Niestety czasem dochodzi się do takiego momentu (a przynajmniej ja doszłam), że jest się gotowym zrezygnować ze swojego hobby "dla dobra ludzkości". Po co mam zalewać świat/internet/forum swoimi beznadziejnymi wypocinami? Lepiej zrobić miejsce dla kogoś, kto naprawę ma talent.
Nie życzę nikomu tego, co ja przeżywałam, gdy zdecydowałam, że to już koniec z pisaniem :(
Nie wyobrażam sobie braku rozwoju. Nie wytrzymałbym, gdybym patrząc na dwa teksty - które dzieli na przykład rok albo dwa - musiał stwierdzić, że oba są kiepskie. Zawsze jest pole do poprawy, trzeba tylko wiedzieć, co zrobić, żeby się udało. Najłatwiej jest poprosić kogoś o pomoc - nie wiem, na przykład polonistę, żeby wybił błędy. Najtrudniej jest poradzić sobie na tych polach, na których stosowanie się do jakichkolwiek rad wcale nie musi oznaczać postępu. Psychologia postaci, fabuła.
Często taki dół przychodzi, gdy zamiast się uczyć cały czas klepiesz to samo. Nie eksperymentujesz z treścią ani formą, nie przygotowujesz się dobrze do pisania. Ciągłe pisanie nie musi oznaczać rozwoju.
A dwa - każdy, nawet najlepszy miewa okresy zwątpienia. Tak już jest. Czasem każde Twoje słowo wydaje Ci się zliteralizowanym (czyżby neologizm) gównem. Nie znaczy to, że tak jest.
ALE to nie czysto pocieszycielski post. Życie pokazuje, że bardzo bardzo dużo osób ma ochotę pisać, dużo jest do pisania namawiana, a cała masa pisać próbuje. Bardzo niewiele rzeczywiście się do tego nadaje. Po prostu mało kto ma w sobie jakiś specyficzny rodzaj czaru (talent), który sprawia, że ich historie są ciekawe. Taką umiejętność da się wyłowić nawet z tekstu pełnego błędów i niedopatrzeń.
Owszem, wszystkiego da się nauczyć, do pewnego poziomu można te umiejętności opanować tylko i wyłącznie ciężką pracą. Tylko pytanie - jeden, czy dasz radę taką ciężką pracę w pisanie włożyć; dwa, czy warto. Moim zdaniem nie warto. Literat to nie gwiazda rocka, ani filmu. Jak mawiał bodajże Vonnegut, jedynymi ludźmi, których interesują pisarze są... sami pisarze.
Moim zdaniem, jeśli pisanie nie idzie to trzeba zrobić przerwę, zastanowić się co było złe i spróbować ponownie. Jeśli znowu nie pójdzie - dać sobie spokój. Można kochać literaturę, niekoniecznie ją tworząc. A ambicje, których nie sposób zrealizować to tylko zbędna frustracja.