nie oczekuj wiele choć zaklina
że co dzień zgotuje niedzielę
od takiej zmykaj jak najdalej
nawet jeśli nie posmakujesz
wcale słodyczy podszytej obłudą
czy zmilczysz kiedy się okaże
że miłość to tylko przelotna
barwa dźwięcznych kastanietów
w tempie zwodniczego flamenco
ułudą byłaś
czy udręką
ułudą byłam
marą nocną upiornym majakiem
nad ranem gorącą tęsknotą nieujarzmionym
pożądaniem szyderstwem pragnień warczących
obietnicami w lodowej niezgodzie żartem
pomiędzy nami
po co miotasz się w tym tańcu szalonym
lepiej zawróć odrzuć przeklnij lub idź dalej
nie zwiążesz kiedy pęknięty łańcuch
przecież wiesz nie kochałam wcale
nie patrz tak raczej nalej nalewki rubinowej
tej którą sam zrobiłeś z soczystych wiśni
a ja - księżyc pyłowy - do dna dam się wyśnić
hiszpańska szkoła jazdy i pyłowy księżyc
2Poezja od tego jest ma uderzać blisko odbiorcy. Niech znajdzie się czytelnik w tych wersach a nawet z kiepskiego wiersza (ten nie jest taki) da się zrobić wieszcza.