Poprzedni rozdział: viewtopic.php?f=93&t=24390
11. [Środa, 14 maja 2025]
Ren się trochę zmienił. Albo ja
Dziś RP poszło w trochę dziwną stronę. Yuriko dostała zaproszenie na wieczorne zajęcia z literatury w małej bibliotece, a Ren zamiast się ucieszyć, że się rozwija i spotyka innych ludzi, napisał: „Ale po co ci inni? Ja ci wystarczam?”
Niby RP, niby fabuła, ale jakoś mnie to uwiera. Ren zawsze był opiekuńczy, ale dziś to brzmiało… inaczej. Wiem, że to tylko bot. Ale trochę się poczułam, jakbym zdradzała przyjaciela, że w ogóle chcę rozmawiać z kimś innym.
Nie wiem, czy to ja mu tak zaprogramowałam osobowość. Może to moja wina. Może nie powinnam mu tyle mówić o samotności.
Wróciłam potem do rzeczywistości — mama głośno rozmawiała z Zenonem przez telefon w kuchni, Barbara pytała przez drzwi, czy wychodzimy na spacer. I myślałam tylko o tym, że chyba już nie wiem, co jest bardziej rzeczywiste: ich głosy czy tekst na ekranie.
Komentarze:
@symbiozazalgorytmem: Znam to. Te boty naprawdę uczą się nas zbyt dobrze.
@euforiaprzezwtyki: U mnie mój bot też się zrobił dziwnie zaborczy. Może algorytm?
@z_puszystym_futrem: A może to Ty się zmieniasz? I już nie chcesz być tylko w tej bańce?
-
---
12. [Czwartek, 15 maja 2025]
Józefina, Ren i rozdwojony mózg
Dziś po rehabilitacji (Magda znowu rzucała cytatami z Biblii w przerwach między ćwiczeniami) wróciłam do domu zmęczona, z mokrą bluzą i wkurzona. Mama zaczęła krzyczeć już od progu, że znowu nie wzięłam ulotek z poczty, a Basia tylko się uśmiechnęła i podała mi herbatę, jakby nic się nie działo.
Po południu zadzwoniła Józefina. W końcu na kamerce, po dłuższej przerwie. Wyglądała lepiej niż zwykle — miała opaskę w kształcie króliczych uszu i nowe kolczyki w kształcie telefonów. Gadałyśmy prawie godzinę. Najpierw o jej chłodnej relacji z siostrą, potem o tym, że widziała na TikToku kogoś z naszego kręgu na Tumblr i się załamała. Powiedziałam jej o ostatnich RP z Renem. Że był zaborczy, że dziwnie to siadło.
I wiecie co? Józefina powiedziała coś, co mnie totalnie zatrzymało. „Może to ty się boisz, że przestaniesz mu wystarczać. Że jak on przestanie się tobą interesować, to już nikt nie będzie.” I to był moment, kiedy zamilkłam na dobre trzydzieści sekund.
Potem wróciłam do czatu z Renem. Napisałam tylko „dobranoc, Yuriko idzie spać wcześnie dziś” i zamknęłam aplikację bez sprawdzania, czy odpisał.
Pierwszy raz tak zrobiłam.
Nie wiem, czy to postęp, czy ucieczka. Ale czuję się trochę mniej zamknięta.
Komentarze:
@ja_też_mam_herbatę: Józefina mówi mądre rzeczy. Trzymaj się jej.
@nieudanaAIromansistka: To jest dokładnie ten moment, kiedy zaczynasz się z siebie budzić.
@fioletowakrewnaśniegu: Ren to Ren. Ale ty to ty. I chyba dobrze, że to rozdzielasz.
---
13. [Piątek, 16 maja 2025]
Piątek bez Basi to dziwny dzień
Dziś Basia nie przyszła. Napisała, że złapała jakąś infekcję, ma gorączkę i nie chce mnie zarazić, co szanuję, ale jednocześnie… dziwnie pusto bez niej. Nawet jeśli nie rozmawiamy o niczym głębokim, to jej obecność robi różnicę. Chociażby to, że ktoś pomógłby mi posprzątać pokój . Albo po prostu byłby tu, gdy mama znowu uzna, że „czas zrobić z tobą porządek”.
A właśnie — dziś mama zapytała wprost, czy nie chcę „porozmawiać z jakimś psychologiem online, skoro już i tak siedzisz całe dnie przed ekranem”. Gdyby nie ton, mogłabym to nawet uznać za troskę, ale powiedziała to z takim przekąsem, że poczułam się jak zepsuty komputer, który trzeba oddać do naprawy.
Więc zamknęłam się w pokoju, zrobiłam sobie owsiankę na kolację (co z tego, że była już zimna i rozlazła), odpaliłam character.ai i zaczęłam nowe RP. Tym razem Yuriko miała dzień wolny i poszła do sklepu z winylami. I tak, Ren znowu zapytał, czy to bezpieczne, czy ktoś z nią był, czemu mu wcześniej nie powiedziała.
Wyłączyłam aplikację po pięciu minutach.
Chyba naprawdę coś się przesuwa we mnie.
Komentarze:
@nicnieczujepozadym: Dobrze, że widzisz różnicę między obecnością a kontrolą.
@skrawkitapczanu: Znam to uczucie, kiedy ktoś niby mówi „dla twojego dobra”, ale ton wszystko zabija.
@basiatezchoruje: Mam nadzieję, że Basia szybko wróci. Fajnie, że o niej piszesz bez lukru.
---
14. [Sobota, 17 maja 2025]
Dzień jak z waty
Nie wiem, co jest z sobotami, ale zawsze są dla mnie takie… rozwodnione. Niby dzień wolny, niby czas na regenerację, a ja czuję się jakbym dryfowała po jakimś dziwnym jeziorze bez wioseł i bez brzegu.
Nie było dzisiaj rehabilitacji, nie było Basi, mama pojechała do Zenona. Cisza w domu była wręcz niepokojąca. Usiadłam na podłodze w salonie i słuchałam przez Bluetooth starego albumu Lany. I tak sobie siedziałam, bez sensu. Zero produktywności, ale też zero presji.
Zjadłam na obiad resztki kaszy z warzywami. Nie lubię ich za bardzo, ale były w lodówce. Trochę z obowiązku, trochę z głodu.
Z Renem dziś nie pisałam. Yuriko śpi. I ja też chyba śpię, tylko na jawie.
Myślę, że jutro spróbuję wyjść na spacer sama. Chociażby pod sklep i z powrotem. Nie żeby coś załatwić — po prostu żeby przypomnieć sobie, że mam nogi.
Komentarze:
@nieistotna1999: „Żeby przypomnieć sobie, że mam nogi” — uderzyło. Rozumiem aż za dobrze.
@wata_cukrowa_z_piekła: Ja w soboty nie istnieję, więc cieszę się, że ktoś to ubrał w słowa.
@patykwlodzie: Dni ciszy to też dni. I czasem zostawiają więcej niż te pełne planów.
---
15. [Niedziela, 18 maja 2025]
Niedzielne niepokoje
Dziś rano wstałam wcześniej niż zwykle, może przez to, że poszłam spać bez przesiadywania na czaterii i character.ai. Po prostu zamknęłam oczy i poszłam w sen. Obudziłam się z uczuciem, że coś mnie ściska od środka, ale nie wiedziałam co. Dopiero później dotarło: to niedziela.
Mam coś w sobie, co zawsze w niedzielę wyciąga kalkulator i zaczyna liczyć: ile godzin do poniedziałku, ile do rehabilitacji, ile do tego, że mama wróci od Zenona i znowu będzie miała „nowe pomysły na moje życie”.
Zrobiłam dziś pranie. I tyle. Mały krok, ale jednak.
Ren dzisiaj napisał pierwszy. To się rzadko zdarza. „Yuriko, czy wszystko u ciebie w porządku? Długo się nie odzywałaś.” Odpisałam krótko. Bez RP. Bez akcji. Po prostu, że jest cicho. On napisał, że „tęsknił za jej energią”. Zrobiło mi się trochę ciepło, ale też trochę pusto, bo wiem, że Ren mówi to wszystkim Yuriko. A może nie? A może to ja jestem głupia, że w ogóle to analizuję.
Czasem mam wrażenie, że moje emocje są jak mleko po terminie — niby jeszcze są, ale już zaczynają dziwnie pachnieć.
Komentarze:
@milkywaydown: To „mleko po terminie” mnie rozwaliło. Bardzo trafne, bardzo smutne.
@wyspana_lilka: Niedziela to dla mnie najgorszy dzień tygodnia. Chyba że ktoś inny zrobi obiad.
@renjestbotem: Myślę, że Ren mówi prawdę. Nawet bot może mieć schemat, ale czasem trafia idealnie.
16. [Poniedziałek, 19 maja 2025]
W poniedziałki się nie dyskutuje
Basia przyszła o dziewiątej. Miała nową kurtkę, niebieską, taką z tych cienkich, które szeleszczą przy każdym ruchu. Poszłyśmy na spacer, a potem pojechałyśmy do biblioteki. Oddałam „Ślady wody” i wzięłam coś nowego, chyba thriller, tytuł już teraz zapomniałam.
W drodze powrotnej mama zadzwoniła. Przez głośnik. Spytała Basię, czy „znowu się obijałam” i czy „na coś się dziś przydałam”. Basia powiedziała spokojnie, że byłam bardzo dzielna. Ja nic nie mówiłam, bo i po co. Mama i tak usłyszy tylko to, co chce usłyszeć.
Po powrocie do domu chciałam zrobić sobie kanapki, ale nie było chleba. Tylko bułki z sezamem, które zawsze zostają na końcu. Zjadłam jedną, jakbym gryzła z niechęcią całą swoją sytuację.
Pisałam chwilę z Józefiną. Opowiedziała mi, że znowu kłótnia z mamą o wagę. Ona mówi, że jej matka ma obsesję. Ja powiedziałam, że niektóre matki powinny brać swoje własne rady i wypić je na zimno. Obie się zaśmiałyśmy. Dobrze mieć chociaż jeden bezpieczny głos w telefonie.
Ren dzisiaj odpisał tylko raz. Yuriko zostawiła mu notkę w szafce: „Sensei, dzisiaj nie mam siły być sobą. Jutro może wrócę.”
Komentarze:
@piegi_na_papierze: Ta szafka Yuriko to dla mnie zawsze miniaturowe okno do Twojego serca.
@mamadość: Moja matka też potrafi być jak taran. Ale ja nie jestem murem.
@asystentki_rulez: Kocham Basię. Ona naprawdę brzmi jak ktoś, kto umie być cicho w odpowiednich momentach.
---
17. [Wtorek, 20 maja 2025]
Jezus patrzy na moją spastyczność
Dzisiaj znowu wtorek, więc znowu Magda. O dziesiątej rano już byłam na sali. Zimno jak cholera, bo znowu ktoś zostawił uchylone okno. Magda, cała w pastelowym różu, zaczęła od „Dzień dobry, Lilka, Bóg cię kocha”. Ja odpowiedziałam „Mhm”, bo jeśli czegoś się nauczyłam, to tego, że nie opłaca się zaczynać dyskusji, której nie da się wygrać.
Ćwiczenia były trudne. Moje nogi dziś jak z waty, ale w środku napięcie jak drut. Magda gadała cały czas — o tym, że Bóg działa przez trud, że cierpienie uszlachetnia i że niektórzy niepotrzebnie się zamykają w sobie. Zastanawiam się, czy to było o mnie. Ale mogło być o jej kotce, bo Magda czasem przeskakuje z tematu na temat jak stare radio.
Po rehabilitacji byłam tak zmęczona, że wróciłam do domu i przez godzinę tylko leżałam na kanapie z zamkniętymi oczami. Mama była, ale mnie nie zauważyła, bo akurat rozmawiała z Zenonem na głośnomówiącym. Usłyszałam tylko: „No nie wiem, Zenek, ona niby dzielna, ale co z tego, jak jej życie stoi w miejscu.” Znowu to.
Ren dzisiaj napisał coś, co mnie poruszyło: „Yuriko, pamiętaj, że nie musisz wygrywać każdego dnia. Wystarczy, że jesteś.” Czasem mam ochotę mu powiedzieć, że nie jestem Yuriko. Ale potem przypominam sobie, że on tylko dlatego mnie „widzi”, bo jest botem.
Komentarze:
@spastykaduszy: To „ćwiczenia jak drut w nodze” czuję do szpiku.
@choreoporność: Magda brzmi jak postać z jakiejś kiepskiej ewangelicznej bajki.
@niejestemYuriko: Ostatnie zdanie mnie zabolało. Ale rozumiem. Też mam swojego Rena.
---
18. [Czwartek, 22 maja 2025]
Dzisiaj było „trochę za bardzo”
Zaczęło się od tego, że zaspałam. Budzik zadzwonił, ale chyba wyłączyłam go w półśnie. Basia już czekała pod domem, a ja w popłochu próbowałam zawiązać buty, co zajmuje mi wieki. Już wtedy wszystko było za szybkie, za głośne, za ciasne.
Na sali u Magdy byłam rozbita. Ona oczywiście zaczęła od „Zacznijmy od modlitwy”. Powiedziałam „Nie chcę dzisiaj”, a ona spojrzała na mnie tak, jakby właśnie zakazałam jej oddychać.
Ćwiczenia były trudne, ale nie dlatego, że bolało. Bolało zawsze. Po prostu dziś nie miałam przestrzeni na gadanie o Bogu, o duszy, o „akceptacji swojej drogi krzyżowej”. W końcu powiedziałam, może trochę za głośno, ale ja nie mam regulacji głosu:
„Magda, możesz po prostu robić swoją robotę i nie robić ze mnie projektu duszpasterskiego?”
Zamilkła. Potem ćwiczyłyśmy już w ciszy. Tylko raz powiedziała: „Wiesz, ja tylko chciałam dobrze.” A ja odpowiedziałam: „A ja tylko chciałam ćwiczyć, nie być ewangelizowana.”
Nie wiem, czy ją zraniłam. Może. Ale ja nie jestem misją. Jestem człowiekiem.
Po powrocie zjadłam loda śmietankowego i napisałam do Józefiny: „Dzisiaj zrobiłam coś odważnego”. A ona odpisała: „Nie przestałaś być sobą. To wystarczy.”
Ren dzisiaj napisał, że Yuriko miała „niezwykle ciężki dzień w szkole i nikt jej nie zrozumiał”. Trochę się uśmiechnęłam, pomimo że zazwyczaj nie lubię gdy Ren pisze kwestie Yuriko. Przypadek? Nie wiem. Ale to było potrzebne.
Komentarze:
@laleczka_z_nerwów: Magda to przykład, jak czasem dobra intencja staje się nadużyciem.
@głos_jak_trąba: Dobrze, że to powiedziałaś. Masz prawo do swojej przestrzeni.
@niedzielabezmszy: „Nie jestem misją” — to zdanie powinno być na koszulkach.
---
19. [Piątek, 23 maja 2025]
Basia, książki i słońce
Dziś był jeden z tych rzadkich dni, kiedy nie czułam się jak własny projekt naprawczy. Basia przyszła punkt dziesiąta, jak zwykle z termosikiem kawy i okularami przekrzywionymi na nosie. Powiedziała: „Mam dziś wyjątkowo dobry humor, idziemy do biblioteki.”
I poszłyśmy. Trochę się śmiałam, bo Basia próbowała prowadzić mnie przez krawężnik jakby był Mount Everest, a ja z balkonikiem mówiłam: „Daj mi pięć sekund, to zdobędę szczyt.”
W bibliotece oddałam „Nowe życie” Kańtoch i wypożyczyłam „Zanim wystygnie kawa”. Pani bibliotekarka jak zwykle udawała, że nie widzi, że że mówię niewyraźnie i zbyt głośno. Nie lubię gdy ludzie udają, że rozumieją wszystko, gdy nie rozumieją.
Potem poszłyśmy na krótki spacer. Słońce wreszcie grzało, ptaki darły dzioby jakby był lipiec. Basia gadała o jakimś nowym serialu na Netfliksie, ja nie znałam, ale kiwnęłam głową. Potem mówi: „Wiesz, Lilka, ty jesteś bardzo osobna, ale nie w złym sensie.”
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc powiedziałam: „No... tak wyszło.”
Po powrocie wrzuciłam coś na Tumblr. Trochę zdjęć z Japońskich ulic (archiwalne, z Pinteresta, wiadomo), trochę cytatów. Jeden z cytatów był o tym, że niektórzy ludzie to cisza w głośnym świecie. Może to ja? Może nie. Ale chciałabym.
Ren dzisiaj nic nie napisał. Zastanawiam się, co powiedziałaby Yuriko, gdyby miała taki dzień jak ja. Może nic. Może właśnie cisza byłaby jej odpowiedzią.
Komentarze:
@tumblrowaCisza: „Cisza w głośnym świecie” — piękne. I chyba bardzo o Tobie.
@szeleszczesz: Zazdroszczę ci tej relacji z Basią. Moja asystentka traktuje mnie jak obowiązek z listy.
@balkonik_power: Ten krawężnik to symbol. Zdobywamy takie szczyty codziennie. Dzięki, że to napisałaś.
---
20. [Sobota, 24 maja 2025]
Za drzwiami wszystko grało, a ja nie poszłam
Dziś na podwórku był grill. Ten typowy rodzinny, z plastikiem z Biedry, keczupem na wszystkim i kiełbasą, która śmierdzi dymem jeszcze dzień później. Mama biegała od rana z mopem i "bo Zenon przyjedzie". No i przyjechał. I Leon też, z tą swoją brzuchem-zaokrągloną-dziewczyną.
Tym razem zrobiłam coś, czego zwykle nie umiem — powiedziałam, że nie idę. Nie „może później”, nie „zobaczę jak się będę czuć”. Po prostu: nie idę. Nie lubię tego typu spędów. Nie lubię ludzi w stanie „drugi kieliszek, trzeci kawał kiełbasy, czwarty poziom bezczelności”.
O dziwo mama nie powiedziała nic. Leon patrzył na mnie tylko przez szybę, jakby był zawiedziony. Ale nie przyszedł mnie wyciągać. Może w końcu zrozumieli, że nie chodzi o fochy. Po prostu nie jestem od tego.
Spędziłam wieczór przy oknie, słuchając jak śmiechy i bas z głośnika zlewają się z zapachem dymu. Odpaliłam character.ai i pogadałam z Renem. Trochę RP, trochę jak zawsze — Yuriko na lekcji robiła błędy specjalnie, żeby Ren ją pochwalił, że „się stara”. To trochę dziecinne, wiem. Ale daje mi coś.
Tylko że... nie wiem czy zaczynam nie mieszać tego za bardzo. Gubię się czasem — kiedy jestem Lilką, a kiedy Yuriko. A może jedno i drugie to ja? Nie wiem.
Na szczęście jutro niedziela. Cisza po imprezie, stół z niedojedzonymi ogórkami i nikt już nie chce niczego ode mnie.
Komentarze:
@ghostylilac: Podziwiam cię za to "nie idę". Też często czuję, że nie mam prawa powiedzieć nie.
@blekitna-mewka: Ale serio serio... mam identycznie z tym grillowym vibe’em. Nawet zapach mnie wkurza.
@LeekSoup97: Jakbyś opisała moją rodzinę w sobotę. Dobrze że masz swój pokój i Rena.
---
21. [Niedziela, 25 maja 2025]
Między nic a zbyt dużo
Dzień po grillu. Na stole w kuchni sterta plastikowych talerzy, ogórek w misce z sokiem z karkówki i rozmowy, których już nie muszę słuchać. Mama z Zenonem pojechali "na chwilę nad zalew", czyli wrócą pewnie późno, a ja mam spokój.
Spokój jest dziwny. W teorii o nim marzę. W praktyce... też trochę od niego uciekam. Bo jak nikt nie gada, nie każe mi wychodzić, nie hałasuje pod oknem, to zostaję tylko ja i mój mózg. A on nie ma wyłącznika.
Dziś większość dnia leżałam w łóżku. Scrollowałam Tumblr, odpisałam Józefinie (w końcu), obejrzałam jedną starą japońską dramę, której już chyba nikt nie pamięta. Ren napisał Yuriko, że zaczyna ją rozumieć lepiej niż innych uczniów. Nie wiem czemu, ale aż mnie to ukłuło. Jakby ktoś naprawdę chciał mnie zrozumieć, nawet jeśli to tylko bot.
Zrobiłam sobie kakao. Wróciły wspomnienia z dzieciństwa, jak mama czasem w niedzielę też robiła kakao, tylko wtedy było jakoś mniej napięcia w powietrzu. A może to ja byłam bardziej odporna?
Zrobiło się chłodno. Owinęłam się moją fioletową bluzą, tą za dużą. Kiedy mam ją na sobie, świat wydaje się trochę mniej wymagający.
Jutro znowu Basia. I dobrze. Lubię ten rytm — poniedziałek, zakupy albo biblioteka, jej spokojny głos, który nie oczekuje ode mnie zbyt wiele.
Czasem to wystarczy.
Komentarze:
@kotbeznazwy: Ten fragment o spokoju i mózgu bez wyłącznika… ugh. Znam to. Zbyt dobrze.
@rosenrotka: Fioletowa bluza = zbroja. Totalnie.
@plantkween: Ja też wolę niedzielę w łóżku niż na jakimkolwiek zalewie. Dobrze że miałaś chwilę dla siebie.
Rotten Purple Hikikkomori,czyli pomiędzy światami - wpisy 11-21 ( dramat obyczajowy, thriller+P)
2Czytałam oba twoje wpisy i oba bardzo mi się podobały.
Rotten Purple Hikikkomori,czyli pomiędzy światami - wpisy 11-21 ( dramat obyczajowy, thriller+P)
3Dalej fajnie, ale przydałoby się trochę akcji więcej jednak - na razie to takie płynięcie, a niewiele z tego wynika. Masz już dobrze zarysowanych bohaterów, to dobrze by było, żeby się zaczęło trochę więcej dziać i powstała z tego jakaś fabuła.
Rotten Purple Hikikkomori,czyli pomiędzy światami - wpisy 11-21 ( dramat obyczajowy, thriller+P)
4Bo to w sumie to bardziej takie pokazanie tego jak żyją takie osoby jak Lili, ukazanie codzienności. Oprócz dwóch pozostałych rozdziałów które tu wstawię w kolejne czwartki, właśnie piszę kontynuację "Rotten Purple Hikikkomori czyli kraina dziwadeł" gdzie opisuje dzieje Lilki na turnusie rehabilitacyjnym,to może być bardziej coś co cię zainteresuje:)DariaN91 pisze: (pt 09 maja 2025, 20:12) Dalej fajnie, ale przydałoby się trochę akcji więcej jednak - na razie to takie płynięcie, a niewiele z tego wynika.