137
No chyba, że Twoje też ma taki tytuł - to wtedy mój błąd. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

139
Thana... O "Szczęściarze" dawno nie myślałam, temat ją wywołał jakoś.
Pamiętasz... napisałam o o nienawiści. I teraz - z Twojego punktu widzenia - pomyślałam, że tym do bólu werystycznym opisem ona tę nienawiść sprzedawała razem z hm... erotyką gwałtu.

Niekiedy przedstawianie sadyzmu, motyw seksualnego kata i ofiary, zdaje mi się gorszym kiczem od Mniszchówny i jej "Trędowatej". Wolę "Trędowatą" (tam były sceny??? - pamiętam tylko fortepian z lapis lazuli i zimną rękę węża). Nie mówię już o "Szczęściarze", tylko tak koło opowieści Moni. Bo trochę przesadziłaś... Nie w erotyce, ale w umotywowaniu tej erotyki
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

140
Bo trochę przesadziłaś... Nie w erotyce, ale w umotywowaniu tej erotyki
Znaczy, że Moni przesadziła?

Nie wiem. Ja się na temat motywów sado-maso w ogóle nie wypowiadam, bo to jest z kolei taki wymiar, którego ja zupełnie nie odbieram. Właśnie o tym myślałam, kiedy zadawałam te pytania o granice - o to, czy nie jest tak, że akceptujemy tylko to, co jest nam jakoś znane. Ja, choćbym się skichała, nie poczuję erotyki w sadyzmie. Relacja kat-ofiara nijak się dla mnie nie łączy z erotyzmem, a tylko i wyłącznie - z przemocą (której na ogół w literaturze nie lubię, choć znalazłyby się wyjątki). Wiem, że istnieją ludzie, którym się to łączy i ja to przyjmuję na zasadzie: "aha, skoro tak twierdzą, to widocznie tak jest". Ale nie jestem w stanie tego w sposób osobisty odebrać. Dlatego jako ślepa i "niepełnosprawna" pod tym kątem, nie biorę się za takie teksty, bo co ja mogę powiedzieć? Równie dobrze mogłabym się wypowiadać o seksie kosmitów z planety Gul-Gul.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

142
No widzisz. Nawet nomenklatury nie znam... :P
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

143
Inna sprawa, że mizianie niewinne - jako erotyka w massmediach, stała się niewystarczająca. Sprzedaje się przemoc. Także seksualną. Bo lepiej się sprzedaje?
Bo to trafia wiedzieć/nie wiedzieć (niepotrzebne skreślić) czemu w zapotrzebowani odbiorców?

Pobronię "Szczęściarę":
Sebold opisuje własne doświadczenia. To rozrachunek ze swoim przeżyciem, psychoterapia literacka. Jej ideą było, by o gwałcie mówić w tych samych kategoriach, co o zbrodni, morderstwie. Nie chce milczeć, bo milczenie usprawiedliwia gwałciciela (tam jest scena: pisanie protokołu, gdzie dziewczyna domaga się napisania wszystkiego, a policjant wzrusza ramionami i twierdzi, że przecież wiadomo). ja tak to rozumiem. I choć nie mam zadowolenia z lektury, rozumiem nawet potworność opisu.

Przestaję o Sebold - bo to NIE jest erotyka.

[ Dodano: Pią 07 Paź, 2011 ]
______________


znalezione w Interia.pl (http://kobieta.interia.pl/news/nagroda- ... ks,1218258
Pisarka Rachel Johnson została tegoroczną laureatką nagrody "Najgorszy seks w literaturze" za opis w książce "Shire Hell".

Zwycięski opis scen łóżkowych zawiera m.in. zdanie: "wydałam z siebie zwierzęcy odgłos".
Nagroda przyznawana jest zwykle wyśmienitym książkom, które zawierają całkiem zbyteczne zdania. Wyróżnienie przyznano już po raz piętnasty.

"Zawsze chciałam dostać nagrodę literacką, a tę otrzymali giganci, m.in. Norman Mailer, Sebastian Faulks czy Tom Wolfe, więc jest to dla mnie wielki honor" - zapewnia Johnson.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

144
Ja nikogo nie chciałam urazić tym tekstem. Jest to fragment większej całości. Może gdyby załączyła link do całości opowiadań łatwiej byłoby wam odebrać ten tekst. No, cóż naprawię ten błąd. Tu macie całe opowiadanie http://bookoffantasystories.wordpress.c ... abaweczka/. Żyłam w takiej społeczności, która lubiła tego typu opowieści o relacji pan i sługa, więc to jest tego owoc.

Wracając do tematu. Napisałam kiedyś do jednego tekstu scenkę erotyczną. I tam jak to czytałam nie było żadnej pornografii. Opisałam to nieco łagodniej niż fragment, który wam pokazałam.

145
Moni, gdybyś napisała o kosmitach z planety Gul-Gul, to też byś uważała, że kogoś uraziłaś i w ogóle? Nie przesadzaj z tą samokrytyką. Pisz, co chcesz. To nie jest Twój problem, że niektórzy nie ogarniają. Ja nie ogarniam, więc i nie krytykuję.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

146
Thana pisze:Moni, gdybyś napisała o kosmitach z planety Gul-Gul, to też byś uważała, że kogoś uraziłaś i w ogóle? Nie przesadzaj z tą samokrytyką. Pisz, co chcesz. To nie jest Twój problem, że niektórzy nie ogarniają. Ja nie ogarniam, więc i nie krytykuję.
Thana, ja miałam wrażenie, że uraziłam Nataszę, a nie ciebie. Dopiero bym musiała przepraszać, jak pojadę w jednym opowiadaniu religii.

147
Monilviam pisze:Thana, ja miałam wrażenie, że uraziłam Nataszę, a nie ciebie. Dopiero bym musiała przepraszać, jak pojadę w jednym opowiadaniu religii.
Moni - nie! nawet przez sekundę, słowo honoru :-)
Kiedy opublikujesz tekst w "tu wrzuć", będzie czas zresztą porozmawiać.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

148
Monilviam pisze:Thana, ja miałam wrażenie, że uraziłam Nataszę, a nie ciebie.
Ech, no tak. Mów mi: nosorożec. :D
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

150
Thana, dzięki Twojemu ćwiczeniu w "Dzikim umyśle"popracowałam nad erotyką ;-)
To się sprawdza!

I inny wątek, bez aspektu wypada/nie wypada, bo zdominował dyskusję.

W SB pisałam:
Ciekawe byłoby "szóstym" zmysłem. Na pograniczu psychodeliczności.
Można by wtedy spoko wszystkimi zmysłami: przeczuwałam, ze marchewka jest słodka pomarańczowa, chropowata i pachniała ziemią. Intuicyjnie czułam, ze świszcze przejmująco zimny wiatr.
Może dobra erotyka to taka, która pokonuje granicę "szóstego", tego przypuszczającego zmysłu?
Często piszemy "szóstym zmysłem" - że wydawało jej/mu się, wtedy nie czujemy odpowiedzialności, za to co czuje, stawiamy granicę, takie "nie powiem wam co JA czuję".
Wtedy jest "drętwo", nie dociera do skóry erotyczny obraz, omija ją i nie mamy wrażenia autentyczności.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

151
Powiedzcie mi: dlaczego autor ma się przejmować tym, że urazi czytelnika?
Że urazi. O to mi dokładnie chodzi.
Czy pornografia jest wtedy, gdy czytelnik czuje się urażony? Gdy czuje niesmak, nie podoba mu się opis, nawet, jak już napisałyście - ma wrażenie, że jest postawiony w pozycji oskarżonego.
Albo nawet nie tyle pornografia. Ją na razie zostawmy w definicjach "niepotrzebna scena" lub "za mało człowieka w seksie".
Każdy czyta na własną odpowiedzialność. Powinien wiedzieć, że może spotkać w utworze to, co może mu się nie spodobać.
Co może zrobić autor? No może na przykład zaznaczyć: uwaga, ostry kawałek, obscena, wulgarność. Krótki metatekst. I już czytelnik wie, czego się spodziewać po tekście. Decyduje: chce, czy nie chce? Dajmy na to, że chce. Czyta. Nie podoba mu się, za mocne.
I co może zrobić czytelnik? No na przykład może powiedzieć, że dla niego było za mocne, że nie trafione w gust, że obiad mu nie smakował. Ale, kurde. Sam zaczął czytać. Wyraził zgodę na to, żeby autor nakładł mu do głowy pewne rzeczy na swój własny sposób. Nie powinien stawiać siebie w roli jedynego odbiorcy. Ani ingerować w tekst. Twierdzić: zmień to tak, żeby zaczęło mi się podobać. Literatura nie zawsze musi być przyjemna. A niech czasem oskarży czytelnika, sprawi, że poczuje się winnym. Czemu nie?
Więc znów parę pytań. Dlaczego Monliviam przeprasza za swój tekst? Dlaczego Natasza chce poprawiać cudze teksty pod swój własny gust? Dlaczego Thana czuje się winna, czytając scenę, w której i tak nie ma na nic wpływu?
ObrazekObrazekObrazek

Wróć do „Kreatorium”