Gdy tak stałam gdzieś pośrodku szlaku ujrzałam na niebie jego cień do góry wzbił się niczym wiatr, niebo to jego świat.
A w kałużach świat cały miał drugie oblicze, a może trzecie bo i w potokach szemrzących o orłach światu się przyglądałam.
Niczym wylękniony bluźnierca przytuliłam do twarzy nie serca ten cień, jak sądny dzień został ze mną na zawsze.
Powiedz, dokąd szybujesz, gdy jesteś sobie sterem podniebnym żołnierzem, twoja siła to skarb…
A że nic dwa razy się nie zdarzy bez przyczyny spotkałam cię tutaj na tym szlaku, tak mi właśnie góry do serca wtedy przemówiły.
Ach mój orle, książę przestworzy miłościwie Tatrom panujący! czemu pofrunąć z tobą nie mogę, zrobię wszystko, niech tylko niebo łaskawie dla mnie się otworzy… Pozwól wejść mi na tę drogę, utkaną z obłoków i przeźroczy…
Szukałam całymi latami, aż w końcu znalazłam wreszcie tą, która mi odpowie, tą która zna i rozumie bractwo orłowe i trajektorie wzlotów i upadków, a także wszystkie długości dźwięku samotności… Najpierw przypadkiem spacerowałam pod jej domem, ale nie wychodziła, lecz pewnego razu takie mnie szczęście spotkało: na ulicy w tłumie ją dojrzałam, w czapce z daszkiem, pod delikatnym makijażem, nawet skromnie wyglądała jak na popularną piosenkarkę i zapytać nagle ją zechciałam, przecież ona wie jak, przecież powie, jak odfrunąć. Jak w poezji? Jak herezji. Jak w nienawiści i miłości, jak wżyciu i w teatrze, w ciszy i piosence ja latać chcę z orłami…
Och kochana…Tak bardzo chciałabym zostać kumpelką twą, a ty odparłaś zdegustowana… że to tylko dla orłów, a ja co najwyżej to orła mogę tu wywinąć.
A ja wtedy spytałam zadumana: widzisz to moja ulubiona za dziecięcych lat artystko? Widzisz i nie grzmisz, bo… znowu w życiu mi nie wyszło.
Ale mam już nowy cel, chce dowiedzieć się… co mówi lis? Bo przecież jeszcze nie słyszał go nikt:
Jak pofrunąć z orłem? [parodia]
2Muszę przyznać, że nic z tego nie rozumiem. Na początku jest opis przyrody, z którego nic nie wynika. Ja przynajmniej nie widzę związku przyczynowo-skutkowego. Później jest fragment o uczuciu do, czy może raczej fascynacji jakąś piosenkarką. Na końcu pojawia się smutek z powodu niezrozumienia przez otoczenie - ja to tak odczytałem.
Poza tym jest jeszcze kwestia pewnej maniery, polegającej na wstawianiu fragmentów piosenek do prozy, bez wzięcia tego w cudzysłów.
Pozostaje pytanie: co Autorka miała na myśli?
Powinno chyba być "przypadkiem". Przecież to wygląda tak, jakby narratorka liczyła na spotkanie z piosenkarką, bo chwilę później:Luiza Lamparska pisze: (ndz 06 paź 2024, 11:12) Najpierw przypadkiem spacerowałam pod jej domem, ale nie wychodziła,
Udało się!Luiza Lamparska pisze: (ndz 06 paź 2024, 11:12) lecz pewnego razu takie mnie szczęście spotkało: na ulicy w tłumie ją dojrzałam, w czapce z daszkiem, pod delikatnym makijażem, nawet skromnie wyglądała jak na popularną piosenkarkę
Poza tym jest jeszcze kwestia pewnej maniery, polegającej na wstawianiu fragmentów piosenek do prozy, bez wzięcia tego w cudzysłów.
No już naprawdę, chyba można by sobie takie zabiegi stylistyczne podarować. Nie wiem z czego to się bierze, ale wygląda to... słabo.
Pozostaje pytanie: co Autorka miała na myśli?
Jak pofrunąć z orłem? [parodia]
3A to już moja słodka tajemnica.
Dzięki za poczytanie i uwagi, Januszu
