Czego nauczyć się nie da?

1
Wątek zainspirowany wypowiedzią Nava, taką oto:

oczywiście nikt nie nauczy nikogo jak zostać pisarzem, bo to trzeba mieć w sobie, tzn. specyficzne spojrzenie na świat, które odróżnia pisarza od niepisarza, ale jest mnóstwo sztuczek i technikaliów, które można sobie przyswoić od dobrego autora,

Specyficzne spojrzenie na świat, które odróżnia pisarza od niepisarza. :) Na czym polega ta specyfika?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Czego nauczyć się nie da?

2
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Czego nauczyć się nie da?

3
Miśqu złoty: próbować każdy może (śmiem nawet rzec, że powinien, bo inaczej to bez sensu) ale co, gdy próbuje, a Nienazwane nadal pozostaje nienazwane? Wtedy znaczy, że ten próbujący to pisarz czy niepisarz?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Czego nauczyć się nie da?

4
W wypowiedzi Nava widzę pewną sprzeczność. Bo a) potrzebne jest coś i b) można się uczyć (przyswajać) - a co jeśli przyswajasz jak gąbka a nie masz cosia?
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Czego nauczyć się nie da?

5
Misieq79 pisze:W wypowiedzi Nava widzę pewną sprzeczność. Bo a) potrzebne jest coś i b) można się uczyć (przyswajać) - a co jeśli przyswajasz jak gąbka a nie masz cosia?
Wtedy jesteś rzemieślnikiem. Rzeźbić można się nauczyć, można nabyć umiejętność uzyskiwania różnych struktur. Ale to sposób wykorzystania tych umiejętności czyni z rzemieślnika artystę. Tak, jak pewien rodzaj wrażliwości czyni z autora pisarza.
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

Czego nauczyć się nie da?

6
irysek, ładnie powiedziane.
No topsh ale ta wrażliwość będzie czymś co wychodzi w praniu. Nie zestaw parametrów który trzeba spełnić czy stężenie midichloranów :P
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Czego nauczyć się nie da?

7
Ja to widzę tak -- owo pisarskie oko, to coś więcej niż odtworzenie świata, to przede wszystkim zdolność nie tyle analizy, co syntezy. Rozłożyć na czynniki rzecz może każdy, przy odrobinie praktyki, lub z instrukcją obsługi (Nava sztuczki i technikalia). Wymieszać, wybełtać, rozmamłać też nietrudno. Ale połączyć tak, by suma była większa niż składowe, jest już sztuką.

Tu przydaje się doświadczenie alchemiczne -- wiedzieć co i jak łączono, wiedzieć co eksploduje w twarz, wiedzieć gdzie jest nienazwana, kusząca granica, za którą mało kto zawędrował. Znać prawa fizyki, by wiedzieć jak im zaprzeczyć.

Ale trzeba mieć też talent (lub łut szczęścia), by trafić na ten kamień filozoficzny, co zamieni rzeczywistość w złoto. Być zdolnym do tego przeskoku myśli, odnalezienia alchemicznych wiązań, pomiędzy rzeczami na pierwszy rzut oka odległymi. A to wydaje mi się jednak już naturalnym talentem -- niektórzy szybko uczą się języków, niektórzy trafiają do kosza spod garażu Joachimka. Niektórzy zostają pisarzami, których się pamięta.
Strona autorska.

Czego nauczyć się nie da?

8
Piękne teorie... A potem przychodzi decyzja Olesiejuka czy Empiku o losie książki, podejmowana na przykład na postawie okładki, w lepszej wersji dziejów na podstawie krótkiego opisu :D

(W temacie: stawiałbym na wrażliwość + to, o czym wspomniał Iwar, umiejętność uzyskania destylatu cechującego się indywidualnym rysem. Ale zasadniczo nie da się, moim zdaniem, sensownie odpowiedzieć na pytanie, co to jest talent, co to jest owa wrażliwość, jak się uzyskuje taki destylat.)
Ostatnio zmieniony sob 17 sie 2019, 10:00 przez Romecki, łącznie zmieniany 1 raz.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Czego nauczyć się nie da?

9
Iwar pisze: Być zdolnym do tego przeskoku myśli, odnalezienia alchemicznych wiązań, pomiędzy rzeczami na pierwszy rzut oka odległymi.
Ale wiesz, że dałeś tu po prostu definicję metafory? :)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Metafora
Być zdolnym do tworzenia (Dostrzegania? Wyłuskiwania z rzeczywistości już istniejących?) metafor. Byłożby to wszystko? Tylko tyle? Aż tyle?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Czego nauczyć się nie da?

10
Thana pisze: definicję metafory
Wiem :) I myślę, że do pewnego stopnia to aż tyle. Pisanie przecież to przede wszystkim komunikacja, próba odnalezienia wspólnego języka - czy to z samym sobą, czy z czytelnikiem. A bez metafor jak inaczej nazwać nienazwane, wrazić te wewnętrzne, autorskie muzyki sfer? Znaczy i tak się nie da w pełni, wszyscy krążą bliżej, dalej.

Na szczęście niektórzy robią to tak dobrze, że aż miło poczytać.
Strona autorska.

Czego nauczyć się nie da?

11
Wiecie - jak dyskusja zaczyna się od "wyrazić nienazwane", to na tym może się zakończyć. Poruszanie się w tej sferze niewątpliwie uskrzydla, ale też całkowicie odbiera możliwość sformułowania jakichkolwiek racjonalnych wniosków :D
I śmiem przypuszczać, że dotyczy to raczej poezji lirycznej niż wielotomowej sagi rodzinnej.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Czego nauczyć się nie da?

13
dyskutujcie, dyskutujcie. Wnioski z dyskusji mają dla mnie niebagatelne znaczenie.
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Czego nauczyć się nie da?

14
Rubia pisze: na tym może się zakończyć
Rozumiem sentyment, ale moim zdaniem, lepiej być uskrzydlonym irracjonalnie, niż chodzić z maczetą po mieście.
Póki mówię, nie gryzę.

A co do sagi rodzinnej, pół żartem powiedział: ten nieszczęsny Ulisses jest przecież jakąś sagą rodzinną (że już nie wspomnę o Finneganów Trenie).
Strona autorska.

Czego nauczyć się nie da?

15
No, dobrze - trzeba mieć coś, zgadzam się z Navem. Ale co?
Każdy artysta (rzemieślnik zresztą też, nie wprowadzałabym tu rozróznień) musi dysponować dwoma elementami: tworzywem i narzędziem albo narzędziami.
W przypadku pisarza tworzywem jest to, co powstaje w jego wlasnej wyobraźni. To jest dość specyficzna sytuacja, gdyż artyści działający w innych dziedzinach tworzywo mają dane "z zewnątrz". Glina, kamień, metal, płótno i barwniki istnieją niezależnie od twórcy, można obiektywnie ocenić ich właściwości. W przypadku pisarza ten element obiektywny też istnieje - ot, choćby jakaś historia rodzinna, dzieje prababki wartej upamiętnienia - lecz ta historia musi najpierw zostać uwewnętrzniona, uformowana w wyobraźni. Bez tego, no cóż, prababka urodziła się, przeżyła wiele i umarła. Mnóstwo osób ma interesujące prababki, lecz niewiele ma wystarczającą wyobraźnię, żeby tę kobietę ożywić, ukształtować jako byt gotowy do opuszczenia jaźni jego twórcy. A bez jej ożywienia - można CV napisać, lecz nie tekst literacki.
I tego nie można się nauczyć. Przerabiania egzystencjalnej surówki na materiał pisarski.
Przypuszczam jednak, że ludzie pozbawieni tego typu wyobraźni, tworzącej albo ożywiającej ludzi i ich historie, raczej się nie biorą za pisanie. Już prędzej będą szukali jakiegoś ghost writera, który coś dla nich/za nich napisze. Mogą bowiem mieć świadomość, że "to jest dobra historia".
A narzędzia? Cóż, pisarz ma tylko jedno narzędzie - język.
Ja dosyć często trafiam na Wery na teksty ludzi, którzy mają wyobraźnię. Układają sobie historie, które mogłyby zainteresować czytelników. Niestety, autorom brak jest umiejętności językowych. Nie czują języka, nie potrafią sprawnie operować słowem.
Tego można się nauczyć. Ale: od pewnego poziomu. Trzeba mieć, niestety, jakąś elementarną, wrodzoną łatwość operowania słowem. Słuch językowy, wyczucie frazy. Tak, jak istnieje wrodzony słuch muzyczny albo umiejętność rysowania giętkich, płynnych linii, tak też istnieje wrodzona zdolność posługiwania się słowem. Można ją rozwijać, to na pewno. Ale, niestety, ona musi być dana przez naturę.
Tak więc, pisarz ma dwa razy bardziej pod górkę niż inni twórcy. I w zakresie tworzywa, i narzędzi. Aż dziw, że tyle osób chce pisać. Pewnie nie wiedzą, za co się zabierają...

Added in 2 minutes 12 seconds:
Iwar pisze: A co do sagi rodzinnej, pół żartem powiedział: ten nieszczęsny Ulisses jest przecież jakąś sagą rodzinną (że już nie wspomnę o Finneganów Trenie).
Właśnie Finneganów tren przyszedł mi na myśl przy okazji "wyrażania nienazwanego" :D
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”