Ale...
Do pomocy ma kolegów, którzy w tym czasie również przesłuchują inne osoby (akcja dzieje się w hotelu, gdzie nie dość, że są goście to jeszcze pracownicy i rodzina ofiary, więc główny sam by wszystkiego nie ogarnął). Narracja pierwszoosobowa trochę związała mi ręce, ale nie chcę jej zmieniać, bo tak mi się najwygodniej pisze.
Do czego zmierzam... Kiedy ekipa zbiera się w pokoju i kumple zdają relacje z przesłuchań skupiają się na podstawach: motyw, powiązania z ofiarą i alibi. Wszystko wypada strasznie sucho, w kółko leci ten sam schemat.
Chodzi mi o to, jak te rozmowy rozegrać, żeby nie zanudzać czytelnika ciągłą wymianą faktów (motyw- alibi) i domysłami bohaterów, a jednocześnie tych rozmów nie przedłużać?
Mam nadzieję, że nie zamotałam o co mi chodzi.

Mam też nadzieję, że zadałam pytanie we właściwym dziale
