Metody pisania powieści - jakie znacie?

61

Latest post of the previous page:

Pisanie to praca podobna do innych. Jak siadasz w robocie za biurkiem, w nowym miejscu to najpierw ogarniasz co masz robić, a potem jak. Ci co opracowali już metody w innej takiej robocie, przeważnie kopiują, może nieco zmieniają i dostosowują. Nowi raczej stosują metodę prób i błędów - najpierw zapisują miliony post-it'ów, potem piszą na dużych kartkach, albo używają kalendarza - jednym słowem szukają wszystkiego, co pomoże im zapanować nad robota i sprawić, że będzie zrobiona. Z tej dyskusji, która jak to u nas ;) niczego nie odkryje i do niczego nie zaprowadzi (ale uwielbiamy takie dyskusje :twisted: ) widać jasno, że każdy musi wyrobić sobie sposób pracy właściwy dla swojego charakteru, możliwości etc. etc. No to powodzenia :D Łatwo nie jest ;)
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

Metody pisania powieści - jakie znacie?

63
Chii, ja mam pytanie o tę podświadomość:
Chii pisze: Wg mnie pisanie jest pracą organiczną i w dużej mierze podświadomą.
Nie, żebym się nie zgadzała. :lol: Ale ciekawa jestem, na czym Ty opierasz ten pogląd? Na teorii? Na tym, co przeczytałaś? Na własnym doświadczeniu? A jeżeli na doświadczeniu, to jak zweryfikowanym? To jest tak, że sama uważasz, że te Twoje teksty, w których dopuszczasz do głosu podświadomość, są lepsze? Czy raczej opinie odbiorców o tym świadczą?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Metody pisania powieści - jakie znacie?

64
Thana pisze: Chii, ja mam pytanie o tę podświadomość:
Chii pisze: Wg mnie pisanie jest pracą organiczną i w dużej mierze podświadomą.
Nie, żebym się nie zgadzała. :lol: Ale ciekawa jestem, na czym Ty opierasz ten pogląd? Na teorii? Na tym, co przeczytałaś? Na własnym doświadczeniu? A jeżeli na doświadczeniu, to jak zweryfikowanym? To jest tak, że sama uważasz, że te Twoje teksty, w których dopuszczasz do głosu podświadomość, są lepsze? Czy raczej opinie odbiorców o tym świadczą?
Bana prowokatorce! ;)

Na doświadczeniu swoim i innych. Pewnie też gdzieś ktoś o tym pisał w jakichś tekstach teoretycznych...

Nie mówiłam jeszcze nic o lepszości tekstów pisanych podświadomością, więc już sama znasz odpowiedź. ;) Uważam za to, że twórca (nie odtwórca) nie jest w stanie zaplanować wszystkiego świadomie. Ale może są tacy ludzie, którzy są w stanie... choć bardzo w to wątpię.

Weryfikacja jest w odbiorcy. Robisz coś, nadajesz temu znaczenia, takie i śmakie, a potem przychodzi odbiorca i mówi, że on widzi owakie znaczenia. I to nie jest tak, że się z nim nie zgadzasz, wręcz przeciwnie - zgadzasz się całym/ą sobą, choć wtedy dociera do ciebie, że wcale tego nie planowałeś/aś. Ale znaczenie owakie tam jest i właściwie było od samego początku, tylko dopiero po przyjściu tego innego, zauważasz, że to znaczenie wykreowało się podświadomie.

Próbowałam też analizować gotowe utwory, które były bogate w znaczenia, tropy, sensy i trudno mi było pojąć, jak człowiek świadomie mógłby na tym zapanować. Próbowałam też podpytywać, jak to tak zrobić. Nie da się. Dostawałam wskazówki nt. tego, jak uruchamia się podświadomość.

Druga kwestia to improwizacja. Ma świadomą strukturę, ale jest podświadoma swoją treścią. I tu znów jest pewnego rodzaju weryfikacja w innym i przejrzenie się w jego oczach. W teatrze jest to aktor, który wchodzi na próbę i improwizuje, po czym okazuje się, że jest to milion razy lepsze niż to wymyślone przez reżysera. Po fakcie to oczywiście krytyk, widz. W literaturze jest to postać, która nagle zaczyna żyć własnym życiem i pisarz narzeka, że nie tak miało być (podświadomość vs. świadomość), choć okazuje się to lepsze. Po fakcie oczywiście krytyk, czytelnik.

No i jeszcze baza. Jesteśmy bazą archetypów, symboli, toposów, które są w nas wtłaczane od urodzenia i one same dochodzą do głosu bez naszej wiedzy.

A, jeszcze z okazywaniem się, który tekst jest lepszy - pisany świadomie czy bardziej podświadomie. To ja muszę stwierdzić. Przeważnie jest to stwierdzenie tożsame że stwierdzeniem odbiorcy. Ja mam poczucie lepszości tekstu przy świadomym wykorzystywaniu podświadomości. Pozwalam jej pisać i nie stosuję cenzury. Dopiero potem używam krytyka świadomości i czyszczę.
Dzwoń po posiłki!

Metody pisania powieści - jakie znacie?

65
Chii pisze: Ja mam poczucie lepszości tekstu przy świadomym wykorzystywaniu podświadomości. Pozwalam jej pisać i nie stosuję cenzury. Dopiero potem używam krytyka świadomości i czyszczę.
<3
U mnie czasem bierze górę świadomość, chcę panować nad tym, co piszę i żeby działo się to, co ja chcę. I wtedy jest blokada, piszą się głupoty, widzę, że nijak to nie pasuję. Dopiero jak odpuszczę, wywalę pięć akapitów pisanych na siłę, bo ja tak chcę - ja świadoma - i zaczynam iść za głosem ze środka, który tłumiłam, wychodzi (w moim przekonaniu) coś lepszego.

Z mojego nikłego doświadczenia wynika także, że czytelnicy dzielą się na tych, co czytają świadomie i na tych, co chłoną wszystkie znaczenia i sensy jakby podświadomie. Pierwsi stwierdzą, że za dużo niedopowiedzeń, że czegoś im brakuje, że są dziury, że bohaterowie dziwnie się zachowują; drudzy, że tekst płynie i wlewa się w nich samoistnie, i że rozumieją zachowania postaci, ich motywacje, intencje.

No więc, pytam się - jak żyć? :mrgreen:
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

Metody pisania powieści - jakie znacie?

67
Metoda jest jedna: słowo po słowie.
Zawodowcy mają ustalony rytm dnia i jasne cele: czasowe, ilość znaków etc.
Amatorom ciężej się zorganizować, zwykle przez mnogość życiowych wyzwań ;)
Wszystko zależy od determinacji.

Sama otoczka procesu wygląda różnie w zależności od twórcy - jakie ma zwyczaje, miejsce pracy, swoje amulety czy zaklęcia ;)
Kwintesencja to to najtrudniejsze: pisać, nawet jak "nie idzie".
King pisał, że nie ma czegoś takiego jak blok czy wena. Albo to robisz albo daj sobie spokój
"Do or do not, there is no try" - Yoda
Jak ze wszystkim w życiu.

Początek jest najtrudniejszy, bo to co masz zapisane w głowie, a to co przelewa się na papier to często dwa różne teksty :) Po napisaniu twoja praca wydaje się nic nie warta, albo jest wręcz obrazą dla literatury. Tutaj należy to w zasadzie olać i wykorzystać grafomana w środku, aby mimo to pracować dalej. Z czasem zaczną się pojawiać finezyjne wyspy na tym morzu beznadziei... a z czasem zgrabne mosty łączące te wyspy. Potem jakiś ląd, który będzie już z daleka na coś wyglądał...
I znów wracamy do punktu wyjścia: Czy to naprawdę droga dla nas? Czy naprawdę mamy w sobie tyle determinacji, aby nią pójść? Czy nie marnujemy tylko swego czasu..?

Chcesz z tego żyć? - podobno się nie da... przyszedł p. Mróz i pokazał, że można zarabiać miliony w PL. (King i Mróz twierdzą, że jedna powieść zajmuje im około 3 miesięcy. A są płodniejsi i szybsi od nich :))
Jako wymarzona, ale druga praca - dużo samozaparcia, brak czasu mocno odwlecze każdy projekt.
Ambitnie - są autorzy, którzy w zasadzie wydali jedną/kilka powieści przez całe życie i do dzisiaj się o nich mówi ;) (Ale będziesz mielił te kilkaset stron dekadami :D)
Takie hobby? - amatorsko jedna powieść to od 1 do 3 lat pracy zanim będzie się nadawał wysłać do wydawnictwa.
Dla siebie - Czemu nie? Ale wtedy poradniki w zasadzie są zbędne ;)
Geniusz - no w zasadzie to samo jakoś wychodzi... choć wyżyć może się nie udać.

Wracając na koniec do meritum bardzo spodobała mi się rada Kinga, który zaleca pisząc ciągiem przelać na papier wszystko to co siedzi ci w głowie.
Nie oglądać się za siebie, nie poprawiać i edytować w kółko tego samego, a brnąć do przodu aż tego z siebie nie wydalimy. Potem zająć się porządną edycją tego tekstu, czy wręcz przepisać go na nowo - już z wglądem w całość.

Metody pisania powieści - jakie znacie?

68
Raptor pisze: (śr 02 gru 2020, 01:48) King pisał, że nie ma czegoś takiego jak blok czy wena. Albo to robisz albo daj sobie spokój
Się trochę nie zgadzam. Wydaje mi się, że jak najbardziej jest coś takiego jak wena - czasem przylizie i po prostu wszystko samo się składa i gładko leci naprzód. Podobnie z blokiem. Bywa, że szło, szło i nagle kilka dni po prostu ściana. Nie klei się, uciekają słowa, wychodzi topornie, we łbie pustka. Zgadzam się natomiast z jednym - niezależnie, czy masz akurat wenę, czy akurat przylazł blok, warto swoje wyrobić. Powalczyć, popisać, najwyżej w kosz to potem pójdzie.
Przynajmniej mnie się to podejście raczej sprawdza :)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Metody pisania powieści - jakie znacie?

69
Hmmm w zasadzie to jego koncepcja weny była jeszcze inna. Wenę opisywał jako miłego pana z papierosem/cygarem i szklaneczką whisky, który może do ciebie przyjść jeżeli stworzysz mu do tego warunki. Stworzenie warunków: sumienna, regularna praca i środowisko pozbawione rozpraszaczy ;)
Nie czekamy więc na wenę, a działamy aby sama do nas przyszła.

Metody pisania powieści - jakie znacie?

70
O, jaki fantastyczny temat na niekończącą się dyskusję bez wniosków :)
Przypomniała mi się pewna historia.
Wele lat temu zapisałem się na forum dla scenarzystów filmowych. Oficjalnie. Nieoficjalnie dla chcąch być scenarzystami, bo chyba nie było tam nikogo, kto by coś napisał do końca, a tym bardziej sprzedał albo zrealizował.
Ale przecież nie o to chodzi.
Założyciel był niewątpliwie pasjonatem i to z tych uczynnych.
Udzielał się, pisał, odpowiadał, linkował źródła, polecał. Całkiem fajnie się to kręciło.
Aż pewnego dnia zniknął na parę miesięcy. Po tym czasie wrócił z jednym wpisem (cytuję z pamięci czyli z niczego):

Już wiem jak napisać scenariusz. Nie siedzieć na forum, nie marnowac czasu na dyskusje. Siąść i pisać.

Na dowód przedstawił swój scenariusz i więcej się tam nie pojawił.

PS. Metodyk i paradygmatów jest sporo w sieci, można spytac Googla i bez dąsania i odbiegania od zasadniczego pytania coś podpowie. Rzecz w tym, że metoda nie napisze za nas. W dodatku metodę też trzeba poznać, opanować i wyćwiczyć - inaczej będzie stopować zamiast popychać.
Heroe's Journey, Save The Cat, 8 sequences, Dramatica, itp.
https://storyality.wordpress.com/2012/1 ... omparison/
Oszaleć można :)
Jako pisarz odpowiadam jedynie za pisanie.
Za czytanie winę ponosi czytelnik.

Metody pisania powieści - jakie znacie?

71
Sam od jakiegoś czasu mam zalążek pomysłu z opowiadania, które napisałem spontanicznie. Chciałbym je rozwinąć w powieść lecz nijak nie mogę dojść do jakiegoś rozwinięcia. Wydaje mi się, że (jak na ironię) po prostu przeraża mnie mnogość możliwości jakie mogę wykorzystać i przez to coś mi się w głowie blokuje.
Spontaniczne pisanie nie jest raczej dla mnie, chciałbym historię zaplanować i pytanie teraz jak to zrobić?
Odpowiedzi pewnie konkretnej nie ma i nie będzie, ale może są jakieś sposoby żeby to chociaż w minimalnym stopniu przełamać?

Metody pisania powieści - jakie znacie?

72
Pisz plan, możliwie jak najbardziej precyzyjny. W punktach albo opisowy, to nie ma znaczenia.
Pracuj nad nim. Na planie możesz robić warianty - to niemal nic nie kosztuje, ułamek tego, co trzeba włożyć w tekst zasadniczy, choćby w brudnopisie.

Sposobów pisania takiego planu jest kilka. Poszperaj w sieci, znajdziesz.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Metody pisania powieści - jakie znacie?

73
Graveyard_Keeper, Mam odwrotny problem. Raz na jakiś czas pojawiają mi się wizje rozwiązania i połączenia fragmentów napisanych pod wpływem impulsu.
Praktykowałam indukowanie snów (świadome śnienie), ale to długotrwały i czasochłonny sposób - i trudno nazwać to kontrolowaną i powtarzalną metodą, bo czasami wyrzuca ci pomysły na coś w zupełnie innej beczki niż akurat potrzebujesz.
Generalnie polega to na tym że musisz nauczyć się umiejętności zapamiętywania snów, a potem jak odpowiednio wykarmisz wyobraźnię to wyrzuci ci w nocy pomysł - trochę jak z promptami do ChatGPT. A to właśnie druga propozycja. I wcale nie chodzi o to że napisze ci całą historię, tylko o to, że sztuczna inteligencja, jeżeli ją odpowiednio podpuścić, w całym mnóstwie bzdur powie coś co cię zaintryguje i pobudzi twoją wyobraźnię. Trzeba tylko nauczyć się pisać prompty tak, żeby skierować ją na odpowiednie ustawienie. Czasami jest ubaw po pachy. Chciałam podszlifować dialog tak, żeby brzmiał bardziej jakby kwestię w kłótni wypowiedziało naburmuszone dziecko. I dostałam: "Nic nie rozumiesz! Ja też chce kota!" XD

Metody pisania powieści - jakie znacie?

74
Romecki pisze: (wt 28 lis 2023, 21:20) Pisz plan, możliwie jak najbardziej precyzyjny. W punktach albo opisowy, to nie ma znaczenia.
Pracuj nad nim. Na planie możesz robić warianty - to niemal nic nie kosztuje, ułamek tego, co trzeba włożyć w tekst zasadniczy, choćby w brudnopisie.

Sposobów pisania takiego planu jest kilka. Poszperaj w sieci, znajdziesz.
Dzięki za odpowiedź. Te warianty o których piszesz mogą pomóc, bo przecież nie ma sensu skupiać się na jednym rozwiązaniu i jednokierunkowym układaniu fabuły.
Sposobów pisania planu szukałem. Mam chyba kilka zapisanych. Popróbuję, może któryś akurat będzie dla mnie odpowiedni.
Hmurka pisze: (wt 28 lis 2023, 21:31) Mam odwrotny problem. Raz na jakiś czas pojawiają mi się wizje rozwiązania i połączenia fragmentów napisanych pod wpływem impulsu.
Miałem coś podobnego jak pisałem spontanicznie. Problem polegał na tym że rozwiązania trafiały się ciekawe, jednak wszystko co napisałem do tej pory trzeba było pisać od początku :D
W końcu wziąłem się w garść, przepisałem od nowa, jako tako zaplanowałem i może kiedyś ujrzy światło dzienne.

Nie wiem, czy dam radę nauczyć się zapamiętywania snów, bo musiałoby zacząć mi się cokolwiek śnić (chyba, że właśnie dlatego, że nie umiem tego robić to myślę, że mi się nic nie śni xD)

Co do ChatGPT - może rzeczywiście nic nie szkodzi sprawdzić? Mam w głowie głupią myśl, że to jest trochę oszukiwanie czytelnika, ale z drugiej strony to ma służyć tylko do pobudzenia wyobraźni, a nie odpisania całej fabuły...
Dzięki za pomoc ;)

Metody pisania powieści - jakie znacie?

75
Graveyard_Keeper pisze: (śr 29 lis 2023, 10:59) Nie wiem, czy dam radę nauczyć się zapamiętywania snów, bo musiałoby zacząć mi się cokolwiek śnić (chyba, że właśnie dlatego, że nie umiem tego robić to myślę, że mi się nic nie śni xD)
Dokładnie tak jest. Mózg trawi w trakcie snu myśli i odsiewa. Nie będę ukrywać że jest dość trudno wprowadzić się w tym czasie w stan, w którym ten proces będzie pod samoobserwacją (samoświadomość tego że to sen) na tyle dużą, żeby zapamiętać to co się dzieje. Tak że każdy śni, tylko mało kto zapamietuje. Praktyczne efekty są takie że właściwie nie mam problemów z zasypianiem i spaniem... To znaczy mam - nie chce mi się wstawać, bo jestem w stanie usnąć w niemal dowolnym momencie :)

Metody pisania powieści - jakie znacie?

76
Długo i wytrwale. Gdy siadam do pisania to przez pierwsza godzinę nie potrafię przelewać myśli na papier. Zdania się nie sklejają, dialogi sa infantylne, brak w nich emocji, historia nie ma sensu lub ma olbrzymie luki. Chociaż wszystko wcześniej w głowie na spacerze układało się znakomicie. I tak praktycznie za każdym razem. Dopiero po przejściu tej magicznej granicy, mogę spokojnie skasować wszystko co napisałem i zacząć od nowa, a tekst robi się mniej żenujący ;]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”