Poliautorstwo albo Konsorcjum powieściowe

16

Latest post of the previous page:

czasy indywidualnych pisarzy przemijają na naszych oczach.
Nie zauważyłem.
W rzeźbie czy w malarstwie przez wieki oczywistym było, że wraz z twórcą pracował cały warsztat uczniów i innych pomagierów.
Tylko w określonych epokach, a i to nie zawsze. Zresztą powodem były czynniki – powiedzmy – organizacyjne lub wręcz materialne. Mistrz był zawsze jeden i on odpowiadał za dzieło i je sygnował.
pojedyncze jednostka jest jeszcze w stanie udźwignąć coś takiego jak napisanie powieści?
Zajrzyj do jakiejś księgarni – znajdziesz takich herosów na pęczki.
co miałoby więcej niż jednego autora, choćby i tylko dwóch?
Jeszcze jeden wyjątek potwierdzający regułę: Krzysztof Boruń i Andrzej Trepka.
Tylko, że kiedyś ci autorzy, to bywały prawdziwie wielkie indywidua, jakich dzisiaj ze świeczką szukać - albo potworne, niewyobrażalne talenty, albo intelektualiści i erudyci, co w jednym palcu mieli filozofię, filologię, matematykę, fizykę, a nierzadko i jeszcze medycynę czy coś pokrewnego.
Czyli – jak rozumiem – jeśli weźmiemy „cuzamen do kupy” dziesięć miernot, to wyjdzie jeden geniusz?
- czytelnik i tak nie jest w stanie tego wszystkiego objąć swoją, ludzką i tylko ludzką percepcją. Nie jest w stanie - że się wyrazimy zgodnie z współczesnym nam językowym trendem - wszystkiego ogarnąć...
Nie chciałbym się chwalić, ale mam wrażenie, że jakiś mi się to czasem udaje.
Film jest niewątpliwie twórczością artystyczną w najściślejszym tego słowa znaczeniu
Z tym „najściślejszym”, to chyba przesadziłeś.
To byłby doskonały sposób na przyśpieszenie procesu pisarskiego, w czasach, kiedy dla konsumenta od "jak?" ważniejsze jest "jak szybko?", na wyeliminowanie wielu błędów, na które samemu się nie zwraca uwagi, wreszcie, niejako na w miarę zręczne ominięcie potrzeby erudycji (zamiast samemu studiować matematykę, skorzystajmy z dobrodziejstwa matematyka).
Świetnie, pisanie powieści na czas, i im więcej tym lepiej. I precz z erudycją! Burżuazyjne przesądy! Podpowiem: w sieci jest program piszący wiersze. Trzeba tylko napisać taki, który zajmie się powieściami. Jestem przekonany, że technicznie jest to już możliwe.
- jeśli traktują swoją twórczość z należytą powagą, prędzej czy później by się pozażynali, jeśli nie dosłownie, to przynajmniej emocjonalnie.
To oczywiste; zresztą mało kto dziś podchodzi poważnie do tego, co robi. Im gorzej, tym lepiej.
Nasza propozycja (uprzejmie prosimy o nienazywanie jej "projektem", bardzo źle się to nam kojarzy)
Mnie też tu się wszystko źle kojarzy.
którym na sercu leży bardziej poprawa jakości współczesnego pisarstwa,
A nie jego zniszczenie przypadkiem?
z naszego osobistego punktu widzenia brzmi to jak idiotyzm, ale im to sprawia frajdę i daje poczucie spełnienia
Mów za siebie: z mojego punktu widzenia nie jest to idiotyzm.
czemu więc chęć wzięcia udziału w literackim eksperymencie miałaby być wzięta za coś szalonego?
Szalonego nie, gdyż to pojęcie ma też pozytywne konotacje. Po prostu – jak sam byłeś to łaskaw wyżej określić – idiotyzm.
Czy gdy dwa razy wyrzucę na monecie reszkę, to mogę już stwierdzić, że nie da się wyrzucić orła?
Ale jeśli wyrzucisz reszkę kilkadziesiąt tysięcy razy, to może wreszcie zaczniesz podejrzewać, że moneta jest spreparowana, czyli fałszywa.
Sugeruję policzyć, ile powieści zostało już napisanych.

Poliautorstwo albo Konsorcjum powieściowe

17
Osobiście - nie mój świat. Po prostu mogłabym się pod tym podpisać:
Godhand pisze: jednak pisanie (dla mnie) jest czynnością w pewien sposób intymną, i bardzo osobistą.
Ale sam pomysł mnie na swój sposób intryguje. Jako coś, w co, przyznam, mało wierzę, ale czego efekty chętnie bym zobaczyła (a jeszcze chętniej bym podejrzała sam proces twórczy, jako coś dla mnie mocno niewyobrażalnego).

Był tu ostatnio autor, który napisał książkę w tercecie: http://www.weryfikatorium.pl/forum/view ... 82&t=21562 to już dla mnie było pewne zjawisko (bez wartościowania), ale, jak widać, prowadzące do celu. Może coś z jego doświadczeń byłoby dla Ciebie/Was interesujące.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Poliautorstwo albo Konsorcjum powieściowe

18
Ciekawe, że o tym piszesz, bo tak się składa, że uczestniczę teraz w projekcie, w którym pięć (w pewnym sensie sześć) osób z pięciu różnych europejskich krajów pisze razem książkę. Przez "uczestniczę w projekcie" nie mam na myśli, że wymyśliliśmy go ze znajomymi, ale że znalazł się inwestor, który opłaca mojego i innych tłumacza (tzn. tłumacze literackiego, uczestnicy znają angielski i to jest język roboczy pracy nad koncepcją), loty, pobyty w trakcie spotkań itd. Sam model biznesowy projektu jest całkiem fascynujący.

I mogę Ci powiedzieć tyle, że sam pomysł pisania książki w tyle osób uważam za bardzo, ekhm, duże, ekhm, wyzwanie.
Nie wierzę, żeby to była przyszłość. Prędzej do 2049 faktycznie zastąpią nas maszyny - tak jak twierdzą spece od AI.

- Profesjonalistę ciężko ściągnąć, Romek ma rację. Profesjonalista rzadko ma poczucie, że dzieje się tam coś, czego sam by nie umiał albo, że powieść jest lepsza, niż to, co potrafiłby sam spłodzić.
- Pisanie w tyle osób, o ile ma nie skończyć się na paru piwach, kłótni i rozejściu do domu, oznacza planowanie na poziomie writersrooma amerykańskich seriali. A to niestety oznacza, że wychodzi raczej wannabe-blockbuster niż wielka literatura.
- Cały ten podział, który wymyśliłeś jest zupełną fantazją. Np. naprawdę dobry styl to nie jest kwestia poprawienia zdań. Dobry styl opiera się na całej konstrukcji pisania. Mówiąc wprost: stylu książki nie da się naprawić, czasem trzeba ją napisać od nowa. Tam, gdzie jest wartość grupy, tj. na etapie planowania fabuły, spędza się dużo mniej czasu niż na reszcie.
- Potwornie duża ilość czasu idzie na komunikację. Im wyższy poziom osoby piszącej, tym mniej, ale niektóre uwagi do pojedynczych akapitów, u nas rozciągają się na kilkanaście.
- Pięć osób, to pięć rejestrów. Wyobraź sobie, że sposób pisania, styl każdego to fala radiowa. Różne długości, różne częstotliwości. Masz dwie opcje: 1. Nie dostrajać i wtedy masz ciekawy eksperyment, ale nie za duży potencjał marketingowy (bo książka się nie "czyta"). 2. Dostrajać, ale wtedy obcinasz "wystające" rejestry każdego z autorów. Te kiepskie i te dobre. Jest też ryzyko, że nawet dostrajając wyjdzie kakofonia. Trzeba sporo umieć, żeby potrafić imitować innych albo się do nich dostroić.
- Dobrym przykładem jest Patterson. On nie pisze w kilka osób, on dobiera sobie zdolnego autora (ostatnio nawet przez swoje Masterclass - ale bywało, że pisał książkę z autorem już bardzo popularnym, jak z Lizą Marklund) i ora nim, dopóki nie dostanie książki, której oczekuje. Szkoda czasu na sześć osób.

Więc, żeby nie przedłużać: są raczej małe szanse, że grupa nie potrafiących napisać bestsellera pisarzy go stworzy. Jeden potrafiący go stworzyć będzie z kolei dużo bardziej efektywny działając sam (albo jako typ trzymający za chomąto - jak Patterson). Nie jestem oczywiście autorem bestsellerów, ale takie wnioski wyciągam na podstawie innych danych. Wartość takiej współpracy leży zupełnie gdzie indziej.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

Poliautorstwo albo Konsorcjum powieściowe

19
Gorgiasz pisze: Podpowiem: w sieci jest program piszący wiersze. Trzeba tylko napisać taki, który zajmie się powieściami. Jestem przekonany, że technicznie jest to już możliwe.
Nie ma takiego programu. 8) Układanie jakichś wierszopodobnych zlepków słów, zdań czy całych konstrukcji zdań praktykowali już pierwsi surrealiści, jak jeszcze się nikomu o nie śniło o komputerach. Tyle, że takie twory mają z poezją mniej więcej tyle wspólnego co rachunek z monopola (są literki, cyferki, słowa, które coś znaczą i są uporządkowane według pewnej logiki, nawet jakąś historię odtwarzają).
Macie rację, że pisanie wierszy czy powieści przez maszynę jest możliwe, ale póki co jest możliwe tylko teoretycznie, podobnie jak skolonizowanie Marsa. Oczywiście, można sobie wyobrazić, że na ileś tysięcy prób z przypadkowo dobieranych słów powstanie coś ciekawego (tak jak powstały na przykład zdumiewające kompozycje nacieków jaskiniowych). Zasadniczo jednak proces twórczy wymaga inteligencji, wrażliwości estetycznej, wspomnianego "stylu" (o którym zresztą piszą w tym wątku kol. kol. Romecki i M.), czego, przynajmniej póki co, nie ma żaden program komputerowy, a czego - jak nam się wydaje - chcecie odmówić ewentualnym współautorom naszej spółdzielni, tylko dlatego, że celem przedsięwzięcia nie jest "trzepanie kasy".
Trylogii panów Borunia i Trepki niestety nie czytaliśmy, ale postaramy się to nadrobić, wszak chcielibyśmy bardzo stać się kiedyś oczytanymi, a bardzo lubimy książki międzyplanetarne. Przykładów znalazłoby się na pewno jeszcze co najmniej kilka.

@Adrianna, Tadek M.
Trochę nas smuci Wasza mała wiara w przedsięwzięcie, ale jednocześnie bardzo buduje wyczuwalna w Waszych postach życzliwość i spojrzenie wolne od uprzedzeń. Bardzo bliskie jest nam porównanie stylu pisarskiego do fali radiowej. <3
"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski

Poliautorstwo albo Konsorcjum powieściowe

21
A propos programów:
Specjaliści od AI twierdzą, że do 2049 roku powstanie sztuczna inteligencja zdolna napisać bestseller. Dopiero co się jednak pomylili - stwierdzili, że AI zdolna wygrywać z profesjonalistami w pokera powstanie w 2019.

Powstało dwa lata wcześniej.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

Poliautorstwo albo Konsorcjum powieściowe

24
"wargi wstydliwe"

wstydliwa namiętność płonie
tęsknota jak powieki
i szuka pocałunków oczekiwanie
kochają wargi pasję

pocałunek leży
rozbiera uśmiechy
delikatny szept słodkich pocałunków lubi płonąć
budzą spojrzenie uczucia

to oczekiwanie
nareszcie i nieśmiale pragnie warg
twój gorący uśmiech czeka na namiętny dotyk
kocha szept ciał

namiętność szybkiego żaru uwielbia piękno
pierwszy ból dotyka tęsknotę
i tylko cicho i namiętnie rozbudza pasję dotyki
@Gorgiasz, Romecki
Takie coś mi wyszło po kilku próbach zabawy z podanymi przez Was programami, czyli z próby stworzenia poezji bez inteligencji. Toć już teksty piosenek Dawida Podsiadły (nie mylić z Jackiem) są już bliżej poezji, niż twory tego skryptu. Program wygrywający z profesjonalistami w pokera w 2017 roku nie ma prawa nikogo dziwić, w końcu szachowy Deep Blue to jeszcze XX wiek. Tyle, że to efekt działań matematycznych, wprawdzie przekraczających możliwości biologicznego mózgu pod względem szybkości przetwarzania wybranych danych z wąskiego zakresu, ale bez możliwości objęcia i uwzględnienia szerokiego zakresu bodźców, jakimi posługuje się intelekt twórczy podczas procesu tworzenia. W końcu taka twórczość opiera się, powinna się opierać, na takich wartościach jak forma, wrażliwość estetyczna, namiętności, pasje, odniesienia kulturowe - to wszystko, czego Deep Blue miał szczęście nigdy nie zaznać. Do tego potrzebna jest świadomość.
"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski

Poliautorstwo albo Konsorcjum powieściowe

25
TadekM pisze: A propos programów:
Specjaliści od AI twierdzą, że do 2049 roku powstanie sztuczna inteligencja zdolna napisać bestseller. Dopiero co się jednak pomylili - stwierdzili, że AI zdolna wygrywać z profesjonalistami w pokera powstanie w 2019.

Powstało dwa lata wcześniej.
Offtopowo, ale jako fanatyk pokera muszę sprecyzować. Cepheus funkcjonował już w 2015 roku. Natomiast zakładał tylko gry jeden na jeden, gdzie w Texas Hold'em tzw. Head's up'y mają nikły procent popularności, oraz zakładał wygraną na bardzo dużej próbce, czyli np. w przypadku 100k rozdań 1 vs 1. To jest założenie nijak nie przestające do realnych warunków gry (krótki lub długi wieloosobowy stół i zupełnie inna liczba rozdań) więc pozostaje ciekawostką, nie czymś, co łamie logikę pokera.

Pozdrowienia,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Poliautorstwo albo Konsorcjum powieściowe

26
Ogólnie to jestem fanką duetów. Nic tak nie leczy z grafomanii, jak dobry partner. Przy takim musisz wciąż pamiętać, że nie jesteś królem wszechświata. Musisz wyjąć nos z lusterka i przestać się upajać sobą. Nauczyć się być z, pod, nad i dla. Piękna przygoda, dobra dla rozwoju własnego i tego kogoś, kto z Tobą na taką wycieczkę pójdzie.
Nie jestem fanką zespołów. Zespoły głównie ględzą, marudzą i tracą czas. Rozpraszają, a ja tego nie lubię.
Takie są moje doświadczenia.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Poliautorstwo albo Konsorcjum powieściowe

27
Pisać się tak nie da, bo pisanie to czynność indywidualna, żeby nie powiedzieć intymna, a praca w grupie całą tę intymność odbiera. Natomiast jest to znakomita metoda doskonalenia warsztatu, o ile partnerzy są odpowiednio dobrani, to znaczy mniej więcej odpowiadają sobie poziomem.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Poliautorstwo albo Konsorcjum powieściowe

28
Navajero pisze: o ile partnerzy są odpowiednio dobrani, to znaczy mniej więcej odpowiadają sobie poziomem.
Tak, to ważne. Inaczej się męczą. Albo dręczą. Co na jedno wychodzi.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Poliautorstwo albo Konsorcjum powieściowe

29
Ja pisałem w dwójce i trójce. Nawet publikowaliśmy te teksty, ale żaden nie stał się bestsellerem, za to solidnie podciągnąłem warsztat. Pozostali chyba też :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”

cron