Metody pisania powieści - jakie znacie?

46

Latest post of the previous page:

Thana, podoba mi się jak czytam i rozważałem taką formę, ale przy pisaniu w ogóle mam przestój. Dlatego pytam się starszych kolegów, czy to w ogóle ma jakiś sens. Bo co z tego, że fajne, jeśli sprawdzi się tylko gdy kilka opowiadań pomyślanych w ten sposób chwyci w prasie, a ta droga jest już mało dostępna?
Np. przy "Tfu, pluje Chlu!" autor zrezygnował z kontynuacji (a miał przygotowane podwaliny), z tego co wiem, sprzedaż nie zachwyciła. Innych przypadków nie kojarzę, a szkoda, bo dla mnie to jest ciekawa metoda, jeśli pozwala na debiut. Np. bierzemy takiego Eldila albo Jasona i przekonujemy, by napisali kilka ciut większych opowiadań, ale jeszcze wplatając w nie rozwijający się wątek przewodni, zamiast od razu porywać się na wielką powieść ;)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Metody pisania powieści - jakie znacie?

47
Nie, Chii nie dała żadnej metody. Zażartowała mniej więcej tak samo, jak gdyby ktoś zapytał malarzy o zasady kompozycji rysunku, jak budować perspektywę, jak przygotować stanowisko pracy i tak dalej - a dostał w odpowiedzi "po prostu bierzesz pędzel i malujesz tak, by było ładnie". No nie. Każdy ma jakieś swoje metody i czasami warto posłuchać, jakie inni mają metody po to, by sprawdzić, czy te metody NAM pomogą.

Gdy się po prostu siada i pisze, to jest niebezpieczeństwo, że napisze się coś, co do czytania się nie będzie nadawać w ogóle. Powstanie może coś, owszem, objętościowo powieść przypominające, ale coś przypominające chaotyczny zapis myśli. I chociaż są pisarze, którzy potrafią myślotok zapisać tak, by chciało się to pisać, to jednak równie często może wyjść coś pretensjonalnego,czym zachwycać się będą tylko nieliczni. I wcale nie "wybrani", czy "lepsi".
http://radomirdarmila.pl

Metody pisania powieści - jakie znacie?

48
Jason pisze: Np. bierzemy takiego Eldila albo Jasona i przekonujemy, by napisali kilka ciut większych opowiadań, ale jeszcze wplatając w nie rozwijający się wątek przewodni, zamiast od razu porywać się na wielką powieść
Jasne, zawsze to jakiś pomysł do wypróbowania. Pytam o to, bo jednak metoda pisania, a efekt końcowy to często zupełnie różne rzeczy. Np. gdybym ja się nie przyznała, że piszę od końca, to wszyscy by myśleli, że normalnie, jak przyzwoity człowiek, od początku, bo w czytaniu przecież tego nie widać. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Metody pisania powieści - jakie znacie?

50
Nie wiem, czy komukolwiek pomogę, bo nic nie wydałam, ale mam "na dorobku" jakieś cztery książki, z czego dwie ostatnie podobno dają się czytać. Nie umiem napisać książki, planując ją - po prostu siadam i piszę, potem czytam, co napisałam i startuję stamtąd. Co do rozpoczęcia historii - najpierw objawia mi się bohater(ka), potem sytuacja. Wtykam jedno w drugie i gotowe :D Przyglądam się sytuacji (koniec świata, atak zombie, kontakt z obcą inteligencją) i piszę, jak reaguje bohater(ka). Zachowanie protagonisty zmienia sytuację. Wyobrażam sobie, jakie konsekwencje mogłaby przynieść taka zmiana i znów obserwuję reakcję bohatera/bohaterki. I tak w kółko.
There is no God and we are his prophets.
The Road by Cormac McCarthy

Metody pisania powieści - jakie znacie?

51
No bo właśnie na tym polega pisanie :) Nie da rady wszystkiego zaplanować, zbyt wiele zmiennych. Oczywiście jedni bardziej polegają na planach niż na intuicji, inni odwrotnie, ale całkowicie rozplanować powieść potrafią tylko grafomani ( i Marek Krajewski ;) ), bo tekst żyje i się zmienia, dopóki nie zostanie ukończony.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Metody pisania powieści - jakie znacie?

52
Navajero pisze: bo tekst żyje i się zmienia, dopóki nie zostanie ukończony.
I sam Autor się w trakcie zmienia, bo przecież żyje, odczuwa, doświadcza przez cały ten czas. A im dłuższy tekst, tym dłuższa podróż...
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Metody pisania powieści - jakie znacie?

53
Ja najpierw widzę bohaterkę i jej główny problem - rozwija się to w legendarne "O CZYM TO MA BYĆ". I do tego zaplatam fabułę. Mam jakieś punkty, które jak pisałam, planuję, czasem spisuje, notuję. Ale w trakcie opowieść się zmienia. Jakiś ogólny plan muszę mieć - wiedzieć, dokąd idę. A jak po drodze znajdę lepszą drogę, fajniejszy hotel, ładniejszą plażę, to skręcam. Imo dobrze mieć plan podróży - nawet jak ostatecznie zamiast do Splitu, dojadę do Dubrownika ;)
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

Metody pisania powieści - jakie znacie?

54
Sądzę, że nadmierne planowanie może być wręcz szkodliwe, zwłaszcza w fantastyce. Znam osoby, które latami pracują nad wizją swojego wymyślonego świata – znają go w najdrobniejszych szczegółach, mają opracowaną historię, religię, sytuację geopolityczną itp. itd., co wcale nie przekłada się na ilość (ani jakość) napisanych książek. A niedoszły autor non-stop obiecuje sobie i innym, że zabierze się za pisanie, gdy tylko uściśli zasady napędu gwiezdnego albo hodowli nierogacizny na sztucznych satelitach.
There is no God and we are his prophets.
The Road by Cormac McCarthy

Metody pisania powieści - jakie znacie?

56
Thana pisze: Np. gdybym ja się nie przyznała, że piszę od końca, to wszyscy by myśleli, że normalnie, jak przyzwoity człowiek, od początku, bo w czytaniu przecież tego nie widać. ;)
Nie wiem, na ile pisanie od końca się sprawdza, ale patrzenie na tekst od końca może pomagać w układaniu dramaturgii całości, bo się nad nim zaczyna panować, a nie odwrotnie.
szopen pisze: Nie, Chii nie dała żadnej metody.
Dała. :roll: Tylko szopen nie umie czytać...

Nie padło pytanie o zasady kompozycji powieści, budowanie struktury, o to, jak przygotować stanowisko pracy i tak dalej... ;) A ja nie odpowiedziałam w stylu "po prostu bierzesz pędzel i malujesz tak, by było ładnie". Nie obchodzi mnie, czy jest ładnie. "Ładnie" jest ostatnią rzeczą, której szukam w książce. Przypomnę, na jakie pytanie odpowiedziałam:
Szymon pisze: Metody pisania powieści - jakie znacie?
Uważam, że najskuteczniejszą metodą pisania powieści jest po prostu "siądnięcie na d..." i jej napisanie, co, innymi słowy, oznacza, że dla mnie metoda nie ma większego znaczenia, ważne jest to, co chce się przekazać i przede wszystkim ciężka praca (d..roboczogodziny). Można korzystać z narzędzi, które już ktoś opracował, ale jak widać po odpowiedziach większości - teoria sobie, a praktyka sobie. Tak naprawdę to zależy od autora, jaką metodę pisania opracuje dla siebie. Jestem zdania, że nie ma co podążać za wymyślonymi przez kogoś schematami pracy nad powieścią (i jakimkolwiek innym gatunkiem), tylko stworzyć swój, który działa "tylko dla mnie". Wg mnie pisanie jest pracą organiczną i w dużej mierze podświadomą. Można ją sobie zaplanować, można teoretyzować, ale jak przyjdzie do wykonania, to nagle może się okazać, że to nie działa. I co? Wtedy będziemy brać kolejne metody innych użytkowników Weryfikatorium i sprawdzać je do skutku, aż zadziałają? Strata czasu i sił. Ale może ktoś tak lubi i mu pomaga. Na pewno to ciekawe ćwiczenie warsztatowe.

To "jak?" jest dla mnie wtórnym pytaniem. Metoda pracy powinna wynikać z "co?", z tego, czym w ogóle ma być ta opowieść, jaka ma ona być, dlaczego taka ma być. To często dyktuje metodę pracy nad nią. A jeśli będziemy sobie przykładać randomowe metody innych, bo akurat nam się spodobają, to spoko, może i wyjdzie, a może jest to kompletnie bez sensu, bo opowieść wymagała zupełnie innego podejścia do niej i w konsekwencji, w rezultacie, w efekcie, w produkcie końcowym, w dziele ostatecznym itd. na tym straci. Każdą metodę można zastosować, tylko po co? Warto zadać sobie to pytanie.
Dzwoń po posiłki!

Metody pisania powieści - jakie znacie?

57
Jeszcze co do tego:
Eviar pisze: Więcej, więcej....
Jan Parandowski "Alchemia słowa". Bardzo polecam.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Metody pisania powieści - jakie znacie?

59
Najpierw, disclaimer: dywagacje amatora na samym początku ścieżki (która oby nie skończyła się w przyszłym roku totalną klapą). Ale te dywagacje są w odpowiedzi na dywagacje innych amatorów (z dwoma wyjątkami).
Chii pisze: najskuteczniejszą metodą pisania powieści jest po prostu "siądnięcie na d..." i jej napisanie
Czyli "weź pędzel i maluj" :D

Dziwi mnie to tym bardziej, że potem w gruncie rzeczy powtarzasz to samo, co ja ("każdy ma jakieś swoje metody"), poniekąd przecząc samej sobie (że wystarczy usiąść i napisać). Nie. Trzeba sobie wypracować prywatną metodę, prawda. A w tym znajomość metod istniejących może być przydatna.

Rzecz w tym, że powieść to podróż dość długa. Można się w tej podróży pogubić, zapomnieć, czym miało być to "co". Dlatego czasami - nie zawsze - warto jednak skupić się na "jak" właśnie po co, by "co" nam nie zginęło. I wypracowanie dobrej metody - prywatnej, swojej własnej - jest częścią procesu. I teraz znowu Thana będzie się wyzłośliwiać, ale niestety, aby wyjaśnić, o co chodzi, muszę się odwołać do własnego przykładu. A więc: ja mam okropne problemy z dyscypliną. Przy opowiadaniach to nie przeszkadzało. Ale przy pisaniu powieści... okazało się, że nawyki wypracowane przy opowiadaniach nie tylko mi nie pomagają, ale wręcz szkodzą. Podczas pisania regularnie wpadam na nowe pomysły, co chwila mam ochotę dopisywać nowe postacie i nowe wątki. Metoda Nava to pisać swoje, przerywać na noc, niech podświadomość robi swoje - ja bym tak nie potrafił. Zamiast tego planuję i potem staram się tego planu trzymać z tak długo jak tylko się da. Wiem, jakie to ma dla mnie zalety i tej metody mam zamiar się trzymać.

Oczywistym jest i w ogóle nie wymagającym dyskusji jest fakt, że każdy/a ma swoją własną metodę, co innego jej/mu pasuje. Podtrzymuję jednak swoje zdanie, że warto czasami spróbować innej metody albo wiedzieć o ich istnieniu, O ILE wcześniej inne nie dawały nam skutków
Chii pisze: Metoda pracy powinna wynikać z "co?
Absolutnie się nie zgadzam. Metoda praca nijak nie wynika z "co". Metoda wynika z charakteru osoby pszącej z tego, co jej najlepiej pomaga w skupieniu i osiągnięciu celu. Fakt, że JAK => CO nie oznacza, że CO => JAK - i to pomijając już to, że podwazam nawet JAK => CO.
Chii pisze: Każdą metodę można zastosować, tylko po co?
Przecież to oczywiste. Po to, by usiąść i napisać powieść.
http://radomirdarmila.pl

Metody pisania powieści - jakie znacie?

60
Chii, jak bym tylko uściślił, że nie chodzi o próbowanie wszystkich podanych metod po kolei, ale by wiedzieć, że inne istnieją i na czym mniej-więcej polegają. Wtedy, gdy pisząc jak dotychczas się zaklinujesz, bo dany temat może wymagać zupełnie innego podejścia, to masz wyobrażenie jakie to podejście mogłoby być.
Thana pisze: Jasne, zawsze to jakiś pomysł do wypróbowania. Pytam o to, bo jednak metoda pisania, a efekt końcowy to często zupełnie różne rzeczy. Np. gdybym ja się nie przyznała, że piszę od końca, to wszyscy by myśleli, że normalnie, jak przyzwoity człowiek, od początku, bo w czytaniu przecież tego nie widać.
Hm, może na początku nie wyraziłem tego jasno. Dla mnie "pisanie serialowe" to właśnie kwestia metody. Jeśli ta ścieżka ma sens, to można podejść do pisania powieści od strony skończenia jednego opowiadania, wystarczy zaznaczyć tam kawałek większej, niewyjaśnionej historii, a potem rozwinąć tę opowieść o kolejną i jeszcze jedną, pracując na łatwiejszym do ogarnięcia, bo krótszym formacie. Poświęcić na wstęp pięć stron, a nie pięćdziesiąt i zakończenie historii mieć w zasięgu wzroku, a nie odległe o pół roku pisania lub więcej.
Widzę jak to działa, rozumiem trochę dlaczego, ale nie mam bladego pojęcia jak to naprawdę wygląda od strony tworzenia i ew. szans na wydanie.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Metody pisania powieści - jakie znacie?

61
Pisanie to praca podobna do innych. Jak siadasz w robocie za biurkiem, w nowym miejscu to najpierw ogarniasz co masz robić, a potem jak. Ci co opracowali już metody w innej takiej robocie, przeważnie kopiują, może nieco zmieniają i dostosowują. Nowi raczej stosują metodę prób i błędów - najpierw zapisują miliony post-it'ów, potem piszą na dużych kartkach, albo używają kalendarza - jednym słowem szukają wszystkiego, co pomoże im zapanować nad robota i sprawić, że będzie zrobiona. Z tej dyskusji, która jak to u nas ;) niczego nie odkryje i do niczego nie zaprowadzi (ale uwielbiamy takie dyskusje :twisted: ) widać jasno, że każdy musi wyrobić sobie sposób pracy właściwy dla swojego charakteru, możliwości etc. etc. No to powodzenia :D Łatwo nie jest ;)
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”