Metody pisania powieści - jakie znacie?

31

Latest post of the previous page:

Dla mnie to nie jest dyskusja teoretyczna, bo jak czasem marudzę, utknąłem w krótkich formach.
I mam nadzieję, że jeśli raz napiszę coś pełnowymiarowego, choćby kiepskiego, to coś w głowie "zaskoczy", będę mógł zabierać się za długie formy tak, jak teraz radzę sobie z krótkimi. Stąd szukam jakiegoś szkieletu, jak pisałem wyżej - szkolnego sposobu na "pierwsze koty za płoty". Nie dlatego, żebym liczył, że taka szkolna metoda, taki szkielet, będzie dla mnie sposobem na każdą powieść. Tylko właśnie dlatego, żeby wyzwolić się ze sposobu myślenia, który całą intrygę od razu rozwija na 5-15k zzs.

Dlatego, jak powtarzała mi kiedyś mała Cyganka, "nie bądźcie chytrzy, dajcie coś" :D Każda rada (n.t. jak wydostać się z kałuż na ocean :D ) może być na wagę złota :)
“So, if you are too tired to speak, sit next to me for I, too, am fluent in silence.”
(Zatem, jeśli od znużenia milkniesz, siądź przy mnie, bom i ja biegły w ciszę.)

R. Arnold

Metody pisania powieści - jakie znacie?

32
Eldil pisze:Dlatego, jak mówiła mi kiedyś mała Cyganka, "nie bądźcie chytrzy, dajcie coś" :D Każda rada może być na wagę złota :)
Ale to nie jest kwestia "chytrości", pisanie jest bardzo indywidualnym procesem. Znaczy poza ogólnikami, jeśli przechodzimy do szczegółów, trzeba to dopasować do konkretnego człowieka. Przede wszystkim wskazówki i zadania stawiane mu w ramach doskonalenia warsztatu, bo każdy pisze inaczej, na innym poziomie i robi inne błędy. Dlatego nie da się tego wywalić w jakimś temacie. Wreszcie nie wszystkie techniki warsztatowe pasują każdemu. Jednemu pomogą, innemu mogą zaszkodzić.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Metody pisania powieści - jakie znacie?

33
Jason pisze: Do pisania intrygujących, nieschematycznych powieści? Raczysz żartować :P
Myśl tak dalej.
Książek jest za dużo. Po co się dokładać do balastu niechcianej kultury?
Eldil pisze: Nauczyli mnie w szkole krótkich form i te potrafię zrobić - wstęp, rozwinięcie, zakończenie.
No i czego więcej potrzebujesz? To bazowa zasada dla wszystkich form. Nigdy nie popełnisz błędu, jeśli będziesz się jej trzymał. Jak sobie napiszesz długie według tego schematu i nie będzie Ci się podobało, to sobie poprzestawiasz. Przemeblujesz. Przytniesz, rozwiniesz. I tyle.
ithulu pisze: Trochę tak, bo wiele z tych metod pokazuje, że oprócz fabuły musi być konstrukcja, zwraca uwagę na zakorzenienie postaci, jej portret psychologiczny itp. Więc - imho - jak ktoś nie wychodzi poza ramy grafomani to to oleje. Więc w tym przypadku metody są pomocne.
Nie. Grafomanom nic nie pomogą, bo ci nie mają talentu. Utalentowanych mogą uczesać, ale nadmiar wiedzy, zwłaszcza takiej memowej, od „specjalistów” którzy potrafią wymyślać fajne określenia, ale w życiu nie napisali nie tylko dobrej, ale w ogóle jakiejkolwiek książki, szkodzi. Ci, którzy napisali, radzą jak napisać TAKĄ SAMĄ lub BARDZO PODOBNĄ. O to chodzi?
ithulu pisze: nie :bag:
Ciekawe, c'nie?
Romecki pisze: Natomiast zdania typu "Studiowanie metod jest zaprzeczeniem pisania" są, drogi Leszu, wodą na młyn grafomanów, którzy piszą potem i tu, i wszędzie, że oni są od wymyślania, a resztę (styl i gramatykę/ortografię/interpunkcję) poprawi redakcja :)
Źdźbło i belka. No comments.
Są na Wery trzy osoby, które z wyjątkową pasją meldują się pod nieomal każdym postem, który napiszę. Jesteś jedną z nich, zwłaszcza tam, gdzie, jak uważasz, jest Twoje podwórko. No i w porządku, każdemu, na co zasługuje, followersi też. Trza z tym żyć.
Chcesz, omijaj. Chcesz, dyskutuj. Nie mój problem.

Takie tam sobie polemiki. Teraz poważnie.

Pan Wódz mniej więcej usystematyzował zagadnienie. Nadmierna skłonność do Tertio jest oznaką, że pozostałe kuleją. Co więcej – ośmieliłbym się twierdzić, że owo Tertio jest najmniej ważne ze wszystkich punktów.
Pisanie powieści to – w sferze realizacji – taki sam projekt jak na przykład budowa altany na działce. Do jego ogarnięcia nie potrzeba zaawansowanych programów komputerowych, wystarczą zdroworozsądkowe reguły, które ma każdy średnio przytomny absolwent szkół poziomu powszechnego.
Istotą problemu pisania wydaje się raczej to, że ów absolwent nie ma całej reszty, bo ją trzeba mieć w darze od Pana Boga albo na nią uczciwie zapracować. To ta cała reszta sprawia, że w tekście pojawia się coś intrygującego, nie znajomość wymyślonej metody.

Zwracam też uwagę, o ile ktoś nie zauważył w poprzednim poście tego zagadnienia, że rozważając teorie (ogrodnicy-srycy itp) odsuwa się praktyczną stronę projektu, czyli Quarto podług klasyfikacji Pana Wodza. Życie można strawić na teoretyzowaniu. Bez motywacji i pisania nie powstanie nawet kartka maszynopisu.

Bożebożuniu, to komplikowanie prostych kwestii to chyba jakaś choroba.

Metody pisania powieści - jakie znacie?

34
Leszek Pipka pisze:Są na Wery trzy osoby, które z wyjątkową pasją meldują się pod nieomal każdym postem, który napiszę. Jesteś jedną z nich, zwłaszcza tam, gdzie, jak uważasz, jest Twoje podwórko. No i w porządku, każdemu, na co zasługuje, followersi też. Trza z tym żyć.
Chcesz, omijaj. Chcesz, dyskutuj. Nie mój problem.
Cóż, skoro nie chcesz spełnić mojej prośby. Miej na uwadze, że prosiłem.

Leszku, jeśli czegoś w życiu organicznie nie znoszę, to chamstwa podszytego pozorną erudycją, takiego inteligenckiego poczucia wyższości opartego na wietrze (to nie literówka), nie na solidnych fundamentach.
Na przykład usiłujesz mi przypiąć łatkę piewcy fantasy, a ogólnie - tekstów prostych, bezwartościowych.
Tymczasem zwykła, wynikająca z przyzwoitości kwerenda powinna Ci dać wynik, że dostałem cenioną nagrodę za książkę dla dzieci, nagrodę za wartości literackie, przekaz. W dodatku jako jeden z niewielu (zanim to się stało modne) w książce dla dzieci, nie dla nastolatków, zabiłem ważną postać, choć pełen obaw, jak to zostanie odebrane. Było to jednak ważne dla przekazu.
Idąc dalej w kwerendzie, trafiłbyś na nominowaną do równie cenionych nagród książkę o eurosieroctwie, problemową, ważną dla czytelników. Nawet kończąc pospieszną kwerendę, trafiłbyś na powieść przywracającą dzieciakom postać wynalazcy i filantropa, Łukasiewicza. A wreszcie na serię książeczek dla dzieci, podejmującą próbę wyjaśnienia podstawowych wartości.
Gdybyś spytał, co cenię w literaturze, też byś się zdziwił. ja tu sporo piszę o tym, co czytam, co lubię. Nijak się to nie zgadza z próbą narysowania mnie tą grubą krechą.
No więc, podsumowując, nie cenię chamstwa podszytego pozorną erudycją, mam je za chamstwo gorsze w istocie od prostactwa ludzi prostych.
Dlatego najlepiej by było, gdyby nasze dyskusyjne ścieżki się nie plątały. Bez ignorów, banów, ostentacji. Kulturalnie, o ile umiesz się na to zdobyć. 

Tak zupełnie na marginesie 1, widać, że temat szkolnej rozprawki, jej jakość i to, CO jest treścią przekazu jej dotyczącego, jest Ci totalnie obcy, pojęcia nie masz, jak to wygląda w praktyce i ze strony przekaziciela, i odbiorcy. Dokształć się, zanim drugi raz użyjesz tego przykładu, a żeby nie być gołosłownym, podrzucę Ci hinta. Rozprawka, struktura: wstęp, rozwinięcie, zakończenie. Jakże to odległe od struktury bardzo wielu cenionych powieści posługujących się nielinearną chronologią fabularną, czasową, jakąkolwiek. Żonglowaniem opisami postaci i postawami narratora. Szkolna rozprawka to bolesny schemat. Dokładnie taki, jaki krytykujesz.

Na marginesie 2 - bardzo często zabieram głos w tematach o pisaniu, bo napisałem całkiem sporo książek, publikowanych przez naprawdę niezłe wydawnictwa, zbierających dobre recenzje, mających dobre nakłady, a przede wszystkim - czytelników. To cenne doświadczenie. Z nas dwóch to nie ja jestem kawiarnianym teoretykiem bez realnego doświadczenia, zasłaniającym się nickiem. Więc Twoja uwaga jest, jak to delikatnie ująć... śmieszna? Serio uważasz, że akurat na tym forum nie powinienem zabierać głosu w tematach o pisaniu i publikowaniu?
W dodatku tutaj wpisałem się najpierw pod postem założycielskim, zanim się pojawiłeś. Więc bez przesady.

Ponowię apel: egzystujmy na tym forum bez wzajemnych kłótni. Da się, to wielka parcela, wystarczy miejsca dla wszystkich.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Metody pisania powieści - jakie znacie?

37
OK. To ja się posłużę cytatem z poradnika. :D Może to komuś pomoże.

Fabuła jest systemem nerwowym każdej opowieści, to ona jest odpowiedzialna za utrzymanie czytelnika przy tekście poprzez budowanie napięcia dzięki stopniowemu udzielaniu odpowiedzi na podstawowe pytania: co, jak i dlaczego. Tak więc celem fabuły powinno być tworzenie tajemnic i ich rozwiewanie, prezentowanie czytelnikowi działań bohaterów, pokazywanie skutków ich poczynań, a także wyjaśnianie przyczyn.

Cytat pochodzi z rozdziału IV podręcznika "Jak zostać pisarzem" wydanego przez Bukowy Las. Autorem tego rozdziału, poświęconego w całości fabule, jest Paweł Urbaniak. Mamy tu odpowiedź na pytanie CO (tajemnice) oraz JAK (poprzez działania bohaterów, ich przyczyny i skutki). Nie mamy odpowiedzi na pytanie PO CO. Jedyna odpowiedź, jaką ja znam, brzmi: bo można. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Metody pisania powieści - jakie znacie?

39
Chii pisze: Usiąść i napisać. ;)

To jedyna skuteczna metoda. ;)
Niewątpliwie. Tylko wcale wtedy nie masz gwarancji, że napiszesz powieść! :P
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Metody pisania powieści - jakie znacie?

41
Chii pisze: wyznaczników gatunkowych powieści.
Dawaj te wyznaczniki gatunkowe powieści! Współczesnej zwłaszcza! Teraz, zaraz i prędko, żeby nikt się nie musiał męczyć długim czytaniem, bo to męczące jest! Pisanie zresztą też jest męczące. Za to Być Pisarzem - o to, jest fajne dopiero! Dawaj te wyznaczniki! :lol:
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Metody pisania powieści - jakie znacie?

43
Navajero pisze: Ja coś takiego zrobiłem w 'Wilczym legionie", ale nie kontynuowałem. W sensie konstrukcji to bardziej oryginalne, ale utrudnia jednak odbiór całości. Czytelnicy wolą płynną fabułę, bez przeskoków.
Właśnie myślę o czytelnikach patrząc na początkową popularność Meekhanu i Wiedźmina. Myślałem, że kluczem jest umiejętność napisania dobrych, zapadających w pamięć opowiadań, a jeśli są jasno powiązane, to można je wydać jako powieść, część większej narracji, a nie luźny zbiór opowiadań.
W każdym razie wydaje mi się, że główną motywacją która stroi za wyborem tego typu struktury, to wcześniejsze publikowanie opowiadań w czasopismach, a potem dopisanie paru, by wyszła z tego książka. Obaj autorzy z przykładu (AS i Wegner) po dwóch tomach opowiadań poszli w cykl powieściowy. Z drugiej strony to te pierwsze książki bardziej mi zapadły w pamięć.

Dlatego też się zastanawiam czy taka forma w ogóle ma teraz sens, większy niż chęć spróbowania oryginalnej konstrukcji, skoro trudniej publikować opka i budować w ten sposób rozpoznawalne nazwisko.
Romecki pisze: Można to zrobić na dwa sposoby: ciągnąc fabułę, ewentualnie opisując świat. Wtedy choćby luźna ciągłość fabularna nie jest potrzebna.
Mi właśnie zależy by połączenie poszczególnych historii było nie tylko na poziomie tych samych postaci/świata, ale też spinającej wszystko, nadrzędnej fabuły. Na pewno jest tu trudniejsze do zaplanowania, bo nie ma jak się cofnąć do wcześniejszych odcinków (jeśli były publikowane) by wrzucić coś, co uzasadni później wymyślone rozwiązania.

Dobrze tę różnicę np. na podstawie Wędrowycza i opowiadań Meekhanu. W pierwszym nie ma wyraźniej ciągłości, większość wydarzeń nie ma wpływu na kolejne opowiadania, a w Meekahnie główna opowieść jest tak mocno wbudowana w szkielet opowiadań, że wiele elementów staje się zrozumiałych dopiero przy drugim czytaniu, w świetle informacji, które są podane nawet kilka tomów dalej.
Ta druga metoda jest dla mnie, jako czytelnika, dużo bardziej satysfakcjonująca.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Metody pisania powieści - jakie znacie?

44
Jason pisze:
W każdym razie wydaje mi się, że główną motywacją która stroi za wyborem tego typu struktury, to wcześniejsze publikowanie opowiadań w czasopismach, a potem dopisanie paru, by wyszła z tego książka.
Tak, tytułowe opowiadanie opublikowałem najpierw w NF.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Metody pisania powieści - jakie znacie?

45
Jason pisze: Mi właśnie zależy by połączenie poszczególnych historii było nie tylko na poziomie tych samych postaci/świata, ale też spinającej wszystko, nadrzędnej fabuły. Na pewno jest tu trudniejsze do zaplanowania, bo nie ma jak się cofnąć do wcześniejszych odcinków (jeśli były publikowane) by wrzucić coś, co uzasadni później wymyślone rozwiązania.
Ale napisałeś lub piszesz coś takiego czy tylko Ci się podoba jak czytasz?
Bo założycielce wątku chodziło bardziej chyba o metody pisania. Najlepszą dała Chii. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Metody pisania powieści - jakie znacie?

46
Thana, podoba mi się jak czytam i rozważałem taką formę, ale przy pisaniu w ogóle mam przestój. Dlatego pytam się starszych kolegów, czy to w ogóle ma jakiś sens. Bo co z tego, że fajne, jeśli sprawdzi się tylko gdy kilka opowiadań pomyślanych w ten sposób chwyci w prasie, a ta droga jest już mało dostępna?
Np. przy "Tfu, pluje Chlu!" autor zrezygnował z kontynuacji (a miał przygotowane podwaliny), z tego co wiem, sprzedaż nie zachwyciła. Innych przypadków nie kojarzę, a szkoda, bo dla mnie to jest ciekawa metoda, jeśli pozwala na debiut. Np. bierzemy takiego Eldila albo Jasona i przekonujemy, by napisali kilka ciut większych opowiadań, ale jeszcze wplatając w nie rozwijający się wątek przewodni, zamiast od razu porywać się na wielką powieść ;)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”