Navajero pisze:Znaczy czegoś to jednak dowodzi ( że pojedynczy cios raczej nie mógł spowodować jakiejś masakrycznej traumy, która momentalnie wyłączyłaby wojownika z walki). Ale świńskie, a ludzkie żebra to nie to samo.
I o to właśnie chodzi by zbroja zatrzymała pierwszy cios. Przykładowo wojownik w kolczudze na przeszywanicy z mieczem w ręku mam bardzo duży problem z gościem podobnie opancerzonym ale uzbrojonym w topór, czy młot. Ponieważ ten drugi może przyjąć na pancerz trafienie mieczem miecznik już tak nie może na to sobie pozwolić. Stąd gość z toporem może pójść na wymianę a jak uczy doświadczenie jeżeli chcesz trafić przeciwnika i możesz przyjąć jego cios to trafisz przeciwnika.
Navajero pisze:Czy ktoś testował na świni "cięcie z pociągnięciem"? Nie wiem jak to się fachowo nazywa w szermierce, ale używa się tej techniki nawet w walce dużym i ciężkim nożem. Znaczy coś w rodzaju rąbnięcia i pociągnięcie ostrza do siebie.
To jest po prostu wykorzystanie ruchu krojącego. Czyli do tego darzymy. Niestety nie przynosi skutku na kolczugę bo właśnie po to została wymyślona.
Navajero pisze:A co z kruchym obojczykiem. Co z siniakami? A z atakiem na ramię, przedramię? Co przy kilkakrotnym trafieniu w tę samą mniej więcej okolicę?
Siniaki po bitwie rzecz normalna. atak na ramię raczej nic poważnego się nie stanie. Przedramię podobnie musiało by być unieruchomione. Kilka razy w tą samą okolicę patrz opis powyżej. I tak mogły się zdarzyć złamania kości po ciosie miecza ale podkreślam on do tego nie służył. Było wile innych broni robiących to znacznie lepiej. Rozwój kolczugi zaprocentował przystosowaniem miecza do pchnięć.