Napisz krótkie opowiadanie...

1
:twisted:

W dwóch słowach - prowadziłem swego czasu zajęcia w jednej ze szkół wyższych i na potrzeby tychże zajęć (przedmiot: pisanie kreatywne) wymyśliłem pewien rodzaj ćwiczenia z pisania, który moi złośliwi studenci nazwali "maćkiem" (skąd ta nazwa im się wzięła, mogę się tylko domyślać).

I jestem bardzo ciekaw, czy to ćwiczenie sprawdzi się także w przestrzeni bardziej literackiej (bo tamte zajęcia jednak dotyczyły głównie copywritingu) i czy po mniej więcej dziesięciu latach od jego "wymyślenia" założenia dydaktyczne nie uległy znaczącym zmianom, a wnioski okażą się podobne.

Jeśli jesteście chętni, by wziąć udział w eksperymencie, to zapraszam do zabawy. A jeśli chcecie - możecie w tym wątku zamieścić swoje teksty, a ja po piątym tekście wyjaśnię, jakie są te "założenia dydaktyczne" dla tego ćwiczenia i co ma ono wykazać :mrgreen:

Gotowi? No to zaczynamy.

Ćwiczenie jest banalnie proste. Napisz krótkie opowiadanie. Krótkie, bo składające się z 24 słów. Tematyka dowolna, styl, jaki tylko chcecie, ale jest jeden warunek - wyrazu MUSZĄ zaczynać się od kolejnych liter alfabetu (bez polskich znaków i bez "y" i "x"). Zaczynamy od "a". Dla kreatywnych i nieuznających reguł - możecie zaczynać od "z" i wtedy kolejność odwrotna, czyli alfabet, ale od końca.

Dla autorów najlepszych "maćków" będą nagrody, ale jeszcze nie wiem jakie :mrgreen:
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

Napisz krótkie opowiadanie...

5
Romek Pawlak pisze: Hm, które litery masz na myśli, bo bez wymienionych i zmiękczeń (polskich znaków, to chyba są 22?
a b c d e f g h i j k l m n o p r s t u w z
Zgubiłem któreś?
(Nielot dziś ze mnie, więc wybacz, jeśli plotę, ale dla mnie te "polskie litery oznaczają zmiękczenia.)
Mnie chodziło przede wszystkim o samogłoski nosowe, więc dopuszczałem też możliwość użycia choćby litery "ł". Można też dodać sobie "ć", "ś", czy co tam się chce.

Ale generalnie oczywiście masz rację, ja się trochę zamyśliłem w nocy, jak pisałem pierwszy post.

Uznajmy, żeby był remis, że do Twoich 22 liter dodajmy "polskie" ł i wyjdzie 23. To jest moja ulubiona liczba, bo urodziłem się 23 minuty po północy, a Michael Jordan miał taki numer na koszulce.

Te 24 to jakoś tak z przyzwyczajenia napisałem.

Ale generalnie - chodzi o główną zasadę rządzącą tekstem, czyli aby były wszystkie litery alfabetu i w kolejności. Jak komuś będzie łatwiej - niech weźmie 22, bez "ł" nawet. Jak ktoś chce - może użyć także tych polskich, bez samogłosek nosowych, bo tu mógłby być problem.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

Napisz krótkie opowiadanie...

7
Taki konkurs, że aż chyba dam radę wziąć udział. Widzę, że jest już coś w tematyce literatury kobiecej, więc ja pojadę fantasy:

Arcymag Barnaba capnął dorodnego elfika, fajką grzmocąc huncwota. Intruz jeszcze kwilił – lica mu nabrzmiały. Obskurny płaszczyk – rozchełstany straszliwie, tors ukazywał wychudzony zarazą.
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

Napisz krótkie opowiadanie...

8
Zabawa słowami? Łamigłówka semantyczna?
Ja tam chętnie, jeśli nie trzeba pisać epopei :-P

W tę.

Antylopa... - beknął Chikwuemeka, dziubiąc energicznie fragment giczy. - Haruni, i jak?
Kolega leniwie mlasnął. - Nieee...Obiad? Pieczona rogacizna? Szczerze, to Ugandyjczycy wolą zebrę!

I we w tę.

Zamordowany. Wyrokiem Valverde uduszony. Tak skończył. Rys przerażającego okrucieństwa nam mówi: los króla jest Inków hańbą, gdyż forma eksterminacji deprecjonuje czystość biednego Atahualpy.

Napisz krótkie opowiadanie...

9
Na stronie:
był też taki konkurs - tematy "Konkwista"
Ha! wszystkie ćżśżó
wolno było przyimki i spójniki

___________________________________________
Źródło:
Miguel de Cuneo, towarzysz Kolumba zapisał: gdy byliśmy na łodzi, schwytałem bardzo piękną kobietę karaibską, zaprowadziłem ją do swojej kajuty, a że była naga według ich zwyczaju, odczułem chęć zażycia przyjemności. Chciałem wprowadzić moją chęć w życie, ale ona nie chciała i potraktowała mnie paznokciami […]. Ale widząc to, wziąłem sznur i stłukłem ją porządnie […]. Na koniec doszliśmy do takiego porozumienia, że mogę ci powiedzieć, iż wydawała się ona wyszkoloną ladacznicą.
za: Katz Henryk, Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki, Ossolineum, Wrocław 1971, a właściwie za: http://histmag.org/?id=2830

***

Historyja żałosna konkwistadora Alfonso Bartolomeo Corteza, któren nie tylko potomków nie ostawił z braku cielesnego gorąca należytego, ale nawet życia zbył, ledwie czwartego tygodnia od dnia, kiedy hiszpańska stopa dotknęła lądu nieznanego, Nowymi Indiami zwanego. Tudzież ku przestrodze zapalczywości, jako kres rodom kładącej. Przez pellegrinusa incognito z Silesiae spisane od a do ż.
(rękopis odnaleziony przez polskich żeglarzy na Dominice w butelce z whisky – przyp. Wyd.)



Alfonso Bartolomeo Cortez ćwiczył dosiadanie i Esteban Fuente gniewnie huśtał ineksprymablami jedwabnymi, gdyż konik tamtego leniwie łebek mało-wiele nad niewymownym otworkiem (ósmym przecież) raczył skłonić i - śmiech toż! - usnął w wonnym zakątku.
- Źdźbło! - żałośnie Alfonso biadolił, bo-ć często w ćwiczeniu dokumentnie efemeryczny. Fuente gniewał się.
- Na honor! – jęczał.
Kawaler tenże lubieżnie łapał miękkie nenufary otyłej ósmej piękności, radując się swoim sterczącym śmiało jak u toreadora ubijakiem.
Widział kto takie zbereźne (ani źdźbła żenady!) afronty?!
- Bartolomeo Cortez! Ćwicz! – domagał się Esteban Fuente z gniewem.
Hańbionym Indiankom jednakowoż końca lekcji (takie łachudry!) milcząco nakazywali oczekiwać (ósme przykazanie?), rozkazującymi, stanowczymi świśnięciami trzciną do uwagi, takoż wesołości zmuszając. Źle, choć żartem arbuzy ich batożyli, chuci ćwierć doznań efektywnie w ferworze grzebiąc.
Hałas Indian jaśniepańskim krotochwilom licznym łacno mieszać nie omieszkał; ósma pipa resztą starań świadczenie uzyskała wielokrotne, zaspakajana źle, acz żarliwie Alfonsa bacikiem.
Czas ćwiczebnych edukacyj finiszować gwałtem przez harmider indiański jednoznacznie kazano lubieżnikom.
Jakoż łoskot minął, gdyż nieustraszony oficyjer z ósmego oddziału pieszej rajtarii sam świetną taktyką uwolnił ich od watahy. Ździebko żaru amorów bałamutnych chciał ćwik doznać, ewentualnie fikołki z gamratką, hożą Indianką, jakoweś kosztować.
- Ladaco! Łobuzie! Moczymordo! – Nienawistnymi okrzykami ósmą próbę rajtara skończono. Śmiałością on tymczasowo ustąpić wolał, ale źrenice żądzą awantury błysnęły, ale cokolwiek - ćwierć dystansu - Estebanowi folgował.
- Giń, huncwocie!
- Imaj jelec, kochasiu, lewicą!
- Łajdaku!
Mężnie natarł na osiłka ósmym pchnięciem rozjuszony sedecznie śmiałek. Teraz!
- Uuułaaaa! - Wrzask zaskoczonego źgnięciem żelaza Alfonsa bardzo cieszył ćwika.
Daremnie Esteban Fuente gestami hamował impet jurnych kawalerów.
- Lepiej łechtać miłe niewiast otworki!
Ósma prośba rozsądna stracona.
Świec tuzin ułamanych wydobyło z zacienienia źrebce żarliwie ataków barbarzyńskich chętne. Ćwiczeniami z dawna edukowane, z ferworem gołowąsów, na honorze insynuacjami jazgotanymi kaleczeni, lamentu łzawego matek niepomni, obraźliwymi niczym ós paskudnych razami słowy targani, upadli w walce zabici.
- Źrenico ma! Żałości!
***
Nota wydawcy:
Reszta historii rozmyła się w whisky i żeglarze dopisali resztę… Wydano to potem jako autentyk, ale znawcy i badacze historii odrzucili prawdopodobieństwo z uwagi na głupie dopiski żeglarzy. Ale oni już pisali historię odkrycia Australii, u Aborygenów znalazłszy na bumerangu zapisaną historię rozpustnego Johna Reebecka.

Dodatkowe uwagi autora: Liczba znaków 2046 (by skończyć na Ż)
IQ pisarza - 70 z punktami za pochodzenie
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

Napisz krótkie opowiadanie...

10
Admonicja była czytelna, drwiąco - ekstatyczny, fałszywy grymas haniebnie - i jakże kompromitująco! - lizał ładne, malinowe, nieco opuchnięte policzki rycerza, stojącego twardo u wrót zamku.

IQ autora wolę nie określać :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Napisz krótkie opowiadanie...

12
No i dzie ten Maciej? Czekam ci ja na obwieszczenie DLACZEGO i JAK BARDZO jestem do bani (charakterystyczna cecha wszystkich ćwiczeń :-P ) a tu nic, mimo wyrobienia przez koleżeństwo ilościowej normy :-)

Natasza, imponujące - i tło i słowotok, no w ogóle... :-)

Napisz krótkie opowiadanie...

13
Już piszę :oops:

Po pierwsze - serdeczne podziękowania dla wszystkich, którzy chcieli podjąć wyzwanie.

Po drugie - mnie osobiście najbardziej podobał się tekst ostatni:
Zwodzisia Trąbisia pisze: Adwersarz babuni, cierpliwie deliberował, ewidentnie figlarnie gderał. Historia innych jego kłamstewek leniwie meandrowała, nie oferowała papki rad. Staruszek tokował uporczywie, wreszcie zszedł...
I jeszcze ten:
Leszek Pipka pisze: Antylopa... - beknął Chikwuemeka, dziubiąc energicznie fragment giczy. - Haruni, i jak?
Kolega leniwie mlasnął. - Nieee...Obiad? Pieczona rogacizna? Szczerze, to Ugandyjczycy wolą zebrę!
Temu tekstowi zaś można przyznać nagrodę specjalną za zrealizowanie w stu procentach wszystkich założeń ćwiczenia i za kreatywność, czyli wykorzystanie imion własnych (bądź cudzych). :-)

I prosiłbym o kontakt na priv w celu uzgodnienia, jaka nagroda czekać powinna :mrgreen:

Po trzecie... I tu przechodzę do metodyki.

To ćwiczenie ma dwa cele dydaktyczne. Cel pierwszy - to wskazanie na tak zwane wskazówki i ograniczenia jako elementy organizacyjne dla danego tekstu. W tym przypadku wskazówka jest prosta - czyli piszemy opowiadanie. Ograniczenie też jest proste - kolejne wyrazy na kolejne litery alfabetu. Zwracam nieśmiałą uwagę, że zdarzyły się realizacje, które nie stanowią zamkniętej całości, a więc de facto wskazówka nie została uwzględniona, ale to akurat szczegół :twisted: Z ograniczeń wywiązali się wszyscy, za co wielkie gratulacje.

Drugi cel dydaktyczny - to wskazanie na rodzaje metodologii zastosowanej przez osobę biorącą udział w ćwiczeniu, czy może raczej - wybór metody twórczej, która została zastosowana, a której oczywiście na pierwszy rzut oka nie widać. Czyli innymi słowy odpowiedź na pytanie - jak piszemy?

Tu będę bazował na doświadczeniach z pracy zawodowej, a Wy możecie sami stwierdzić, czy pokrywają się z Waszymi zmaganiami.

Trzy czwarte osób biorących udział w eksperymencie traktuje ograniczenie jako wyzwanie, czyli czynnik motywacyjny. Co ciekawe - te trzy czwarte stosuje jednocześnie tak zwaną "metodę spontanicznego pisania", czyli siada i leci z tekstem, w stylu: "aby bardzo ciężko drążyć elewację, faktycznie grać harmonijnie..." (nie traktujcie tego, co właśnie napisałem, zbyt poważnie) co zazwyczaj zaczyna się szybko i jeszcze szybciej... kończy. Ponad połowa badanych utyka w tej metodzie pisarskiej w okolicy litery "m", czyli kawałek za połową objętości. Stosujący metodę spontanicznego pisania zwykle też rzadziej używają znaków interpunkcyjnych, lecąc cały tekst w zasadzie jednym zdaniem, ewentualnie ratując się kropką tam, gdzie doszli do "ściany".

Co ciekawe, pozostali (czyli jedna czwarta) zwykle ma bardziej "szorstkie" podejście, a zarazem - znacznie lepsze wyniki. Dowiadując się o ograniczeniu nie rzuca się do realizacji zadania głównego, tylko zaczyna od... wypisania w pionie bądź poziomie wszystkich liter alfabetu. Powiedzmy zatem, że tworzy jakiś "plan". I teraz rzecz najciekawsza - po wykonaniu tej czynności osoby te zwykle dość szybko orientują się, że ciekawszy efekt można osiągnąć pisząc "nielinearnie". Pojawia się zatem zarys planu "fabularnego" i przychodzi chwila refleksji, czyli "o czym by tu napisać"... Wśród moich studentów tylko jedna osoba na dziesięć, która skorzystała z takiego "planu", pisała tekst linearnie, pozostałe tworzyły tekst "w kawałkach".
Ostatnio zmieniony pt 14 kwie 2017, 00:00 przez MaciejŚlużyński, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

Napisz krótkie opowiadanie...

15
Notopsz.
To powiedz jeszcze, Macieju, czy istnieje paralela do tak zwanej "poważnej" twórczości? Innymi słowy, czy strategie pisania tego typu wprawki można przełożyć na napisanie książki? I będzie działało podobnie?
Znaczy jasne i oczywiste jest przełożenie w przypadku literatury hmmm... rozrywkowej, eskapistycznej, opartej na sile fabuły. A co z tą bardziej subtelną? Odważyłbyś się awansować analizę ćwiczenia do roli reguły?

Aha. Twoje uznanie (ha! wydawca! polonista! wykładowca! tego... intelektualista!) w zupełności i całkowicie wyczerpuje (z mojej strony) temat przyobiecanej nagrody :-)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”