Latest post of the previous page:
Mnie wkurza, gdy słyszę "półtorej dnia", "półtora pomarańcza" itp. Jak słyszę to na bazarze, to jeszcze ujdzie, może to jakiś regionalizm (?), ale najczęściej tak mówią.. politycy w sejmie, albo, o zgrozo, dziennikarze.Tak samo denerwuje mnie określanie miejsca "na" zamiast "w" np. "pracuję na sklepie", "towar jest na magazynie".
Czy to nie są rusycyzmy?
O jakiegoś czasu zamiast potwierdzającego "tak" ciągle słyszę "dokładnie", co mnie denerwuje.
A już szczytem wszystkiego, co przyprawia mnie niemal o bluzgi, jest ukochany przez wszelkiej maści polityków i urzędasów zwrot "nie mam takiej wiedzy" zamiast zwykłego "nie wiem", lub choćby "nic mi o tym nie wiadomo".
Czy tym palantom wydaje się, że jak użyją "nie mam takiej wiedzy" to wyjdą na mniejszych kretynów, niż jak się przyznają, że nie mają o czymś zielonego pojęcia?
Ciekawe, czy jak go żona spyta, gdzie są kluczyki od samochodu, to też jej tak "uczenie" odpowie?
