
A wszystko zaczęło się od poniższej historii.
----
Historia:
Stwórca pewnego dnia o świcie stworzył dziecko. Dziecko od razu rzucało się w oczy, bo miało rękę na czole.
Ludzie ze zdziwieniem krzyknęli:
- Jak to? Dziecko z ręka na czole?
Stwórca też się zdziwił, tyle że ich zdziwieniem.
- No tak. Dziecko, ręka, czoło. W czym problem.
- No ale na czole???
- O co Wam chodzi? - dziwił się nadal stwórca. - Są dzieci? Są. Są czoła? Są. Są ręce są? Więc w czym problem.
- Nie ma dzieci z rękami na czole. - Coraz więcej ludzi się przyłączało do tego zdziwienia. I chociaż niektórzy byli bardzo oddani stwórcy, głęboko wierzący i wogóle w klapie mieli jego logo, to nadal nie do końca mogli zrozumieć. - Przecież coś tu jest nie tak.
- Ale o co Wam chodzi? - dopytywał nadal oburzony oburzeniem stwórca. - Dziecko zdrowe, czoło zdrowe, ręka zdrowa. Nic złego się nie dzieje. Wszystko jest dobrze.
Faktycznie, jak się przyjrzeć każdej części z osobna, wszystkie były zdrowe i sprawne. Ale razem...
- Jak dobrze? - Odezwał się jakiś mniej pokorny. - Na czole? Jeszcze tylko @&uja tam brakuje. O co chodzi?
Stwórca zrobił głęboki wdech i postanowił wyjaśnić maluczkim.
- Po pierwsze, niepokorny, nie podskakuj, bo sam będziesz miał coś na czole. Po drugie wiem, że miejsce rąk jest gdzie indziej, ale przecież różnie bywa. A to ktoś w ogóle urodzi się bez ręki, a to ktoś ma sześć palców, a to ktoś ma ręce jak należy, ale jest leniwy i nic nimi nie robi. Rozejrzyjcie się wokoło. Różnie bywa. A ten będzie się mógł spokojnie zaczesać z tyłu, albo oczy przysłonić, jak będzie miał światłowstręt. Więc w czym problem?
- No to może trzeba było go stworzyć bez światłowstrętu? Ręka na czole??? No coś tu jest nie tak.
- Ale dlaczego??? Nie rozumiem!!!
---
Chciałbym Was naciągnąć na zwierzenia o swoich "genialnych" pomysłach literackich, które z perspektywy czasu wydały Wam się oczywistymi pomyłkami.
Jeden z moich "wyczynów" jest w moim pierwszym tekście opublikowanym na tym forum. Byłem święcie przekonany, że pseudofilozoficzny wywód o twórcy, który tworzy świat jest jego najmocniejszą częścią, a scenka w pociągu to tylko taka zabawa, żeby upchnąć puentę.
Mój drugi wyczyn z pewnością wejdzie do kanonów nowoczesnych technologii i popchnie myśl penitencjarną na nowe tory.
W czasach kiedy zacząłem się interesować fantastyką napisałem w zeszycie dwa rozdziały futurystycznej powieści sensacyjnej.
No i wymyśliłem, że pewien zły człowiek za swoje występki zostanie ukarany "dożywotnią hibernacją".
Pamiętam, że się wtedy pokłóciłem z kolegą, który dzielił moją pasję czytelniczą, że to ma sens.