Niechęć do "dzieła" - jak to ugryźć?

1
Nie wiem, gdzie to pytanie umieścić, więc pytam tu. ;)

Otóż, czy często zdarza się Wam mieć przeświadczenie, że pomysł, nad którym pracujecie, jest bez sensu? I jak sobe radzicie z takim brakiem entuzjazmu? Piszecie jakiś "przerywnik": opowiadanie, drabble, nie związane z tematyką Waszego głównego dzieła?
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Niechęć do "dzieła" - jak to ugryźć?

3
Różnie.
Kiedyś (początki), gdy pisałam mój debiut (Eperu) i drugą powieść (Anatomia) i traktowałam pisanie jako hobby/pasję (nie wykluczając, że zmieni się w coś zbliżonego do pracy przynoszącej profity), byłam pełna entuzjazmu i pewna, że to, co tworzę, jest genialne :D Nie miałam ani chwili zwątpienia. Pisanie sprawiało mi niebywałą rozkosz, a wszystko, co przyszło mi do głowy, uznawałam za doskonałe. Bawiłam się pisaniem. Kochałam chwile, gdy mogłam usiąść i pisać.

Teraz, z perspektywy 8 wydanych książek, 13 napisanych powieści (14-ta w trakcie), widzę to nieco inaczej i bywają momenty, że zastanawiam się, czy coś, co tworzę, ma sens/powinno wyglądać inaczej etc. Ale to TERAZ :)

Różnica polega na tym, że WTEDY to była zabawa, a dopiero TERAZ jest pracą.

Niechęć do "dzieła" - jak to ugryźć?

4
Czarna Emma pisze:Otóż, czy często zdarza się Wam mieć przeświadczenie, że pomysł, nad którym pracujecie, jest bez sensu?
juz masz dośc pisania?
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Niechęć do "dzieła" - jak to ugryźć?

5
ravva pisze:
Czarna Emma pisze:Otóż, czy często zdarza się Wam mieć przeświadczenie, że pomysł, nad którym pracujecie, jest bez sensu?
juz masz dośc pisania?
Nie, pisania samego w sobie nie, ale męczy mnie ciągła niepewność, czy to, co próbuję napisać ma sens i czy w ogóle ma sens kończenie tego czegoś. Miotam się pomiędzy pomysłami i każdy w końcu wydaje mi się banalny.
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Niechęć do "dzieła" - jak to ugryźć?

6
Czarna Emma pisze:
ravva pisze:
Czarna Emma pisze:Otóż, czy często zdarza się Wam mieć przeświadczenie, że pomysł, nad którym pracujecie, jest bez sensu?
juz masz dośc pisania?
Nie, pisania samego w sobie nie, ale męczy mnie ciągła niepewność, czy to, co próbuję napisać ma sens i czy w ogóle ma sens kończenie tego czegoś. Miotam się pomiędzy pomysłami i każdy w końcu wydaje mi się banalny.
Znam bardzo dobry sposób, żeby uzyskać ostateczne potwierdzenie, czy to ma sens, a mianowicie: skończyć i wysłać jako propozycję do wydawnictw. Napisz, popraw, wyślij, gdy wydawca się znajdzie masz I stopień potwierdzenia, a gdy czytelnicy docenią/polubią - drugi i ostatni. Powodzenia! :)

Niechęć do "dzieła" - jak to ugryźć?

7
Czarna Emma pisze:Miotam się pomiędzy pomysłami i każdy w końcu wydaje mi się banalny.
A rzucasz się do pisania zaraz po tym, jak do głowy przychodzi Ci pomysł? Czy najpierw go sobie oglądasz, rozmyślasz nad nim i wreszcie akceptujesz, natomiast zniechęcenie przychodzi potem?
Jeżeli dotyczy Cię ten drugi przypadek, to nie ma się czym przejmować - naturalne, że świeży, jeszcze nie ruszony pomysł, ciągnie bardziej.
Co do możliwości przezwyciężenia niechęci u mnie zależałoby to głównie od długości tekstu. Do tej pory pisałem teksty do 60 tyś. słów, które można w miarę szybko skończyć - i w takiej chwili właśnie do tego jak najszybciej zmierzam :). Ale gdybym ogarniał jakąś cegiełkę, to pewnie bym sobie zrobił przerwę jak Romek Pawlak.
Podejrzewam, że kiedy po napisaniu zrobisz sobie 2-3 miesiące odpoczynku i potem zaczniesz poprawiać, to tekst odzyska atrakcyjność (a potem, w miarę tworzenia kolejnych wersji, znów ją straci :P)

Niechęć do "dzieła" - jak to ugryźć?

8
Czarna Emma pisze: Nie, pisania samego w sobie nie, ale męczy mnie ciągła niepewność, czy to, co próbuję napisać ma sens i czy w ogóle ma sens kończenie tego czegoś. Miotam się pomiędzy pomysłami i każdy w końcu wydaje mi się banalny.
Wydaje mi się, że taka niepewność to będzie zawsze - choćbyś wydała i 50 książek i dostała 10 nagród.
Ja tak jak Romek, często stosuję płodozmian, ale jak utknę w nastawieniu "bez sensu", to skupiam się na pozytywach: czytam ulubione sceny, przypominam sobie wszystkie powody, dla których uważałam historię czy bohaterów za interesujących, wartych opisania i tak dalej. A potem desperacko trzymam się tego uczucia i piszę dalej.
O pisaniu i innych nałogach
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”