Znalazłem prędkość koni i wołów, znalazłem ile tabor może iść dziennie. Znalazłem nawet, że woły robią 2 mile na godzinę, ale iść mogą tylko pięć godzin maksymalnie, a muły pójdą 2 i pół mili... Ale czy zaprzężone w wozy? I jak długo mogą muły ciągnąć wozy?

W tej chwili mam tak, że dowódcy armii postanawiają porzucić część artylerii i wozów oraz wołów, a zostawić tylko tyle wozów, ile mogą ciągnąć muły. I zastanawiam się - czy to naprawdę przśpieszy marsz?

Opinie?

Pierwsze pytanie to po co chcesz aby armia przyśpieszyła? Ucieka czy ma gdzieś dotrzeć jak najszybciej? czy po tym ma walczyć? Czy może wystarczy wysłać przodem oddział kawalerii z własnymi zapasami ( o ile takowa w armii występuję) albo wydzielić część piechoty do forsownego maszu aby zabezpieczyć sytuację do czasu dotatrcia sił głównych.
Armia z wozami zasadniczo porusza się powoli i te pół mili na godzinę oczywiście statystycznie niewiele pomogą.

Armia idzie w odwrocie, niedaleko od bezpieczeństwa, początkowo lekceważy niebezpieczeństwo - ale zaczyna się bać. Jazdy jest za mało. W taborze idą rodziny najemników, ranni i uciekinierzy. Początkowo maszerują obciążeni łupami, potem zaczynają się bać i odciążają wozy, a potem mają się bać jeszcze bardziej - porzucają cięższe działa i pomyślałem, że może także część wozów. Jeżeli muły mogą iść dłużej niż woły, to zysk w szybkości jedno, ale długść marszu to drugie, prawda?

Polecam zapoznać się z odwrotu Polskiej Armii po klęsce pod Cecorą w 1620 roku.

Właśnie patrzę i mieli zdumiewająco szybki pochód - 27.5km na dobę, mimo ataków wroga! Prawie dwa razy szybciej, niż zakładałem dla armii z taborami.