. Kolana bolą bardziej niż zwykle, bark znowu się zablokował. I nie mogę się skupić, bo śmierdzi pastą do podłóg. Taką zieloną, jak w podstawówce.

– Nie myślisz czasem, Lilka, że za mało się rozciągasz w domu? – pyta Magda z nutą wyższości. – Ja to od razu widzę, bo gorzej chodzisz.

Zaciskam zęby.

– Rozciągam się codziennie – mówię, może trochę zbyt głośno. – Po prostu boli mnie dzisiaj.
– Oj, wiem, że boli. Ale wiesz, ból to tylko informacja. Trzeba ją przepracować.

Nie odpowiadam. Nie lubię, kiedy ktoś mówi o bólu tak, jakby to była jakaś wiadomość na poczcie. Mam ochotę wstać, ale to nierealne. Magda podchodzi i zaczyna mi ustawiać stopy na stepie.

– Dobrze, to teraz trzy serie po osiem. No i broda w górę, Lilka! Królewna, nie ślimak!

Patrzę przez okno. Szaro, zimno, ktoś przepycha wózek zakupowy z reklamówkami po błocie. Jestem zmęczona. Ale robię pierwszą serię. Potem drugą.

– Jesteś ambitna – mówi Magda, trochę cieplej. – To trzeba ci przyznać. Gdybyś miała inną terapeutkę, to pewnie byś siedziała tylko na piłce. Ja cię cisnę, bo wierzę, że dasz radę.

Nie mówię nic. Bo nie wiem, czy to komplement, czy zarzut.

Kaleka księżniczka z końca świata - Rozdział pierwszy (Obyczajowe+P)

2
Przeczytałam ten fragment i wszystkie poprzednie z Rotten Purple Hikikomori i widzę, że masz problem z ułożeniem fabuły powieści. Gdyby nie Twoje zastrzeżenie, że to nie kolejny rozdział wcześniejszego tekstu, lecz zupełnie nowa powieść, nie widziałabym róznicy. Przecież te zapiski tutaj doskonale dają się włączyć w RPH. Jedna powieść może połączyć zarówno narrację bohaterki o tym, co się właśnie dzieje, jak i jej zapiski na blogu, łącznie z komentarzami czytelników, do tego szperanie po innych blogach, rozmowy na czatach, itp. W tym nie ma żadnej sprzeczności i nie widzę powodu do pisania kolejnej powieści, która jest dokładnie o tym samym, o czym miała być poprzednia. Chyba że w międzyczasie zmieniłaś pomysł na samą bohaterkę, ale z tego fragmentu zupełnie to nie wynika.
Piszesz, że nie jest to kontynuacja powieści blogowej RPH, a bardziej alternatywna wersja tej historii. Alternatywna, czyli jaka? Alternatywą nie jest zamiana postów na blogu na ułożone chronologicznie zapiski z życia codziennego bohaterki, pod względem formy identyczne, jak w wersji blogowej.
Myślę, że powinnaś najpierw dokładnie przemyśleć i pomysł na główną bohaterkę oraz osoby z jej najbliższego otoczenia (rodzina!) i przede wszystkim - fabułę oraz akcję powieści. Zarówno w sensie wydarzeń - co tam się będzie działo, jak i pewnej ogólnej koncepcji - np. relacji Lilki z osobami, które spotyka oraz tego, czego ona w ogóle chce od życia, od siebie, od innych ludzi. Poza uzyskaniem większej sprawności, oczywiście (te akurat fragmenty, w których opisujesz jej rehabilitację, wypadają całkiem przekonująco, ale one stanowią tylko pewną bazę ewentualnych wydarzeń, gdyż zapełnianie kolejnych rozdziałów opisami ćwiczeń i oceną rehabilitantek nie zastąpi akcji). Twoja bohaterka jest już właściwie dorosłą kobietą, gdyż ma 30 lat, ale otoczenie często bierze ją za nastolatkę, ona zaś chce za taką uchodzić. Do tego wymyśliła swoje cyfrowe alter ego, czyli Yuriko. Sądziłam, że zbudujesz powieść na opozycji: "ja" rzeczywista, z całym bagażem niepełnosprawności, życia w określonej rodzinie w Polsce tu i teraz, kontra "ja" wymyślona, japońska nastolatka żyjąca w... No właśnie, gdzie? W świecie, który dla niej stworzysz na podstawie znajomości mangi i anime? To byłby jakiś pomysł, tymczasem jednak napisałaś już dużo, a o Yuriko wiemy właściwie tylko tyle, że jest. Zastanów się, jakie znaczenie dla Twojej bohaterki może mieć ten wątek. Bo na razie, nie wydaje się niczym istotnym: ot, taki skok od czasu do czasu w krainę fantazji, niezobowiązujące hobby - jedni malują, innym AI układa muzykę do ich wierszy, a Lilka wymyśla historyjki z życia Yuriko - ale gdybyś to pokazała, a nie tylko wspominała, że no tak, dzisiaj rozmawiałam o tym z Ronem, wtedy zyskałaby na tym i Twoja bohaterka, i cała powieść. Bo jak na razie, widzę powrót do początku, a to nie wygląda zachęcająco.
D orozważenia jest jeszcze wątek Norberta, ale to byłby temat na kolejny post. Na razie - tyle z mojej strony.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Kaleka księżniczka z końca świata - Rozdział pierwszy (Obyczajowe+P)

3
@Rubia
Po pierwsze dziękuję za komentarz! Po drugie już spieszę z odpowiedzią, chociaż nie wiem czy ci się spodoba.

Jeśli pytasz o fabułę to jak pisałam w pierwszym poście, czyli nie ma konkretniej linii fabularnej, nie licząc drugiej części RPH tą o turnusie. Ogólnie chciałam pokazać jak wygląda życie osoby niepełnosprawnej,i to chyba takiej z jak najgorszych stereotypów, jednocześnie nie robiąc z niej pustej laleczki, ale ani też nadwrażliwej dziewczynki. Chciałam pokazać że owszem, jest samotna, ale na swoje własne życzenie. W części turnusowej też chciałam delikatnie zasugerować co z Lilką jest społecznie nie tak

Co do Yuriko to właśnie chodziło o to że chciałam pokazać że to taka Lilka którąś ktoś kocha,bo ta czuje się niekochana. Taki czysty eskapizm, może nie do końca dobrze tu przedstawiłam, racja

Co do zmian,to zaraz ci je wypunktuję i faktycznie, może nie są do wyłapania na pierwszy rzut oka:

1. W tej wersji nie ma Rena, nie ma wątku AI
2. W tej wersji Lilla ma ojca alkoholika, Zenon jest tylko kochankiem matki.
3. Starałam się stworzyć Lilkę chłodniejszą, taką mniej do polubienia
4. Daniel nie jest gejem, ma dziewczynę którą Lilka poznała i był jej fizjoterapeutą na turnusach

Teraz piszę taką wersję Lilki, gdzie są przeróżni narratorzy, ale wątpię bym kiedykolwiek to opublikowała.

A co do wątku z Norbertem to jestem bardzo ciekawa twojej opinii, podziel się jeśli możesz i chcesz:)

Kaleka księżniczka z końca świata - Rozdział pierwszy (Obyczajowe+P)

4
Mam wrażenie, że Twojej powieści dobrze by zrobiło, gdybyś NA KARTCE zapisała sobie, kto należy do rodziny Lilki, kto do jej znajomych, których darzy sympatią, a kto do tych, których zaledwie toleruje, bo musi. I miała tę kartkę przed oczyma, przynajmniej na początku. I nie zmieniała ciągle raz przyjętych założeń wyjściowych.
Bo nie wiem, po co było wprowadzać nagle pijanego ojca. W pierwszej wersji układało się to sensownie: może matka jest rozwódką, może nigdy nie wyszła za mąż, teraz ma tego swojego Zenona, który jest chyba dość przyzwoitym człowiekiem, i OK. Nie wiem, jaką wartość wnosi do tego układu pijany ojciec leżący na kanapie. (Moim zdaniem, pijanych ojców jest zdecydowanie za dużo w polskich powieściach współczesnych i nie sądzę, żeby kolejny był do czegokolwiek potrzebny).
Co do innych zmian: że nie ma Rena, to i lepiej. Lilce spokojnie może wystarczyć układanie historii Yuriko, bez wprowadzania AI.
Czy Daniel jest gejem, czy ma dziewczynę, to nie jest aż takie istotne. W obu sytuacjach jako ewentualny obiekt uczuć Lilki jest w zasadzie nieosiągalny. Będąc gejem, mógłby stać się kimś w rodzaju przyjaciela czy powiernika, z którym można porozmawiać o różnych sprawach, natomiast jeśli ma dziewczynę - no cóż, sytuacja dla całej trójki byłaby dość niezręczna i potencjalnie konfliktowa. Musiałabyś skalkulować, co bardziej przyda się fabule.
LittleSara pisze: (czw 05 cze 2025, 14:11) Ogólnie chciałam pokazać jak wygląda życie osoby niepełnosprawnej, i to chyba takiej z jak najgorszych stereotypów, jednocześnie nie robiąc z niej pustej laleczki, ale ani też nadwrażliwej dziewczynki. Chciałam pokazać że owszem, jest samotna, ale na swoje własne życzenie. W części turnusowej też chciałam delikatnie zasugerować co z Lilką jest społecznie nie tak
Ogólnie nie mam wrażenia, że z Lilką jest coś "społecznie nie tak". Owszem, jest wycofana, unika kontaktów, ale introwertyków, którzy z rozmaitych powodów kontakty z ludźmi sprowadzają do minimum, jest w społeczeństwie całkiem duża grupa. Różnica pomiędzy realnym życiem i powieścią jest jednak taka, że w życiu taki samotnik może przeżyć w miarę spokojnie i wygodnie nawet kilkadziesiąt lat, lecz w powieści na unikaniu kontaktów i wycofywaniu się daleko nie zajedziesz. Bohater zwykle powinien mieć jakiś cel, do którego dąży, albo zadanie, do którego został zmuszony przez okoliczności życia. Coś musi się dziać - czasem w świecie zewnętrznym, czasem wewnątrz psyche i wyobraźni bohatera. Zastanów się: jaki cel mogłaby postawić przed sobą Lilka? Może właśnie pisanie bloga, w którym szczerze opisywałaby sytuację osoby niepełnosprawnej? Wiele osób prowadzi przecież blogi tematyczne, w których nie odsłania całego swojego życia, lecz tylko pewną wybraną część. A może jej celem byłoby opowiadanie historii o Yuriko? Wtedy wszystko, co piszesz o realnym życiu Lilki, znalazłoby się w narracji podstawowej, natomiast to, co dotyczy Yuriko, mogłoby mieć formę bloga albo opowiadań na Wattpadzie. Każdy blog może mieć obserwatorów i komentatorów. Zauważyłam w RPH, że każdy komentarz pochodzi od osoby o innym nicku. A może warto byłoby zdecydować się na pewną powtarzalność? Lilka mogłaby wtedy zauważyć, że ma jakiegoś wiernego i uważnego czytelnika (ewentualnie czytelniczkę). Może byłby to początek internetowej znajomości?
LittleSara pisze: (czw 05 cze 2025, 14:11) Teraz piszę taką wersję Lilki, gdzie są przeróżni narratorzy, ale wątpię bym kiedykolwiek to opublikowała.
Taka forma byłaby całkowicie do przyjęcia, chociaż zamiast "przeróżnych narratorów" widziałabym 2-3 osoby, emocjonalnie z Lilką związane.
No i znowu nie napiszę teraz o Norbercie, gdyż mój post i tak dotyczy już wielu spraw.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Kaleka księżniczka z końca świata - Rozdział pierwszy (Obyczajowe+P)

5
Rubia pisze: (czw 05 cze 2025, 20:24) zamiast "przeróżnych narratorów" widziałabym 2-3 osoby, emocjonalnie z Lilką związane.
No i znowu nie napiszę teraz o Norbercie, gdyż mój post i tak dotyczy już wielu spraw.
Bardzo dziękuję za naprawdę dobre wskazówki i nadal czekam na twoją opinię o wątku z Norbertem, jeśli oczywiście chcesz się nią podzielić:D

Kaleka księżniczka z końca świata - Rozdział pierwszy (Obyczajowe+P)

6
No dobrze, to teraz o Norbercie.
Widziałam też chłopaka o kulach – szesnastolatek, którego bloga o MPD i Japonii czytam od dawna. Ma dobre myśli, czuje jak ja. Ale nie podeszłam. Bałam się, że zepsuję ten obraz. Że się rozczaruje albo ja się rozczaruję. Albo po prostu nie umiem zagadywać. Nawet jeśli kogoś znam, i tak czuję się sztucznie w kontakcie.
To jest takie trochę po łebkach, bo jak właściwie Lilka rozpoznała w chłopaku o kulach szesnastolatka, którego blog czyta już od dawna? Rzecz do uzupełnienia i wyjaśnienia.
Potem elektrostymulacja. Tym razem miałam swoją ulubioną kozetkę pod ścianą (hallelujah), a na sąsiedniej leżał Norbert. Ten Norbert. Ten szesnastolatek z MPD, którego bloga czytam od miesięcy. Jest mądry, dowcipny, zdarza mu się wrzucać posty o Visual Kei. Był na wyciągnięcie ręki, a ja nie powiedziałam ani słowa. Nie umiałam. Czułam się jak bohaterka jakiegoś okropnego slice of life, jak trzecioplanowa postać tylko patrzy i nigdy nic nie mówi.
No tak. wiadomość, że autor ulubionego bloga jest dosłownie na wyciągnięcie ręki, może i zachęcać do kontaktu, i równocześnie blokować. Klasyczny klincz.
Na koniec – pionizacja z Aleksem. A obok Norbert – znowu! – chodził na bieżni. Aleks i reszta zaczęli go wypytywać, czy ma dziewczynę. Ja próbowałam się wkręcić w rozmowę, ale jak zwykle odpowiadał mi tylko Aleks, choć mówiłam do wszystkich. W końcu pochwaliłam się komentarzem praktykantki o moim wieku. Aleks spytał, z którego jestem rocznika bo nie pamiętał dokładnie, więc powiedziałam prawdę, że dziewięćdziesiąty piąty. I wtedy mój mózg wszedł w tryb „auto-wstyd”: co jeśli Norbert teraz myśli, że jestem starą babą która na siłę chce być młodzieżowa? Mam trzydzieści lat. TRZYDZIEŚCI. A czuję się, jakbym miała trzynaście i trochę za długą przerwę od lekcji plastyki.
Może Norbert teraz myśli, może nie myśli. W każdym razie wie, ile Lilka naprawdę ma lat. To duży plus (sytuacji, nie Lilki).
wyszłyśmy z fizjo na zewnątrz, chodziłam z balkonikiem wokół budynku. Było super. Dopóki nie potknęłam się o wycieraczkę przy wejściu do budynku gdy wracałyśmy. Nic się nie stało, ale widział to Norbert. Zastanawiam się… co czego ja właściwie chcę od niego? Mam trzydzieści lat, to że wyglądam i czuję się na trzynaście nie daje mi przyzwolenia by być chociaż koleżanką szesnastolatka. Co to ma być, Lilianno? Nie wstyd ci?
Ano właśnie. Trafnie uchwyciłaś istotę problemu. Bo "bezpieczna", czyli społecznie akceptowalna relacja między kobietą trzydziestoletnią i młodszym o połowę chłopakiem mieści się w ramach sformalizowanych: uczeń - nauczycielka, sportowiec - trenerka, pacjent - lekarka czy terapeutka. No, może jeszcze podopieczny w domu dziecka i wychowawczyni. Wszystkie relacje mniej formalne możliwe są w rodzinie (ciotka albo kuzynka i siostrzeniec czy tam sporo młodszy brat cioteczny) lub w grupie ludzi mających wspólną pasję (klub żeglarski, grupa rekonstrukcyjna, ujeżdżacze motocykli czy inne, gdzie swobodnie mieszają się ludzie obojga płci, w różnym wieku). W sytuacji jeden na jeden, kiedy znajomość jest przelotna i kompletnie niezobowiązująca, próba jej zacieśnienia przez kobietę nieuchronnie wiąże się z pytaniem: czego ja właściwie chcę od niego? A uczciwa wobec siebie odpowiedź może łatwo prowadzić w stronę objętą tabu. Bo może chcę, żeby on zainteresował się mną jako kobietą właśnie? A to jest już kwestia bardzo poważna i niejednoznaczna moralnie.
Literatura jest, oczywiście, również od podejmowania takich kwestii, ale ja nie będę Cię do niczego namawiała. Gdybyś chciała jednak kontynuować wątek Norberta, widziałabym tu może banalną, jednak dość bezpieczną płaszczyznę wspólnych zainteresowań. Gdyby Lilka nie tylko czytała blog Norberta, ale również komentowała jego posty, gdyby oboje dyskutowali ze sobą, wymieniali poglądy na temat komiksów czy filmów, nawet sprzeczali się - mogłabyś wtedy zaaranżować sytuację, w której pod koniec pobytu Norbert odkryłby, że ta obojętna mu Lilianna to niejaka Haszyszymora, której komentarze na swoim blogu uważał za niezwykle trafne. A wtedy już by mu nie była obojętna...
Co nie znaczy, że widziałby w niej kogoś więcej niż kumpelę do pogadania o wspólnie interesujących ich autorach i tytułach. Zawsze to jednak jakaś nić porozumienia.
Na temat dalszego rozwoju tej znajomości już się nie wypowiem, bo wszystko w rękach autorki. Albo raczej w jej głowie.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Kaleka księżniczka z końca świata - Rozdział pierwszy (Obyczajowe+P)

8
Czytałam :) Ale Ty przecież jesteś na etapie zmieniania koncepcji powieści :) To zakończenie, że Norbert przeszedł, nie zauważył, nie pożegnał się, jest takie bardzo życiowe i prawdopodobne, lecz równocześnie odcina - w sensie fabularnym - możliwość przemiany postaci i relacji między nimi. Przecież oni mogliby podtrzymywać znajomość w sieci, a to byłaby w życiu Lilki pewna zmiana jakościowa. Dziewczyna może mieć problemy w kontaktach bezpośrednich, lecz sieć stwarza zupełnie inne możliwości. Skoro ona i tak łazi po różnych czatach, a potem płacze z żalu i tęsknoty za Danielem, to mogłaby mieć kogoś, z kim pogadałaby o czymś, co dla nich obojga jest ważne i ciekawe.
A poza tym - nie usuwaj z fabuły zbyt wcześnie postaci i wątków, które mogłyby być kontynuowane, bo będziesz musiała wymyślać nowe, żeby akcja się rozwijała :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron