O czym tu mowa?

1
Fragment pochodzi z "Duchów Nowego Jorku" Jima Lewisa. Jak rozumiecie tę scenę? Co tu się dzieje?
Oto jak to się stanie. Dominic zastanowi się nad tym, a potem powie: Ale jest tu masa duchów, prawda? Ze wszystkich pożarów i wszystkich upadków, plag i morderstw, duchy zmarłych burmistrzów, policjantów, księży, duchy prostytutek i ćpunów, duchy bardzo bogatych i bardzo nudnych, gwiazd filmowych i pucybutów, wszystkich handlarzy, wszystkich sklepikarzy, wszystkich sekretarek, wszystkich pijaków ze wszystkich barów. Tutaj Dominic będzie sprawiał wrażenie, jakby coraz bardziej się złościł, lecz w sposób, który nie przeraża starszego mężczyzny ani nie powinien. Po prostu tak się czuje, kiedy czuje coś bezgranicznego.
- W Nowym Jorku nikt nie umiera, nie zostawiając po sobie zjawy, powie. Nie ma znaczenia, gdzie są pochowani ani czy w ogóle gdzieś ich pochowano. Każdy, kto kiedykolwiek znalazł się na tej wyspie, tutaj zostaje, każdy, kto kiedykolwiek tu przybył na stałe, kto kochał to miejsce lub go nienawidził albo kochał lub nienawidził kogokolwiek tutaj.

Są wszędzie, zgodzi się starszy mężczyzna. Przypuśćmy, że moglibyśmy ich uwolnić. Ty i ja. Przypuśćmy, że moglibyśmy sprowadzić ich z powrotem, sprawić, że staliby się widoczni, żeby zasiedlili miasto razem z żywymi, ubrani tak, jak się niegdyś nosili, żywi jak za życia, tak że sam czas przestałby istnieć, a przeszłość i teraźniejszość mieszałyby się swobodnie. Wyobraź sobie, że moglibyśmy znów ich połączyć. Starszy mężczyzna przerwie i będzie coś w jego wyglądzie, jakby przeczucie, że zostanie zrozumiany, połączone z leciutką nutą szorstkości, jakąś zawziętością w oczach, ale w żadne sposób nie nieprzyjemną - na swój sposób satysfakcjonującą, jak pierwszy łyk czarnej kawy lub długo oczekiwana zdrada, która w końcu staje się realna. Dominic to dostrzeże i gorąco się uśmiechnie. Starszy mężczyzna też się uśmiechnie i powie: Tylko na chwilę. Na chwilunię, może jeszcze jeden raz.

Dominic wpatrzy się w twarz starszego mężczyzny, jego gładką skórę, jasne oczy, i poczuje radość, której nie czuł od dawna. Będzie tak ciepło, że aż zadrży, zaskoczy go naturalność tego wszystkiego, nogi mu osłabną, usta się rozchylą i powoli osunie się na kolana, aż pojawi się światło i owinie wokół niego, otoczy głowę. Jego twarz będzie płonąć, a kiedy złapie oddech, spojrzy na starszego mężczyznę i zapyta: Teraz?

A starszy mężczyzna przestanie się uśmiechać, bo uśmiech nie wystarczy i powie: Tak. Teraz.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

O czym tu mowa?

3
Tak, to jest ktoś taki, ale chodzi mi o to, co się właściwie konkretnie w tej scenie wydarza? Morderstwo? Seks? Coś innego? Jak to widzisz? Bo ja wpadłam w stupor - mam detalicznie opisaną scenę, wiem, co się dzieje metaforycznie, ale nie wiem, co realnie...?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

O czym tu mowa?

4
No nie, pisałem o braku szerszego kontekstu. Z tej sceny - nie znając wcześniejszej partii tekstu, to ja nie zgadnę, czy rzecz toczy się w knajpie przy piwsku, czy jest snem, z którego za chwilę bohater się obudzi, omdleniem czy czymś podobnym. Nie wiem po prostu, jakie jest wejście do tej rozmowy, co do niej prowadzi w realu. Za krótki fragment dałaś :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

O czym tu mowa?

5
Wiesz, gdyby tam było jasne naprowadzenie, tobym rozpoznała. A nie ma. Wiadomo tylko, że ten starszy facet jest przyjaznym nieznajomym, z którym ów Dominic spaceruje sobie niezobowiązująco po mieście, gawędząc o niezobowiązujących sprawach, aż dochodzą nad rzekę i nad rzeką ma miejsce właśnie ta scena. I ja rozumiem jej sens, nie mogę tylko zobaczyć, co się dzieje.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

O czym tu mowa?

7
No dobrze, ale co ten Bóg mu robi? W sensie dosłownym? Owija go tylko światłem?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

O czym tu mowa?

8
Zastanawiałem się, czy on aby nie umiera. Ale nie łapię tego ze względu na "tylko na chwilę". Chyba że chodzi o spotkanie kogoś kluczowego dla bohatera - bo ja wiem?, ukochanej żony? - która tę śmierć wynagrodzi?
Mocno niejasna scena w tym fragmencie. No, ale może gdzie indziej są kluczyki?
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

O czym tu mowa?

9
To jest pierwszy rozdział, pewnie rzeczywiście kluczyki będą później, ale próbuję to sobie jakoś ułożyć, bo skoro Autor dał na początek, to coś mamy myśleć, tylko co? Mnie się to skojarzyło albo z seksem, albo właśnie z morderstwem, ale ani to, ani to mi do końca nie pasuje.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

O czym tu mowa?

10
IMO: dwóch panów się do siebie uśmiecha - jeden młody, drugi stary. Patrzą sobie w oczy. Potem młody klęka i robi starszemu fellatio. Obaj są zachwyceni, ale bardziej starszy, bo chce już dojść, więc mówi, hej, już pora. :P A tak naprawdę ten stary jest zjawą po... dawnej miłości młodego? Stop. Odwrotnie. Młody myśli, że to stary jest zjawą, ale w rzeczywistości jest odwrotnie. To młody jest zjawą, tylko tego nie wie. A jest zjawą, bo to wokół niego dzieją się zjawiska nadprzyrodzone - plazma mu się świeci czy coś. :P To mogą być kochankowie z przeszłości. Jeśli to Nowy Jork i rzecz dzieje się dzisiaj, to młody mógł być ofiarą epidemii AIDS. Takie wyniki mojego dochodzenia detektywistycznego. :P
Dzwoń po posiłki!

O czym tu mowa?

11
Chii, Mnie się też to padanie na kolana erotycznie skojarzyło, ale przed sacrum też się pada na kolana i ugodzonym nożem w serce też się padnie (można i na kolana). O które padnięcie tu chodzi? A może wszystkie jednocześnie? Zjawą może być jeden, mogą być obaj, może nie być żaden. Niech sobie będą, kim chcą. Ja bym chciała tylko zrozumieć, co oni robią...?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

O czym tu mowa?

12
Thana pisze: (śr 27 mar 2024, 16:16) nogi mu osłabną, usta się rozchylą i powoli osunie się na kolana, aż pojawi się światło i owinie wokół niego, otoczy głowę. Jego twarz będzie płonąć, a kiedy złapie oddech, spojrzy na starszego mężczyznę i zapyta: Teraz?

A starszy mężczyzna przestanie się uśmiechać, bo uśmiech nie wystarczy i powie: Tak. Teraz.
On nie pada, on osuwa się na kolana. Bez sił. Nic nie wyklucza, że to seks z Bogiem. :P Czy tam moment iluminacji bohatera. Nie ma wprost napisane, że jest tam jakikolwiek seks czy morderstwo, więc typ może po prostu klęczeć z rozdziawionymi ustami przed drugim typem. I to jest najprostsze wyjście. Bo w opisie oni się nawet nie dotykają.
Dzwoń po posiłki!

O czym tu mowa?

13
No właśnie! Z tym, że bezdotykowy seks ja sobie potrafię wyobrazić, ale bezdotykowe morderstwo? Ale jeśli to byt nie z tego świata, to wszystko potrafi bezdotykowo... Nic tu dotyk czy jego brak nie wyjaśnia, ani nie wyklucza.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

O czym tu mowa?

15
Romecki, Ja czytam dalej. Tylko podrzuciłam, bo byłam ciekawa, czy ktoś to przeczyta inaczej, może zobaczy w tej scenie coś, co mi umknęło albo będzie miał jakieś inne skojarzenia. Bo czasem się nie wie czegoś oczywistego albo coś przegapi. A może specjalnie tak jest napisane, żeby właśnie nie było wiadomo, co się wydarzyło... :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron