Latest post of the previous page:
Nie zauważyłem.czasy indywidualnych pisarzy przemijają na naszych oczach.
Tylko w określonych epokach, a i to nie zawsze. Zresztą powodem były czynniki – powiedzmy – organizacyjne lub wręcz materialne. Mistrz był zawsze jeden i on odpowiadał za dzieło i je sygnował.W rzeźbie czy w malarstwie przez wieki oczywistym było, że wraz z twórcą pracował cały warsztat uczniów i innych pomagierów.
Zajrzyj do jakiejś księgarni – znajdziesz takich herosów na pęczki.pojedyncze jednostka jest jeszcze w stanie udźwignąć coś takiego jak napisanie powieści?
Jeszcze jeden wyjątek potwierdzający regułę: Krzysztof Boruń i Andrzej Trepka.co miałoby więcej niż jednego autora, choćby i tylko dwóch?
Czyli – jak rozumiem – jeśli weźmiemy „cuzamen do kupy” dziesięć miernot, to wyjdzie jeden geniusz?Tylko, że kiedyś ci autorzy, to bywały prawdziwie wielkie indywidua, jakich dzisiaj ze świeczką szukać - albo potworne, niewyobrażalne talenty, albo intelektualiści i erudyci, co w jednym palcu mieli filozofię, filologię, matematykę, fizykę, a nierzadko i jeszcze medycynę czy coś pokrewnego.
Nie chciałbym się chwalić, ale mam wrażenie, że jakiś mi się to czasem udaje.- czytelnik i tak nie jest w stanie tego wszystkiego objąć swoją, ludzką i tylko ludzką percepcją. Nie jest w stanie - że się wyrazimy zgodnie z współczesnym nam językowym trendem - wszystkiego ogarnąć...
Z tym „najściślejszym”, to chyba przesadziłeś.Film jest niewątpliwie twórczością artystyczną w najściślejszym tego słowa znaczeniu
Świetnie, pisanie powieści na czas, i im więcej tym lepiej. I precz z erudycją! Burżuazyjne przesądy! Podpowiem: w sieci jest program piszący wiersze. Trzeba tylko napisać taki, który zajmie się powieściami. Jestem przekonany, że technicznie jest to już możliwe.To byłby doskonały sposób na przyśpieszenie procesu pisarskiego, w czasach, kiedy dla konsumenta od "jak?" ważniejsze jest "jak szybko?", na wyeliminowanie wielu błędów, na które samemu się nie zwraca uwagi, wreszcie, niejako na w miarę zręczne ominięcie potrzeby erudycji (zamiast samemu studiować matematykę, skorzystajmy z dobrodziejstwa matematyka).
To oczywiste; zresztą mało kto dziś podchodzi poważnie do tego, co robi. Im gorzej, tym lepiej.- jeśli traktują swoją twórczość z należytą powagą, prędzej czy później by się pozażynali, jeśli nie dosłownie, to przynajmniej emocjonalnie.
Mnie też tu się wszystko źle kojarzy.Nasza propozycja (uprzejmie prosimy o nienazywanie jej "projektem", bardzo źle się to nam kojarzy)
A nie jego zniszczenie przypadkiem?którym na sercu leży bardziej poprawa jakości współczesnego pisarstwa,
Mów za siebie: z mojego punktu widzenia nie jest to idiotyzm.z naszego osobistego punktu widzenia brzmi to jak idiotyzm, ale im to sprawia frajdę i daje poczucie spełnienia
Szalonego nie, gdyż to pojęcie ma też pozytywne konotacje. Po prostu – jak sam byłeś to łaskaw wyżej określić – idiotyzm.czemu więc chęć wzięcia udziału w literackim eksperymencie miałaby być wzięta za coś szalonego?
Ale jeśli wyrzucisz reszkę kilkadziesiąt tysięcy razy, to może wreszcie zaczniesz podejrzewać, że moneta jest spreparowana, czyli fałszywa.Czy gdy dwa razy wyrzucę na monecie reszkę, to mogę już stwierdzić, że nie da się wyrzucić orła?
Sugeruję policzyć, ile powieści zostało już napisanych.