Pracuję nad powieścią (nie tą, której fragment zamieściłam, jeśli ktoś się zapoznał). Kiełkuje i dojrzewa w mojej głowie już dobrych kilka lat, nigdy jednak nie wyszłam poza prolog i kilka stron pierwszego rozdziału. Jednak mój krótki pobyt na Wery pomógł mi dojść do wniosku, że czas przestać się bać, że nie wyjdzie i po prostu zacząć pisać.
Chciałam stworzyć zarys świata przedstawionego, gdzie pojawił mi się pierwszy poważny zgrzyt, ale by go objaśnić, muszę krótko nakreślić fabułę.
Chodzi o to, że warunki życia na powierzchni, mówiąc delikatnie, przestały być komfortowe. Dosłownie piekło na ziemi - niebo zasnuły gęste chmury, poważnie ograniczające dostęp słońca, przez co jest bardzo zimno, nic nie chce rosnąć, pojawiły się przedziwne stworzenia, gustujące w ludzkim mięsie, wygnani za wykroczenia ludzie są zmuszeni wędrować wśród nich i prędzej, czy później wariują i zaczynają zabijać innych lub sami zostają zabici, itd. Zaczęto więc budować podziemne miasta, rozbudowując schrony i tunele metra. I tutaj pojawia się problem. Ludzkość została przetrzebiona, a cała akcja dzieje się jakieś trzydzieści lat po czymś, co od biedy można nazwać "końcem świata", gdy wszystko się zaczęło. Nie ma więc elektrowni, spora część ludzi, którzy pamiętają "normalne" czasy nie żyje, a cała reszta była wtedy zbyt młoda, by się znać na elektryce.
Czy myślicie, że powinni żyć jak jaskiniowcy, posiłkując się jedynie ogniem, czy też powinnam poszukać dla nich jakichś alternatywnych źródeł energii?
Jeśli ogniem - to jakich materiałów powinni używać, aby ogień utrzymywał się przez dłuższy czas (kiedy to wpisałam w google, wyskoczyły mi strony z poradami dla pań - jak utrzymać ogień w związku xD)? Z czego powinni produkować świeczki, mając tak ograniczony dostęp do materiałów?
Jeśli natomiast alternatywne źródła energii, to jakie są możliwości w takim przypadku? Może coś zaproponujecie?
PYTANIE DODATKOWE: Czy i jak, można sprawić, by motocykl jeździł na coś innego, niż benzynę, coś dostępnego w świecie postapo? 
